Korporacje już dawno odkryły potencjał tkwiący w dzieciach. Dzieci bardzo szybko przywiązują się do marek, łatwiej ulegają reklamom, a także nie rozumieją, że to, co dzieje się na ekranie telewizora, lub komputera nie jest prawdą. Klient idealny. Dzieci stają się inwestycją na przyszłość, która będzie służyć nie nam, ale wielkim korporacjom. Manipulacja? Prawa rynku? Kapitalizm? Norma? Instrumentalizm?
Z Moniką Zięzio, psychologiem w Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej - o sensie życia, wyzwaniach zawodowych i smaku nadziei - rozmawia Edyta Worobiej
Tatuś daleko wyjechał, rybka odeszła, ciocia straciła swoje dziecko, babcia zasnęła...- takich stwierdzeń często używamy do wyjaśnienia zjawiska śmierci małemu dziecku. To jednak, mimo naszych szczerych intencji, zwykle nie pomaga mu w poradzeniu sobie z sytuacją straty. Dziecko także przeżywa żałobę, nawet jeżeli nie pokazuje tego od razu po zdarzeniu. Dzieci przeżywają śmierć równie mocno jak dorośli, lecz pojmują ją na swoim poziomie rozwojowym i stosownie do tego reagują.
W jednej chwili rozpiera nas energia i poczucie szczęścia, a za chwilę z irytacji mamy ochotę czymś rzucić w ścianę lub zakopać się pod kołdrą i zasnąć na wiele dni. Jak to się dzieje, że nastrój potrafi się zmieniać z minuty na minutę bez wyraźnej przyczyny?
Ilekroć jakaś pani w sklepie jest niemiła, gotowi jesteśmy pomyśleć o niej - "zołza". Ilekroć znajomy, który właśnie kupił nowego mercedesa, jest smutny - myślimy "malkontent" albo "smutas". Nie wiemy o tym, że o naszym zachowaniu decyduje coś więcej, niż to, co pierwsze poddajemy analizie. Czymże są te tajemnicze siły?
Doda ma IQ 154! Sharon Stone 145! Takie nagłówki to chleb powszedni mediów. Inteligencja już dawno zajęła ważne miejsce w naszej opinii o sobie. Wierzymy, że nam i naszym dzieciom pomoże osiągnąć powodzenie i sukces. Czy rzeczywiście jest tak ważna, jak nam się wydaje? I czym właściwie jest? Co to znaczy być inteligentną osobą? I wreszcie - co to znaczy nią nie być...
Nadszedł taki moment. Zjawił się nie wiadomo skąd i nie uprzedził o swej wizycie. Po prostu pewnego dnia, kiedy szła aleją zasłaną liśćmi, zmroził jej kroki, kazał zwolnić tempo, zatrzymał czas i ją samą. Stanęła zaskoczona w pół drogi i z niedowierzaniem wsłuchiwała się w swoje myśli.
Od lat miałam kiepskie relacje z rodzicami, zwłaszcza z matką. Oczywiste dla niej było to, że jest autorytetem. Trudno było jej pojąć, że w którymś momencie życia, dziecko zaczyna samodzielnie wypracowywać swoje zdanie na coraz więcej tematów, a zdanie to może różnić się od jej, reszty rodziny, nauczycieli, a nawet bywa sprzeczne z ogólną opinią społeczną, co niekoniecznie jest złe. Na moje pytanie: "dlaczego ma być tak, a nie inaczej" zdarzało jej się odpowiedzieć: "bo ja tak mówię". Trudno było to nazwać rozmową.
M: (po blisko godzinnej pogawędce) To co? Kończymy?
JA: Jeszcze nie. Ja tak lubię z Tobą rozmawiać.
M: No bo ze mną zawsze się fajnie rozmawia... (po chwili zastanowienia) Tak fajnie, że czasem nawet sam ze sobą rozmawiam.
Już na zawsze zachowam w pamięci i sercu naszą ostatnią rozmowę. Trzymając Cię za rękę, zapytałam, czy wybaczamy sobie to, co było złe i trudne - kiwnąłeś głową. Powiedziałam Ci, że bardzo Cię kocham. Na co Ty, Tato odpowiedziałeś: "Kocham Cię Córeczko". Przytuliłam się do Ciebie. Było wzruszenie, były łzy. Oprócz tego ogromnego poruszenia, poczułam, Tato, ulgę i radość, bo moje dziecięce marzenie się spełniło. Pierwszy raz w życiu usłyszałam od Ciebie, Tato, że mnie kochasz. Po raz pierwszy w życiu wyraziliśmy i nazwaliśmy swoje uczucia.
Czy ktoś zastanawia się szczególnie nad tym, co dzieje się z rodzinami osób, które odebrały sobie życie? Jak członkowie rodziny radzą sobie z tą sytuacją, co przeżywają? Często się o nich zapomina lub opuszcza. Także same rodziny unikają kontaktów, jednocześnie bardzo potrzebując pomocy.
Tragizm głębokiej depresji jest niebywale trudny do wyobrażenia dla tych, którym nigdy nie dane było czegoś takiego doświadczyć. Intymność rozpaczy sprawia, że wręcz niemożliwe staje się jej opisanie i mówić możemy o niej jedynie za pomocą alegorii...
Trudno wyobrazić sobie świat bez artystów, poetów etc. Można więc powiedzieć, że nadwrażliwcy mają swego rodzaju misję do spełnienia.
Terapia wymaga odwagi, cierpliwości, wytrwałości i siły, by zmierzyć się z naszą bolesną przeszłością, by pozwolić oczyścić zakażone, wciąż bolesne rany. Ludzie pytają, po co do tego wracać? Po co znowu cierpieć?
Julia spogląda na zegarek: 15.05. Już powinien być. Spóźnia się. Julia wie, co to oznacza. Zawsze kończy się tak samo, gdy nie wysiada z autobusu o 14.50. Może przyjedzie następnym, jeszcze nic nie jest przesądzone. Napięcie rośnie, zamiast ojca wraca znany strach, bezradność.
"I pamiętaj córeczko, że seks to po ślubie" - pewnie niejedna młoda dziewczyna słyszała podobne rady od swoich rodziców. To, czy się do nich zastosowała, to już zupełnie inna para kaloszy.
Kiedyś chciałam, żeby umarł, i żeby już nigdy mnie ani mamy nie uderzył i nie terroryzował - tak go nienawidziłam... Ale on nie umarł, a ja karmiłam się lękiem i nienawiścią jeszcze wiele lat.
"Cóż takiego skłania wolontariusza do poświęcenia dla innych?
Przede wszystkim naturalny odruch serca, który przynagla każdego człowieka do pomocy drugiemu - swemu bliźniemu. Jest to bez mała 'prawo istnienia.'
Wolontariusz, gdy bezinteresownie może dać innym coś z siebie, doświadcza radości, która przewyższa to, czego dokonał."
Akt samookaleczenia jest często jedynym znanym (a przez to dostępnym) sposobem na wyrażenie trudnych emocji. W przeciwieństwie do prób samobójczych jego celem jest rozpaczliwa walka o przetrwanie i przystosowanie się do otoczenia. Stanowi obronę przed cierpieniem, które nasuwa wizję śmierci lub szaleństwa.
Cieszę się, że mogłam pracować z tak różnymi osobami. Z jednymi związałam się na lata, inni dali mi odczuć, że jestem im obojętna. Obojętność wynikała chyba z tego, że brakuje mi elastyczności. A może nie? Przecież nie da się wszystkich lubić. Poza tym nie każdemu mogę pomóc, nawet jeśli tego bardzo chcę. Dzięki temu doświadczeniu dowiedziałam się, co mnie cieszy, co rozwija, z kim wolę pracować, i że w ogóle chcę pracować z ludźmi. Nie żałuję żadnej sytuacji, która zdarzyła się w pracy wolontariackiej.
Miałam nadzieję, że może w sieci znajdę kogoś, kto czuje to, co ja? Może to samo przeżywa? A może już to przeżył? Może uda mi się porozmawiać ze specjalistą? Wreszcie znalazłam! W najśmielszych oczekiwaniach nie myślałam, że coś takiego istnieje. Wszystko w jednym, a nawet więcej: czat z psychologiem i osobami takimi, jak ja, z problemami!
Ostatnie 2 lata mojego życia, przeżyte bardzo intensywnie, były związane głównie z terapią. Działo się i to bardzo dużo. Nowe sytuacje, nowi ludzie, nowe problemy, stare problemy. Zagubienie emocjonalne, życiowe, samotność, a w konsekwencji tego - depresja, nerwica. A z czasem, w końcu, próba zmiany. Zmiany tych stanów, wychodzenia z nich, wyciszania się. Nabierania nowych doświadczeń, zmieniania starych schematów zachowań. Podejmowania kilku prób, życia inaczej - podobno lepiej niż dotychczas.
Mamo, chciałabym Ci coś powiedzieć, coś ważnego o sobie. Coś, o czym chciałabym, żebyś wiedziała, bo jest to ważne dla mnie. Chcę, żebyś mnie poznała, ważną część mojego życia. Część, która zmieniła mnie...
Jąkanie jest jak rak, podstępnie i skutecznie niszczący jedną z najcenniejszych właściwości gatunku Homo sapiens - zdolność do skomplikowanego i bogatego, lecz skutecznego komunikowania się ze swoimi pobratymcami. Skutkiem nie jest li tylko problem z kupieniem w kiosku gazety - szkody są daleko większe. Z pozoru to tylko niezbyt sprawnie działający aparat mowy - tak naprawdę to głębokie zniszczenia w sferze całej osobowości jąkały.
Leczenie zaawansowanego jąkania to syzyfowa praca. Da się to jednak zrobić. Mitologiczny Syzyf popełniał bowiem stale pewien błąd. Powinien na jakiś czas przestać wtaczać głaz, i zabrać się intensywnie za rozbijanie zbyt dużych stromizn góry, spłaszczając jej niemożliwy do pokonania szczyt. Któregoś dnia zdarza się cud. Życiowy dramat się skończy, a chłodna bryza osobistej, życiowej wolności na policzku pozwoli zrozumieć, że nad chmurami zawsze było słońce. Nic nie jest w stanie równać się z tym uczuciem.
Jak wyzwolić się spod wpływu niedojrzałych emocjonalnie rodziców
Dziewczyno, przestań ciągle przepraszać!
Sex edukacja
O dojrzewaniu, relacjach i świadomej zgodzie
Złożony zespół stresu pourazowego
Krytyczni, wymagający i dysfunkcyjni rodzice
Zawód psycholog. Regulacje prawne i etyka zawodowa
Przekleństwo perfekcjonizmu. Dlaczego idealnie nie zawsze oznacza najlepiej
Komunikacja niewerbalna. Autoprezentacja, relacje, mowa ciała
Najwybitniejsze kobiety w psychologii XX wieku
Zrozumieć dziecko wykorzystywane seksualnie
I ŻYLI DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE. Jak zbudować związek idealny?
Wszelkie prawa zastrzeżone © Copyright 2001/2024 Psychotekst.pl