IT-SELF Małgorzata Osipczuk, www.it-self.pl, www.terapia-par-wroclaw.com
Forum Reklama Kontakt

Portal Pomocy Psychologicznej

Czwartek 21 listopada 2024

Szukaj w artykułach

Wszystkie artykuły...

Artykuły

PIJANY ZŁOŚCIĄ

Autor: Karolina Hajek

Źródło: www.psychotekst.pl

O złośniku mówi się, że jest ładunkiem wybuchowym o krótkim loncie i owo porównanie bardzo dobrze oddaje naturę jego emocjonalności.

Kilkuletnie dziecko nieświadome zagrożenia podbiega niebezpiecznie blisko krawędzi jezdni. Jak zareaguje na to jego rodzic? Ideałem byłoby gdyby w pełnym panowaniu nad sobą odciągnął energicznie dziecko z niebezpiecznego miejsca i spokojnie (acz dosadnie) wyraził małemu swój niepokój. Rzadko kiedy jednak zdobywamy się na podobne opanowanie.

W sytuacjach powodujących silne pobudzenie nawet zdrowemu człowiekowi zdarza się czasami utracić kontrolę nad emocjami. Podobnie w zetknięciu ze zdarzeniami wywołującymi skojarzenia z przeżytymi w przeszłości traumami mamy skłonność do reagowania w sposób nadmiarowy, czyli niewspółmierny do okoliczności. Owa sytuacja mogłaby poruszyć w opiekunie wyparte przez niego kiedyś do podświadomości przykre przeżycie. Istniałoby wówczas zagrożenie, że nie poprzestanie on na przysłowiowym klapsie, tylko wyładuje na dziecku całe zapisane w pamięci emocjonalnej napięcie.

CZY LECI Z NAMI PILOT

Skoro każdemu może zdarzyć się niekontrolowana eksplozja emocji powstaje pytanie: Co przesądza o tym, że ekspresja złości przekroczyła już granice normy i stała się patologią? W odpowiedzi można pokusić się o analogię do różnicy pomiędzy alkoholikiem, a osobą nieuzależnioną, której sporadycznie zdarza się upić. W obu przypadkach mamy do czynienia z utraconą kontrolą tyle, że człowiek o zdrowej osobowości potrafi powrócić do kontrolowania swojej złości, natomiast ktoś o osobowości nałogowej nie potrafi konsekwentnie, przez dłuższy czas, kontrolować swojego zachowania w chwilach, gdy poczuje złość.

A odczuwa ją z ponadprzeciętną częstotliwością. Wynika to z faktu, że ma problemy z rozpoznawaniem innych, poza złością, uczuć. Zdrowy człowiek, mający dobry kontakt ze swoimi emocjami, identyfikuje pojawiające się w nim napięcie jako strach, wstyd, zazdrość, rozczarowanie, itp. Złośnik rozpoznawszy wzrost pobudzenia, które kwalifikuje jako "negatywne", nieprzyjemne, zazwyczaj automatycznie utożsamia je ze złością. Innymi słowy: czymkolwiek owo pobudzenie byłoby wywołane - jakimkolwiek stanem emocjonalnym - złośnik nieodmiennie dojdzie do wniosku, że "jest wkurzony". Ogromną trudność sprawia mu także, podobnie jak określenie jakości, rozróżnienie intensywności przeżywanej emocji. Złośnik nie rozpoznaje uczucia w jego początkowej fazie - pojawienia się. Trwa ona u niego zresztą niezwykle krótko, na tym etapie możliwe byłoby jeszcze stłumienie, bądź poradzenie sobie z nim w inny, konstruktywny sposób. Jednak u złośnika, po błyskawicznym wzroście pobudzenia zostaje ono rozpoznane już w fazie przekraczającej możliwość zapanowania nad nim. O złośniku mówi się więc, że to ładunek wybuchowy o krótkim loncie i owo porównanie bardzo dobrze oddaje naturę jego emocjonalności.

W sytuacji, gdy nie ma czasu na swobodne wybory, znów działa automatyzm, który każe złośnikowi skorzystać z utartego schematu, według którego zareaguje na owo napięcie. Nie jest w stanie pozbyć się nadmiaru energii w inny sposób, jak tylko wyrzucając go w wybuchu złości. Nie sięgnie też, jak zdrowy człowiek, po różnorodne, możliwe do zastosowania, sposoby radzenia sobie z napięciem. Nie posiada także umiejętności tłumienia go. Wobec tego jest skazany na wybuch niekontrolowanej, bądź oscylującej na granicy kontroli, złości.

Zachowaniem nałogowego złośnika zniewolonego przez automatyzmy nie rządzą prawa powszechnie stosowanej logiki, jest on zatem nieprzewidywalny w swoich reakcjach. Osobom z otoczenia złośnika bardzo trudno jest przewidzieć kiedy i w odpowiedzi na jaką sytuację, wybuchnie agresją. Trudna do przewidzenia jest również forma, czy siła z jaką zareaguje. Czy ograniczy się do agresji słownej, czy posunie się do ataku fizycznego. Nie potrafi tego przewidzieć nawet sam złośnik. Nie można liczyć, że zapanuje on nad rozwojem zdarzeń zanim dojdzie do obrażeń, zniszczeń, czy użycia niebezpiecznego narzędzia.

Bardzo często też o braku kontroli nad wybuchem świadczy fakt, że zaraz po ataku nie pamięta szczegółów zajścia: nie przypomina sobie, że popchnął, uderzył, nie chce uwierzyć, że użył wulgarnego wyzwiska. Sam jest zaskoczony tym, że posunął się w swoim zachowaniu aż tak daleko.

ZNIEWOLONY WŁADCA

Nałogowa złość wpływa w dwojaki sposób na samoocenę złośnika. Z jednej strony daje mu poczucie mocy, panowania nad innymi. Czuje się wielki, ponieważ doświadczenie nauczyło go korzystać ze swojej złości, by podporządkowywać innych swojej woli. Daje mu to poczucie władzy i jest źródłem przekonania o własnej ponadprzeciętnej wartości. Zazwyczaj żyje złudzeniami, że inni również dostrzegają jego wyjątkowość i dlatego liczą się z jego zdaniem. Brak mu świadomości, że posłuch ów wynika ze strachu przed jego agresywnym usposobieniem, nie zaś z przyznawania rzeczywistej racji, słuszności jego decyzjom, czy zaufania do jego kompetencji. Silnie działające mechanizmy obronne nie pozwalają mu na codzień konfrontować się z faktem, że życie z nim jest dla wielu uciążliwością nie do zniesienia.

Przystosowując się do funkcjonowania w relacji ze złośnikiem otoczenie uczy się zachowywać pozory szacunu i podziwu, choć w rzeczywistości pod płaszczykiem udawanej akceptacji ukrywa niechęć i zniecierpliwienie. Czasami uczucia te biorą jednak górę i wówczas może się zdarzyć, że zostanie złośnikowi objawiona prawda o nim, zgoła odmienna od tej, do której przywykł. Jak pomieścić w sobie ów dysonans? Jak poradzić sobie ze świadomościa, że nie ma wokół niego nikogo prawdziwie mu bliskiego i życzliwego?Jak to jest możliwe, że doświadcza zawodu i rozczarowania w stosunku do ludzi, którzy deklarowali mu swoją przyjaźń, lojalność i podziw.

W sukurs mu przychodzi furia, a w ślad za nią silne mechanizmy obronne, które chronią złośnika przed konfrontacją z faktem, że problem tkwi w nim samym. Winą obarczy otoczenie, które okazało się fałszywe, interesowne. Zaprzeczy, że sytuacja jest konsekwencją jego chorobliwej złości, nie powiąże jej ze swoimi wybuchami.

NA WYBUCHOWYM HAJU

Skonfrontowanie złośnika z jego chorobliwym zachowaniem jest równie trudne, jak usiłowanie przekonania alkoholika o jego chorobie. Wyrwanie go z jego świata patologicznych nawyków jest tym trudniejsze, że przyjęcie takiej postawy może dawać złośnikowi sporo gratyfikacji. Podobnie jak w przypadku osób uprawiających sporty ekstremalne - chemia mózgu dostarcza złośnikom przyjemnych doznań. Dlatego też zdarza im się nieświadomie prowokować sytuacje, w których dochodzi do gwałtownego skoku napięcia i równie gwałtownego rozładowania w ataku złości.

Jednak, pomimo trudności, podejmowanie prób konfrontowania jest jedyną drogą do tego, aby złośnik poczuł dyskomfort swojej sytuacji i, co za tym idzie, zaczął nad sobą pracować.

Źródło: www.psychotekst.pl

(publikacja: 2005-06-28)

<< powrót

Wszystkie artykuły...

Wszelkie prawa zastrzeżone © Copyright 2001/2024 Psychotekst.pl