Gdy ktoś bliski sercu odbiera sobie życie cierpi rodzina, cierpią przyjaciele, znajomi. Każdy z nich zadaje sobie pytania: Dlaczego? Po co? Co takiego zrobiliśmy? Czego nie zrobiliśmy? Gdzie popełniliśmy błąd? Dlaczego nie można cofnąć czasu?
Pojawia się rozpacz, która stopniowo przechodzi w bezlitosne poczucie winy.
Mnie to doświadczenie nie ominęło. Pragnę się nim podzielić dla innych, których los tak trudnym przeżyciem doświadczył. Dla Niej – mojej przyjaciółki z okresu dorastania – która odebrała sobie życie. Ku Jej pamięci...
Ona...
Pamiętam Cię roześmianą, energiczną, z planami na przyszłość. Wszędzie było Cię pełno. Swoją osobą dawałaś radość innym...
Kiedy dowiedziałam się o Twojej samobójczej śmierci, nie mogłam w to uwierzyć. Dopiero w dniu pogrzebu, kiedy zobaczyłam trumnę, zrozpaczoną matkę, rodzinę, przyjaciół, znajomych… Dopiero wówczas uświadomiłam sobie, że to jest prawda, że Ciebie już obok nie ma. Już nigdy nie usłyszę Twojego radosnego głosu, już nigdy nie opowiesz mi o swoich radościach, troskach, planach...
Miałaś przed sobą całe życie. Miałaś swoje plany na przyszłość. W mojej głowie pojawiały się pytania: Co się stało, że poczyniłaś ten nieodwracalny krok? Dlaczego wówczas nie przyszłaś do mnie? Ja bym Cię wpuściła, porozmawiałabym z Tobą, przytuliła. Mogłybyśmy nawet posiedzieć w ciszy. Może byś dziś żyła? A może byłam złą przyjaciółką? Może dawałaś sygnały, a ja nie potrafiłam ich odczytać? Coraz bardziej popadałam w poczucie winy. Pojawiały się różne emocje. Raz byłam zła na Ciebie, innym razem na Twoich rodziców, zwłaszcza na ojczyma, a następnie na siebie. Kręciłam się w tym wszystkim jak bumerang. Nie potrafiłam sama sobie z tym poradzić. Nikt na ten temat ze mną nie rozmawiał. Gdzieś z boku słyszałam obwinianie innych o Twoją śmierć. A przecież Ci "inni" przeżywali swoją osobistą tragedię. Bardziej potrzebowali wsparcia, wysłuchania, zrozumienia aniżeli społecznej dezaprobaty.
Dopiero kiedy zdecydowałam się na to, aby porozmawiać o Twojej samobójczej śmierci ze specjalistą, terapeutką, poczułam ulgę. Te kilka rozmów pomogło mi na swój własny sposób przeżyć żałobę i dać odwagę do tego, by z innymi rozmawiać o tym, co się stało. Nie oznacza to, że to nie boli. Boli, nawet teraz, po kilku latach od tego wydarzenia. Jednak jest to inny ból. Nie obwiniam już siebie, Ciebie, innych za to, co się stało. Potrafię z tym żyć.
Nie zapomniałam o Tobie, moja droga przyjaciółko. Już na zawsze pozostaniesz w moim sercu. Dziękuję Ci za każdą wspólnie przeżytą chwilę.
Gdziekolwiek jesteś, niech będzie tam Tobie dobrze.
Jak wyzwolić się spod wpływu niedojrzałych emocjonalnie rodziców
Dziewczyno, przestań ciągle przepraszać!
Sex edukacja
O dojrzewaniu, relacjach i świadomej zgodzie
Złożony zespół stresu pourazowego
Krytyczni, wymagający i dysfunkcyjni rodzice
Zawód psycholog. Regulacje prawne i etyka zawodowa
Przekleństwo perfekcjonizmu. Dlaczego idealnie nie zawsze oznacza najlepiej
Komunikacja niewerbalna. Autoprezentacja, relacje, mowa ciała
Najwybitniejsze kobiety w psychologii XX wieku
Zrozumieć dziecko wykorzystywane seksualnie
I ŻYLI DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE. Jak zbudować związek idealny?
Wszelkie prawa zastrzeżone © Copyright 2001/2024 Psychotekst.pl