W XVIII wieku Rudolf Eric Raspe opisał historię przygód niemieckiego barona Karla von Münchhausena, który znany był z zabawiania ludzi barwnymi opowieściami o swoich przygodach, niesamowicie ciekawych - lecz fikcyjnych. Prawie 200 lat później baron Münchhausen i jego zdumiewające koleje życia przywołane zostały przez Richarda Aschera w artykule opisującym osoby, które wywołują u siebie choroby by wzbudzić zainteresowanie i współczucie innych. Nazwał takie zachowanie Syndromem Münchausena. Kolejne ćwierć wieku później prof. Roy Meadow z Uniwersytetu w Leeds opublikował artykuł, w którym scharakteryzował postaci dwóch matek wywołujących symptomy chorobowe nie u siebie, lecz u swoich dzieci w tym samym celu, co osoby opisane wcześniej przez Aschera. Zjawisko to nazwał Zastępczym Syndromem Münchausena (ang. Münchausen syndrome by Proxy).
Czym jest więc Zastępczy Syndrom Münchausena? Międzynarodowa Klasyfikacja Chorób i Problemów Zdrowotnych ICD-10 zalicza ten syndrom do kategorii Zamierzonego wytwarzania lub naśladowania objawów czy niewydolności fizycznych lub psychicznych, natomiast Diagnostyczny i Statystyczny Podręcznik Zaburzeń Psychicznych DSM-IV do kategorii Zaburzeń rzekomych. Jednak klasyfikacje te opierają się na danych obserwacyjnych, a kategorie są szersze niż sama definicja Zastępczego Syndromu Münchausena. Najczęściej ujmuje się go w kategoriach przemocy fizycznej.
Sprawca, którym najczęściej bywa matka ofiary, może twierdzić, że dziecko ma poważne objawy chorobowe (takie jak mdłości, wymioty, bóle brzucha, brak apetytu czy osłabienie). Może również skazić próbki krwi lub moczu dziecka, by potwierdzić że jest chore lub spowodować fizyczne uszkodzenia u ofiary, by wywołać symptomy. Dlatego też pierwszym krokiem zmierzającym ku diagnozie, ale również ku ochronie dziecka, jest oddzielenie go od sprawcy.
Znaki ostrzegawcze mogące wskazywać na prawdopodobieństwo wystąpienia Zastępczego Syndromu Münchausena to podawanie przez sprawcę symptomów i objawów chorobowych niezgodnych ze sobą oraz naleganie na przeprowadzanie na dziecku dodatkowych testów, badań, zabiegów lub operacji. Symptomy podawane przez opiekuna utrzymują się mimo stosowanego leczenia, które działa przy tych samych symptomach u innych chorych. Częste wizyty u lekarzy nieskutkujące jednak wydaniem konkretnej diagnozy i ciągłe zmiany specjalistów również mogą wskazywać na prawdopodobieństwo wystąpienia Zastępczego Syndromu Münchausena.
Dlaczego sprawcy krzywdzą własne dzieci? Odpowiedź na to pytanie wciąż nie jest do końca jasna. Większość sprawców prawdopodobnie kieruje się chęcią zwrócenia na siebie uwagi personelu medycznego, lekarzy i członków rodziny. Sprawca zazwyczaj jest pozbawiony tej uwagi w życiu prywatnym (np. w małżeństwie) i choroba dziecka jest jedyną rzeczą, która wydaje się przyciągać zainteresowanie i współczucie innych. Lekceważony i niedostrzegany sprawca szuka rekompensaty, chce by go dostrzeżono i chwalono za poświęcenie choremu dziecku. Niektórzy sprawcy w dzieciństwie sami byli ofiarami swoich rodziców i ten sposób zyskiwania uwagi innych ludzi jest dla nich jedynym, jaki sobie wypracowali. Czasami wcześniejsza choroba lub hospitalizacja (np. w wyniku próby samobójczej) samego sprawcy sprawia, że wreszcie czuje się dostrzeżony. W późniejszym życiu pobyty w szpitalu z dzieckiem sprawiają, że powraca do tego stanu jako cierpiąca matka (rzadziej ojciec).
Częstość występowania Zastępczego Syndromu Münchausena nie jest znana, chociaż jego wykrywalność na całym świecie wciąż wzrasta. Zazwyczaj syndrom ten kończy się śmiercią ofiary (śmiertelność sięgająca 10%), aresztowaniem sprawcy lub dorośnięciem dziecka do momentu, w którym sprawca poczuje zagrożenie wykrycia jego zachowań i wybraniem przez niego kolejnej ofiary (np. młodszego dziecka).
Pomimo, że syndrom ten po raz pierwszy został opisany w 1977 roku do tej pory nie jest jeszcze dobrze znany, jego przyczyny nie są do końca zbadane, nie sposób też określić częstości jego występowania, ponieważ diagnozę taką niezwykle trudno wydać. Nie wystarczy jedynie udowodnić sprawcy krzywdzenie ofiary, ale również motywy którymi się kierował, co czasem może być wręcz niemożliwe. Niektórzy twierdzą nawet, że ten syndrom nie istnieje. Do krytyki tego syndromu na pewno przyczyniają się przypadki osób niesłusznie oskarżonych o morderstwa własnych dzieci w procesach, w których biegłym był sam Roy Meadow, który jako pierwszy opisał Zastępczy Syndrom Münchausena. Inni z kolei twierdzą, że syndrom jest jedynie niepotwierdzoną badaniami teorią i doszukiwaniem się (innych niż okrucieństwo) powodów znęcania się nad dziećmi. O ile istnienie Zastępczego Syndromu Münchausena jest poddawane w wątpliwość, o tyle zachowania zmyślania lub powodowania symptomów chorobowych przez rodziców u własnych dzieci w wątpliwość poddawane być nie powinny. Istnieje ku temu zbyt wiele dowodów (np. w postaci nagrań wideo). Lekarze podejrzewający wystąpienie Zastępczego Syndromu Münchausena muszą mieć więc na uwadze nie tylko zdrowie i życie dziecka, ale również uważać na wystawienie niesłusznej diagnozy, a tym samym wyroku, opiekunowi chorego.
Jak wyzwolić się spod wpływu niedojrzałych emocjonalnie rodziców
Dziewczyno, przestań ciągle przepraszać!
Sex edukacja
O dojrzewaniu, relacjach i świadomej zgodzie
Złożony zespół stresu pourazowego
Krytyczni, wymagający i dysfunkcyjni rodzice
Zawód psycholog. Regulacje prawne i etyka zawodowa
Przekleństwo perfekcjonizmu. Dlaczego idealnie nie zawsze oznacza najlepiej
Komunikacja niewerbalna. Autoprezentacja, relacje, mowa ciała
Najwybitniejsze kobiety w psychologii XX wieku
Zrozumieć dziecko wykorzystywane seksualnie
I ŻYLI DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE. Jak zbudować związek idealny?
Wszelkie prawa zastrzeżone © Copyright 2001/2024 Psychotekst.pl