(...) Mówienie do kogoś o swoich sprawach ma moc wywoływania zmian, wzmacnia, zmniejsza poczucie izolacji i osamotnienia. Mając świadomość czyjegoś wsparcia, nieporównanie łatwiej jest zrobić coś, co jest milowym krokiem: wyrazić swój sprzeciw, swoje NIE wobec przemocy, NIE wobec zachowań sprawcy(...).
Życie osób doświadczających przemocy jest podobne do niespodziewanego przeniesienia w nieznane miejsce. Dotąd wszystko szło znanym trybem, znane były zasady postępowania, język jakim się porozumiewamy, znaki przydrożne były czytelne. Rzeczywistość była przewidywalna na tyle, na ile może być przewidywalna. Pojawiały się trudności, kłopoty, ale były do pokonania i jakże często udawało się je pokonać, co zwiększało nasze poczucie możności wpływu na bieg spraw. Nasz świat był nasz właśnie - mogliśmy stanowić w nim reguły, mogliśmy czuć się bezpiecznie.
I oto następuje zmiana. Okazuje się, że wszystko jest inaczej. Dawne poczucie bezpieczeństwa znika ponieważ trafiamy do świata nieznanego, nie rozumiemy języka, nie potrafimy znaleźć klucza do rządzących tym nowym prawideł. Wszystko zdaje się być nieprzewidywalne. Jesteśmy gdzieś, gdzie być nie chcieliśmy i nie chcemy, ale nie wiadomo dokładnie jak się wydostać i czy to jest w ogóle możliwe. Jesteśmy zdezorientowani, pojawia się niepewność, strach, poczucie niemocy i braku wpływu.
Czy nie jest to podobne do sytuacji, w której doświadczamy przemocy? Wyobraźmy sobie kobietę (statystycznie to kobiety najczęściej stają się ofiarą przemocy). Niech ma na imię Ania, 25 lat, niech będzie osobą wykształconą. Ania poznaje w czasie towarzyskiego spotkania Rafała, który ma około 30 lat. Zwracają na siebie wzajemnie uwagę, zaczynają rozmawiać. Ania jest zauroczona - Rafał jest błyskotliwie inteligentny, zabawny, atrakcyjny. Zaczynają się umawiać, pojawiają się uczucia. Ania i Rafał zaczynają budować związek. Wiele rzeczy robią wspólnie, wspólnie podejmują decyzje, planują przyszłość. Ania ufa swojemu partnerowi. Wydaje się, że czeka ich szczęśliwa przyszłość.
Pewnego dnia jednak dochodzi do sprzeczki, to przecież zdarza się w każdym związku, ale w silnych emocjach Rafał się zmienia. Sprzeczka zamienia się w awanturę, padają słowa, które obrażają i ranią. Potem Rafał przeprasza, mówi, że nie rozumie co się z nim stało, obiecuje że to się już nigdy nie powtórzy. Ale nie tylko się powtarza, reakcje Rafała są coraz bardziej gwałtowne. Ania zaczyna unikać sytuacji, które mogą wywołać takie jego reakcje. Stara się nie wchodzić w drogę. Chwilami czuje niepokój, lęk, ale tłumaczy sobie, że to jest tylko przejściowe, że minie, że znowu będzie tak jak dawniej. I czeka. Wstydzi się komukolwiek o tej sytuacji powiedzieć, bo przecież nic takiego się nie dzieje, więc mogłaby narazić się na niezrozumienie. Mijają miesiące, niekiedy całe lata. Rafał coraz częściej wybucha, przestaje kontrolować swoje reakcje aż pewnego dnia uderza Anię pierwszy raz. Potem znowu ją przeprasza, obiecuje, błaga o wybaczenie. I tak do następnego razu...
Historia Ani i Rafała jest wymyślona, ale wiele podobnych prawdziwych historii usłyszałam w swojej praktyce terapeutycznej. Uprościłam ją bardzo bo przecież jeszcze mogłyby pojawić się dzieci, pozostali członkowie rodziny, przyjaciele, czasami jednak uproszczenie daje wyraźniejszy obraz. Ten rodzaj przemocy, który nazywamy przemocą domową zazwyczaj nie pojawia się nagle. Zachowania sprawcy zmieniają swoje formy, nasilają się z czasem. Niekiedy to jest dość powolny proces. Kiedy pracuję z osobą doświadczającą przemocy zdarza mi się pytać: "co byś zrobiła, gdyby ktoś podszedł do ciebie na ulicy i cię uderzył?". Odpowiedź jest wtedy jednoznaczna: "należy zawiadomić policję, należy działać, sprzeciwiać się". Natomiast, jeśli sprawcą jest ktoś, kogo znamy, ktoś z kim łączą nas więzi, emocje, to nazbyt często zdarza się, że te odpowiedzi nie przychodzą tak łatwo i jednoznacznie. W ten sposób nadal tkwimy w krzywdzącej sytuacji.
Pierwszy krok to uświadomienie sobie tego, co się dzieje: powtarzalności i niezmienności zachowań sprawcy. Powtarzają się nie tylko wybuchy agresji, ale też płomienne przeprosiny i solenne obietnice poprawy, które bywają niezwykle przekonujące, choć gdy nie są dotrzymywane - nie znaczą wiele. Gdzieś trzeba postawić granicę dla ich wiarygodności, w przeciwnym wypadku może minąć jeszcze 15 czy 20 lat... Nadzieja, że tym razem będzie już inaczej - jest ślepą uliczką.
Jeśli uda się zobaczyć sytuację, w jakiej jesteśmy przynajmniej odrobinę bardziej adekwatnie do rzeczywistości, to już jest bardzo dużo. Wtedy może pojawić się w nas wewnętrzny sprzeciw. Czy zasługuję na takie traktowanie? Czy zawiniłam? Czy chcę tak żyć? Co jeszcze może się wydarzyć? Czy chcę narażać swoje zdrowie i życie? Czy chcę narażać swoje dzieci? Czy ktoś może mi pomóc?
Wybrzmienie tego ostatniego pytania, to najlepszy znak, że warto rozejrzeć się wkoło i sięgnąć po pomoc. W związkach, w których ma miejsce przemoc pojawia się także swoiste tabu. To kolejna zasada narzucana przez sprawcę (niekiedy mają w tym też udział inni członkowie rodziny) stanowiąca o zakazie mówienia poza domem o tym, co się w nim dzieje. Wyciągnięcie ręki po pomoc to wyjście poza tę zasadę, która zbyt długo w wielu rodzinach jest fundamentem niezmienności sytuacji. Każdy ma prawo sięgać po pomoc jeżeli nie może sobie z czymś poradzić, to może być rozmowa z kimś z rodziny, przyjacielem ale też psychoterapeutą, prawnikiem, pracownikiem opieki społecznej, pedagogiem szkolnym.
Mówienie do kogoś o swoich sprawach ma moc wywoływania zmian, wzmacnia, zmniejsza poczucie izolacji i osamotnienia. Mając świadomość czyjegoś wsparcia, nieporównanie łatwiej jest zrobić coś, co jest milowym krokiem: wyrazić swój sprzeciw, swoje NIE wobec przemocy, NIE wobec zachowań sprawcy. Innymi słowy, bronić się przed złem jakim jest przemoc, przeciwstawiać się i zawalczyć o poczucie bezpieczeństwa we własnej rodzinie. Każdy ma do tego prawo. Podjęcie takiego wysiłku jest nie tylko prawem i obowiązkiem nas samych wobec nas samych, ale też jakże często, wobec dzieci.
W radzeniu sobie z przemocą niebagatelne znaczenie ma też zdobycie wiedzy o istniejących rozwiązaniach prawnych, których celem jest ochrona przed przemocowymi zachowaniami jednych członków rodziny wobec drugich (tej kwestii poświęcone są inne artykuły na naszym portalu i w tym miejscu zachęcam szczególnie do ich lektury).
Zacząć zazwyczaj trzeba jednak od siebie i jeśli ma się to wyrazić w zadaniu sobie kilku pytań, to jest to z drugiej strony aż udzielenie sobie klku odpowiedzi. Bez nich, wielu osobom nie udaje się wyjść z kręgu przemocy. Żeby skutecznie skorzystać z dostępnych rozwiązań instytucjonalnych, najpierw trzeba wiedzieć na co się godzę, a na co zgody nie mam. Ten brak zgody często buduje w nas siłę, która pomoże nam wezwać policję, poskarżyć się, podjąć decyzję o dalszej drodze.
Zawsze i każdego zachęcam do skorzystania z pomocy psychoterapeutów kiedy czujemy, że nasze życie przestaje być nasze, że nie my decydujemy, że jesteśmy w miejscu, w którym być nie chcemy. Każdy ma prawo żyć i współtworzyć reguły i zasady, znać je, bezpiecznie poruszać się po swoim świecie bez poczucia, że bez mojego udziału przeniesiono mnie do "innego świata".
Jak wyzwolić się spod wpływu niedojrzałych emocjonalnie rodziców
Dziewczyno, przestań ciągle przepraszać!
Sex edukacja
O dojrzewaniu, relacjach i świadomej zgodzie
Złożony zespół stresu pourazowego
Krytyczni, wymagający i dysfunkcyjni rodzice
Zawód psycholog. Regulacje prawne i etyka zawodowa
Przekleństwo perfekcjonizmu. Dlaczego idealnie nie zawsze oznacza najlepiej
Komunikacja niewerbalna. Autoprezentacja, relacje, mowa ciała
Najwybitniejsze kobiety w psychologii XX wieku
Zrozumieć dziecko wykorzystywane seksualnie
I ŻYLI DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE. Jak zbudować związek idealny?
Wszelkie prawa zastrzeżone © Copyright 2001/2024 Psychotekst.pl