Dla nastolatka informacja, że narkotyki są złe, to żadna informacja. Zresztą, to nie informacja, a opinia, najczęściej powtarzana bez zastanowienia i bez argumentów. A argument: "bo ja ci tak mówię, smarkaczu" to chyba najgorsze uzasadnienie.
Na początek warto zastanowić się, skąd nasze dziecko może wiedzieć coś na temat sposobów zdobywania, używania, działania i wszelkich skutków używania substancji psychoaktywnych, czyli narkotyków, alkoholu, leków psychotropowych i uspokajających itp.
Są różnie prowadzone, czasem dla młodzieży ciekawe, jednak nadal często nudne i mało wiarygodne. Najczęstszy błąd w szkolnym zapobieganiu narkomanii to - no właśnie - zapobieganie NARKOMANII, w momencie, kiedy część dzieci jeszcze nawet nie zetknęła się z narkotykami. Chwalebna zapobiegliwość, jednak od straszenia, że od czegoś się umiera jeszcze nikt nie osiągnął spodziewanych efektów. Czasem może to odnosić wręcz przeciwny efekt. W dodatku czasem, paradoksalnie, znajdą się osoby w klasie, które wiedzą "zakasują" prowadzącego, niekoniecznie w oficjalnej dyskusji, raczej rozpowszechnią swoje doświadczenie i nabyte wiadomości na szkolnym korytarzu. Wtedy taka pogadanka traci na wartości, bo prowadzący staje się mało wiarygodny. To przykre, ale zdarza się, że takie pogadanki prowadzą osoby z nieaktualną wiedzą. Wtedy, chociaż intencje są szczytne, młodzież zbagatelizuje informacje zarówno te fakty starej daty, jak i ważne i niezmienne rzeczy. Między innymi tak istotny fakt, że od brania narkotyków naprawdę można umrzeć lub poważnie zachorować. Kiedy prelekcja jest mało wiarygodna, prawda zostanie potraktowana jak "takie tam gadanie" i młodzi "oleją" całą jej treść.
Oczywiście zdarzają się często kompetentne i wiarygodne osoby, prowadzące takie lekcje, ale nie można jedynie na tym opierać naszej wiary w to, że szkoła zapobiegnie eksperymentom naszych latorośli.
Niezmiernie ważne źródło informacji o wszystkim dla nastolatka. W tym i o różnych "odlotach", także po narkotykach. Jeśli najlepszy kumpel naszego dziecka utrzymuje, że "dragi są zajefajne", a my powtarzamy, że to samo zło, to niestety nasze dziecko może w którymś momencie życia zasugerować się raczej opinią Jasia z bramy obok, nie naszą. I spróbować.
Tu największym zagrożeniem jest bagatelizowanie różnych faktów. Często zdarza się, że nastolatki ratują się nawzajem przed gniewem rodziców i np. kiedy Marysia się upije "na sztywno", wtedy idą do domu Asi, bo swoim rodzicom Asia wyjaśni, że to przypadek. Kiedy zaś Asia ma przerwę w życiorysie, wtedy Marysia będzie robiła za koło ratunkowe. Warto o tym pamiętać. Bynajmniej nie po to, aby odmawiać pomocy! To byłby błąd - nadszarpniemy w ten sposób zaufanie naszego dziecka do nas, że pomóc jednak potrafimy oraz że dopuszczamy błędy. Warto jednak wtedy porozmawiać z obydwiema o tym, czym grożą takie zachowania i zapowiedzieć jakieś konsekwencje w razie powtórki. Nie warto także wierzyć, że jeśli kilkakrotnie widzieliśmy bliskich znajomych naszego dziecka pijanych czy naćpanych, to że ono samo "nigdy nic". Takie przypadki to jeden na setki tysięcy...
Jeśli słyszymy, że najlepszy kumpel naszego Jacka, Jasio, palił trawę na wycieczce szkolnej, to możemy podejrzewać, że podzielił się z kolegą. A przynajmniej mógł zachęcić, że jest fajnie. Filmy, książki, muzyka...
Są różne rodzaje filmów "edukacyjnych". Te puszczane w szkole, gdzie młody narkoman umiera pod płotem, te z kina, gdzie młody diler umarłby pod płotem, gdyby go nie zastrzelili w wieku lat 17, itp. Ale są też filmy oraz reklamy, gdzie "odlot" czy "haj" jest pokazywany w niezmiernie atrakcyjny sposób. Czy zabronić dziecku TV i DVD? Nie ma sensu. Warto jednak czasem zainteresować się, co aktualnie pasjonuje naszą pociechę. Może nawet obejrzeć to, co ona...
Kiedyś mnóstwo ludzi pasjonowało się muzyką Nirvany i tak, jak jej nieżyjący już lider Kurt Cobain, musiało spróbować heroiny. Dla niektórych skończyło się to tak źle, jak dla Cobaina. Ale takie fascynacje są silne i warto pamiętać, że dzieci ulegają różnym wpływom.
To prawdziwa kopalnia informacji. Ma swoje ciemne i jasne strony: twoje dziecko może trafić na ten artykuł, ale równie dobrze może znaleźć bloga Zdzisia, gdzie znajdzie dokładną instrukcję obsługi brania i kupowania oraz co zrobić, żeby nikt nie spostrzegł, że wraca do domu w stanie "nieważkości". Znaleźć tu można i naprawdę pomocne strony, i takie, które zachęcą do brania, reklamując narkotyk jako sposób na dobrą zabawę czy oferujący podróże wgłąb siebie i swej osobowości.
Czasem warto wykazać się wiedzą na temat różnych substancji, chociażby podstawową. Kiedy wspólnie oglądając widzimy na ekranie aktora "wciągającego" biały proszek, można delikatnie zasugerować, że pewnie nie skończy się to dobrze ani dla niego, ani dla jego bliskich. Takie "drętwe wstawki" pomagają dziecku poznać nasz pogląd na sprawę narkotyków. Dają mu do zrozumienia, że nie jesteśmy kompletnie zieloni w tej sprawie i że mamy własne zdanie. Dobrze, żebyśmy potrafili również podyskutować na temat, dlaczego naszym zdaniem narkotyki są szkodliwe.
Dla nastolatka informacja, że narkotyki są złe, to żadna informacja. Zresztą, to nie informacja, a opinia, najczęściej powtarzana bez zastanowienia i bez argumentów. A argument: "bo ja ci tak mówię, smarkaczu" to chyba najgorsze uzasadnienie.
Mam wątpliwości, czy istnieją rzeczy jednoznacznie złe bądź dobre. Najczęściej rzecz to rzecz, a ważne jest to, co my z tym zrobimy. Nożem można kroić chleb, ale można też kogoś zabić. Czy nóż jest zły lub dobry...? Zapewne każdy się zgodzi, że to nie w tym rzecz. Tak samo jest z narkotykami: same w sobie prostu są, a to ludzie używają ich na swoją szkodę, to już zupełnie osobna historia. Warto pamiętać, że choćby środki znieczulające stosowane w szpitalu przy operacjach to często bardzo silne narkotyki. Nikt jednak nie głosi tez, że "środki znieczulające są złe".
Nastolatki poznając świat są ciekawe zarówno opinii, jak i faktów. Są też wyjątkowo wrażliwe na wszelkie przekłamania i "sprytne" przybliżenia typu: heroina szybko zabija, można się uzależnić po pierwszym razie (prawda!), no to w takim razie narkotyki zabijają, więc jak raz zapalisz marihuanę, to umrzesz (bzdura).
Jeśli nasze dziecko zetknie się z takim rozumowaniem, to wiadomo, że odrzuci całość. A heroina naprawdę zabija... i to naprawdę szybko. Więc nawet gdy uwierzy, ale jednak spróbuje marihuany i nie umrze (a nie umrze prawie na pewno, chyba że jest uczulone i będzie miało wstrząs anafilaktyczny, co zdarza się raz na kilkaset tysięcy przypadków, tak jak z ukąszeniem osy) - to co mu szkodzi sięgnąć po heroinę? "Przecież starzy i szkoła kłamali, bo nie umarłem, to i teraz będzie spoko..." i mamy pułapkę swojego uogólnienia dla dobra młodzieży.
Używanie narkotyków może zatem:
Jak wyzwolić się spod wpływu niedojrzałych emocjonalnie rodziców
Dziewczyno, przestań ciągle przepraszać!
Sex edukacja
O dojrzewaniu, relacjach i świadomej zgodzie
Złożony zespół stresu pourazowego
Krytyczni, wymagający i dysfunkcyjni rodzice
Zawód psycholog. Regulacje prawne i etyka zawodowa
Przekleństwo perfekcjonizmu. Dlaczego idealnie nie zawsze oznacza najlepiej
Komunikacja niewerbalna. Autoprezentacja, relacje, mowa ciała
Najwybitniejsze kobiety w psychologii XX wieku
Zrozumieć dziecko wykorzystywane seksualnie
I ŻYLI DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE. Jak zbudować związek idealny?
Wszelkie prawa zastrzeżone © Copyright 2001/2024 Psychotekst.pl