IT-SELF Małgorzata Osipczuk, www.it-self.pl, www.terapia-par-wroclaw.com
Forum Reklama Kontakt

Portal Pomocy Psychologicznej

Piątek 29 marca 2024

Szukaj w artykułach

Wszystkie artykuły...

Artykuły

O szacunku do słabszego - przestrzeganie granic psychologicznych w relacji z dzieckiem.

Autor: Paulina Chocholska

Źródło: www.psychotekst.pl

Trudno mi pisać ten artykuł, bo sama mam małe dziecko. Bardzo chciałabym stosować się do zasad mądrego wychowywania dzieci. Niestety, zdarza się, że postąpię inaczej, niż sobie wymarzyłam. Potem mam do siebie pretensje, próbuję się sobie tłumaczyć... Dziecko to wyzwanie. Moim zadaniem jest nauczyć swoje dziecko szacunku do siebie i innych, a to mogę robić tylko szanując jego granice. Fizyczne i psychologiczne. Oczywiście dziecko trzeba kochać, bo tego nie zastąpi żadna mądrość.

Słabszy, silniejszy... Dziecko jest od dorosłego słabsze, ponieważ jest od niego zależne. To dorośli ustalają prawa, obowiązki. Dla dziecka dorosły jest wyznacznikiem najważniejszych postaw. Dzieci także mają swoje sposoby na uzyskiwane tego, czego pragną: płaczem, marudzeniem, prośbą. Jest w tym siła, ale inna, niż ta nasza, dorosła. Dziecko nie jest w stanie nas do niczego zmusić siłą. My niestety naszej siły możemy nadużyć, nawet całkiem nieświadomie.

Cierpliwość

Dziecięce i młodzieżowe pomysły i działania potrafią wyprowadzić z równowagi chyba nawet świętego. Moim zdaniem wymaganie od siebie tylko anielskiej cierpliwości w reakcji na to, co nasze potomstwo wyprawia, to gruba przesada. Nasze żywe, emocjonalne reakcje pokazują dziecku, że nie jest nam ono obojętne, że martwimy się o nie. Mówienie "tak, kochanie" na wszystko, co dzieciak wyprawia, nie jest dobrym pomysłem, bo dziecko i tak będzie testować, kiedy ten stoicki spokój stracimy, a pomysłów na to ma wieleJ. Dziecko potrzebuje czuć, że jego działania są dla nas ważne, że zwracamy na nie uwagę, w pewnym sensie "monitorujemy", ale nie ingerujemy bez potrzeby. UWAGA! Ingerujemy z potrzeby ze strony dziecka (bo ewidentnie tej pomocy w danej chwili potrzebuje, najlepiej, gdy o nią poprosi), a nie własnej potrzeby dowodzenia i wykazywania się mądrością!

Nadopiekuńczość ma wiele twarzy: błąd wyręczania pociechy w realizowaniu wyzwań popełniają nawet najlepsi rodzice. To takie piękne słowa: "proszę, pomóż mi w tym!". Pozwalajmy dziecku używać ich. Pomóżmy mu nauczyć się prosić o pomoc, damy mu w ten sposób ogromnie ważną, życiową umiejętność. Obudzimy w dziecku potrzebę kontaktu, wymiany z innymi, dialogu. Dziecko wyręczane w wielu czynnościach nauczy się bezradności i oczekiwania, że rzeczy trudne mają naprawić się "same". Nie odkryje ono też swojego potencjału, zabraknie okazji do budowania pozytywnego obrazu siebie.

Jak się przekracza

Jest kilka podstawowych błędów, jakie można popełnić:

Krzywdzące epitety

Mały człowiek dowiaduje się od najbliższych opiekunów, kim jest, co umie, jakie ma możliwości i jakie są jego ograniczenia. Jeśli słyszy często słowa typu "głuptas", "niezdara" itp. to uznaje, że te właśnie słowa najlepiej go opisują. Gdy dorasta, posłuszeństwo rodzicom nie gra już tak ważnej roli. Życie zaczyna wymagać od młodego człowieka samodzielności, a on ma z tym problem. Brakuje mu wiary we własne siły, uwierzył słowom rodziców, że nie potrafi, że popsuje wszystko, czego się dotknie. Takie słowa działają jak klątwa. Trudno się od nich uwolnić, nawet po wielu sukcesach życiowych.

Zmuszanie

Dzieci, i te małe i te większe, miewają przedziwne pomysły. Zadaniem opiekunów jest czuwać, aby ich realizacja zbytnio nie zaszkodziła młodemu człowiekowi. Potrzebna jest jednak spora doza wolności. Czasem wychowanie dziecka przypomina chodzenie "krok za" nim. Asekuruję, ale nie trzymam ciągle za rękę. Rozmawiam i pokazuję możliwe drogi, ale nie ciągnę "za fraki" w obranym przez siebie kierunku.

Narzucanie swoich poglądów

Każdy ma prawo do swoich poglądów i szacunku ze strony innych. Dziecku i jego poglądom ten szacunek również się należy. Nawet, jeśli jego poglądy wydają nam się śmieszne i wiemy, że za tydzień ulegną zmianie. Tworzenie stanowiska wobec sprawy (nawet, jeśli jest to kolor lizaka J ) uczy samodzielnego myślenia. A przecież wychowujemy dzieci po to, aby któregoś dnia osiągnęły samodzielność i nie potrzebowały już naszej opieki i ochrony.

Prawa, których należy przestrzegać

Prawo do wyjaśnień

Warto informować dziecko, jaki sens mają nasze poczynania wobec niego. Jeśli musi zjeść lekarstwo, można opowiedzieć mu krótko, co to jest i czemu ma służyć. Każdemu człowiekowi przysługuje prawo bycia informowanym o tym, co się z nim robi. Jest to szczególnie ważne, gdy dzieje się cos niemiłego. Wiedza i życzliwy stosunek opiekuna daje poczucie bezpieczeństwa i pozwala przetrwać przykre momenty.

Prawo do tajemnic

Każdy ma prawo do swojej prywatności. Jako rodzice nie powinniśmy zaglądać w osobiste notatki dziecka, czytać jego listów, maili itp. Oczywiście warto czasem zapytać, co pisze kolega. Jeśli dziecko uzna za stosowne, samo nam powie. Jeśli jednak dziecko zorientuje się, że przeglądamy jego korespondencję, pamiętnik czy komórkę, to efekty będą odwrotne od zamierzonych. Osiągniemy kompletną utratę jego zaufania oraz pewność, ze niczego od swojego dziecka nie dowiemy się wprost. Dołoży ono wszelkich starań, żeby różne rzeczy staranniej przed nami ukryć.

Prawo do swojej własności

Pozwólmy naszym podopiecznym samodzielnie decydować o ich "dobytku". Sytuacje, gdy dziecko wraca z wycieczki i znajduje swój pokój uporządkowany przez mamę, a część rzeczy wyrzuconych bez pytania, są niedopuszczalne. Warto uczyć dziecko, że ma prawo do decydowania o swojej własności: czy odda ją młodszym kolegom, czy spali, czy wyrzuci do śmieci, czy będzie przechowywać do późnej starości. Jeśli chcemy dziecku pomóc w porządkach, dajmy mu dobry przykład. Na pewno w naszej szafie znajdzie się kilka ubrań, które warto oddać np. do PCK. Pokażmy dziecku, że nie wszystkie graty są koniecznie potrzebne i że warto oddawać to, co niepotrzebne innym ludziom, którzy chętnie z tego skorzystają.

Moje dziecko - człowiek.

Niezależnie od wieku ma prawo nie chcieć zjeść zupki lub nie iść na studia. Ma prawo decydować o sobie. Początkowo w mniejszym, potem w coraz większym zakresie. Dwulatek ma prawo odmówić włożenia zielonych rajstopek, szesnastolatek ma prawo decydować o wyborze szkoły, bo to jest jego życie. Ma prawo do własnych planów, nawet jeśli nam wydają się one bezsensowne i szkodliwe. Nie mamy patentu na rację a udawanie, że się go ma, doprowadza do jeszcze gorszych sytuacji. "Małolat", który np. źle wybierze szkołę wbrew naszym poleceniom i będzie źle się w niej czuł, nie przyjdzie do nas po pomoc. Nie będzie chciał usłyszeć "a nie mówiłem?". A pewnie chętnie pomoglibyśmy mu tę szkołę zmienić, bo w efekcie każdemu ta zmiana byłaby na rękę. Chronienie podopiecznych przed popełnianiem błędów przy pomocy decydowania za nich to zły pomysł. Ma to tym mniejszy sens, im dziecko jest starsze. Warto podkreślać wolną wolę i konsekwencje zachowań.

Moje dziecko - moja własność?

Każdy ma prawo do realizacji swoich pragnień i zamierzeń. Warto o tym pamiętać od pierwszych dni życia nowego człowieka. Nie jest niczyją własnością i ma prawo do kształtowania swojego życia. Opiekunowie mogą , a nawet powinni, mu w tym pomagać, jednak bez nadmiernej ingerencji. Wskazywać, zamiast popychać. Zwracać uwagę, zamiast ciągle nakazywać. Objaśniać, zamiast mówić "nie, bo nie i już". Przede wszystkim pamiętać, że mały kiedyś dorośnie. Ze słabszego stanie się silny. Nasze wysiłki mogą mu pomóc wykorzystać jego siłę, zarówno psychiczną, jak i fizyczną, w konstruktywny sposób i dla dobrych celów.

Źródło: www.psychotekst.pl

(publikacja: 2006-06-28)

<< powrót

Wszystkie artykuły...

Wszelkie prawa zastrzeżone © Copyright 2001/2024 Psychotekst.pl