IT-SELF Małgorzata Osipczuk, www.it-self.pl, www.terapia-par-wroclaw.com
Forum Reklama Kontakt

Portal Pomocy Psychologicznej

Piątek 29 marca 2024

Szukaj w artykułach

Wszystkie artykuły...

Artykuły

DEPRESJA

Autor: Milena Kot

Źródło: www.psychotekst.pl

Na zawsze stracone lata

"Nikt chyba tak naprawdę nie zdaje sobie sprawy, jak dużo ran jest w moim ciele... ran wyrządzonych złym słowem, chamstwem, niektóre rany widać gołym okiem, innych nikt nie zobaczy, może zdawać sobie jedynie z nich sprawę (moi przyjaciele), albo je czuć (tylko i wyłącznie ja). Te rany są bardzo podstępne, powoli mnie niszczą, powoli chowam się w tych ranach. Jak tak dalej pójdzie, to niedługo cała ucieknę i się w nich ukryję..." moooody_girl

"Czuję się jak roślina, czuję, że tracę kontrolę nad swoim życiem. Każde złe słowo mnie zabija, żaden uśmiech nie ma dla mnie znaczenia. Nie potrafię już panować nad gestami, mimiką, płaczem, gniewem. Rozpadam się na drobne kawałeczki. Jestem jak puzzle, których nikt nie zdoła ułożyć, bo żaden element do siebie nie pasuje."

Otwarcie mogę powiedzieć - tak, przeszłam przez to piekło. Piekło na ziemi, uczucie tego, że zamiast żyć - istniejemy. Chciałabym zebrać tu fragmenty z mojego pamiętnika z czasów choroby, ukazać według mnie najistotniejsze jej strony...

STRATA

A wszystko zaczęło się od odrzucenia przez rówieśników, wtedy jednych z najbliższych mi osób. Nie wiem, jak to się stało, nie potrafię sobie tego racjonalnie wytłumaczyć, ale z dniem 1 września 2003, gdy pojęłam, że już nie mam przyjaciół w klasie - zawalił się mój świat. Wszystko działo się tak szybko niczym w dramacie "Romeo i Julia". W tym samym dniu przyszłam do domu i płakałam, później stało się to już codziennością. Moje pierwsze wiersze o samobójstwie zaczęły powstawać zaledwie w trzy dni później. Po paru tygodniach zrozumiałam już co się ze mną dzieje, bałam się poprosić o pomoc, teraz żałuję.

MASKA

"Już nigdy nie mogę uzewnętrznić swojego samopoczucia. Czasem ktoś się pyta, czy jestem smutna, albo się śmieją, że mam "zawiasa". Gdy Paula splatała rękę z głupim uśmiechem pojęłam, że nie mogę już nigdy do tego dopuścić. Bo gdy zobaczą jak nisko upadłam, sprawią, że będę lecieć nadal, z uśmiechem będą kopać i poniżać..."

Gdy zachorowałam, starałam się to jak najbardziej ukrywać. Bałam się reakcji otoczenia, nie chciałam pokazać, jak bardzo zostałam zraniona. Bardzo głęboko chowałam wszelkie negatywne emocje, za to ciągle się śmiałam i udawałam niezwykle pewną siebie osobę. Udawało się, byłam niezłą aktorką, szkoda tylko, że nie wiedziałam, jaką wielką krzywdę wyrządzam sobie. Po paru miesiącach nie trzeba było już zakładać maski, była ona moim nieodłącznym elementem. Nienawidziłam tego, ale już nie potrafiłam okazać swoich uczuć. W tym samym czasie zaczęły się kłębić w mojej głowie oskarżenia skierowane w stronę mojej rodziny: "dlaczego oni nie widzą, że jestem w takim stanie?!", "dlaczego mnie nie rozumieją?" Dopiero teraz odpowiedź stała się niezwykle prosta. Sama bałam się pokazać nawet im, jaka jestem i co czuję, bałam się braku akceptacji mnie i mojej choroby.

AGRESJA SKIEROWANA NA ZEWNĄTRZ

"Jest pewna rzecz, która nie pozwala mi być sobą. Jest nim moja choroba, bo tak naprawdę w środku jestem całkiem inna. Może nawet nie w środku, ale bez niej jestem inna, ale gdy czuję się źle nienawidzę, chcę zabijać i niszczyć..."

Gdy przez cały czas udawałam, że jest wszystko w porządku, walczyłam z sobą i swoimi emocjami. Nie starczało mi już sił na walkę z emocjami, gdy złościłam się na innych. Wtedy wyładowywałam się na otaczających mnie ludziach, czasem drobnostka mogła sprawić, że krzyczałam, trzaskałam drzwiami, wybuchałam płaczem, choć chwilę przedtem zachowywałam się całkiem normalnie i nic nie wskazywało na taki nagły "wybuch".

AGRESJA SKIEROWANA DO WEWNĄTRZ

"nie chcę miłości, pragnę zrozumienia
za pierwszym razem nie bolało
za drugim szczypało
dziś płynęła krew
kolejne 28 pręg

czerwień jest moją przyjaciółką
topię się w niej
a ona żyje dzięki mnie
chce odejść
ale ona mi nie pozwala
spływa dziękując za wolność
jej wolność
oznacza moje zniewolenie

"I'm gonna cut myself and watch the blood hit the ground"
["Będę się ciąć i patrzeć jak krew kapie na podłogę"]

Korn

Autoagresja wynikała z nienawiści do samej siebie. Na początku chyba kaleczyłam swoje ciało aby rozładować stres, napięcie lub całkiem nieświadomie ukarać się za jakieś niepowodzenia. Myślałam, że w ten sposób pozbywam się części negatywnych emocji, jakie się we mnie kłębią - nie miałam racji. Chowałam je coraz głębiej, coraz bardziej ukrywałam je przed sama sobą. A samookaleczenia stawały się codziennością, pewnym nawykiem, rytuałem powtarzanym już bez względu na to, co działo się w moim życiu.

SPECYFICZNY BÓL

"Chyba nie wiem, czym jest ból fizyczny, nigdy nikt nie odciął mi palca, nikt nie przestrzelił mi kolana, ani nie potrącił mnie samochód. Ale nadal towarzyszy mi myśl, że ten ból nie jest taki zły... że da się go jakoś wytrzymać. Bólu psychicznego nie potrafię porównać do niczego, jest tak abstrakcyjny, nienamacalny, nikt go nie odczuwa tak, jak dana jednostka, ale każdego boli tak samo mocno. Dlaczego nie ma na to leku podobnego do Ibuprom Max?"

"Człowiek w swoim życiu przyzwyczaja się do wielu rożnych rzeczy. Dlaczego nigdy nie zaakceptuję w swoim życiu bólu i samotności? Dlaczego, choć jest to stałym punktem dnia, nie potrafię tego przyjąć i nie czuć chęci odmiany?"

"Gdyby się tylko moja mama zgodziła, to i do Lublińca bym poszła, tylko po to by nafaszerowali mnie prochami i żeby mieć na chwilę spokój."

Ból - chyba jedna z najgorszych i najbardziej oczywistych rzeczy w depresji. Wszyscy piszą o smutku, smutek był jak błogosławieństwo w chwilach, gdy dopadała mnie totalna niemoc, gdy wiedziałam, że jestem nikim, że nic nie osiągnę, że żaden dzień nie przyniesie już słońca. To on sprawiał, że nie byłam w stanie normalnie funkcjonować, gdy mnie dopadał nie miałam już na nic siły. NIC! Jedyne, co byłam w stanie zrobić, to położyć się. Chciałabym też powiedzieć "płakać", ale to chyba nie było płaczem, to był krzyk, jęk, pisk, który tłumiłam w sobie. To było szarpanie się za włosy, drapanie rąk, walenie pięścią w ścianę. Aż w końcu leżenie bez ruchu, bez znaczenia czy w cieple czy w zimnie, czy na podłodze czy na łóżku, ważne, aby nie było w pobliżu nikogo, kto mógłby mnie zauważyć, kto mógłby spytać: "co się stało?". Bo jak zwykle, powiedziałabym, że nie stało się nic, co mogłoby to spowodować.

CIĄGŁA REFLEKSJA

"(..) daleko...

To trochę niezrozumiałe nawet dla większości mówiących: "człowiekiem jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce. Leży się na łóżku, stoi się na podłodze. Powierzchnia ciała styka się z czymś równie materialnym, jak ono samo. Na tej powierzchni czuć wielki przeszywający ból. Chce się poruszyć ręką, położyć inaczej nogę, która może przez swe złe położenie odczuwa ból. Chce się poruszyć głową lub zamknąć oczy. Ale się nie da. Myśli się o tym a ciało nie chce wykonać polecenia. Po kilkunastu minutach zmagań się udaje. Każda poruszona część ciała boli, jakby się dotykało krwawiącej rany. W końcu nawet ruch nie daje ukojenia."

czym jest życie?
życie jest smakiem cytryny,
zapachem pomarańczy.
w dotyku ma kanty
niczym "ziarno" granatu
może nas zaskoczyć
jak avocado swoją zawartością
jest jedwabiste niczym melon
i gorzkie jak grapefruit
jest słodkie i cierpkie
gładkie bądź pełne nierówności
życie jest smakiem, zapachem,
dotykiem, wzrokiem i dźwiękiem.
może warto żyć dla samego smaku pomarańczy?

"Już nie wiem, czy to choroba ciała czy duszy. Skąd się biorą ściany ociekające czekoladą i dlaczego nie powstrzymałam się przed zjedzeniem kawałka tortu. Nie wiem, kiedy to wszystko się zaczęło i kiedy nastąpi kres. Myślami uciekam gdzieś daleko, nie jest to przeszłość, teraźniejszość a nawet przyszłość. To nieznany ląd w ludzkim umyśle. Czasem zastawiam się, czy mogę użyć słowa "ludzkim" bo tak wiele nas rożni, przepaść nie do pominięcia. Nie wiem kim jestem i skąd przyszłam. Czasem zastanawiam się czy istnieje coś takiego jak życie?

Ostatnio wydaje mi się, że moją wartość wyznaczają jedynie oceny, ilość punktów z egzaminu i moja waga, która ciągle się waha. A pisze takie notki bo smutek zmienia moje patrzenie na rzeczywistość, może nawet nie ma rzeczywistości. Jestem tylko ja w jakimś chorym świecie. Czasem moje rozgoryczenie sięga zenitu i wtedy trudno napisać o czymś innym, napisać coś wartościowego."

POCZUCIE BEZNADZIEJNOŚCI, SAMOBÓJSTWO I WIARA W "CUD"

"Znowu czuję te nagromadzone emocje. Czuję, jakbym miała wybuchnąć. Chcę rozwalić wszystko a zarazem czuję tak wielką niemoc. Bo tak naprawdę nie mogę przecież rozbić szyby, rzucić kwiatkiem w ścianę. Hm... nawet gdybym mogła już nie potrafię. Walnięcie pięścią w ścianę jest zbyt trudne, niewykonalne. Nie powiem dlaczego bo sama nie wiem

Płaczę, ciągnę się za wypadające coraz bardziej włosy, wbijam paznokcie w skórę, uderzam głową w stół. Użalam się nad sobą i myślę nad tym, jak długo będę tak żyć.

- that's the only way -

Mamo, proszę nie płacz. Tak bardzo cię kocham, nie chcę żebyś już kiedykolwiek płakała. Dla ciebie zarezerwowane jest szczęście, z pewnością lepsza córka i zawsze uśmiech na twarzy. Jeśli tylko chcesz - odejdę, bo wiem, że jestem źródłem twojego smutku. Wiem, że tak będzie ci lepiej...

Innym też bo zdałam sobie sprawę, że dla nikogo nie jestem ważną osobą. Może ktoś mnie lubi, ale smutek szybko mu przejdzie. Zawsze szybko przechodzi po takich jak ja. W żadnym oku nie pojawi się łza, bo i po co się martwić. Ja zgasnę na zawsze i na zawsze zostanę zapomniana. Tak będzie lepiej.

Przyszła taka piękna wiosna a ja czuję, że muszę już odejść, że nie mam siły. NIE MAM SIŁY!"

Gdy ból stawał się nie do zniesienia, była tylko jedna myśl, która zaprzątała mi głowę - kiedy wreszcie zrobię coś dobrze i się zabije?! Czytałam wiele o depresji i wszędzie było jedno zdanie, które jeszcze bardziej mnie dołowało i denerwowało: "depresja jest chorobą uleczalną!". Tak, teraz mogę powiedzieć to samo, ale wiem, jak czułam się wtedy, gdy to czytałam. Wiedziałam, że z tej beznadziejności nic nie jest w stanie mnie wyciągnąć, że, jeśli ma się coś zmienić, to tylko na gorsze. Bo dla mnie nie ma już zarezerwowanego szczęścia, bo pewnie na nie na zasługuję. Byłam całkowicie przekonana o tym, że jedyną rzeczą, jaka jest mi jeszcze w stanie pomóc to ucieczka. Nie chciałam uciec od życia, ale od bólu, strachu, smutku, samotności, a wtedy zdawało się to antidotum na wszystko.

CZYM JEST NORMALNOŚĆ?

"Tnę się, drapię, płaczę, krzyczę, szaleję...
chciałabym być sobą, ale już zapominam jaka wtedy byłam..."

Jest to czas, w którym całkowicie zatraca się poczucie normalności, kiedy nie da się już przypomnieć jak to kiedyś było, gdy zacierają się wszystkie wspomnienia a w głowie huczy tylko nieustający ból.

ALIENACJA

"Nienawidzę ludzi, którzy się uśmiechają, patrzą na mnie z uśmiechniętym ryjem i mówią "dobrze ci tak! Ja jestem szczęśliwa, lubiana, ładna i kochana, ty jesteś dla nas zdeptanym robakiem.

No i to ciągle uczucie spadania, spadania gdzieś głęboko, gdzieś gdzie już żadna pomocna dłoń mnie nie dosięgnie."

Wtedy naprawdę nienawidziłam ludzi, wydawali mi się wszyscy tacy szczęśliwi, wiedziałam, że mnie nie zrozumieją a wręcz przeciwnie - będą nadal się wyśmiewać i jeszcze bardziej zatruwać moje "życie". Muszę przyznać, że był czas, kiedy szukałam kontaktu, ale to była jeszcze szkoła podstawowa. Po tym, jak mnie odrzucili, czasem starali się do mnie zbliżyć, pogadać, spotkać, ale ja się ich zbyt mocno bałam. Wiedziałam, że jeśli pozwolę im się zbliżyć, znów ich mogę polubić, a wtedy oni to wykorzystają i znów zranią. Na torbie wyszyłam sobie napis "I have SARS", bo marzyłam o tym, żeby się mnie bali, żeby uciekali świadomi mojej siły. Niestety, nigdy nie zamieniłam się z nimi rolami.

NISKIE POCZUCIE WŁASNEJ WARTOŚCI

"Dlaczego nikt nie widzi, jak bardzo się staram, że mi zależy. Każdy tylko oskarża i wypomina, że nie wyszło. A ja czuję, że znów coś s***.

Kiedy ja k*** wreszcie zrobię coś dobrze?!"

Nadal pamiętam to, jak się czułam, gdy dowiedziałam się, jak bardzo obniżyły się moje oceny. Byłam już wtedy w szpitalu, poszłam się kapać i pomyślałam sobie, że ten żel do ciała, którym się myję, jest więcej wart niż ja. Że nie zasługuję na to, by wykorzystać tyle wody, że ucząc się tak, jak się uczę, nie zasługuję na nic. To uczucie towarzyszyło mi przez całe te dwa lata. Myślę, że nadal nie powróciłam do pełnej równowagi w ocenie samej siebie i swojej wartości.

RODZINA

"Dlaczego nikt nie zwraca uwagi na to, co dzieje się w środku. Na to, co w kimś siedzi. Moi rodzice widzą tylko to, co można zobaczyć na wyniku badań, rezonansu, prześwietleniu. Nikomu nie chce się spojrzeć w to, co jest głębiej, to co naprawdę boli.

Kiedy się to skończy? No k*** kiedy? Kiedy wreszcie będę zasypiać z pogodnymi myślami? Kiedy nie będę myśleć o krwi płynącej po ręce? Kiedy przestanę marzyć o tym, by móc się pociąć, najgłębiej jak tylko można, ale tak, by nie pozostała żadna blizna. Bym kiedyś mogła o tym zapomnieć. Kiedy?! Kiedy będę kłaść się spać w piżamie z krótkim rękawkiem? Czy do lata będzie mniej widać? Czy do lata będzie mniej boleć? Kiedy wyleję już z siebie całą krew?

No tak zapomniałam... "masz depresję tylko wtedy, gdy jest ci to do czegoś potrzebne!" - mama."

Niestety tak na początku było, że nawet osoby najbliższe nie dawały mi żadnego wsparcia. Ciągle coraz to nowsze oskarżenia. Gdyby moja mama wiedziała, jak bardzo siebie nienawidzę, może nigdy nie padłyby z jej ust słowa: "za wszystkie swoje niepowodzenia oskarżasz wszystkich, tylko nie siebie!"

Jednak cieszę się niezmiernie z tego, że już sytuacja w domu pod tym względem się zmieniła. Naprawdę czuję się bardziej rozumiana, no i wiem, że najbliższe osoby zaczynają akceptować moje emocje i wreszcie nie wmawiają mi, jak powinnam się czuć i co myśleć. Gdyby nie ta ogromna zmiana u moich rodziców nie zdołałabym wyjść z choroby.

*

Chciałabym, żeby ta praca była dla Mamy, Taty, Artura, Alicji, Ani, Roksany, pani doktor Beaty Tatrockiej-Burzawy i psycholog Joanny Allert podziękowaniem, by zdali sobie sprawę, jak bardzo pomogli mi zmienić swoje życie i wreszcie stanąć na nogi.

Źródło: www.psychotekst.pl

(publikacja: 2005-06-28)

<< powrót

Wszystkie artykuły...

Wszelkie prawa zastrzeżone © Copyright 2001/2024 Psychotekst.pl