IT-SELF Małgorzata Osipczuk, www.it-self.pl, www.terapia-par-wroclaw.com
Forum Reklama Kontakt

Portal Pomocy Psychologicznej

Czwartek 18 kwietnia 2024

Szukaj w artykułach

Wszystkie artykuły...

Artykuły

Skrzywdzona - Ocalona

Autor: Ocalona

Źródło: www.psychotekst.pl

Zły dotyk, molestowanie, wykorzystanie seksualne, gwałt na dzieciach. Niegdyś temat tabu – dziś coraz częściej nagłaśniane przez prasę, media, radio. Historie dzieci, które doświadczają bądź doświadczyły przemocy seksualnej w dzieciństwie.

Temat, który w moim odczuciu wzbudza wiele trudnych uczuć do tych, którzy krzywdzą. Jest mowa o nienawiści, zemście czy też karze wobec katów. Ilu z nas myśli o ofiarach - o ich uczuciach, zmaganiach z codziennością i trudzie życia z tym, co je spotkało? Co o nich wiemy?

Podjęłam ten temat, ponieważ problematyka jest mi bardzo bliska. Gdy byłam dzieckiem, zostałam skrzywdzona. Zły dotyk wywarł piętno na moim życiu. Zmagałam się z tym doświadczeniem będąc dzieckiem, nastolatką - by jako dorosła osoba zawalczyć o swoje życie i "zmyć" z siebie cały ten "brud" i poczucie winy.


"Rosłaś jak skrzywione drzewo
wśród normalnych drzew
nie chcąc wiedzieć
skąd się wziął
Twój wierny pech" (Bajm)

Będąc nastolatką różniłam się od moich rówieśników. Kiedy zaczęłam dojrzewać, nie akceptowałam swojego ciała. Czułam się gorsza, inna. Myślałam, że problem tkwi w tym, że nabrałam kształtów, że moje ciało się zmieniło. Postanowiłam temu zaradzić. Najpierw ograniczałam jedzenie, następnie przeszłam na dietę wegetariańską. Gdy uznałam, że to nie daje oczekiwanych rezultatów – zaczęłam się głodzić. Nikłam w oczach, a i tak miałam strasznie niską samoocenę. Pozwalałam innym, aby przekraczali moje granice. Hmm, ja chyba ich wówczas nawet nie stawiałam. Czułam się jak kukła osadzona na kiju. Przy tym czułam straszliwą bezradność. Miałam poczucie, że głodzenie nie daje oczekiwanych rezultatów. Nadal czułam pustkę, wszechogarniający smutek, nicość. Uzyskałam jedynie poczucie kontroli nad jedzeniem. Nie był to jednak dobry wybór, ponieważ straciłam energię, nie potrafiłam na niczym się skupić. Nauka – coś, co kochałam – przychodziła mi z trudem. Rodzina nie zauważała moich problemów. Często słyszałam, że się dąsam, a ja po prostu cierpiałam.

Wtedy spotkałam jedną z życzliwych mi osób – wychowawczynię, która zauważyła, co się ze mną dzieje. Dzięki rozmowom z nią i poświęconej mi uwadze pojawiła się we mnie nadzieja – zaczęłam normalnie jadać.


"Co dzień ta sama zabawa się zaczyna
i przypomina dziecinne twoje sny.
Chcesz rozbić taflę szkła, a ona się ugina
i tam są wszyscy, a naprzeciw - Ty." (Edyta Górniak)

W wieku 20 lat coraz częściej miewałam stany lękowo - depresyjne. Nic mnie nie cieszyło. Chciałam poznać "królewicza na białym koniu" - żeby mnie wybawił, ocalił, porwał… By zrobił cokolwiek, bylebym tylko nie czuła tej przeszywającej do szpiku kości pustki i smutku. Jednak szkopuł tkwił w tym, że nie mógł być to mężczyzna, który obdarzyłby mnie szacunkiem i uwagą. Choć takiego mężczyzny potrzebowałam – tacy panowie nie skupiali mojej uwagi. W końcu pojawił się On… Ten, który potwierdził, że jestem nikim. Wykorzystał emocjonalnie, zdradził, porzucił. Zaczęłam miewać myśli samobójcze. Ból emocjonalny był tak doskwierający, że nie mogłam normalnie funkcjonować. Bałam się, że oszaleję. Ówcześni znajomi zapijali swoje problemy. W końcu i ja pewnego wieczoru spróbowałam. Alkohol dał mi "oszukańczy" upust emocji. Płakałam całą noc, nie wiedząc dlaczego… Było mi po prostu źle, strasznie źle. Miałam poczucie, że moje życie nie ma sensu. Każde miejsce wzbudzało we mnie lęk i obawy. Nie miałam swojego azylu. Nie miałam nic… Nawet siebie.


"Codziennie rano przez brudne patrząc okno
Próbuję wierzyć, że przetrze sie ta mgła
Że będę mogła znów naprawdę czegoś dotknąć
I cud sie stanie - zniknie tafla szkła" (Edyta Górniak)

Po tym wieczorze, stwierdziłam, że albo "pójdę" w stronę unicestwienia, albo zawalczę o swoje życie. Wybrałam drugą opcję. Poszłam do psychoterapeutki i podjęłam się terapii.

Na drugiej sesji wyszło, dlaczego mam tak niską samoocenę, dlaczego nie akceptuję swojego ciała, dlaczego samą siebie katuję… Po raz pierwszy w życiu uświadomiłam sobie i powiedziałam o tym głośno: BYŁAM MOLESTOWANA SEKSUALNIE!

Po raz pierwszy w życiu ktoś poznał moją tajemnicę i okazał mi troskę, zrozumienie, a także chciał mi pomóc. To wówczas terapeutka podała swoją dłoń i powiedziała, że nie jestem już sama, że jest Ona, i że wspólnie sobie poradzimy z tym doświadczeniem. Ten gest, te kilka słów spowodowało, że pojawiła się we mnie iskierka nadziei – ona się na nowo rozpaliła. Chciałam żyć, chciałam walczyć o swoje życie, chciałam czuć radość, wolność, zadowolenie z samej siebie.

Przeszłam długą "podróż" w głąb siebie. Czasem myślałam, że przechodzę przez piekło. Nieraz miałam wrażenie, jakbym stała nad przepaścią. Zalewała mnie fala trudnych emocji. Nienawidziłam swojego oprawcy...

To nie było łatwe wyzwanie, ale nie żałuję. Nie żałuję, bo dzięki terapii uwolniłam się od złych wspomnień – one przestały mnie zalewać. W końcu poczułam się wolna.

Po terapii przyszedł też moment, gdy doszło do konfrontacji pomiędzy mną, a osobą, która mnie skrzywdziła – moim bratem. Jego zaczepne uwagi spowodowały, że nie potrafiłam się zdystansować i wybuchłam... To była ogromna fala emocji. W tym momencie był dla mnie bydlakiem. Bydlakiem, który sponiewierał moją intymność... Bydlakiem, który się wyparł wszystkiego. Uderzyłam go w twarz... Poczułam przeogromną ulgę. I to był też moment, gdy ostatecznie podęłam decyzję o wyprowadzeniu się z domu. Ta wyprowadzka i brak bezpośredniego kontaktu z bratem przyczyniły się do tego, że czuję wewnętrzny spokój. Czasem mam wrażenie, że z oddali łapię dystans i naprawdę zaczynam mu wybaczać. Żałuję tylko tego, że ta nić porozumienia, która kiedyś była pomiędzy nami bardzo mocna, została przerwana i że supeł na zawsze pozostanie.

Doświadczenie molestowania seksualnego było powodem mojej niskiej samooceny, braku akceptacji, depresji, ucieczki od normalnych związków, absencji seksualnej. Często zastanawiałam się: kim byłabym, gdyby nie to doświadczenie? Były we mnie duże pokłady złości, żalu i ciągłe, odwieczne pytanie: dlaczego ja???

Dziś mam świadomość tego, że mam za sobą takie doświadczenie, jednak już nie wywołuje ono u mnie lęków. Potrafię w zaufanym gronie osób o tym rozmawiać. Niegdyś – tajemnica, która uwierała od środka. Dziś – fakt. To zmiana sposobu patrzenia sprawia, że widzę to doświadczenie z innej perspektywy. A gdy stare schematy wracają – zatrzymuję się i przyglądam się temu, co się dzieje wewnątrz mnie.

I dziś nie zmieniłabym nic. Być może zabrzmi to dziwnie, ale – piszę to z pełną świadomością – nie zmieniłabym żadnego doświadczenia, żadnej sytuacji, żadnego dnia, minuty, sekundy swojego życia… Bo gdybym coś zmieniła, to nie byłabym tym, kim dzisiaj jestem. A jestem kobietą, która cieszy się każdym dniem, która z ciekawością przygląda się mężczyznom, związkom i pozwala poznawać siebie innym. Kobietą, która ma wokół siebie wiele życzliwych osób, z którymi dzieli swoje radości i troski. Kobietą, która nie pozwala na to, by inni decydowali o jej życiu. Kobietą, która chce przeżyć swoje życie po swojemu… Po prostu...

Artykuł ten dedykuję wszystkim tym, którzy w jakikolwiek sposób okazali mi troskę i zainteresowanie, a także tym, którym przyszło zmagać się z podobnym doświadczeniem. Pomimo tego, że jestem anonimowa, jestem z Wami myślami i duchowo Was wspieram.

Źródło: www.psychotekst.pl

(publikacja: 2010-10-05)

<< powrót

Wszystkie artykuły...

Wszelkie prawa zastrzeżone © Copyright 2001/2024 Psychotekst.pl