IT-SELF Małgorzata Osipczuk, www.it-self.pl, www.terapia-par-wroclaw.com
Forum Reklama Kontakt

Portal Pomocy Psychologicznej

Piątek 19 kwietnia 2024

Szukaj w artykułach

Wszystkie artykuły...

Artykuły

Niesiony wiatrem

Autor: Joanna Krawczyk

Źródło: www.psychotekst.pl

O trudnościach i zmaganiach z zaburzeniem osobowości z pogranicza (borderline) rozmawia Joanna Krawczyk

Co się wydarzyło, że znalazłeś się na oddziale psychiatrycznym?
Próbowałem się zabić.. ale teraz już tego nie chcę.
Czy coś się zmieniło od tego czasu, że nie chcesz już odbierać sobie życia?
W sumie raczej nie. Ja tak mam często, że najpierw czegoś chcę a niedługo później zmieniam zdanie. Albo równocześnie chcę i nie chcę. Często się w tym gubię. Ale nie zmieniam specjalnie poglądów. Sam nie wiem dlaczego tak się dzieje.. jakbym był raz jedną, raz drugą osobą, tak na zmianę w zależności od sytuacji.
Co masz na myśli mówiąc o poczuciu bycia różnymi osobami, zależnie od sytuacji?
To, że czasem nie panuję nad tym, co się ze mną dzieje. Na przykład jeżeli wydarzy się coś miłego to jestem szczęśliwy, mam ochotę wiele rzeczy zrobić, gdzieś pójść, a wystarczy, że po tym usłyszę coś nieprzyjemnego to od razu wpadam w depresję, złoszczę się na siebie, zaczynam myśleć o śmierci albo robię sobie krzywdę. To tak, jakby po usłyszeniu pozytywnej informacji o sobie rosła moja samoocena, czuję się ważny, a usłyszę negatywną i od razu spada, czuję się nikim. Zauważyłem też, że jak ktoś jest miły i dobry dla mnie to go bardzo lubię, natomiast kiedy mnie zawiedzie albo w jakiś sposób skrzywdzi (np. skrytykuje) to już go nie lubię, nie chcę mieć z tą osobą kontaktu albo od tego czasu bardziej się dystansuje do niej.
Trudno mi wyjaśnić, dlaczego tak robię, bo tego nie rozumiem. To jest silniejsze ode mnie. Staram się siebie mocno kontrolować, ale nie jest łatwo.
W jaki sposób się kontrolujesz?
Przede wszystkim bardzo nie akceptuję swojego zaburzenia, bo dużo złych rzeczy o nim słyszałem i czytałem. Jeżeli w charakterystycznych objawach jest na przykład, że osoby z borderline są zmienne to staram się sprawiać wrażenie stałego, choć tak naprawdę różne rzeczy się ze mną gdzieś „w środku” dzieją. Tak samo bardzo boję się być blisko kogoś, że stracę swoją osobowość, zatracę swoje granice, że będzie mi za bardzo zależało na kontakcie i będę natarczywy dla ważnej dla mnie osoby. Przez to mocno trzymam się na dystans, żeby nie nawiązać bliskiej relacji (choć jej chcę). Także sprawiam wrażenie super przystosowanego, towarzyskiego, wygadanego, umiejącego wiele spraw załatwić, będącego blisko ludzi. Kiedy zauważam, że to, co się ze mną dzieje jest podobne do borderline, to od razu próbuję się zachowywać zupełnie przeciwstawnie.
To tak jakbyś oszukiwał siebie..
Hmm.. no tak, masz rację, ale tak mi łatwiej, bo jak myślę o mojej chorobie, która jest tak negatywnie odbierana przez otoczenie to czuję się beznadziejny, bez szansy na bycie kimś „normalnym”. Nie chcę wykańczać sobą ludzi. Poza tym jestem mężczyzną, który w przyszłości powinien być głową rodziny, kimś zdecydowanym, stabilnym, dającym wsparcie żonie, dzieciom. Jak znajdę pracę kiedy będę taki zmienny, niezdecydowany? Robię też dużo rzeczy i mam dobrą opinię, dlatego nie chcę żeby ktoś się dowiedział, że ze mną coś nie tak.
A co na przykład robisz? Pochwalisz się?
Uprawiam sporty i mam nawet trochę osiągnięć w tym, szczególnie w koszykówce i bieganiu, też dobrze się uczę i nie mam trudności z nauką. Mój „konik” to astronomia. Zdarzyło mi się nawet wygłaszać referat na pewnym zjeździe naukowym (jako student). Nie chcę, żeby na uczelni dowiedzieli się, że jestem właśnie w szpitalu i to psychiatrycznym, że się leczę i jestem zaburzony psychicznie.
Jak Cię tak słucham to odnoszę wrażenie, że masz sporo osobistych osiągnięć, natomiast bardzo zależy Ci na tym, aby nikt nie dowiedział się o Twoich trudnościach i męczysz się zachowując inaczej niż byś chciał. Czy tak jest?
(wzdycha).. tak niestety jest. Bardzo mnie to męczy, bo dużo energii poświęcam na kontrolowanie swojego zachowania, tego co mówię, robię. Wydaje mi się, że ludzie mogą zauważyć w moich wypowiedziach czy zachowaniu, że jestem borderline i nie będą chcieli ze mną rozmawiać. Mieszkam jeszcze w domu i moja rodzina się często złości, bo nie wiedzą czemu mam takie zmienne nastroje, zmieniam decyzje, co mogą powiedzieć, o co zapytać, żebym nie wybuchł nagle albo się nie rozpłakał. Nie rozumieją tego i wydaje im się, że próbuję zwracać na siebie uwagę i manipulować nimi, że robię im na złość. Zwłaszcza, że przeżyli już wiele moich okaleczeń i prób samobójczych. Jestem też dużo wśród ludzi, natomiast często męczy mnie to i najlepiej się czuję kiedy zamknę się w pokoju i nie muszę z nikim rozmawiać, nigdzie wychodzić.
Wspominasz o rodzinie, innych ludziach. Mógłbyś powiedzieć jak wyglądają Twoje relacje z nimi? Często tak się zamykasz w pokoju i nie wychodzisz nigdzie?
Z rodziną nie mam najlepszych relacji, bo często są kłótnie przez moje zachowanie. Najgorzej jest z tatą, bo chciałby, abym był dorosłym człowiekiem, odpowiedzialnym, który wie, czego chce. A ja mam z tym problem, bo czegoś chcę, później traci to dla mnie sens, żeby po jakimś czasie znowu sens powrócił. Chcę nie żyć i próbuję się zabić, a jak mnie jednak odratują to próbuję żyć dalej. Mama jest dla mnie bardzo dobrą osobą, ale nie potrafię zrozumieć czemu często mnie krzywdzi, skoro jest dobra. Teoretycznie wiem, że nie jest tylko dobra lub tylko zła, ale nie potrafię tego połączyć jakoś w moich emocjach, tych dwóch obrazów. Poza tym nie chcę też sprawiać nikomu kłopotów i mało mówię o tym, co naprawdę przeżywam i co się ze mną dzieje. Z braćmi mam w porządku kontakt, a znajomi mnie raczej lubią, ale oni nie wiedzą jaki jestem. Miałem też kilka dziewczyn, ale nie potrafiłem być blisko z nimi emocjonalnie, bo bałem się, że mnie nie zaakceptują, odrzucą i tego nie zniosę. Byłem z nimi głównie blisko fizycznie, najczęściej po kilku piwach. Jedna dziewczyna jak się dowiedziała, że leczę się psychiatrycznie to mnie rzuciła. Zresztą, ja też rzucałem dziewczyny, zrywałem kontakty jak czułem, że mi zaczyna bardzo zależeć na nich. Nie potrafię tego zrozumieć, ale.. hmm...czuję się, jakbym się poruszał niesiony przez wiatr - gdzie dmuchnie tam lecę...a mnie brakuje jakiejś stabilizacji.
Czy w przeszłości też miałeś takie trudności? Pamiętasz możesz taki okres albo sytuacje, kiedy zachowywałeś się i myślałeś inaczej?
Hmm.. nie było tak zawsze, chociaż często bałem się, że komuś z moich bliskich czy znajomych coś się stanie, gubiłem się w tym co czuję i co naprawdę myślę, a co wydaje mi się, że myślę. Miałem też trochę kompleksów, bo jestem niski i chudy, ale dobrze się uczyłem, więc nie byłem taki najgorszy. Chętniej wychodziłem z kumplami na imprezy. Jednak trochę udawałem innego, żeby mnie akceptowali koledzy. Z czasem, stopniowo zacząłem popadać w depresję, coraz więcej piłem alkoholu, trafiłem do szpitala psychiatrycznego i psychiatry. Po tym było już tylko coraz gorzej, no i ta okropna diagnoza.. (wzdycha)
A czy próbowałeś szukać pomocy dla siebie, aby zrozumieć to co dzieje się w Twoim życiu, z Tobą, aby to jakoś spróbować pookładać, ustabilizować?
(wzdycha) ..tak.. wiele razy byłem u psychologów i psychiatrów, ale szybko rezygnowałem i zrywałem kontakt. Trochę mi głupio, że jestem mężczyzną i tak się zachowuje. Ale mam też pewien sukces. Od 3 lat mam stałego psychoterapeutę. Problem tylko w tym, że mimo wszystko robię małe postępy, cofam się, trudno mi coś zmienić, bo bardzo „pokręcony” jestem. Sporo rzeczy już zrozumiałem, ale nie poczułem tego w emocjach. Za trudne to dla mnie, ale mam nadzieję, że tylko na razie i kiedyś będzie lepiej. No i niestety często łamię kontrakt, który podpisywałem u psychologa, bo próbuję się zabijać, nie przychodzę albo dodaję sobie otuchy przed przyjściem i wypiję jakieś piwo. Teraz po szpitalu nie wiem jak będzie, bo znowu złamałem umowę.
Mimo wszystko trwasz już 3 lata w tym kontakcie z terapeutą i nie zerwałeś go. Według mnie to spory sukces. Co o tym myślisz i jak się z tym czujesz?
(uśmiecha się) szczerze mówiąc jest mi z tym bardzo dobrze, bo widzę, że zrobiłem jakiś mały postęp. Nie mam ich zbyt dużo, choć jakieś są. Tylko długo to trwa i wiem, że jeszcze dużo czasu będzie potrzebne, żebym się zmienił. Ale przynajmniej jest jakaś nadzieja, że może być lepiej. Z drugiej strony jednak obawiam się, że nic się nie zmieni. Sam nie wiem.
A jednak jakiś postęp zauważyłeś..?
no tak.. (uśmiecha się )
Czy jest coś o czym marzysz, co byś chciał osiągnąć poprzez terapię?
Jest dużo takich rzeczy. Chciałbym być uporządkowany, stabilny, rozumieć to, co się ze mną dzieje, dlaczego reaguję i zachowuję się tak a nie inaczej. Chciałbym też być blisko kogoś, ale tak prawdziwie blisko nie bojąc się zranienia, odrzucenia, zostawienia, utraty swoich granic i siebie. Chciałbym założyć rodzinę, mieć dzieci, cieszyć się i nie wpadać w depresje. Chciałbym też skończyć terapię, nie musieć chodzić do lekarza i czasem brać leków. No i przede wszystkim chciałbym nie udawać innej osoby i nie bać się być sobą.
Wierzę, że Ci się uda spełnić swoje marzenia i życzę Ci tego

Dziękuję za rozmowę.

Źródło: www.psychotekst.pl

(publikacja: 2010-01-29)

<< powrót

Wszystkie artykuły...

Wszelkie prawa zastrzeżone © Copyright 2001/2024 Psychotekst.pl