IT-SELF Małgorzata Osipczuk, www.it-self.pl, www.terapia-par-wroclaw.com
Forum Reklama Kontakt

Portal Pomocy Psychologicznej

Czwartek 28 marca 2024

Szukaj w artykułach

Wszystkie artykuły...

Artykuły

W GROBOWCU CIAŁA

Autor: Iwona Pawlikowska

Źródło: www.psychotekst.pl

Tragizm głębokiej depresji jest niebywale trudny do wyobrażenia dla tych, którym nigdy nie dane było czegoś takiego doświadczyć. Intymność rozpaczy sprawia, że wręcz niemożliwe staje się jej opisanie i mówić możemy o niej jedynie za pomocą alegorii...

"Śmiertelna choroba"

Człowiek pogrążony w depresji przestaje bać się o własne życie, będąc niemal całkowicie przekonanym, że jest już martwy... Ból, którego doświadcza paraliżuje ciało i umysł. Rzeczywistość przybiera postać mroczną i bezduszną. A życie z każdą sekundą staje się coraz wyraźniej pozbawione sensu. Człowiek powoli zanurza się w morzu rozpaczy, skąd nie widać bezpiecznej przystani. Samotność jest już niemożliwa do uniesienia, czego wyraz odnaleźć można w wierszu "Śmiertelna choroba" amerykańskiej poetki, Annie Sexton, która nękana chorobą afektywna dwubiegunową (dawna nazwa: psychoza maniakalno - depresyjna), w wieku 46 lat odebrała sobie życie:

Bóg mnie opuścił
to tak, jakby morze wyschło na papier ścierny,
jakby słońce zmieniło się w latrynę.
Bóg wyszedł z moich palców.
Przemieniły się w kamień.
Moje ciało stało się strzępem mięsa
a rozpacz hula po rzeźni.

Ktoś próbował mnie pocieszyć pomarańczami
ale jedną zostawiłam nietkniętą
to Bóg był w tej pomarańczy.
Nie mogłam dotknąć tego, co do mnie
nie należy.
Przyprowadzili księdza
powiedział, że nawet Hitler miał w sobie Boga.
Nie uwierzyłam mu
bo jeśli Bóg był w Hitlerze
to Bóg byłby i we mnie.
Nie słyszałam śpiewu ptaków.
Odleciały.
Nie widziałam milczących obłoków.
Dostrzegłam tylko malutkie białe kółko mojej wiary
pęknięte w poprzek krateru.
Nie przestawałam powtarzać:
muszę mieć jakieś oparcie.
Przynosili mi Biblie, krucyfiksy,
żółtą stokrotkę,
ale nie mogłam ich dotknąć,
ja, która byłam domostwem mruczących kiszek,
ja, która byłam zbezczeszczonym ołtarzem,
ja, która chciałam pełznąć do Boga
nie mogłam wykonać ruchu ani przełknąć chleba.
Jadłam więc siebie samą,
kawałek po kawałku,
popijając łzami,
jedna po drugiej tchórzliwej fali,
połykając guz za guzem
a Jezus stał obok i spoglądał z góry
i uśmiechał się widząc jak znikam,
i przyłożył swoje usta do moich
i oddał mi swój oddech.

Mój bliźni, mój bracie, powiedziałam
i oddałam tę żółta stokrotkę
szalonej kobiecie na sąsiednim łóżku.

Całe spektrum tych potwornie bolesnych i wyniszczających emocji, jakie opisała Annie Sexton już dzisiaj może odnaleźć w sobie co piąta kobieta i co dziesiąty mężczyzna. Niestety mężczyźni zdecydowanie częściej wybierają samobójstwo jako alternatywę dla swojego cierpienia. Takie są statystyki Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), których współczesny świat wciąż zdaje się nie słyszeć, przyspieszając systematycznie tempo karuzeli życia...

Szkice depresji

Człowiek dotknięty depresją przygasa z dnia na dzień coraz bardziej. Głęboki i przenikający do szpiku kości smutek przestaje przypominać zwyczajną emocję, stając się teraz ciężarem nie do uniesienia. Każda najdrobniejsza czynność wymaga ogromnego wysiłku, żadna jednak nie jest dla cierpiącego człowieka tego wysiłku warta. Ulubione potrawy zdają się być pozbawione smaku i aromatu, toteż potrzeba jedzenia niemal zanika, a ciało staje się coraz bardziej wątłe. Rytm dobowy ulega mocnemu zachwianiu, przynosząc długie bezsenne noce i nadmiernie senne dni. Człowiek coraz gorzej radzi sobie z wszechogarniającym zmęczeniem. Jest rozdrażniony i zrozpaczony. Jego twarz staje się szara i pozbawiona wyrazu, jest maską przykrywającą niewypowiedziane cierpienie. Ciało zdaje się być skamieniałe. Łzy powoli przestają przynosić ulgę, aż zasychają na policzkach zupełnie. Każdy dzień rozpoczyna się i kończy przekonaniem o własnej bezwartościowości. A poczucie winy za grzechy całego świata dławi bezlitośnie. Taki człowiek w pewien sposób wyrzeka się siebie czując jednocześnie, że jest stale odrzucany przez innych. Pesymistyczne, pozbawione nadziei spojrzenie na przyszłość bardzo szybko wywołuje myśli samobójcze. A te - gdy zaczynają się pojawiać - sprawiają, że człowiek czuje, jakby utracił już wszelką kontrolę nad własnym życiem. Boi się. Jest jak bezbronne dziecko, które nagle traci z oczu matkę.

Dotrzeć do źródła

Próba zrozumienia tak trudnego i niepokojącego stanu sama w sobie może przyprawić o zawrót głowy. W literaturze specjalistycznej szeroko opisywane są trzy przyczyny wywołujące depresję: biologiczne, psychologiczne oraz środowiskowe. W moim odczuciu wszystkie trzy są sobie równoważne, toteż o każdej z nich chciałabym napisać kilka słów.

Podłoże biologiczne

Poczynione niegdyś badania z udziałem osób dotkniętych depresją, których krewni również cierpieli na to zaburzenie, pozwoliły postawić tezę o wpływie genetycznym. Nie oznacza to, że dziedziczymy depresję, lecz predyspozycje do zachorowania.

W zrozumieniu przyczyn depresji pomocna może być również wiedza o funkcjonowaniu naszego mózgu. Niektóre jego struktury odgrywają tu bowiem niemałą rolę. Szczególne znaczenie mają podwzgórze i układ limbiczny.

Podwzgórze jest jak sternik, który czuwa nad wieloma układami w naszym organizmie - zawiaduje systemem hormonalnym, odpornościowym; kontroluje nasz sen, apetyt oraz popęd seksualny i zdolność do odczuwania przyjemności. Układ limbiczny z kolei nazywany jest często "mózgiem emocjonalnym" - to tutaj znajduje się źródło naszych uczuć. A zatem kiedy podwzgórze i układ limbiczny funkcjonują prawidłowo, to człowiek może po prostu "normalnie" żyć.

Funkcjami powyższych struktur naszego mózgu zarządzają związki chemiczne - neuroprzekaźniki (zwłaszcza noradrealina i serotonina). Kiedy ich równowaga zaczyna być zachwiana, to wówczas pojawiają się problemy emocjonalne, gorzej śpimy, tracimy apetyt i coraz bardziej słabniemy.

Co powoduje, że delikatna równowaga chemiczna naszego mózgu zostaje nadwyrężona? Otóż warto wiedzieć, że przyczynia się do tego niepożądane działanie niektórych leków, długotrwałe nadużywanie alkoholu i zażywanie narkotyków, choroby somatyczne, zmiany hormonalne (jak choćby zespół napięcia przedmiesiączkowego, poporodowe wahania nastroju czy klimakterium) oraz długotrwały stres.

Podłoże psychologiczne

Dla maleńkiego, bezbronnego dziecka czymś niezwykle ważnym staje się bliski kontakt z matką (lub z innym, najważniejszym dla dziecka opiekunem). Dziecko potrzebuje mieć silną więź z tą pierwszą w jego życiu osobą. Jeśli tak się dzieje, to maleństwo uczy się ufności wobec świata. Gdy jednak dziecku brakuje poczucia bezpieczeństwa, gdy jego związek z matką jest zakłócony niepokojem czy też zmianami nastrojów matki, bądź też jej bezwzględnością, wówczas dziecko otrzymuje ważny sygnał, iż nie może polegać na matce, a w konsekwencji - nie może ufać ludziom. Dziecko dorasta z poczuciem, że świat nie jest bezpiecznym miejscem. Staje się bojaźliwe i ogranicza swoje kontakty z ludźmi. A zamiast zaufania do siebie samego, rozwija się w nim lęk podstawowy.

Oczywiście inny, ważny dla dziecka opiekun może zapewnić maleństwu poczucie bezpieczeństwa, jakiego nie otrzymało ono od matki. Gdy tak się nie dzieje, to możemy sobie wyobrazić, iż ten trudny start przyczynia się do tego, że człowiek postrzega później rzeczywistość w sposób zniekształcony. Myśli o sobie, jako o kimś niewartym miłości. Świat zewnętrzny jawi mu się jako źródło niemożliwych do przezwyciężenia trudności. Przyszłość zaś pozbawiona jest jakichkolwiek marzeń, planów, nadziei (w literaturze te negatywne przekonania nazywane są triadą depresyjną Becka).

Badania z udziałem osób cierpiących na depresję pozwoliły postawić również tezę o specyficznym sposobie wyjaśniania zdarzeń przez takie osoby. Mowa tu o skłonności do przypisywania sobie nadmiernej odpowiedzialności i ostatecznie winy za to, co nas w życiu spotyka (literatura określa to mianem atrybucji wewnętrznych). Taki człowiek, gdy przydarzy mu się coś przykrego jak np. zwolnienie z pracy, skłonny będzie myśleć, iż zasłużył sobie na to, gdyż nie był wystarczająco dobrym pracownikiem.

Podłoże środowiskowe

Na ryzyko wystąpienia depresji wpływają również postawy innych ludzi wobec naszej osoby. Kiedy stale jesteśmy krytykowani, odrzucani i odmawia nam się wsparcia, bardzo łatwo wówczas przychodzi nam stopniowe "zapadanie się" w sobie. Człowiek, aby mógł czuć się dobrze, potrzebuje pozytywnych kontaktów z innymi ludźmi: dzielenia się emocjami, myślami, doświadczeniami; poczucia robienia czegoś razem; poczucia bycia ważnym i potrzebnym. Brak wsparcia społecznego w zmaganiu się ze stresem codziennego życia skutecznie popycha człowieka w sidła emocjonalnego rozchwiania.

Studia porównawcze nad sposobami przeżywania "chorób duszy" wskazują na to, iż depresji sprzyja również kultura, w której żyjemy. Co to oznacza? Otóż to, że granica pomiędzy "zwyczajnym" smutkiem, a stanem chorobowym jest bardzo ruchoma i w różnych kulturach przebiega nieco inaczej. Kultura poniekąd uczy nas tego, które zdarzenia w zachodnim świecie "wymagają" depresyjnej reakcji, a które niekoniecznie, jakkolwiek zaskakująco może to brzmieć. Wielu badaczy uważa, że emocje mają niewiele wspólnego z biologią, lecz są osądem uwarunkowanym kulturowo. A zatem, w zależności od kultury i punktu widzenia, depresja bywa "normalnym" uczuciem, objawem choroby, albo sama chorobą.

Rozproszyć ciemność

Kiedy siedzi obok nas człowiek cierpiący na depresję, to po pewnym czasie sami możemy zacząć odczuwać, iż niejako zostajemy "zarażeni emocjami" tej osoby. Cudze emocje przypominają nam także o własnych bolesnych doświadczeniach, wobec których niegdyś czuliśmy się bezsilni. Teraz - patrząc w oczy cierpiącemu przyjacielowi - możemy odczuwać podobną bezradność; możemy nie wiedzieć co powiedzieć; możemy bać się rozczarować go, gdy tak bardzo nas wówczas potrzebuje... Czasem pojawia się złość na osobę nękaną depresją. Dzieje się tak wówczas, gdy ulegamy negatywnemu stereotypowi mówiącemu o tym, iż depresja podlega sile woli chorego, co oznacza, iż mógłby on wyjść z tego stanu, gdyby tylko chciał. Oczywiście nie jest to prawdą. Depresja jest bowiem stanem "emocjonalnego paraliżu". Zadajmy sobie wobec tego pytanie, czy pozwolilibyśmy sobie na podobną reakcję wobec człowieka, którego sparaliżowane jest ciało?

"Widzę, że bardzo cierpisz. Zależy mi na Tobie. Chcę Ci pomóc"

Powyższe słowa są jedną z najwłaściwszych reakcji, jakie powinniśmy skierować do osoby cierpiącej. Dlaczego? Ponieważ w swojej treści niosą one głęboki przekaz o akceptacji uczuć chorego. Dla osoby z depresją to bardzo ważne słowa. Nie oznacza to, że same w sobie mają moc leczącą. Ich ważność polega na tym, że stanowią pierwszy krok do nawiązania kontaktu z osobą cierpiącą. A tym samym pomagają nam zdobyć zaufanie drugiego człowieka; zaufanie, dzięki któremu zostaniemy w pełni usłyszani wskazując osobie z depresją wyjście z cierpienia.

Jednym z takich wyjść - bardzo ważnym szczególnie w stanach ciężkiej depresji klinicznej - jest namówienie na wizytę u psychiatry.

Leki przeciwdepresyjne powodują istotną, doraźną poprawę stanu chorego oraz zapobiegają wystąpieniu kolejnych epizodów depresji. Wartość leków odnaleźć można w następujących słowach: "Odkąd zażywam je systematycznie nie jestem już tak przygnębiony. Jedyny kłopot w tym, że ujawniają swoje działanie dopiero po kilku tygodniach przyjmowania. To leki zapewniają mi poczucie, że przynajmniej coś robię, aby poczuć się lepiej".

Kolejnym wyjściem - szczególnie ważnym w sytuacji, gdy osoba cierpiąca chce zrozumieć, co się z nią dzieje i dlaczego - jest zaproponowanie spotkania z psychoterapeutą.

Człowiek targany poczuciem alienacji, przytłaczającego smutku, lęku, czy też wielkiej agresji, bądź też absolutnej pustki; człowiek, którego życie wymyka się spod jego własnej kontroli zaczyna działać niejako "na oślep". Nie rozumie on wówczas, ani też nie zna mechanizmów, jakie wyzwalają w nim takie stany. Psychoterapia staje się wtedy szansą na zrozumienie tego, co się z nim dzieje; szansą na wyeliminowanie mechanizmów, które hamują jego rozwój, a zatem szansą na zmianę. Wartość psychoterapii jako metody leczenia, odnaleźć można z kolei w następujących słowach: "Psychoterapia nauczyła mnie wielu strategii radzenia sobie z trudnościami oraz odmiennego, konstruktywnego spojrzenia na nowe, niespodziewane sytuacje. Ukazała mi także, że powinienem zawsze iść do przodu, pokonując przeciwności".

Żyć lepiej

Moje własne doświadczenie depresji oraz wieloletnia psychoterapia bardzo mnie uwrażliwiły na "ból egzystencjalny" u innych. Z pokorą myślę przede wszystkim o osobach, które z przyczyn zewnętrznych, takich jak miejsce zamieszkania oddalone od większego miasta, czy też trudności finansowe mają utrudniony dostęp do specjalistów. Kontakt z nimi jest bardzo ważny, lecz nie mniej ważne jest wypracowanie takiego stylu życia, który pomoże nam pokonać epizod depresji oraz zapobiec pojawianiu się następnych.

W moim odczuciu niezmiernie ważne jest tworzenie układu wsparcia. Jest to decydowanie się na proszenie o pomoc w postaci rozmowy czy też wspólnego spędzenia czasu osobę, którą darzymy zaufaniem. Czasem możemy od bliskiego człowieka potrzebować również wsparcia typowo instrumentalnego (rzeczowego) jak choćby zrobienie zakupów, gdy naszą trudnością staje się lęk przed wyjściem z domu.

Wiem, że kiedy czujemy się mocno przygnębieni, to naszą naturalną reakcją staje się unikanie ludzi. Tymczasem utrzymanie kontaktu z ludźmi, kontaktu, który buduje i przynosi nam przyjemność jest bardzo ważnym działaniem zapobiegawczym, by nasze życie nie stało się jałowe, puste i pozbawione sensu.

Zdaję sobie sprawę z tego, że szybkie tempo naszego życia i nadmiar obowiązków przyczyniają się do tego, że trudno nam zatroszczyć się o siebie. Tymczasem dbałość o siebie ma zasadnicze znaczenie w zapobieganiu depresji. Czym jest owa dbałość? Dla mnie to troska o ciało i psychikę; troska, której wciąż się uczę.

Troska o ciało może przejawiać się w ofiarowywaniu sobie w miarę regularnego snu, w korzystaniu ze słońca (wielu naukowców przyczyn nasilenia się depresji upatruje w słabej stymulacji światłem), w korzystaniu z ulubionych form rekreacji czy sportu, w ograniczaniu ilości spożywanej kofeiny i alkoholu oraz we włączaniu do swojej diety produktów bogatych w witaminę B, a także kwasy tłuszczowe omega -3.

Dbałość o higienę psychiczną może przejawiać się w dawaniu sobie prawa do słabości i do błędu. To również akceptowanie własnych emocji i dawanie sobie prawa do ich wyrażania. To otworzenie swojego serca przed osobą, której ufamy. To stała gotowość do osobistego rozwoju. I przede wszystkim bycie dla siebie najlepszym przyjacielem...

Ciężar życia bywa czasem ponad siły - wiem, doświadczyłam tego. Zaś moc wsparcia płynąca od drugiego człowieka, który przypomina nam o tym, jak jesteśmy ważni i potrzebni potrafi zaleczyć najbardziej jątrzące się rany.

Dziękuję mojemu terapeucie, który nauczył mnie, że droga dochodzenia do siebie jest długa i trudna, lecz warta podjęcia wysiłku.

Wsparciem merytorycznym przy pisaniu tego tekstu były dla mnie książki:
Jamison K. R., Noc szybko nadchodzi, Zysk i S-ka, Poznań 2004.
Kosslyn S., Rosenberg R., Psychologia. Mózg, człowiek, świat, Wyd. Znak, Kraków 2006.
Preston J., Pokonać depresję, GWP, Gdańsk 2003.
Wolpert L., Depresja - złośliwy smutek, Muza S.A., Warszawa 2001.

I każdą z nich gorąco polecam.

Artykuł powstał w ramach programu PISZMY - PSYCHO - TEKSTY.
Program dofinansowany przez MINISTERSTWO PRACY I POLITYKI SPOŁECZNEJ w ramach Funduszu Inicjatyw Obywatelskich

Źródło: www.psychotekst.pl

(publikacja: 2008-12-10)

<< powrót

Wszystkie artykuły...

Wszelkie prawa zastrzeżone © Copyright 2001/2024 Psychotekst.pl