IT-SELF Małgorzata Osipczuk, www.it-self.pl, www.terapia-par-wroclaw.com
Forum Reklama Kontakt

Portal Pomocy Psychologicznej

Środa 30 października 2024

Szukaj w artykułach

Wszystkie artykuły...

Artykuły

Czy on się zmieni, jeśli go o to poproszę? O karkołomnej nadziei i tkwieniu w bezruchu.

Autor: Paulina Chocholska

Źródło: www.psychotekst.pl

Romantyczna bajka

Dwoje ludzi w związku ma możliwość wydobywania z siebie nawzajem jak najlepszych cech. Gdy spotykają się zakochani, są dla siebie czuli, dbają o siebie nawzajem, starają się sprawiać drugiej osobie przyjemności, odciążać z obowiązków. Druga osoba potrafi nas tak zainspirować, że odkrywamy swoje ukryte dotąd talenty, dobre cechy, atuty.

To jasna strona historii.

Za jasną stroną zawsze nieuchronnie podąża i ciemna. I nie ma w tym nic dziwnego, zasada równowagi obowiązuje wszędzie, jest to naturalne i prawidłowe, że oprócz cech ogólnie aprobowanych posiadamy w sobie i takie, które są wytykane palcami. w zasadzie wolelibyśmy ich nie mieć. Jednak mamy - i trzeba z nimi żyć. Gdy poznajemy kogoś, zazwyczaj dużo z nim rozmawiamy. Spędzamy razem czas. Nawet, gdy oboje jesteśmy małomówni, poznajemy się po tym, co lubimy, gdzie chcemy iść, po drobnych zachowaniach.

W zasadzie już na początku znajomości każdy udziela drugiej osobie swego rodzaju "instrukcji obsługi do siebie" - to lubię, tego nie, za tym przepadam a tamto mnie drażni. To bardzo ważne informacje - a tak często ich nie słuchamy, tzn. słyszymy tylko te miłe i pasujące do naszego pięknego i wymarzonego obrazu partnera. Te informacje i zachowania, które nam się nie podobają, często są w pewnym sensie "odsiewane" i udajemy, że ich nie było. Na tej podstawie właśnie rodzi się nie do końca prawdziwy obraz partnera, zubożony o tę "ciemną stronę".

Wiążemy się z naszym ideałem partnera i od tej pory bajka powinna trwać w myśl zasady "i żyli długo i szczęśliwie". Okazuje się jednak, że po pewnym czasie zachowania partnera, które wydawały się nam "bez znaczenia" lub "męskie i porywcze" (kopanie psa, wymyślanie matce, brak szacunku dla słabszych, opowieści o tym, jak "złoił skórę" młodszemu bratu za zabranie czekolady, itp.) zaczynają się pojawiać w pełnej krasie i obracać przeciw nam. Bo to już nie pies dostał kopniaka i nie matka została zwymyślana, tylko zaczyna dotykać to nas osobiście. Czy jest nadzieja, żeby było tak, jak "kiedyś"?

Czy bestia się zmieni?

Przede wszystkim, jeśli takie zachowania zdarzały się, od kiedy go znasz - szansa na to, że to się zmieni, jest niewielka. Być może, gdy będzie stary i słaby - czyli w wieku 85 lat. Chcesz poczekać? Proszę bardzo, to Twój wybór.

Jeśli chcesz wiedzieć, czy możliwe jest, aby twój partner jednak się zmienił, odpowiedz sobie na kilka pytań:

- Kiedy po raz pierwszy widziałaś, że zachował się bardzo agresywnie, zastosował przemoc?

Być może zdarzało się to bardzo rzadko a może poznaliście się wręcz w sytuacji, gdzie on był sprawcą. Jeśli przemoc jest w pewnym sensie wpisana w jego życie, trudno jest wymagać, aby stał się kimś innym z dnia na dzień, czy nawet z roku na rok.

- Kiedy po raz pierwszy zastosował przemoc wobec Ciebie? Może narzucał Ci swoje zdanie, wymuszał coś, na co nie miałaś ochoty, szantażem albo groźbą. Może robił awantury, abyś zgodziła się z jego zdaniem i nie dyskutowała więcej. To są początki przejmowania władzy nad drugą osobą, takie stopniowe "urabianie" jej na własną modłę.

- Jeśli straszył Cię, że gdy odejdziesz, znajdzie Cię i zrobi Ci krzywdę - traktowałaś te groźby poważnie czy jako deklarację wielkiej miłości? Cóż, jeśli jako deklaracje przywiązania, to jesteś w niezłych tarapatach - on rzeczywiście miał na myśli krzywdzenie Ciebie, gdy zrobisz coś, co jemu się nie spodoba.

- Czy Twoja obecność na początku znajomości hamowała go przed używaniem przemocy?

Czy starał się zrobić na Tobie dobre wrażenie, powstrzymując swoją tendencję do "załatwiana spraw" po swojemu? Jeśli tak, jest to dobry znak, bo Twój partner zdaje sobie sprawę, że jego zachowania nie są poprawne i społecznie akceptowalne.

Ale i tu jest haczyk: może grał łagodnego, aby nie wystraszyć Cię przedwcześnie i manipulował Twoją opinią o nim, byś się do niego nie zraziła? Jeśli tak, to sprawa jest beznadziejna - zmiana osoby manipulującej to karkołomne przedsięwzięcie, bo manipulant potrafi udawać zmianę i szybko wrócić do swoich poprzednich zachowań, gdy poczuje się znów bezkarny.

- Jaki jest jego stosunek do krzywd, które Ci wyrządza? Czy jest mu przykro, czy boi się kary np. ze strony organów ścigania?

Jeśli cokolwiek go "rusza" - to jest to dobry znak, bo możesz znaleźć taki argument czy groźbę, pod wpływem której postanowi jednak trzymać swoje zachowania na wodzy.

Co można zrobić

Niestety, zmiana na prośbę osoby krzywdzonej następuje niezmiernie rzadko. Najczęściej działa strach przed konsekwencjami, czyli jeśli on nie zmieni swojego zachowania i nie przestanie stosować przemocy, wtedy Ty:

- odejdziesz od niego - ale musisz być naprawdę gotowa na taki krok. Czasem pomaga pokazanie już napisanego przez prawnika pozwu rozwodowego, bo to daje sprawcy przekonanie, że nie ma z Tobą żartów. Ale to może go też mocno rozdrażnić, bo poczuje, że stracił kontrolę. Natomiast Ty udowadniasz w ten sposób, że nie jesteś bezwolna i decydujesz świadomie, dając mu wybór i nie pozwalając na dalszy rozwój fatalnej sytuacji.

- Zgłosisz jego działania policji - albo już zgłosiłaś.

- Wniesiesz o ograniczenie praw rodzicielskich - jeśli dzieci są krzywdzone lub gdy są świadkami przemocy wobec Ciebie.

Sprawcy przemocy zazwyczaj potrzebują terapii, aby uwolnić się od stosowania przemocy. Jeśli uda Ci się nakłonić w jakiś sposób partnera do pójścia na terapię dla sprawców, to jest szansa, że rzeczywiście coś się zmieni. Terapia nie gwarantuje jednak, że te zachowania całkiem znikną - tak, jak terapia uzależnienia nie daje gwarancji, że jej absolwent nie zacznie znów pić. Człowiek ma wolną wolę i sam decyduje, po co wyciągnie rękę - czy aby ją komuś podać, czy aby nią kogoś uderzyć.

Źródło: www.psychotekst.pl

(publikacja: 2008-07-30)

<< powrót

Wszystkie artykuły...

Wszelkie prawa zastrzeżone © Copyright 2001/2024 Psychotekst.pl