IT-SELF Małgorzata Osipczuk, www.it-self.pl, www.terapia-par-wroclaw.com
Forum Reklama Kontakt

Portal Pomocy Psychologicznej

Sobota 20 kwietnia 2024

Szukaj w artykułach

Wszystkie artykuły...

Artykuły

Nieudana adopcja. A przecież chcieliśmy tak dobrze!

Autor: Renata Andrzejak - Szymańska

Źródło: www.psychotekst.pl

Wszystkie dzieci pragną, żeby rodzice je kochali, pragną czuć się chciane i ważne. Rodzice, a zwłaszcza rodzice decydujący się na adopcję, też pragną kochać adoptowane dziecko. Są świadomi swoich pragnień i pełni dobrej woli. Pod tym względem są też nawet wnikliwie sprawdzani przez ośrodki adopcyjne. Dlaczego zatem, mimo takich szczerych chęci po jednej i drugiej stronie, wcale nierzadko pojawiają się problemy, nawet bardzo dramatyczne w swoich skutkach?

Każdy człowiek wnosi w relację z drugim człowiekiem swoją własną historię życia, swoje doświadczenia, które określają z jakimś przybliżeniem, co w tym nowym spotkaniu jest bezpieczne, a co nie. Jak postępować? Co może się zdarzyć? Czego oczekiwać? Im więcej w naszym życiu przeżyliśmy pozytywnych doświadczeń, tym więcej w nas pozytywnych oczekiwań, poczucia bezpieczeństwa, otwartości, tolerancji, wewnętrznego spokoju. Tym więcej w nas miłości, którą jesteśmy gotowi się dzielić.

W spotkaniu rodziców adopcyjnych i adoptowanego dziecka spotykają się historie naznaczone cierpieniem. Tak po stronie rodziców, jak i po stronie dziecka. Oczywiście, jeśli adoptowane dziecko jest niemowlęciem, które trafiło do nowych rodziców najszybciej, jak tylko to było możliwe, to problem jest zdecydowanie mniejszy, być może nawet nigdy go nie będzie.

Trudniejsza jest sytuacja, w której do rodziny trafia kilkuletnie dziecko. Ono nierzadko ma za sobą trudne doświadczenia zaniedbania, odrzucenia, braku bezpieczeństwa, braku miłości, różnego kalibru nadużyć a nawet przemocy. Trudne jest też przeżycie oddzielenia od rodziców, nawet jeśli wyrządzali dziecku krzywdę albo je zaniedbywali. Rodzice zawsze pozostają najważniejsi w jego życiu. Do tego dochodzą doświadczenia "dziecka niczyjego", związane z pobytem w domu dziecka oraz wszystkie problemy związane z osieroceniem.

A jaką historię wnoszą w tę relację rodzice adopcyjni?

Zapewne w najlepszej sytuacji są ci rodzice, którzy mają już swoje własne, rodzone dzieci, a z różnych powodów decydują się na adopcję. Rodzice, którzy decyzję podjęli po długich i nieudanych staraniach o własne potomstwo, wnoszą ból utraty swojego nienarodzonego dziecka.

Mogłoby się wydawać, że brak własnego dziecka stwarza jeszcze większą przestrzeń dla miłości do dziecka adoptowanego. Jednak takie myślenie może okazać się pułapką. Utrata zawsze łączy się z depresją, nawet jeśli będzie to depresja dobrze zamaskowana i niedopuszczona do głosu. Nieprzepracowanie w sobie tej straty, odepchnięcie od siebie niepokojących uczuć, uciekanie od nazwania problemu albo zaprzeczanie uczuciom, utrudnia, czasami nawet bardzo, zawiązanie się uczucia miłości. Utrudnia bycie rodzicem takim, jakim wyobrażaliśmy sobie, że będziemy - ciepłym, kochającym, mądrym. Nieoczekiwanie i ku naszemu ogromnemu zaskoczeniu, zamiast ciepła zaczyna bić z nas wrogość, agresywne słowa, agresywne odruchy... A przecież zupełnie szczerze oczekiwaliśmy tego dziecka! Tylko dlaczego to nie może być nasze własne, rodzone dziecko?

Napięcia i frustracje mogą mieć też inne źródło.

W psychoterapii osób, które doznały przemocy zawsze pojawia się problem prześladowcy. Jego obecność w gabinecie terapeutycznym jest niemal materialnie odczuwalna. Tak jakby, po prostu, był i kontrolował całą sytuację. Dokładnie to samo dzieje się, jeśli do rodziny trafia dziecko, które doznało takiego cierpienia. Dziecko zna tę rzeczywistość, którą przeżyło i ma takie doświadczenia, jakie były jego udziałem. Ono, nawet jeśli trafi do kochających, otwartych rodziców, to nadal mimo świadomości tego, że od tej pory nie musi się już niczego obawiać, będzie zachowywało się tak, jakby sytuacja zagrożenia nadal istniała. Nieświadomie będzie przenosiło na rodziców adopcyjnych swoje lęki i obrony wobec dawnego agresora, którym być może był rodzic biologiczny. W związku z tym, może zachowywać się agresywnie, arogancko, destrukcyjnie, może mieć kłopoty z nawiązaniem bliskiej relacji z rówieśnikami, ale i z rodzicami. Może być prowokujące i wyzywające w swoim zachowaniu. Nie będzie reagowało na napomnienia, tłumaczenia, a tym bardziej na krzyk, czy groźby. Nie pomoże zawstydzanie - jak grochem o ścianę... W odpowiedzi na te zachowania rodzice adopcyjni mogą nieświadomie przyjmować na siebie rolę agresywnego, biologicznego rodzica. Pojawia się u nich niezrozumiałe napięcie, złość, nawet odrzucenie. Frustracja, spowodowana porażką wychowawczą, jeszcze bardziej pogłębi trudności.

Matki wielu dzieci oddawanych do adopcji nadużywały, bądź używały alkoholu podczas ciąży. Wiąże się z tym kolejna trudność, jaką jest tzw. poalkoholowy zespół płodowy u dziecka.

Nie u wszystkich dzieci wystąpi on w pełnoobjawowej postaci powodując zarówno dysfunkcje organiczne, jak i psychiczne. O wiele częściej, problemy będą dotyczyły zaburzeń funkcjonalnych, czyli zaburzeń emocjonalnych i zaburzeń zachowania. Pojawią się problemy z nadpobudliwością psychoruchową, z kłopotami w szkole, z trudnościami w uczeniu się konsekwencji różnych zachowań. Na przykład tego, że jak się koledze coś zabierze, to trzeba mu oddać, albo odkupić. Trudność polega też na tym, że kolejne problemy mogą dołączać się w miarę dorastania i dojrzewania dziecka. Rodzice mogą mieć poczucie, że ich dziecko niczego się nie uczy, jest niesamodzielne, niedojrzałe, albo że jego zachowanie wynika z patologii "odziedziczonej" po rodzinie biologicznej.

Powyższe trudności nie muszą jednak wynikać z występowania płodowego zespołu poalkoholowego. Ich przyczyną może być traumatyczna przeszłość dziecka, zmiany miejsca zamieszkania, różni opiekunowie, brak stałości, przewidywalności i bezpieczeństwa w ich życiu. Postawienie dokładnej diagnozy, co z czego wynika, jest często niemożliwe. Najważniejsze jednak jest to, żeby zobaczyć w tych problemach trud istnienia dla dziecka, a nie traktować ich jako wyrazu nieposłuszeństwa, krnąbrności i złej woli.

Niekiedy rodzice mają zupełnie nierealistyczne oczekiwania wobec dziecka, zwłaszcza jeśli musieli czekać na nie zbyt długo. Nadmiar oczekiwań musi rodzi frustrację, bo oczywiście nie jest tak, że możemy nasze dzieci kształtować w zupełnie dowolny sposób, zgodnie z własnymi pragnieniami. Im większe mamy te oczekiwania, tym łatwiej o porażkę i związaną z nią frustrację, rozczarowanie, złość. Jeśli jeszcze natkniemy się na któreś z opisanych tu problemów, wówczas możemy poczuć się bardzo zawiedzeni, a nawet zagniewani, a to nie służy nikomu, ani rodzicom, ani tym bardziej dziecku.

Na sukces, bądź porażkę adopcji pracuje też motywacja rodziców, która poprowadziła ich ku tej decyzji. Czy na adopcji zależało obydwojgu rodzicom, czy też dokonała się ona pod naciskiem jednego z nich? Czy adopcja miała być dopełnieniem miłości w ich związku, czy też narzędziem ratującym małżeństwo przed rozpadem? Czy miała ona być dopełnieniem ich misternie ułożonego planu dotyczącego idealnej rodziny, czy wiązała się ze świadomą decyzją, w której było zarezerwowane miejsce dla trudności?

Brak współpracy i wypracowywania wspólnych rozwiązań związanych z wychowywaniem dzieci, brak konsekwencji, umiejętności stawiania granic - co wolno, a czego nie wolno - mogą również być przyczyną pojawiania się problemów wychowawczych i dotyczy to nie tylko dzieci adoptowanych.

Rodzice nie przygotowani na pojawienie się problemów, w przypadku adopcji niewątpliwie trudniejszych, mogą poczuć się zagubieni, a nawet zagrożeni. Mogą mieć poczucie, że sytuacja ich przerasta. W odruchu desperacji mogą reagować krzykiem i agresją, albo chęcią ucieczki przez rozwiązanie adopcji. A jeśli szukają pomocy, to często bardzo późno, kiedy problem wymyka się całkiem spod kontroli i bardzo trudno jest cokolwiek uczynić.

Rodziców, przed wczesnym szukaniem pomocy, może hamować lęk przed oceną, lęk, że zostaną uznani za niekompetentnych, poczucie wstydu przed sąsiadami, rodziną, pracownikami instytucji zajmujących się pomocą rodzinie. Nie chodzi tu jednak o posądzenie o niekompetencję, ale o to, że w pewnym sensie są oni bezbronni wobec ogromu problemów. Często nie są świadomi ewentualnych zagrożeń, natomiast mogą tkwić w złudnym i mylącym przekonaniu, że obdarzenie dziecka miłością wystarczy, by pokonać wszelkie trudy adopcji. Jednak oprócz gotowości do pokochania dziecka, potrzebne jest jeszcze rzetelne przygotowanie się do przysposobienia dziecka poprzez zdobywanie wiedzy, poznawanie siebie, urealnienie własnych oczekiwań, wypracowanie wspólnej strategii postępowania wobec adoptowanego dziecka, dbałość o udzielanie sobie wsparcia czy korzystanie z pomocy, np. psychologa.

Źródło: www.psychotekst.pl

(publikacja: 2006-06-28)

<< powrót

Wszystkie artykuły...

Wszelkie prawa zastrzeżone © Copyright 2001/2024 Psychotekst.pl