sen wariata...

Problemy związane z depresją.

Postprzez laissez_faire » 7 gru 2009, o 22:16

Spotkał się w lesie niedźwiedź z jeżem. I niedzwiedź mówi: "ach witaj jeżu, jaki
piękny dzień mamy!"
Na to jeż: "zaiste, niedźwiedziu, pogoda dla nas dzisiaj wielce łaskawa"
Niedźwiedź: "byłoby moim życzeniem, by tak słoneczna pogoda utrzymała się
przynajmniej do końca miesiąca."
Jeż: "ach tak, byłoby cudownie, a i prognozy są bardzo obiecujące."
Niedźwiedź: "Pola ze zbożem tak pięknie się złocą"
Jeż: "i ptactwo świergocze tak cudownie"
.....
I tak, od słowa do słowa... jeż dostał po ryju.
laissez_faire
 
Posty: 472
Dołączył(a): 10 lut 2009, o 20:47
Lokalizacja: Wroclaw

Postprzez melody » 7 gru 2009, o 22:35

Zastanawiam się o czym (czy też o kim) Ty piszesz? :)
melody
 

Postprzez laissez_faire » 16 gru 2009, o 09:15

Melody kochana, bez deprechy już mi głowy nie zaprzątają takie intrygi :) całkiem po prostu rozbawił mnie ten kawał...

szczerze? czasami brakuje mi mnie przeżartego do szpiku złością... wydawałem się sobie piękniejszy...

i dalej nie wiem jak żyć, jak się motywować, jak dążyć... smutek, którego już nie czuję, mimo postaci choroby, zdawał się paradoksalnie zdrowszy, bardziej naturalny;

On mnie uczy jak żyć bez mojej pięknej towarzyszki, ale jestem niezbyt pojętnym uczniem, a zwykłym ludzkim uczuciem trudno wypełnić ową pustkę po naszej ostoi, kochance, muzie, po depresji... ale brnę... powoli uczę się mądrej miłości i jak stać wyprostowany z twarzą skierowaną na skonkretyzowany cel; mam nadzieję, że już niedługo wszyscy będziemy na łamach tego forum dyskutować, jak osiągać nieosiągalne :)
ściskam wszystkich razem i z osobna
laissez_faire
 
Posty: 472
Dołączył(a): 10 lut 2009, o 20:47
Lokalizacja: Wroclaw

Postprzez Filemon » 16 gru 2009, o 16:24

no no no... oczom nie wierzę!
to mnie też? ;)
:)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez melody » 16 gru 2009, o 20:14

Rozumiem i bardzo się cieszę :) Twoja "nowa" twarz jest dla mnie cały czas nowa i stąd moja czujność, wybacz.

laissez_faire napisał(a):(...) i dalej nie wiem jak żyć, jak się motywować, jak dążyć...

Ja też wiele nie wiem i to, uważam, jest bardzo ludzkie. Życie jest pełne pytań... niewinnie rzucamy je przed siebie jak kamyki, a później całymi latami szukamy odpowiedzi :)

Ściskam również!
mel.
melody
 

Postprzez flinka » 16 gru 2009, o 20:15

L. wiesz znana jest mi ta tęsknota za depresją, nagle odchodzi i trzeba układać sobie życie na nowo, albo w ogóle zaczynać tworzyć je od podstaw. To odejście depresji kojarzy mi się z odejściem tego co znane, a także pewnego obrazu siebie i z decyzją przyjęcia na siebie odpowiedzialności za własne życie. Z jednej strony urzekające jest to, że nasze marzenia nagle stają się nie ucieczką od szarego świata, ale czymś realnym, co da się zrealizować, ale jest i druga strona nie można schować się za maską "depresja" i uciec od wszystkich wymogów życia, pobyć sobie bezkarnie bezradnym (mam tu na myśli nie chwilową bezradność, która jest naturalna, a stan pernamentny), bo przecież i tak nic mi się w życiu nie uda. Pożegnanie się z depresją kojarzy mi się ze stawianiem pierwszych kroków, są one chwiejne i czasami się upada (i wtedy trzeba podjąć decyzję albo leżę albo próbuję znowu, bo już znam jakieś tam sposoby podnoszenia się).

Kiedy opuszczała mnie moja droga depresja to momentami prosiłam ją, żeby wróciła, bo bez niej jestem nikim, do takiego stopnia się z nią identyfikowałam. W ostatnim czasie, gdy stoję na płynnej granicy między ludzkim smutkiem a depresją to myślę o niej już ze złością i silnym uporem, że się jej nie dam (co nie znaczy, że nie pozwalam sobie w ogóle być smutna, choć wciąż się jeszcze uczę nie postrzegać smutku jako bycia zagrożoną bezradnością).

Właściwie ograniczając moją wypowiedź do jednego zdania to chciałam Ci powiedzieć, że u mnie taki stan przeminął i myślę, że i Ty w nim nie pozostaniesz, bo w końcu z tego co czytam intensywnie się rozwijasz - z czego bardzo się cieszę! :)

Acha jeszcze jedno, warto czasem się zastanowić czym faktycznie ta tęsknota za depresją jest, co się pod nią kryje. Co takiego dawała mi depresja za czym tęsknię?

Gdy ja myślę o depresji czy mojej przygodzie z wszelaką autodestrukcją to pojawiają mi się dwie kwestie po pierwsze chroniło mnie to przed rozczarowaniem, bo nie podejmowałam się zwyczajnie różnych działań, a po drugie nie musiałam mówić o tym czego potrzebuję od drugiego człowieka, bo wyrażałam to całą sobą.


I pamiętaj musisz już wszystkiego wiedzieć i z wszystkim sobie radzić.

Cieszę się, że tu zawitałeś!
Pozdrawiam! :)
flinka
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez melody » 16 gru 2009, o 20:27

Hmm, a ja nie personifikuję depresji i nie wiem, czy kiedyś to robiłam (nie pamiętam)... Depresja była sposobem, w jaki ja przeżywałam swoją rzeczywistość, teraz przeżywam ją inaczej, natomiast to cały czas jestem ja, nie jakaś ONA... Tym samym biorę pod uwagę i to, że może się zdarzyć taki moment, w którym to znów przeżyję fragment tej własnej rzeczywistości w sposób depresyjny. I to jest esencja ludzkiego (mojego) doświadczania...

mel.
melody
 

Postprzez flinka » 16 gru 2009, o 20:41

A ja właśnie uświadomiłam sobie ostatnio, kiedy zapadałam się w stan depresyjny, że jeśli on przyjdzie to wcale nie muszę utracić samej siebie i tego co sobie zbudowałam i jest to dla mnie ogromnie pocieszające. :)

Swoją drogą przeżywanie depresji i stosunek do niej samej może być bardzo różny... A napisałam o swoich doświadczeniach, bo to co napisałeś Laissez zabrzmiało mi znajomo, co nie znaczy, że moje przeżycia będą miały coś wspólnego z Twoją historią.
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez laissez_faire » 16 gru 2009, o 21:11

obecnie w wieku 24 lat przeżywam to, co każdy przeciętny 15 latek, czyli dopiero kształtuję własną osobowość... pozwalam sobie na personifikacje depresji, bo mam poczucie, że przez te wszystkie lata byłem jedynie pacynką, choć paradoksalnie to moja ręka ją sterowała...

Grunt, że ciekawi mnie co przyniesie jutrzejszy dzień.
laissez_faire
 
Posty: 472
Dołączył(a): 10 lut 2009, o 20:47
Lokalizacja: Wroclaw

Postprzez Amir » 17 gru 2009, o 04:14

laissez_faire napisał(a):wszyscy będziemy na łamach tego forum dyskutować, jak osiągać nieosiągalne :)


Obrazek
Avatar użytkownika
Amir
 
Posty: 486
Dołączył(a): 24 lut 2009, o 08:31

Postprzez laissez_faire » 27 gru 2009, o 20:24

Amir tak stałem się bohaterem filmu bollywoodzkiego, ale ileż osób szaleje na punkcie tych kiczowatych, przesłodzonych i absurdalnych produkcji...
laissez_faire
 
Posty: 472
Dołączył(a): 10 lut 2009, o 20:47
Lokalizacja: Wroclaw

Postprzez Plasterek » 28 gru 2009, o 14:24

laissez_faire napisał(a):obecnie w wieku 24 lat przeżywam to, co każdy przeciętny 15 latek, czyli dopiero kształtuję własną osobowość... pozwalam sobie na personifikacje depresji, bo mam poczucie, że przez te wszystkie lata byłem jedynie pacynką, choć paradoksalnie to moja ręka ją sterowała...

Grunt, że ciekawi mnie co przyniesie jutrzejszy dzień.


Witam :)
kształtowanie osobowości, o której piszesz zdecydowanie różni się w wieku 15 a 24 lat i uwierz mi, że refleksje nad sobą oraz postanowienia samodoskonalenia siebie (określania siebie) przechodzi większość (jak nie każda) osób w tym wieku. <- jak widać, nie jest znowu tak źle.

Od ok. 20 lat do 25-26 człowiek z reguły postanawia wybrać ścieżkę życiową, ugruntować własne 'kodeksy' (moralne, etyczne i inne), sprecyzować się w czym chce być dobry, co chce wiedzieć... i bardziej lub mniej zaczyna dążyć do ich realizacji.
Avatar użytkownika
Plasterek
 
Posty: 17
Dołączył(a): 23 gru 2009, o 17:40
Lokalizacja: Cała Polska / Kraków

Postprzez laissez_faire » 3 sty 2010, o 23:59

no dobra kłamałem... depresja wciąż jest nieodzowną częścią mojej natury... ale fajnie było wierzyć w to kłamstwo ;/
laissez_faire
 
Posty: 472
Dołączył(a): 10 lut 2009, o 20:47
Lokalizacja: Wroclaw

Postprzez melody » 5 sty 2010, o 14:02

laissez_faire napisał(a):(...) kłamałem... depresja wciąż jest nieodzowną częścią mojej natury...

Jeśli był taki czas w Twoim życiu, kiedy czułeś się lepiej, a teraz jest gorzej, to nie oznacza dla mnie, że kłamałeś. Byłeś tak samo autentyczny wtedy, jak i teraz.
Moje osobiste doświadczenie depresji przyniosło mi jej obraz, jako czegoś spiralnego - na początku jesteśmy w tym stanie nie widząc początku, ani końca. Z czasem, wraz ze wzrostem świadomości, to doświadczenie staje się bardziej uchwytne, a i jego przeżywanie nie jest tak obezwładniające. W końcu te kryzysy są coraz rzadsze. Trudno jednak wyeliminować je z życia zupełnie (mnie jest trudno i już nawet o to tak nie walczę), to część człowieczeństwa, po prostu - jeśli żyjesz, to czujesz i nie zawsze będzie to radość...

:kwiatek2:
melody
 

Postprzez Amir » 6 sty 2010, o 01:16

melody napisał(a):
laissez_faire napisał(a):(...) kłamałem...
to część człowieczeństwa, po prostu :kwiatek2:

nom, walczymy z depresja przy pomocy farmakoterapii lub terapii interpersonalnej, lub poznawczo-behawioralnej (inne w nawiasie lub smiesznym cudzyslowie), bo walczymy ogolnie z cierpieniem

niemodny termin we wspolczesnej psywilizacji

i juz nie wiem

czy terapie daja ten krotkodystansowy wynik

ze zapominamy na chwile o tym, ze od momentu narodzin zaczyna sie proces umierania

czy gorzej

zapominamy o tym na dluzej

jak po lobotomii

stajemy sie usmiechnietymi kukielkami spelniajacymi zyczenia reklam telewizyjnych

i juz nie wiem

czy naprawde pisze niezwykle komunikatywnie

[amir, spac dzieko spac, bo cie cos przeczyta z glowka na szynce...]
Avatar użytkownika
Amir
 
Posty: 486
Dołączył(a): 24 lut 2009, o 08:31

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 295 gości

cron