Brak szacunku?

Problemy z partnerami.

Postprzez palmtree » 19 lis 2009, o 18:38

Wiem, macie rację.

Też zastanawiam się nad tym, co by było, gdybym miała z nim dziecko, aż się odechciewa.

Nie jest tak,że zupełnie nic nie robi...ale mógłby zdecydowanie więcej, w zasadzie odpowiada za ogrzanie mieszkania i zdarza mu się umyć podłogę.

O ironio, kiedyś mu powiedziałam - przy okazji rozmów o codziennych obowiązkach - że oczekuję,że będzie moim partnerem a nie synkiem...
Czasem mam wrażenie,że potrafi tylko rozczulać się nad sobą.

Zdarzało się mu przecież krytykować mnie, np. podczas gotowania,że podłoga jest brudna, obiad nie taki, jakby chciał...Potrafię się odciąć na takie słowa, ale co słyszę? "Ale Ty jesteś nerwowa, nic nie można Ci powiedzieć..."
A jak mam się nie denerwować, skoro mój wysiłek nie jest doceniany a wręcz wyszukuje na siłę co jest nie tak....
Avatar użytkownika
palmtree
 
Posty: 42
Dołączył(a): 21 paź 2007, o 00:20

Postprzez wera » 19 lis 2009, o 19:45

Wiesz, mój partner tez się kiedys mnie tak czepiał (nie jestesmy juz razem), wszystku mu nie pasowało. W koncu się wkurzyłam na tyl, że prstałam gotować, prać i sprzatać. Docenił to co robiłam w domu dopierwo w momencie, gdy nie miał czystego kubka czy przez kilka dni żywił się w mieście. W koncu podział obowiązków był równy.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez Szafirowa » 19 lis 2009, o 20:22

Nie odpowiedziałaś na moje pytanie Palmtree ...
Boisz się tej odpowiedzi, tej świadomości ?
Boisz się to powiedzieć głośno ?
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez ewka » 23 lis 2009, o 19:12

I co tam nowego, Palmtree? Coś zaplanowałaś? Coś postanowiłaś?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez palmtree » 26 lis 2009, o 15:54

Witajcie, Kochane!:)

Przede wszystkim wyzdrowiałam i w końcu "wróciłam do żywych".

Dzisiaj wyjechała mama mojego chłopaka, więc czekam na powrót do codzienności, kiedy będziemy tylko we dwoje. Zobaczymy, czy będzie mi pomagał.

Ale teraz pojawił się inny problem...Mój tata załatwił M. pracę dodatkową (M. pracuje w firmie, gdzie płacą nieregularnie i w ratach), za najniższą stawkę, ale tylko 24h w tygodniu, które może sobie dowolnie rozbić, np. po 12 h, za ok600zł na rękę. Wczoraj mieliśmy o to megasprzeczkę, bo on uważa, że za mało mu proponują, a za dużo wymagają. Sytuacja może nie byłaby taka zła, ale również wczoraj M. dostał list z uczelni - zalega z rożnymi opłatami...Dług jest jak dla mnie porażający...ponad 3000...Jak w takiej sytuacji można kręcić nosem na propozycję pracy...
M. nie chodzi tylko o niską pensję, zarzucał mi,że musi na początek opłacić badania, zaświadczenia o niekaralności, że nie ma butów, no, czepiał się o wszystko...A mój ojciec musiał prosić się o to,żeby go przyjęli (tata nie wie o długu).
Szczerze mówiąc nie wróżę sobie z nim przyszłości...
Ja po pracy udzielam korepetycji, piszę po nocach prace, bo nie jeden raz było tak,że z mojej pensji żyliśmy prawie cały miesiąc. A M. ma wymagania - chce wyjechać na weekend, kupić sobie płytę...

Szafirowa - to nie jest moje dziecko, ale widzę, że zachowuje się właśnie tak.

W domu nie zaznał miłości i troski rodzicielskiej, to fakt, ale ja mu tego nie mogę dać.

Z jego mamą miałam superkontakt.Trzymała moją stronę, wpierała mnie we wszystkim i dzisiaj przed jej odjazdem porozmawiałyśmy sobie od serca.
Czuję, że będzie mi jej brakować.A jak sobie przypomnę mamę mojego poprzedniego, dłuuuugoooletniego chłopaka, to nie mogę w to uwierzyć :)

Wczoraj zareagowałam zbyt emocjonalnie, rozpłakałam się, ale to chyba bardziej z poczucia bezsilności...Znów zostałam nazwana "tępą", "nienormalną". On ze mną nie może wytrzymać, jestem histeryczką, nic mi nie może powiedzieć, nie może mnie skrytykować, nie może ze mną porozmawiać.

Nie chcę podejmować decyzji pochopnie, ale najchętniej wyprowadziłabym się od niego.
Może gdyby sam o sobie musiał zadbać, spłacić dług, zrobić opłaty, coś mu by uświadomiło...

Sama nie wiem...
Avatar użytkownika
palmtree
 
Posty: 42
Dołączył(a): 21 paź 2007, o 00:20

Postprzez Szafirowa » 26 lis 2009, o 16:28

O rany ...
Tępa ? Nienormalna ?
Palmtree - do mnie (ktokolwiek by to mówił) to tylko raz by coś takiego powiedział !

Badania - zwraca za to prawcodawca, ponieważ to na jego wniosek wykonywane są badania. I albo dostaje się skierowanie do przychodni z którą pracodawca ma zawartą umowę i rozliczenie jest bezgotówkowe, albo rzeczywiście płaci pracownik (w dużym mieście najdroższa przychodnia to koszt 90 zł) i przedstawia rachunek za badania u pracodawcy - a ten mu pieniądze zwraca.

Oświadczenie o niekaralności - bezpłatne z tego co pamiętam, a jeśli zasady się zmieniły ... to chyba nie więcej niż 30 zł taka przyjemność.

Buty - może niech zacznie pracę w tych, w których chodzi, z pewnością nie są to złote sandałki z rzemyczków na 10 cm szpilce :wink:

Droga Palmtree ... moim zdaniem Twój chłopak jest zbyt mało dojrzały w stosunku do Ciebie. U Ciebie widzę odpowiedzialność i realistyczne podejście do życia, u niego ... jakąś dzwiną pozę.
Gość nie ma "jaj".
Żyje na Twój koszt, a jeszcze stroi fochy i ma wymagania ??
Jak mu nie wstyd ?!
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez wera » 26 lis 2009, o 16:39

Oczywiście, że za badania płaci pracodawca.

Miałam sytuację, że zatrudniałam się w małej firmie, która nie miała podpisanej umowy z przychodnią, więc szef dał mi gotówkę i dane do faktury a potem się ze mną rozliczył.

Zaświadczenie o niekaralności faktycznie kosztuję ( w Szczecinie opłata wynosi 50zł), ale większość pracodawców z tego co się orientuje zwraca koszt papierka.
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez caterpillar » 26 lis 2009, o 19:15

palmtree moze to nie glupi pomysl ,zeby wrocic do czasow gdzie spotykaliscie sie na miescie :roll:

skoro jestes tepa itd to niech sam dba o siebie :bezradny:

jego dlugi jego bajka,po co masz sie tym stresowac?

pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez milla » 27 lis 2009, o 01:46

jestem dokładnie zdania caetrpillar
Avatar użytkownika
milla
 
Posty: 404
Dołączył(a): 6 cze 2009, o 19:41

Postprzez ewka » 27 lis 2009, o 11:30

palmtree napisał(a):Nie chcę podejmować decyzji pochopnie, ale najchętniej wyprowadziłabym się od niego.

To wcale nie taki zły pomysł. Niekoniecznie zaraz zrywać itd... ale tak trochę postawić "na ostro" - albo się obudzi, albo nie. Musiałabyś jednak wziąć pod uwagę, że się nie obudzi i nie wiem, czy jesteś na to gotowa, Palmtree.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez palmtree » 1 gru 2009, o 21:12

Coraz bardziej dojrzewam do tej decyzji.

Tym bardziej,że znów pisał do swojej byłej.Niby tylko zwykłe "co słychać", ale po majowej akcji słabo mi się robi, jak ją widzę czy słyszę o niej.

Z wrażenia wrzuciłam wszystkie jej i ich zdjęcia do pieca.

Chyba źle ze mną.
Avatar użytkownika
palmtree
 
Posty: 42
Dołączył(a): 21 paź 2007, o 00:20

Postprzez Jaga82 » 1 gru 2009, o 21:52

Ja zwykle też reaguję tak jak Ty na opowieści o byłych i też kiedyś wyrzuciłam wszystkie zdjęcia byłych, więc nie jesteś sama :)
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez caterpillar » 1 gru 2009, o 22:39

chodzi o to umawianie na sex..?

kurcze palmtree a moze to jest tak gdy zaczynasz byc niewygodna (czytaj wymagajaca) to facet idzie sobie odreagowac..?w kazdym razie wyrazie mu to nie na reke

kurcze no nie wiem... on traktuje Cie powaznie?
Jak partnerke czy jako pomagiera,zeby sie nie wysilal chlopina?

Wiesz mi po takiej akcji glupio by bylo (zwlaszcza w obecnosci partnera!) kontaktowac sie z ta osoba heh no kosmos :shock:
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez palmtree » 2 gru 2009, o 00:21

Tak, o tej akcji mowa.

Mi też byłoby głupio, ale to nie jest pierwszy raz. Wpisywał w Google nawet jej imię, nazwisko i miejsce pracy, bo liczył, że zobaczy jak teraz wygląda (nie widzieli się miesiąc), były długie rozmowy na gg, nawet spotkali się dwa razy. Kurczę, nie miałam nic przeciwko, aż do tego umawiania się. Poza tym wtedy powiedział jej, że ja "to żadna wielka miłość" i namówił ją do wysłania roznegliżowanych zdjęć. Byłam (jestem?) bardzo zakochana (zaślepiona?), więc dałam drugą szansę...

Wiem, że "co słychać" nie jest straszne,ale panikuję w każdej takiej sytuacji. Ta dziewczyna ma faceta, nie odzywa się do M. w ogóle, za to on systematycznie ją zagaduje.

Czuję się jak kretynka. Oczywiście powiedziałam mu,że nie podoba mi się to zagadywanie, "ale co on już nie może do nikogo pisać"?

Ona to nie jest nikt...On chyba nie może o niej zapomnieć. Do tej pory na półce stały albumy z ich zdjęciami. Olewałam to aż do dzisiaj. Pewnie będę miała za to dym...
Avatar użytkownika
palmtree
 
Posty: 42
Dołączył(a): 21 paź 2007, o 00:20

Postprzez caterpillar » 2 gru 2009, o 14:02

yyyyyyy :yyy:
wiesz palmtree zastanow sie powaznie czy Ty chcesz byc z tym facetem???

Wiem, że "co słychać" nie jest straszne,ale panikuję w każdej takiej sytuacji.


wiesz po takiej akcji nie powinno byc ZADNEGO "co slychac"

czy Ty czujesz sie szanowana ,kochana w tym zwiazku?
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: aaidimag i 179 gości

cron