Abssinth to nie tak. Przecież w moich wypowiedziach wiadac o co mi chodzi. To aby nie sprowadzac pojec podanych przez autorkę tegoż tematu do śmiesznej bułki z śledziem ( czy jakoś tak hehe). I mnie naprawdę nie obchodzi czy Ty i Twój partner lubicie "wyuzdany seks" (Naprawdę ciężko używa się w tym temacie jakichkolwiek słów bo różnie można interpretowac) czy to czy lubisz miec zawiązane oczęta, czy lubisz byc przywiązana do łóżka podczas igraszek z facetem- Bo osobiście nie uważam, że jest w tym coś złego i nie mnie to oceniac, według mnie może to byc jakaś przyprawa do sexu tak jak do potrawy sól itp. Sama miałam różne pomysły podczas namiętnych chwil z ex

Czytałam tutaj czym dla ludzi jest sex, a raczej dla określonej wypowiadającej się tutaj osoby (wypowiedz jednego pana chyba) - Ze to chęc zbliżenia itp itd że nie powinno miec nic wspólnego z egoizmem i przedmiotowym traktowaniem wybranki/wybranka. Ja nie widzę nic egoistycznego w takich zabawach jeżeli obydwie strony chcą i sprawia im to przyjemnosc i nie sądzę iż sex to schemat - baba i facet, łożko, jedna klasyczna pozycja, parę pocałunków, 10 minut i po sprawie. Kto powiedział jak ma wyglądac intymna sytuacja pomiędzy facetem i kobietą? Nikt. Tak ja wiem o co wam chodzi, ale wy nie wiecie o co mi chodzi. Bo ja nie mam kompletnie nic do sytuacji przedstawionych (mało opisanych) powyzej przeze mnie. Ja tez miałam "dziwne" pomysły z byłym, ciekawe miejsca i dziwne momenty na stosunek płciowy z kochanym przeze mnie wówczas chłopakiem. Dziś wspominam to z przyjemnością, gdyż nie było w tym żadnego egoizmu, brutalności, przedmiotowego traktowania itp. To wszystko było z uczuciem. Zatem mam nadzieję, że chociaż mniej więcej wytłumaczyłam jaki mam stosunek do tego. Ja się uczepiłam tej ciemnej strony tematu i co się kryje pod pojęciami lub co często się kryje. A nawet jakie są ich typy, o dziwo chyba do jednego należe i choc nikomu to nie szkodzi i nic z tym nie robie tzn nie praktykuję ale za to wiem jakie są korzenie tego (i to jest odpowiedz na pytanie Pani S). I niestety bardzo przykre i bardzo wstydliwe. Ale nie o to mi chodzi, choc między innymi też.
Do tego tematu nawet prawo bezczelnie włączyłam, gdyż znam jakie są metody, zabaw ludzi mających takie "zaburzenia". Jakie są ale nie każdy to praktykuje, a nawet rzadko. Znam cały afabet takich zabaw i byłam w szoku. Właściwie nie same zabawy mnie zaszokowały tylko to jaki wpływ mają na zdrowie, a nawet życie ludzkie. Ale jeszcze bardziej to w jaki sposób osoby te komunikują się podczas ich uprawiania i to kiedy mówią stop itp i jakie pomyłki mogą wystąpic. Ale coś co już mnie zdenerwowało wręcz to chociażby te bezprawne umowy zawierane między sobą na wypadek okaleczenia drugiej osoby. Chciałoby się zapytac czy to jest normalne? Ale jesteście uczulone na to słowo więc zapytam czy to jest w porządku? I czy aby na pewno prawo nie ma z tym nic wspólnego? Oosoby które interesują i znają się na prawie polskim i nie tylko polskim ma wiele na ten temat do powiedzenia. Ale nie bede tutaj rzucac artykulami czy orzeczeniami sądu bo to nie na tym polega.
Ten temat najwięcej ma wspólnego z psychiką i tu się muszę zgodzic z psychologami stety bądz niestety.
Wiem po sobie bo wiem co we mnie śpi i wiem skąd to się bierze. Rozpoznałam drzemiący w środku mnie problem i wiem że nie dam, aby wyszedł na zewnątrz. Nie bede się na ten temat rozpisywac bo po co...
Patrzymy na problem z dwóch różnych stron i chyba nie spojrzymy w tym samym kierunku, ale przepraszam jeżeli kogoś uraziłam, obraziłam lub niepotrzebnie oceniłam. Rzeczywiście nie powinnam, a byc może zrobiłam to nieumyślnie.
Pytasz o "tamte" kobiety. Temat bardzo trudny i nie wiem czy dobrze zrobiłabym gdybym zaczęła opisywac. Hm i tak się zastanawiając to ja nie wiem czy ich problem tkwi w psychice. To są kobiety złe. I tu raczej chyba ich fascynacje łóżkowe mają najmniejsze znaczenie. Zbłądziły, że tak powiem. Całe ich życie jest "dziwne". To co robią w łózku...nie obchodzi mnie. WIem wiem...nie wiecie o czym gadam i niech tak zostanie.
Ja się boję tego co we mnie śpi, boje się własnych myśli. Myślę, że osoby które zaszły za daleko wiedzą jak jest naprawdę. Każdy sam chyba powinien sobie zadac pytanie - jak to naprawdę z nami jest i skąd to wszystko się bierze? Ja siebie zapytałam i odpowiedz nie była satysfakcjonująca. Ale przynajmniej umiałam dojrzec i wiem ku jakim kierunkom zmierzac.
Męczy mnie natomiast myśl i wątpliwośc czy aby bierna postawa wobec tego tematu nie byłby lepsza? Czasem mam wrażenie, że jeszcze trochę i każdy z nas nie bedzie wiedział o czym gada i pisze.
Ideał nawiązał nawet do Boga i myśle, że nawet on ma z tym dużo wspólnego..Ale wywody na temat religii, Boga chyba nie są potrzebne.