---------- 23:51 03.10.2009 ----------
hombre13 napisał(a):No, a jeżeli chodzi o konkretneee pytanie drogi Maksie - konkretna odpowiedź. Nie, jeszcze tego nie robiłem. Ale nie ,żebym nie chciał. Mam po prostu do tego trochę inny stosunek. Może trochę naiwny, ale to moja sprawa. Nie traktuje seksu jak sport. Dla mnie jest formą wyrażania uczuć, dlatego nie chce tego robić” dla zasady” czy zabawy.
Czy jestem z tego powodu naiwny?
Witam,
Naiwny w żadnym wypadku, ale na pewno niedoświadczony.
Dobra, od początku.
Pytania o dobry kontakt z samym sobą i ze swoimi emocjami oraz o adekwatność Twoich emocji do dziejącej się sytuacji miały sens taki, iż mogłem być ODCIĘTY OD EMOCJI.
Będąc w takim stanie człowiek swoją emocjonalność ma jakby za grubą, brudną, burą szybą. Wie, że coś tam w nim gra - bo np. czuje nieokreślony niepokój, lęk albo zbytnią ekscytację - ale ani nie wie co gra, ani jaką piosenkę, ani gdzie. Wychodzi się z takich stanów przez stopniowe obserwowanie i nazywanie swoich emocji. Najlepiej robić to z dobrym fachowcem - czyli wyszkolonym psychoterapeutą, ponieważ będzie miał bardzo dobre "oko" na to, co się w takim człowieku dzieje.
To jedna hipotetyczna wiadomość, która przyszła mi do głowy.
Druga myśl była taka - i stąd pytanie o seks - że Twoje pytanie było jakieś takie, hm, zbyt "uduchowione". Bycie z drugim człowiekiem (mówię o związku) to pewne kontinuum - od głęboko ludzkich uczuć miłości, po gorącą i szaloną, ale bardzo fizjologiczną fizyczną stronę związku.
Przekładając to na prostszy język: to coś pomiędzy baaardzo romantycznym określenie "kocham tego mężycznę / tę kobietę" aż po bardzo zwyczajny, męski tekst - pardon, hehehe - "staje mi na widok przystojnego faceta / ładnej laski".
W Twoim pytaniu brakowało określenia się, co z tym "staje mi" w Twoim przypadku. Tak, jakby tego tematu w ogóle w Twoim życiu nie było.

Podkreślam bardzo mocno: to nie ocena, to informacja dla Ciebie jakie wrażenia i skojarzenia wywołało Twoje pytanie we mnie.

Teraz kwestia Twojego dziewictwa. Powiem Ci tak - sam seks dla seksu, goły i zimny, jest na pewno bez sensu. Daje fizyczne spełnienie (i z mojego punktu widzenia nie jest to nic złego), ale nie daje takiego duchowego poczucia bycia z kimś na maksa poprzez seks ... Dlatego też nie propaguję seksu dla samej przyjemności seksu.
Jednakże możliwych form bliskości z drugą osobą jest bardzo wiele - od radosnego choćby i jednorazowego spotkania dwojga wolnych ludzi, gdy postanawiają ofiarować sobie coś pięknego, choć wiedzą, że małżeństwa z tego nie będzie, przez bliską przyjaźń, połączoną z seksem, aż po trwały związek i małżeństwo.
Każda z tych wersji przeżycia spotkania z drugim człowiekiem w seksie ma swoje wady i zalety. Jak dla mnie żadna z nich nie jest jednak ani nadająca się tylko do potępienia, ani jedynie słuszna.
Nie powiedziałbym więc, że zachowując swoją cnotę dla kogoś specjalnego jesteś naiwny - powiedziałbym raczej, że IDEALIZUJESZ bycie z drugą osobą, szukasz księżniczki z bajki lub księcia z bajki a nie żywego człowieka. Może nawet raczej szukasz BAJKI a nie REALNEGO ŻYCIA.

Na Twoim miejscu szukałbym doświadczeń erotycznych czy seksualnych. Nie trzeba zaraz iść do wyra (chociaż nie jest to grzech śmiertelny - na szczęście nie mieszkamy w kręgu kulturowym uwarunkowanym przez szariat), ale wchodzić w erotyczno-seksualną sferę życia.
Sam się wkrótce przekonasz kogo wolisz.

Jak przeżyjesz kilka gorących pocałunków, kilka gorących uściśnięć rąk, a może nawet - kto wie? - jakaś Piękna i Mądra Pani podaruje Ci fantastyczny dar - samą siebie, pozwalając poznać ten kawałek życia jakim jest seks, będziesz po prostu któregoś dnia wiedział co wolisz.

dobra, wpadam w poezję erotyczną

to nie moja działka, wiec spadam!
Maks
---------- 23:52 ----------hombre13 napisał(a):No, a jeżeli chodzi o konkretneee pytanie drogi Maksie - konkretna odpowiedź. Nie, jeszcze tego nie robiłem. Ale nie ,żebym nie chciał. Mam po prostu do tego trochę inny stosunek. Może trochę naiwny, ale to moja sprawa. Nie traktuje seksu jak sport. Dla mnie jest formą wyrażania uczuć, dlatego nie chce tego robić” dla zasady” czy zabawy.
Czy jestem z tego powodu naiwny?
Witam,
Naiwny w żadnym wypadku, ale na pewno niedoświadczony.
Dobra, od początku.
Pytania o dobry kontakt z samym sobą i ze swoimi emocjami oraz o adekwatność Twoich emocji do dziejącej się sytuacji miały sens taki, iż mogłem być ODCIĘTY OD EMOCJI.
Będąc w takim stanie człowiek swoją emocjonalność ma jakby za grubą, brudną, burą szybą. Wie, że coś tam w nim gra - bo np. czuje nieokreślony niepokój, lęk albo zbytnią ekscytację - ale ani nie wie co gra, ani jaką piosenkę, ani gdzie. Wychodzi się z takich stanów przez stopniowe obserwowanie i nazywanie swoich emocji. Najlepiej robić to z dobrym fachowcem - czyli wyszkolonym psychoterapeutą, ponieważ będzie miał bardzo dobre "oko" na to, co się w takim człowieku dzieje.
To jedna hipotetyczna wiadomość, która przyszła mi do głowy.
Druga myśl była taka - i stąd pytanie o seks - że Twoje pytanie było jakieś takie, hm, zbyt "uduchowione". Bycie z drugim człowiekiem (mówię o związku) to pewne kontinuum - od głęboko ludzkich uczuć miłości, po gorącą i szaloną, ale bardzo fizjologiczną fizyczną stronę związku.
Przekładając to na prostszy język: to coś pomiędzy baaardzo romantycznym określenie "kocham tego mężycznę / tę kobietę" aż po bardzo zwyczajny, męski tekst - pardon, hehehe - "staje mi na widok przystojnego faceta / ładnej laski".
W Twoim pytaniu brakowało określenia się, co z tym "staje mi" w Twoim przypadku. Tak, jakby tego tematu w ogóle w Twoim życiu nie było.
Podkreślam bardzo mocno: to nie ocena, to informacja dla Ciebie jakie wrażenia i skojarzenia wywołało Twoje pytanie we mnie.
Teraz kwestia Twojego dziewictwa. Powiem Ci tak - sam seks dla seksu, goły i zimny, jest na pewno bez sensu. Daje fizyczne spełnienie (i z mojego punktu widzenia nie jest to nic złego), ale nie daje takiego duchowego poczucia bycia z kimś na maksa poprzez seks ... Dlatego też nie propaguję seksu dla samej przyjemności seksu.
Jednakże możliwych form bliskości z drugą osobą jest bardzo wiele - od radosnego choćby i jednorazowego spotkania dwojga wolnych ludzi, gdy postanawiają ofiarować sobie coś pięknego, choć wiedzą, że małżeństwa z tego nie będzie, przez bliską przyjaźń, połączoną z seksem, aż po trwały związek i małżeństwo.
Każda z tych wersji przeżycia spotkania z drugim człowiekiem w seksie ma swoje wady i zalety. Jak dla mnie żadna z nich nie jest jednak ani nadająca się tylko do potępienia, ani jedynie słuszna.
Nie powiedziałbym więc, że zachowując swoją cnotę dla kogoś specjalnego jesteś naiwny - powiedziałbym raczej, że IDEALIZUJESZ bycie z drugą osobą, szukasz księżniczki z bajki lub księcia z bajki a nie żywego człowieka. Może nawet raczej szukasz BAJKI a nie REALNEGO ŻYCIA.
Na Twoim miejscu szukałbym doświadczeń erotycznych czy seksualnych. Nie trzeba zaraz iść do wyra (chociaż nie jest to grzech śmiertelny - na szczęście nie mieszkamy w kręgu kulturowym uwarunkowanym przez szariat), ale wchodzić w erotyczno-seksualną sferę życia.
Sam się wkrótce przekonasz kogo wolisz.
Jak przeżyjesz kilka gorących pocałunków, kilka gorących uściśnięć rąk, a może nawet - kto wie? - jakaś Piękna i Mądra Pani podaruje Ci fantastyczny dar - samą siebie, pozwalając poznać ten kawałek życia jakim jest seks, będziesz po prostu któregoś dnia wiedział co wolisz.
dobra, wpadam w poezję erotyczną

to nie moja działka, wiec spadam!
Maks