Problem zazdrości o innych i niepewności siebie...

Problemy z partnerami.

Problem zazdrości o innych i niepewności siebie...

Postprzez Melania » 6 wrz 2009, o 16:24

Mój problem jest dość trudny do opisania. Można go nazwać coś jakby zazdrością, ale taką specyficzną. Nie wiem z czego to wynika i jak temu zaradzić. Postaram się to przybliżyć. Dotyczy to nie tylko relacji z moim chłopakiem, ale też z innymi ludźmi – przyjaciółkami, znajomymi. Chodzi o to, że gdy chłopak mówi np. żebym sobie poprawiła włosy, bo mi je deszcz "ulizał", to ja od razu „fuczę” i wypalam z odzywką, że jak mu się nie podobam to nie musi na mnie patrzeć. Jemu wtedy jest przykro i się denerwuje, bo chodziło mu o coś innego, nie miał nic złego na myśli. Ja tak odbieram jego słowa, przeinaczam jego wypowiedzi. Inna sytuacja, np. gdy na imprezie patrzy w stronę tańczących na parkiecie ludzi to ja w momencie potrafię się „ofuczeć” na niego, że tam patrzy. Dlaczego? Bo sobie ubzdurałam, że patrzy na jakąś inną dziewczynę, która może mu wpadła w oko. A gdy okazuje się, że patrzył na gościa siedzącego za barem to mi się robi głupio, bo już zdążyłam go trochę zdenerwować bez powodu. Ogólnie potrafię się „ofuczeć” na byle co, na coś co mi nie pasuje do obecnej chwili, burzy mój punkt widzenia. Dlaczego, skąd się to bierze? Mam na to dwie teorie. Pamiętacie, że byłam w toksycznym związku przez kilka lat. Były chłopak potrafił zrobić problem dosłownie niemal o wszystko – że odpowiedziałam mu na pytanie nie tak jak on sobie życzył, że w ogóle zadałam jakieś według niego głupie pytanie, że zrobiłam krzywą minę itd. Pamiętam, że zawsze myślałam co zrobić i powiedzieć, by tylko się nie zezłościł, by być uśmiechnięta, zadowoloną, miłą, itd. Moje zachowanie w stosunku do obecnego chłopaka przypomina mi zachowanie byłego chłopaka w stosunku do mnie. I mnie to przeraża, bo wiem jakie to było męczące dla mnie. Ale dlaczego tak się dzieje? I teraz te dwie teorie. Pierwsza, bardziej optymistyczna dla mnie, brzmi tak, że może przez ten okres, gdy byłam „ofiarą” manipulacji ze strony byłego faceta i byłam pod jego presją to tak jakby „przejęłam” jego styl zachowania i teraz ja to stosuję na swojej „ofierze”. Jakiś syndrom, jest taki? Druga teoria, ta pesymistyczna, brzmi tak, że może cały czas byłam taka okropna jak teraz, ale były chłopak też miał w sobie coś takiego i dlatego były spięcia i tak było nam źle, a ten obecny jest bardziej cierpliwy i jakoś to wytrzymuje. Ale wiem, że ta druga teoria do końca nie może być prawdą, bo były chłopak ogólnie źle mnie traktował, zresztą do dziś potrafi mnie w smsie nazwać zdzirą i dziwką… Jak myślicie, skąd takie fochy się we mnie mogą brać, dlaczego tak bardzo moje obecne zachowanie przypomina zachowanie byłego chłopaka w stosunku do mnie? Jak temu zaradzić?
Dodam, że mój obecny chłopak jest dla mnie bardzo dobry, potrafimy ze sobą rozmawiać i robimy to za każdym razem, gdy tylko pojawia się problem, choćby najmniejszy. Radzimy sobie z nimi. Jest we mnie jeszcze trochę strachu o to, czy mogę mu tak na 100% ufać, ale staram się wpoić sobie, że ten obecny chłopak nie jest taki jak ten były, który mnie ranił, kłamał, zdradzał. Tamten to drań. Poprzedni związek z byłym nie może kłaść się cieniem na ten obecny związek, bo to co innego.

Druga kwestia dotycząca zazdrości to taka, że mam takie dziwne uczucie względem chłopaka, a nawet innych ludzi. Chodzi o to, że czuję zazdrość, gdy chłopak mówi, że idzie do kolegi, albo że grał z braćmi w siatkówkę w ogrodzie, albo że był z kolegą w trasie, albo że jedzie sam popatrzeć do sklepu z ciuchami. Dlaczego? Bo mam takie irracjonalne coś, że chciałabym by chłopak wszystko robił ze mną, żebym to ja była dla niego zawsze w centrum, by mi poświęcał swój czas.
Dodam, że poświęca, bo przyjeżdża codziennie koło 18-19, zostaje na noc, i tak w kółko. W weekendy leniuchujemy razem do południa albo dłużej, wieczory spędzamy razem. Wychodzimy wspólnie i z jego znajomymi, moimi znajomymi. Więc poświęca mi dużo swojego wolnego czasu, a przecież każdy z nas ma własne, małe, prywatne życie, nie można się zamknąć tylko na jedną osobę.
Ponadto zauważyłam, że takie moje zachowanie odnosi się także do moich znajomych czy przyjaciółek. Gdy spotykam się z koleżanką i ona opowiada, że była gdzieś z inną koleżanką, to ja wtedy mam to moje dziwne uczucie, że chciałabym być dla mojej koleżanki tą najważniejszą, prawie jedyną. Tak samo w pracy – mam tam fajnego kolegę, lubimy ze sobą rozmawiać, wygłupiać się. Zależy mi na tej koleżeńskiej znajomości. Ostatnio, gdy słyszałam, że ten kolega wygłupia się z inną koleżanką tak samo jak ze mną, to poczułam nić zazdrości w sobie – że nie jestem jedyną taką fajną koleżanką dla niego, a nawet poczułam obawę, że tamta jest lepsza.
Jaki więc jest powód mojego zachowania? Jest kilka faktów, które mogą mieć wpływ na moje zachowanie:
1. Jestem jedynaczką, więc nie mam rodzeństwa, z którym mogłabym spędzać czas – tak jak chłopak gra w siatkę z braćmi. Zawsze byłam w centrum zainteresowania w domu, rodzice tylko o mnie dbali. Nie jestem rozpieszczona i rozkapryszona, ale fakt braku rodzeństwa na pewno wpłynął na to, że chciałabym być dla niektórych ludzi tą jedyną, ważną. Może traktuję innych jako konkurentów – kolegę chłopaka jako konkurenta w zabieganiu o wolny czas chłopaka. Coś w tym stylu.
2. Nie mam tylu znajomych, nie mam koleżanki w mojej miejscowości, do której prawie codziennie bym chodziła – tak jak chłopak ma kolegę, z którym się często widują (ja też go znam, chodzimy razem na imprezy, jest w 100% w porządku kolegą). Ja mam koleżanki mieszkające trochę dalej, nie mam aż tylu znajomych – więc może mu zazdroszczę, że ma takiego kolegę, że ma więcej znajomych i jednocześnie jestem o to zła, że ja według mnie mam gorzej?
3. Niskie poczucie własnej wartości, które niestety mam. Boję się, że są ludzie ciekawsi ode mnie, dziewczyny ładniejsze ode mnie; gdy kogoś widzę to już myślę w czym jest lepszy ode mnie. Często czuję się gorsza od innych – bo nie mam takiej figury, biustu, bo mam włosy brzydsze, bo ona lepiej ode mnie tańczy. Zauważam tylko lepsze strony innych, a gorsze u mnie. To jest często źródłem przygnębienia u mnie, w jednej chwili z euforii potrafię popaść w smutek, bo zobaczę dziewczynę, która lepiej ode mnie tańczy na parkiecie, a ja uważam, że ja tak nie potrafię, że jestem gorsza, że ona może bardziej spodobać się mojemu chłopakowi.

Właśnie takie zachowania u mnie zauważyłam, próbuję sobie z nimi poradzić, bo są one męczące. Jeśli macie jakieś sugestie, przemyślenia na ten temat to proszę, podzielcie się ze mną. Każda ocena kogoś patrzącego na daną sprawę z boku może pomóc, może nadać inne światło na tą sytuację. Już mi nie raz, nie dwa pomogliście na tym forum, za co zawsze będę wdzięczna :)
Pozdrawiam :)
Melania
 
Posty: 36
Dołączył(a): 4 paź 2007, o 21:13

Postprzez caterpillar » 6 wrz 2009, o 17:46

Melania witaj!

Przeczytalam Twoja historie i w zasadzie chyba sama sobie odpowiedzialas na nurtujace Cie pytanie :) ..z naciskiem na punkt 3

nie wiem jak ciebie wychowywano,bo ja tez jestem jedynaczka ale mysle ze to nie ma az takiego wplywu na moje relacjie z facetem i ludzmi..no ale tez uwazam ,ze kazdy z tych punktow moze skladac sie na Twoje zachowanie.

dlaczego uwazam ,ze punk trzeci jest moim zdaniem najbardziej istotny?

pisalas o swoim wczesniejszym zwiazku o tym jak bylas traktowana przez tamtego chlopaka,mysle ,ze osoba ,ktora ma problem z dbaniem o siebie i swoja akceptacja jest bardziej podatna na tego typu relacje..tak mysle

nie dam Ci stuprocentowej odpowiedzi ,ze jest tak i tak ALE pozwole sie zabawic w wyrocznie i powiem Ci ,ze jesli tak dalej bedziesz sie zachowywac to ten facet dlugo z Toba nie pobedzie..zreszta sama znasz to od drugiej strony i wiesz ,ze tak sie nie da zyc.

Mysle ,ze warto popracowac nad ta zazdroscia i nad swoja wartoscia a zwlaszcza nauczyc sie zyc sama dla siebie.Twoj facet nie moze byc dla Ciebia calym swiatem,to tylko czlowiek, ktory w kazdej chwili moze odejsc,mysle ,ze warto poszukac oprocz tego czegos co tobie jest bliskie,jakiegos swojego kawalka zycia.

pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez kajunia » 6 wrz 2009, o 20:41

Szok, 300% z tego co napisałaś pasuje do mnie, z tą różnicą, że ja się do tego nie przyznaję nikomu, nie okazuję a przynajmniej duszę to w sobie, właśnie żeby nie zranić i nie stracić obecnego chłopaka. Mój były też mnie tak traktował, że uważałam na to co mówię, też jestem zazdrosna o koleżanki, o czas chłopaka i znajomych, czuję się niepewnie i czasami brzydsza, gorsza, z naciskiem na mniej fajna, lubiana :(
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez milla » 6 wrz 2009, o 22:22

dziwne, ja też miewam - okresowo - takie uczucia, ze jak zobacze np. że ktos ładnie tańczy to od razu widzę jak ja brzydko i że jestem niezgrabna i ze nie mogę sie podobać...
albo chodzi o cechy charakteru i osobowości, że mi tyle brakuje...
kiedyś miałam to ciągle, teraz zależnie nie wiem, od pory roku?
myślę że to poczucie własnej wartości - ta Twoja zazdrość
Avatar użytkownika
milla
 
Posty: 404
Dołączył(a): 6 cze 2009, o 19:41

Postprzez Księżycowa » 7 wrz 2009, o 00:58

Kajunia jedziemy na tym samym wózku. Ja też tłumię to, co mogłabym palnąć głupiego i zepsuć związek powoli... Kosztuje mnie to baaardzo wiele, ale to jedyne wyjście właściwie. Pozostała tylko kwestia tego, jak sobie z tym poradzić samemu, bez jego udziału, by to tyle nie kosztowało nas samych...

Melania, jakw widzisz nie jesteś z tym sama. Zastanawia mnie tylko jak dobrze trzeba być wychowanym, w jak dobrych i idealnych warunkach, by nie mieć takich problemów, głównie z samooceną, bo to w niej tkwi sedno sprawy. Jakie kolwiek te warunki miały by być, ja niestety ich nie miałam...

Mój były facet też traktował mnie jak ściere, którą można jedynie podłogę wytrzeć, też nauczyłam się bardziej siebie szanować i trzymać emocje pod kontrolą, tylko co dalej?
Księżycowa
 

Postprzez szachistka » 7 wrz 2009, o 10:44

Hej hej.
Powiem Ci, że ja mam chyba podobną do Twojej naturę. Też swego czasu potrafiłam "fochować się" o byle bzdurę. O to, że mój partner odezwał się do jakieś panny, że pomógł jej w czymś a mi nie, że spojrzał gdzieś za długo. Itd itd. No masakra po prostu. Ale działo się tak zasadniczo w moim pierwszym związku, w którym mój chłopak okazywał mi zazdrość w równie zaborczy sposób. Być może coś w tym jest - ponoć z kim przystajesz takim się stajesz. Ja po części nasiąkłam takim zachowaniem, po części chyba taka po prostu jestem. W takim związku byłam przez 4 lata i po jego rozpadzie od razu weszłam w nowy wiązek. Diametralnie inny, wręcz o 100% inny. Mój obecny partner nauczył mnie dystansu do pewnych spraw. ale przede wszystkim prawie od razu zaznaczył swój teren i powiedział, że pewne kwestie związane są wyłącznie z nim, z jego życiem prywatnym i tak ma być. I koniec. Jego postawa nauczyła mnie (a właściwie wymogła na mnie) właśnie tego dystansu do pewnych spraw. Gdybym miała jednym zdaniem oddać kwintesencję związku to powiedziałabym tak: "partner nie może być pępkiem świata. ma być tylko dopełnieniem sensu życia, nie całym życiem". Obstawiam, że właśnie ze złego spojrzenia na rolę partnera biorą się takie np. właśnie fochy o byle co. Spójrz na to z dystansu: co z tego, że Twój facet patrzy się na tańczące na parkiecie laski? A czy to coś złego? Równie dobrze może oglądać laski tańczące w TV. Skoro robi to przy Tobie tzn. że jeszcze go nie zahukałaś;) Poza tym najwidoczniej jest przy Tobie zupełnie sobą, czuje się naturalnie i swobodnie i to wielki plus dwa Was. Za to trzeba się cieszyć a nie obrażać:D Twój facet mówi Ci, że masz sobie poprawić włosy? No kurcze, chyba dobrze że Ci o tym mówi bo jeśli masz coś nie tak z fryzurą to ludzie obcy prędzej się zaśmieją z Ciebie niż Ci coś poradzą. Przykłady można mnożyć na potęgę. Jeśli faktycznie masz problem z nadinterpretacją to po prostu pytaj się go, o co mu chodzi. Nie tłumacz sobie po swojemu bo jak widzisz, możesz się pomylić. Poza tym ćwicz dystans. Dystans do siebie, do związku, do niego. Szkoda nadwyrężać Wasze udane relacje dla spraw, które nie są tego warte.
Powodzenia!
Avatar użytkownika
szachistka
 
Posty: 201
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 12:46
Lokalizacja: Sopot

Postprzez Svan » 7 wrz 2009, o 11:44

, czy mogę mu tak na 100% ufać,

to trudne dla osób, które mają o sobie marne zdanie-czyli jak wspomniało kilka osób-z niską samooceną.
No bo choćby starał się przekonac Cię że jesteś naj...możesz mieć kłopot aby w to uwierzyć, możesz nawet czuć się oszukiwana-to nie sprzyja budowaniu zaufania.
Źródła są pewnie w domu, przez co teraz jesteś troszkę jak sitko i nawet te pozytywne info na twój temat, przeciekają przez Ciebie zamiast się zatrzymac.

Sądzę, że poprzedni związek nieźle musiał Tobą zachwiać a i takl niezbyt pewnie stoisz na swoich nogach.
Masz obok siebie wspaniałego człowieka. Myślałaś może Melanio, o tym, zeby podreperować trochę swoje poczucie wartości? Nie z nim-on nie powinien pełnić rolę innej niż pełni obecnie -Twojego chłopaka.: nie plastra na rany, nie tearpeuty, nie mamy/taty czy kogokolwiek...
Będzie Wam razem łatwiej, jesli staniesz obok niego pewniej i spojrzysz na niego takim jasnym, ufnym wzrokiem. To inne uczucie niż masz w sobie do niego teraz-takie jakbyś oddychała pełną piersią :D
Avatar użytkownika
Svan
 
Posty: 43
Dołączył(a): 6 wrz 2009, o 00:55

Postprzez lili » 7 wrz 2009, o 12:53

Melanio
jest z Ciebie mała zołza ale mądra :lol: Spójrz sama na to wszystko co opisałaś i zastanów się: chciałabyś aby Ciebie ktoś tak traktował?
Jasne że nie jesteś najładniejsza ani najmądrzejsza. I z pewnością jest mnóstwo dziewczyn od Ciebie zgrabniejszych, z większym biustem (albo tez mniejszym jeśli np masz kompleks wielkiego biustu) lub też z większą wiedzą w jakichś tam dziedzinach. Tylko co z tego wynika? Nic, ponad to, że Twój chłopak z jakichś tam powodów najwyraźniej jednak chce być z Tobą a nie z tymi innymi dziewczynami :)
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez Księżycowa » 7 wrz 2009, o 18:48

Nie z nim-on nie powinien pełnić rolę innej niż pełni obecnie -Twojego chłopaka.:


Svan ja tego nie rozumiałam właśnie. Tak strasznie szukałam kogoś, kto wypełni mi pustkę, że nie potrafiłam tego oddzielić. W sumie... nie wiem nawet byłam świadoma jaką rolę ma mój chłopak, kim jest. No bo.... skąd miałam wiedzieć. Obecny facet nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, że uczy mnie zaufania i tego, na czym polega związek. Pokazuje mi zaufanie, pokazuje, że mnie szanuje... Dla mnie to nowość i to chyba jest cholera przykre... ale lepiej, że w ogóle to się dzieje.


Będzie Wam razem łatwiej, jesli staniesz obok niego pewniej i spojrzysz na niego takim jasnym, ufnym wzrokiem. To inne uczucie niż masz w sobie do niego teraz-takie jakbyś oddychała pełną piersią


I nie ma bata, żeby tak właśnie stanąć obok siebie, trzeba kochać siebie samego. I inaczej po prostu się nie uda, bo będziemy wymagały, oczekiwały. To nic dobrego nie przynosi.

Melanio jest czasem ciężko, ale warto uciszyć negatywne uczucia i emocje, by nie zatruwać nimi związku a gdy opadną zastanowić się ile w tym momencie dla siebie jestem warta.

Mam nadzieję, że będzie to dla nas coraz prostsze... i tego Wam i sobie życzę.
Księżycowa
 


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 169 gości