Moj kochany mezczyzna zadecydowal,ze dziecko jest wazniejsze

Problemy z partnerami.

Moj kochany mezczyzna zadecydowal,ze dziecko jest wazniejsze

Postprzez Gosiak maly » 5 lut 2009, o 11:24

Witajcie madrzy ludzie..

Postanowilam podzielic sie z wami moim problemem, bo czytajac inne posty wiem, ze mozna tu znalezc prawdziwe wsparcie i madra porade. A moj problem to prawdziwy wezel gordyjski..

NO wiec historia moja jest taka: Dwa lata temu poznalam na serwisie randkowym chloopaka. Bylam po rozstaniu i trudnym zwiazku zakonczonym zdrada i nie bardzo wierzylam w milosc... Doslownie od pierwszej rozmowy na sykpie cos "zaiskrzylo". Gadalismy godzinami przez skypa (on byl w Liverpoolu), organizowalismy sobie nawet dni w taki sposob, by jak najwiecej czasu rozmawiac, jak bysmy sie znali od zawsze..wiecie, co mam na mysli...Skonczylo sie tym, ze przyjechalam do niego do Anglii, zamieszkalismy razem i ..bylo cudownie. To po prostu "ten" facet...Problem w tym, ze on ma dziecko z inna kobieta. Taka wpadka mlodosci. Nie powiedzial mi o tym od razu, bo bal sie ze moze mnie stracic..Kto wie, moze mial racje, byc moze nie dalabym szansy temu zwiazkowi wiedzac ze ma dziecko..... matka mojego partnera wychowuje to dziecko w tej chwili. Jest juz starsza kobieta, schorowana, mieszka w Polsce. Matka dziecka poza wysylaniem pieniedzy, nie interesuje sie malym zupelnie. Mieszka w tej chwili w Londynie i nic nie wskazuje na to, by miala wrocic. Wracajac do watka dziecka. Matka mojego chlopaka nigdy mnie nie poznala osobiscie, rozmawialysmy dwa razy telefonicznie, za kazdym razem wyczuwalam bijaca z jej strony niechec..winila mnie za to, ze jej syn, zamiast byc z dzieckiem, wychowywac go, uklada sobie zycie z inna kobieta. Tydzien temu bylismy w Polsce. Kilka dni u moich rodzicow, rozmowy o slubie...Potem on pojechal sam do mamy i do syna, ktory sie z nia wychowuje. Dodam, bo to istotne, ze moj mezczyzna jest od czterech lat w Liverpoolu, jego syn ma teraz 6 lat, kiedy wyjezdzal z Polski jego dziecko mialo dwa lata. Od czasu wyjazdu widywal sie z nim dwa, maksymalnie trzy razy do roku, po kilka dni. Kiedy wrocilismy do Liverpoolu, Daniel stal sie inny, jakby mnie unikal, czyms sie zamartwial, cos rozwazal...Bylismy niby razem, a jednak osobno...Wczoraj nie wytrzymalam..rozmawialismy 5 godzin, wsrod placzu, przytulania i wzajemnych zapewnien o dozgonnej milosci. Moje kochanie pelnym bolu glosem powiedzialo mi, ze musi, podkreslam musi, nie ma innego wyboru, wrocic do Polski i zajac sie dzieckiem. Wiaze sie to z tym, ze jest zmuszony wrocic do domu rodzicow, poszukac pracy i odnowic kontakt z dzieckiem. Moj mezczyzna powiedzial mi, ze jego syn ma juz oznaki choroby sierocej, ze calkowicie utracil kontakt z nim..i ze jego dziecko (6 latek) zadaje mu pytania w stylu: Co ja ci zrobilem, ze mnie zostawiles? Zostaw tamta pania, wroc do mnie...Powiedzial mi tez, ze matka dziecka, nie zamierza sie nim zajmowac i on nie moze zostawic swojego dziecka samego. Kocha mnie nad zycie, ale w tej chwili chce sie zajac malym. powiedzial, ze musi to zrobic, ze nie wybaczylby sobie do konca zycia, gdyby jego dziecko zostalo oddane do domu dziecka, nie mialo choc jednego rodzica. Powiedzial tez, ze nie chce mi marnowac przyszlosci, ze jestem cudowna kobieta, i nie moze mnie angazowac w swoje problemy. On w tej chwili musi sie skupic na dziecku i nie moze mi dac tego, czego ja pragne: stworzenia rodziny i wlasnego dziecka. Jego zdaniem rowniez wspolne wychowywanie jego dziecka byloby dla mnie zbyt trudne. Po pierwsze, on tak twierdzi, musielibysmy mieszkac z jego matka, a ta jest wrogo nastwiona do mnie. Po drugie maly w tej chwili nie jest w stanie zrozumiec, ze jego ojciec moze byc z kims innym. Po trzecie on sam musi odnowic kontakty z synem, bo wiezi emocjonalnej miedzy nimi prawie nie ma....Plakal caly czas to mowiac i dodal, ze nie moze wymagac ode mnie czekania, kiedy maly dojrzeje i on bedzie mogle ulozyc sobie zycie od nowa, po czym stwierdzil tez ze jesli mamy byc razem, to bedziemy, bo on wierzy w przeznaczenie i Boza opatrznosc.

No i co ja mam robic? Jestem silna..chyba bylabym w stanie czekac na niego..bo wiem, ze warto, ze takiej osoby juz nie spotkam w zyciu..To naprawde niezwykle honorowy i dobry czlowiek.....W tej chwili oboje szykujemy sie do powrotu, wyjezdzamy za dwa miesiace, jeszcze mieszkamy razem...Wiem, ze bardzo go kocham i on kocha mnie....Wiem, ze juz nie spotkam nikogo takiego w swoim zyciu i ze zawsze bede porownywac innych z nim.....A do tego na pewno boje sie samotnosci...zaczynania wszystkiego od nowa, bez gwarancji ze sie uda.....Placze, kiedy to pisze...Dodajcie mi otuchy. Prosze i dziekuje za kazda odpowiedz...
Gosiak maly
 
Posty: 75
Dołączył(a): 4 lut 2009, o 09:50
Lokalizacja: Liverpool

Postprzez smerfetka0 » 5 lut 2009, o 11:50

---------- 10:38 05.02.2009 ----------

kochana..a czego Ty chcesz? myślisz że kochasz go na tyle żeby wytrzymać to wszystko? mogłabyś wychowywać nie swoje dziecko? mieszkać z wrogo nastawioną matką? dałabyś radę temu wspierając wszystkich? musisz sobie odpowiedzieć na te pytania
sądzę, że powinniście dojść do jakiegoś kompromisu. a dlaczego nie możecie się wyprowadzić od matki z tym dzieckiem i zamieszkać samemu? może nawet jak trzeba dać troszkę ojcu i synu czasu..miesiąc dwa żeby się przyzwyczaił i nie było problemów z przeprowadzką. może niech przez ten czas później oswaja cię powoli z tym dzieckiem? żeby wiedziało że nie jesteś złą kobietą.
może są jakieś terapie dla tego dziecka i ojca? nie wiem ale może warto się tym zainteresować, żeby stworzyć rodzinę.
co do matki-myślę że ona jest przerażona i zła na syna-bo chcąc nie chcąc zostawił te dziecko i za często się nie widzieli. może jej pokolenie nie rozumie miłości z internetu. najważniejsze żebyś ty się nie nastawiała i pokazała jednocześnie jej że kochasz jej syna i że dla niego i dziecka chcesz jak najlepiej. że nie będziesz stereotypową macochą.
myślę że powinnaś dodać otuchy swojemu mężczyźnie. porozmawiaj z nim i nie rezygnuj z niego! pokaż że dasz rade

---------- 10:50 ----------

a w ogóle sądzę że to powinno wyglądać tak, że zamieszkacie niedaleko siebie żebyście czasem mogli się widywać a on powinien wrócić do dziecka i matki. może nawet jak będzie konieczne na terapię z dzieckiem. niech się dziecko oswoi z ojcem z całą sytuacją..na to potrzeba czasu.
po powrocie do Polski powinnaś również moim zdaniem umówić się z tą matką. powiedzieć jej że bardzo zależy ci na jej synu i chciałabyś dla niego i dziecka jak najlepiej. itp itd... chciałabyś wziąć ślub z Danielem w przyszłości i jeśli wyrazi na to zgodę bliżej poznać się z nią (tą matką).
później poznać dziecko, oswajać się z nim, zaprzyjaźnić.
jak minie odpowiednia ilość czasu i wszystko wróci do normy zamieszkać razem.
oczywiście najpierw ustalić wszystko z danielem :)
to moje zdanie.
bedzie dobrze:*
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Gosiak maly » 5 lut 2009, o 12:06

Zagubiona dziekuje za odpowiedz.. wiem na pewno ze on potrzebuje czasu zeby oswoic sie z ta nowa sytuacja, nowymi obowiazkami, chce trwac przy nim, bede obserwowac to wszystko z daleka , zeby on wiedzial, ze ma do kogo wrocic..Boze, dlaczego czlowiek musi wybierac mniejsze zlo? Rezygnowac z czegos w imie dobra wiekszego? Jedyne co moge mu zaoferowac teraz to psychiczne wsparcie. I te zawsze bedzie, niezaleznie od tego, czy bedziemy razem, czy nie.
Gosiak maly
 
Posty: 75
Dołączył(a): 4 lut 2009, o 09:50
Lokalizacja: Liverpool

Postprzez smerfetka0 » 5 lut 2009, o 12:09

jaki masz stosunek do tego dziecka? potrafiłabyś je pokochać jak swoje i traktować na równi jeśli kiedyś będziecie obydwoje mieli razem dziecko?
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez cvbnm » 5 lut 2009, o 12:19

dziwne
czy ty wogole nie wiedzialas o dziecku? dziwie sie bo ja gdybym poznala faceta i dowiedziala sie ze ma dzieko, chcialabym bardzo je zobaczyc, poznac, taki bym miala odruch. byloby mi przykro ze dziecko jest wychowywane przez babcie. byloby mi zal dziecka nie moglabym przestac myslec o tym chlopczyku....


dlaczego wogole jest wybor pomiedzy dzieckiem i kobieta?
dlaczego dziecko mysli, ze tatus nie jest z nim, bo jest z jakas pania?
gdzie tu jest logika?
przeciez skoro sie kochacie, to nie ma lepszej sytuacji zeby stworzyc dom dla tego chlopaczka.....


zycze zeby sie to wszystko powoli poukladalo, wyprostowalo i wynormalnialo.
poki co, wydaje mi sie kiepska decyzja, zeby facet wychowywal ze swoja mama syna w polsce. powinien chlopaka wziac do liverpoolu. znam sporo kobiet ktore wychowuja same za granica swoje dzieci, bez pomocy nikogo, i twierdza ze za granica jest nawet latwiej niz w polsce.

chlopak ma 6 lat, najlepszy czas zeby zaczal szkole i "nowe zycie" z tatusiem. i wcale nie musi to byc w polsce.

no ale, skoro chce byc w polsce....
ja nie rozumiem argumentow za ta decyzja....
cvbnm
 

Postprzez ewka » 5 lut 2009, o 12:30

Podoba mi się postawa Twojego mężczyzny w tej sytuacji... i chyba nie powinnaś mieć do niego żalu. Jestem przekonana, że z czasem tak się zorganizujecie, że będzie okej. W tej chwili cała energia powinnaś iść na chłopca, tak właśnie powinno być. Nie wydaje mi się, aby to był dobry moment, aby go wywozić z kraju... ojciec prawie obcy z obcą zupełnie kobietą, a babcia (najbliższa ososba) gdzieś daleko + obcy kraj, język, wszystko.

Mały potrzebuje czasu i trzeba mu go dać.

:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Gosiak maly » 5 lut 2009, o 12:33

Zagubiona, czyli uwazasz ze ta milosc ma szanse??
Bo ja czasem mysle, ze moze powinnam calkiem zerwac z nim kontakt, bo tylkko wtedy bede miala szanse zaczac cos nowego..sama nie wierze w to, co mowie, za bardzo go kocham....
Gosiak maly
 
Posty: 75
Dołączył(a): 4 lut 2009, o 09:50
Lokalizacja: Liverpool

Postprzez ewka » 5 lut 2009, o 12:35

Gosiak maly napisał(a):Bo ja czasem mysle, ze moze powinnam calkiem zerwac z nim kontakt, bo tylkko wtedy bede miala szanse zaczac cos nowego..

Jeśli tak mówi kochająca kobieta, to ja nie bardzo rozumiem.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez smerfetka0 » 5 lut 2009, o 12:38

no pewnie że ma szanse! po prostu musisz uzbroić się w cierpliwość i spokój. żeby nie podsycać całej sytuacji nerwami. bądź przy nim. staraj się z Danielem znaleźć odpowiednie rozwiązanie.
przemyśl sobie to wszystko. może warto spróbować rozmowy z matkq (która być może nie jest złą kobietą, boi się tylko że odciągniesz Daniela od syna i rozbijesz rodzinę) nie nastawiaj się na nią od razu.
z każdej sytuacji jest wyjście.
ale...odpowiedz na najważniejsze pytanie. Twój stosunek do dziecka.?
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Gosiak maly » 5 lut 2009, o 12:41

zagubiona i cvbnm wydaje mi sie, ze bylabym w stanie zaakceptowac tego malucha, przeciez to w koncu czesc osoby ktora kocham najbardziej na swiecie. Problem w tym, ze nigdy go nie poznalam, wiec nie ma miedzy nami zadnej wiezi, bo nawet jak bylismy w tamtym roku w maju na urlopie w polsce, to matka daniela powiedziala, ze nie zgadza sie, zebym zobaczyla malego, bo on tego nie zrozumie, bo jest za maly

To nie jest tez tak, ze ja uwazam, ze matka Daniela jest zla, najgorsza itp.ja tez rozumiem jej poswiecenie. Wydaje mi sie, ze kiedy zobaczy ze daniel zajmuje sie malym i zobaczy, ze ja tak latwo nie rezygnuje, to zmieni stosunek do mnie, moze..
Gosiak maly
 
Posty: 75
Dołączył(a): 4 lut 2009, o 09:50
Lokalizacja: Liverpool

Postprzez cvbnm » 5 lut 2009, o 12:43

pytanie nie bylo do mnie, ale ja np uwazam te tak, ze ma ta milosc szanse.
do ewki, prawdopodobnie masz wiecej rozumu niz ja. po moich zwariowanych dzieciach widze, ze szokujace zmiany nie powodowaly zadnych stresow u nich. wrecz przeciwnie. we mnei tez na ile pamietam zawsze byl entuzjazm dla zmian, wyjazd za granice zmiana otoczenia - w to mi graj!
w moim otoczeniu byla znajoma, ktora zostawila dziecko na wychowanie matce, sama zajmowala sie sparalizowanym mezem. w koncu dziecko zwiedlo, choroba sieroca itd... jak sie go wzielo od babci, tesknil. (byl juz na prawde duzy, szkole zaczal jeszcze bedac z babcia)
im wczesniej tym lepiej, im mlodsze dziecko tym latwiej przystosowuje sie do zmian.
tak ja to sobie wyobrazam.... szkola i tak jest nowoscia. bez wzgledu na to gdzie...

zgadzam sie ze najwazniejszy w tej chwili jest chlopiec....
najwazniejsze jest nawiazanie z nim bliskosci... od tego zalezy jak sie to wszystko potoczy....
cvbnm
 

Postprzez Gosiak maly » 5 lut 2009, o 12:45

ewa..rozne mysli przechodza czlowiekowi przez glowe...a milosc to tez ambiwaletne uczucia...kochanie i zlosc, odejscia i powrooty...ja tez pragne spokoju i takiego normalnego, ludzkiego szczescia...pewnie, mysle tez, czy dam temu rade..to wszystko jest bardzo swieze, stad moze taka hustawka nastrojow...ale swojej i jego milosci jestem pewna..
Gosiak maly
 
Posty: 75
Dołączył(a): 4 lut 2009, o 09:50
Lokalizacja: Liverpool

Postprzez smerfetka0 » 5 lut 2009, o 12:55

no to do działania skarbie :* teraz najważniejsze jest aby mały przyzwyczaił się do ojca i miał pewność że go znowu nie zostawi...i żeby matka cię zaakceptowała...ciebie i wasz związek.
dlatego myślę, że spotkanie z matką jest w sam raz...tak mi się zdaję. powinna docenić twoją odwagę wtedy. i ważna jest jej pomoc żeby dziecko zaakceptowało w przyszłości ciebie, bo w tym momencie na zdaniu babci polega najbardziej. a i łatwiej ci będzie w przyszłości w kontaktach z nią.
wszystko się ułoży :)
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Gosiak maly » 5 lut 2009, o 12:57

Dziekuje wam dziewczyny za kazde dobre slowo. Nie chcialabym i nigdy nie wybaczylabym sobie, gdyby Daniel czul sie nieszczesliwy i niespelniony jako ojciec. Rzeczywiscie, chyba najlepszym rozwiazaniem jest tutaj czas. Dzisiaj powiem Danielowi, ze dam mu go tyle, ile bedzie potrzebowal i bede czekac....
Gosiak maly
 
Posty: 75
Dołączył(a): 4 lut 2009, o 09:50
Lokalizacja: Liverpool

Postprzez ewka » 5 lut 2009, o 12:59

Gosiak maly napisał(a):ale swojej i jego milosci jestem pewna..

Gosiak, no to ten mecz macie wygrany... trzeba tylko pomały te puzzle składać.

Cvbnm - ja myślę, że dzieci owszem... szybko się przystosują do zmian, ale muszą być spełnione pewne warunki:
- kiedy są emocjonalnie ułożone
- kiedy na nowym gruncie mają obok siebie tę najbliższą osobę (mamę czy tatę czy babcię)
- muszą czuć się bezpiecznie

W przypadku Gosiaka tych warunków nie ma, a mały zapada w chorobę sierocą... dla mnie niewyobarżalene oderwać go w tej chwili od babci i "skazać" na obcego!!! ojca z obcą kobietą w obcym kraju. Jak dla mnie - to masakra!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: erioduquijm i 104 gości

cron