Mowili czas goi rany...Moje nie..

Problemy z partnerami.

Postprzez jokasicaa » 31 gru 2008, o 14:27

Macie racje kochane...Ta cała znajomosc z nim zle na mnie wpyłwa, wypala od srodka.. a to przeciez swiadczy o tym, że jestem zbyt słaba aby utrzymywac kontakt z byłym. Inni potrafia latami przyjaznic się z byłym partnerem, ja niestety nie umiem. Albo go za bardzo kocham, albo to obsesja, albo po prostu nie umiem sie pogodzic z tym, że potrafił mnie zostawic i teraz byc z inną. Zawsze wierzyłam, że milosc jest wieczna a tu nagle brutalne uderzenie rzeczywistosci. Ludzie sie kochaja, potem rozstaja, poznaja inna osobe i znow kochaja. czyli wychodzi na to że milosc jest tak samo krucha jak wszystko inne. Nie wazne. Moze kiedys to zroumiem. Musze zadbac o siebie. Nie moge pozwolic sobie na sex z nim. Co mi to daje? chwila przyjemnosci a potem bol, samotnosc i WYRZUTY SUMIENIA. przeciez to nie jest zdrowy układ tak jak limonko mowisz. cala prawda. sex to nie wszystko. Zostawił mnie? rzucił? to niech poczuje moja strate w 2009 roku. Bo zamierzam byc nietykalna. Juz mnie nie wykorzysta. juz nie bede jego lekiem na problemy w zwiazku. Nie zasluzylam sobie na to. Mowilam tak wiele razy i za kazdym razem mu ulegalam :/ mam nadzieje, że wraz z nowym rokiem zrozumiem w koncu co naprawde jest dla mnie wazne!!! Przeciez zawsze uznawalam pewne wartosci, zasady, ktore przez tego drania zatracilam. Złamałam wszystkie swoje tak cenne zasady. Sex z byłym bez zobowiazan? powinnam się wstydzic!!! Jedynym usprawiedliwieniem na to je to iż ja myslalam, ze on uprawia sex ze mną bo mnie kocha i za kazdym razem mialam nadzieje, że do mnie wroci. Wracał, ale do swojej dziweczyny. Byłam naprawde naiwna i głupia. nic nie zyskałam, tylko i wylacznie stracilam. Choc moze jest jeden plus? a własnie taki, że moze w koncu nauczę sie na swoich błedach? CVBNM napisalas ze jak stane z nim twarza w twarz to mam zapytac siebie-czego ja wlasciwie chce. Tak zrobie.


A moze juz sie do mnei nie odezwie? widzial ostatnio jakiego ataku płaczu dostalam gdy mnie odwoził do domu. Wykrzyczałam mu, że wykorzytuje to ze go kocham, ze traktuje mnie jak przedmiot, ze tylko do sexu jestem mu potrzebna itd. Kazdy odpowiedzialny facet nie odezwałby sie i nie poroponowal juz spotkania, nawet zwykłego pojscia do kina. Chyba jest na tyle madry i wie ze gdy urwie ze mna kontakt to ja z biegiem czasu zapomne. Mam nadzieje, ze w koncu to zrozumie. i da mi spokoj i juz sie nie odezwie. bo ja tego niegdy pierwsza nie zrobilam i nie zrobie.
jokasicaa
 
Posty: 13
Dołączył(a): 13 lis 2008, o 19:25

Postprzez cvbnm » 31 gru 2008, o 14:43

czuje jakas wscieklosc w tobie. to dobrze. w koncu sie zdenerwuj.

za duzo jednak szukasz w sobie 'wad" i "bledow" ....
przyjmij do wiadomosci, ze byc moze po prostu ten facet jest niedobry, i popelnia bledy, a nie ty.

hm?
cvbnm
 

Postprzez melody » 31 gru 2008, o 15:45

Jokasicaa, przeczytałam wszystko uważnie i napiszę Ci parę ostrych zdań. Jeśli nie chcesz, nie czytaj.

Uderza mnie Twój brak szacunku do siebie samej. Ty nie jesteś szmatą, ale traktujesz siebie jak szmatę. I mrozi to krew w moich żyłach.
Nie widzę w Tobie miłości bo miłość jest wolna od takiej destrukcji.
W moich oczach jesteś kobietą uzależnioną od bardzo niedojrzałego człowieka. Czy sama jesteś więc dojrzała?
Ty go nie kochasz (kochać znaczy coś innego), Ty go po prostu potrzebujesz, bo kontakt z nim łata jakieś emocjonalne dziury w Tobie.

Związek z nim to jak związek z dzieckiem, które nie kontroluje własnych popędów. Małemu chłopcu można wybaczyć to, że chce dostać cukierka tu i teraz; że tupnie nóżką; że nie umie się powstrzymać przed własnym chceniem. I to może być nawet urocze.
Ale kiedy dorosły facet zachowuje się analogicznie, gdzie cukierkiem jest Twoje ciało, to jest to po prostu żałosne. I życzyłabym takiemu facecikowi szerokiej drogi.

Zdecyduj, czy zależy Ci na związku z dorosłym mężczyzną, czy ze szczeniakiem, który sam nie wie, czego od życia chce.
Wyobraź go sobie w roli ojca Waszych dzieci. Czy powierzyłabyś dzieci takiemu człowiekowi?...

Przykre...

melody
melody
 

Postprzez limonka » 31 gru 2008, o 16:57

mocno powiedziane....ale ma sens...zycze ci w nowym roku kochanie abys miala SILE SKONCZYC z tym....g...m..bo tak jak napisala melody to nie milosc...choroba..uzaleznienie..samodestrukcja ale nie milosc.

:serce: :pocieszacz:
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez jokasicaa » 31 gru 2008, o 17:30

ostro...troche zabolało. ale pewnie macie racje. Bolesne ale prawdziwe. Dawno powinnam to wiedziec, a dopiero teraz widze jak jest naprawde.

Nawet gdy urwe z nim kontakt, nie dam sie juz wykorzystac...to czy jest mozliwosc, że odzyskam szacunek do samej siebie? czy juz zawsze zostanie pietno łatwej dziewczyny? :-(
jokasicaa
 
Posty: 13
Dołączył(a): 13 lis 2008, o 19:25

Postprzez limonka » 31 gru 2008, o 17:40

(quote) Nawet gdy urwe z nim kontakt, nie dam sie juz wykorzystac...to czy jest mozliwosc, że odzyskam szacunek do samej siebie? czy juz zawsze zostanie pietno łatwej dziewczyny? (quote)



oj odzyskasz odzyskasz....zrob tylko ten pierwszy krok.......to nie jest tak ze spalas z polowa populacji swojego miasta:):) on po prostu wykorzystal twoja slabosc:(

trzymam kciuki:):) keep us updated:):) :lol
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez melody » 31 gru 2008, o 19:57

Dawno powinnam to wiedziec, a dopiero teraz widze jak jest naprawde.

Myślę Jokasicaa, że jeszcze nie całkiem to widzisz; że gdzieś tam Twojemu zdrowemu rozsądkowi to pasuje, ale sercu... niekoniecznie. Przed Tobą ciężka praca. A czy się na nią zdecydujesz, to już zależy tylko od Ciebie.

czy juz zawsze zostanie pietno łatwej dziewczyny?

No nie, wobec tego, to ja stanowczo protestuję!
Moja Droga, czy gdybyś była mężczyzną, to czy w ogóle pomyślałabyś o sobie w takich kategoriach? To zdumiewające, jak my - kobiety szybko wpadamy w pułapkę derywowania się za słabość (tak to nazwijmy). Tymczasem mężczyzn ulegających potrzebie gotowe jesteśmy przykleić łatkę Don Juana i snuć za nimi tęsknym wzrokiem... No nie dajmy się zwariować! (Nie jestem feministką, ale jednocześnie czuję się zatroskana o sprawy kobiet)

Jokasicaa, użyłam pewnego symbolizmu pisząc swój post tam wyżej. Natomiast to, co najmocniej mnie uderza, to to, iż pozwalasz na ciągłe emocjonalne wykorzystywanie się i w tym upatruję brak szacunku do siebie samej.

Czy masz pomysł na to, jak poradzić sobie z tą sytuacją?
mel.
melody
 

Postprzez jokasicaa » 1 sty 2009, o 17:23

planuje po prostu nie oddawac sie mu, nie pozwalac na dotyk i pocałunek. NIe mam zadnego pomysłu co mam robic, jak sobie poradzic z ta sytuacja :( minal rok od rozstania a ja jestem wciąż w punkcie wyjscia. Nie umiem zmienic nr telefonu i zamknac mu drzwi przed nosem. ale mysle ze bede umiala kontrolowac swoje uczucia i emocje, gdy bedzie mna manipulował. Bede miala z nim kontakt, ale tylko i wylacznie kolezenski..a jesli bede widziala, że nie umiem sie mu oprzec to po prostu zmienie nr i usune go z mojego zycia
jokasicaa
 
Posty: 13
Dołączył(a): 13 lis 2008, o 19:25

Postprzez limonka » 1 sty 2009, o 22:53

ja wierze w kontakty "kolezenskie" z eks tylko i wylacznie jesli rostanie bylo za obopolna zgoda/decyzja...jesli jedna strona chce czegos wiecej w tym wypadku ty a druga nie ---to zwyczajnie nie ma sensu a ni racji bytu...bo beda zawze problemy..spory ... niesnaski..cierpienie i sceny zazdrosci..........ale skoro chcesz sprobowac...msyle ze sama trocszke sie oszukujesz i grasz na zwloke......
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez melody » 2 sty 2009, o 17:03

planuje po prostu nie oddawac sie mu, nie pozwalac na dotyk i pocałunek.

To bardzo rozsądne postanowienie, ale chciałabym zwrócić Twoją uwagę na pewien fakt - zobacz, Jakassicaa, dlaczego tak jest, że Ty to w ogóle musisz sobie postanawiać? Czy nie leży w granicach oczywistości to, że jeśli kończy się związek, to i bliskość się kończy?
Wydaje mi się, że dla Ciebie to nie do końca jest oczywiste. A wiesz dlaczego? Bo sprawiasz wrażenie osoby, która nie uświadomiła sobie jednego szczegółu - że Twój związek się skończył. Myślę, że od tego warto by zacząć :)

minal rok od rozstania a ja jestem wciąż w punkcie wyjscia.

No właśnie i to jest niepokojące. Minął rok, a Ty nadal tkwisz w tym układzie. Być może snujesz wizje, że jeszcze kiedyś...; że może...; że Wy razem...
Rozumiem, że nie jest Ci łatwo wyplatać się z tego i dlatego pomyśl, czy nie chciałabyś pogadać o tym z psychologiem? Samej może być Ci bardzo trudno.

Nie umiem zmienic nr telefonu i zamknac mu drzwi przed nosem. ale mysle ze bede umiala kontrolowac swoje uczucia i emocje, gdy bedzie mna manipulował(...)a jesli bede widziala, że nie umiem sie mu oprzec to po prostu zmienie nr i usune go z mojego zycia

Czy Ty to piszesz z pełnym przekonaniem?

Jokasicaa, jest Ci bardzo trudno zamknąć za sobą ten konkretny rozdział Twojego życia i i to wszystko co piszesz i co robisz kojarzy mi się po prostu z uzależnieniem.
Chcesz sięgać po sposoby, które już kiedyś zawiodły. (Nie wiem, czy to widzisz) Przecież przez ostatni rok próbowałaś robić dokładnie to, do czego przymierzasz się i teraz - być koleżanką dla tego chłopaka, nie pozwalać na dotyk, na pocałunek; nie pozwalać sobą manipulować...

Myślę, że jeszcze za mało dostałaś po dupie, żeby naprawdę otworzyć oczy...

Jeśli chcesz, to sięgnij po książkę "Kobiety, które kochają za bardzo" Robin Norwood (wiem, że jest w necie dostępna w formie e-booka)

mel.
melody
 

Postprzez Mania » 2 sty 2009, o 22:05

Milczałam, milczałam, ale muszę wtrącić tu parę słów. Część tu obecnych, Ewka, Bunia, Mahika zna moją historię z Tulipanem (kalafiorem, jak nazwał go Orm), powiem Ci, że ten człowiek był całym moim światem przez prawie trzynaście lat, a teraz nie utrzymujemy ze sobą kontaktu (prawie wcale <proszę nie bić> w każdym razie nie widujemy się), bo JA TEGO NIE CHCę!!!!!! Przestał być dla mnie ósmym cudem świata, odkąd dowiedziałam się o nim różnych okropnych rzeczy!!! A był taki czas, że traktował mnie dokładnie tak (o ile nie gorzej), jak traktuje Ciebie Twój BYŁY facet. Nie czekaj, nie wystawiaj się na żadne próby, po prostu urwij kontakt, nie daj sobą manipulować, nie próbuj się sprawdzać, bo przegrasz!!! On i tak znajdzie na Ciebie sposób, po prostu zakończ to, uwierz mi, TO JEST MOżLIWE!!!!
Mania
 
Posty: 163
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:00
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez limonka » 3 sty 2009, o 04:44

hej maniu pamietaam twoje story i ...tulipana:) ale mialas chyba inny nick:)
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Mania » 3 sty 2009, o 14:25

tak, Złamana 30-tka, zmieniłam na Manię ku ogromnemu poparciu ogółu:)
Mania
 
Posty: 163
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:00
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Szafirowa » 5 sty 2009, o 11:56

Jokasico droga.

Myślę, że sama się zagubiłaś i zapętliłaś w wątpliwościach i rozpaczach.
Piszesz - że minął rok od rozstania, a Tobie nadal jest tak beznadziejnie źle jak i było przed rokiem.
Irytuje Cię, że przysłowiowy upływ czasu nie goi Twoich ran, ani bólu, mimo, że wiele osób zapewniało że tak będzie.
Piszesz - że juz tyle czasu upłynęło, więc to nieprawda, że będzie lepiej.

Ale Droga Jokasico - nie upłynął ani jeden dzień od Waszego faktycznego rozstania. No ... może tydzień.
Nie rozstaliście się tak naprawdę, a bynajmniej Ty z nim się nie rozstałaś, a on z Tobą i owszem.

Nie chcę bynajmniej wsadzać kija w mrowisko ... ale ... czy myślałaś o jego dziewczynie ?
O tej dziewczynie, z którą on faktycznie jest, mimo że spotyka się nadal i sypia z Tobą.
Nie masz żadnych wyrzutów sumienia ?
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez jokasicaa » 5 sty 2009, o 21:44

Czasem mi jej żal, bo wdepnela w te same g...o co na kiedys. Ale czy mam wyrzuty sumienia? moze małe tak. Kiedys to samo mi robiła, przyprawiali mi kiedys razem rogi za plecami (gdy byłam jeszcze z nim). Wtedy prawie sie otrulam. Mam wyrzuty sumienia...mam..Trwam w tym żałosnym przedstawieniu. On jest zły, sam sie do tego przyzaje. Ostatnio mi powiedział, że umrze sam bo jest zły, że nie radzi sobie z tym wszystkim. Mówi, że jest draniem, podłym draniem. Dobrze, że zdał sobie z tego sprawe.
on mna maniupuluje, ona tez jest jego ofiarą. Wiem, że zle robie. Przykro mi, że ona z mojego powodu cierpi. Choc moze nie jest świadoma tego wszystkiego. Jak jeszcze byłam z moim ex (z jej aktualnym facetem) to wykrzyczała mi że jestem nawina bo za plecami mnie z nią zdradza i śmiała mi sie w twarz. Role się odwrociły. Ja nie robie tego specjalnie szafirku, nie jestem msciwa. Kocham tego potwora, tesknie a on to wykorzystuje. tu nie chodzi o nią...Jedyne co Ci moge powiedziec to to, że już wiece tego nie zrobie. NIe chce życ w tym załosnym trojkacie.

W tym miesiącu mam ważne egzaminy na studiach, egzaminy które przesadza o dalszym moim życiu. Jeżeli zdam bede miala siły walczyc z chorym uczuciem do ex, a jeżeli nie zdam to załąmie sie całkowiecie. Bede słabsza niz kiedykolwiek.. Boje sie moja przyszlosc. Po prostu sie boje ze moze byc jeszcze gorzej..wtedy bede jeszcz bardziej łatwym celem do manipulacji. tego sie boje :(

Dzieczyny mysle nad tym wszystkim co mi mówice, analizuje, wnioskuje...staram się
jokasicaa
 
Posty: 13
Dołączył(a): 13 lis 2008, o 19:25

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 181 gości

cron