Trudny związek

Problemy z partnerami.

Postprzez mahika » 5 gru 2008, o 18:59

:D
Aga, nawet nie wiesz jaką radość mi sprawiło czytanie tego co napisałas :D
Dziękuję Ci za tą radosć :)

Na pewno beda trudne chwile, ale dasz rade :)
Bardzo się cieszę, odzyskaj siebie :)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez pozytywnieinna » 6 gru 2008, o 12:48

ale sie ciesze... jestes madra kobieta.... :hura:

czekam z niecierpliwoscia na dalszy rozwoj sytuacji...

ratuj siebie kochana.... trzymam kciuki ... :kwiatek:
pozytywnieinna
 
Posty: 3447
Dołączył(a): 5 lut 2008, o 22:15
Lokalizacja: z piekla rodem ...

Postprzez aga30 » 7 gru 2008, o 20:17

---------- 19:10 07.12.2008 ----------

no tak, ten weekend już nie należy do udanych..
cały czas wszczyna kłótnie o byle co, potem się długo nie odzywa, obraża i trzaska drzwiami, oczywiście nic w domu nie robi na znak protestu itp.
każdy siedzi w wisielczym nastroju i sam..

---------- 19:12 ----------

wrzeszczy i atakuje mnie...
tracę zimną krew i cierpliwość..!
zaraz mnie sprowokuje do wielkiej awantury... :!:

---------- 19:17 ----------

...no i przykre to jest...
Avatar użytkownika
aga30
 
Posty: 92
Dołączył(a): 19 paź 2008, o 19:08
Lokalizacja: lubelskie

Postprzez hespera » 7 gru 2008, o 20:25

a nie masz mozliwosci np wyjsc z domu? przejsc sie i wrocic za jakies czas?
moze troche ochlonie?

mam wrazenie, ze Twoj pan maz probuje odzyskac kontrole nad Toba i wrocic do starych schematow- czyli klotni itd...

Aga, jestes silna kobieta i cokolwiek sie stanie dasz rade!
hespera
 
Posty: 419
Dołączył(a): 15 paź 2008, o 00:57
Lokalizacja: z krainy przyszlych muszkarzy

Postprzez pozytywnieinna » 7 gru 2008, o 20:33

hej kochana, ja tez jestem.... dasz rade!!

postaraj sie ochlonac, on walczy, traci grunt... hespera ma racje, postaraj sie wyjsc, a jesli sie nie da idz zrob maseczke na twarz, albo poczytaj dzieciom...

:pocieszacz: bardzo mocno....
pozytywnieinna
 
Posty: 3447
Dołączył(a): 5 lut 2008, o 22:15
Lokalizacja: z piekla rodem ...

Postprzez mahika » 7 gru 2008, o 21:36

zło zwalczaj dobrem.
sprubuj byc opanowana i nawet jak atakuje uśmiechnij się... moze go zmiękczysz ;)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez ewka » 8 gru 2008, o 07:25

aga30 napisał(a):wrzeszczy i atakuje mnie...

A skąd się to wszystko wzięło? Może trzeba ruszyć ten początek?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez aga30 » 9 gru 2008, o 20:59

---------- 17:05 08.12.2008 ----------

Ewa trudno powiedzieć bo poszło o niedokładnie obrane przeze mnie ziemniaki! więc to chyba nie była prawdziwa przyczyna, tylko pretekst

---------- 17:07 ----------

inne powody były równie absurdalne..

---------- 19:36 09.12.2008 ----------

..już mi głupio tak pisać...przynudzam..

kryzys trwa..
od wczoraj wraca późno i pijany...ja się znowu coraz mocniej denerwuje. Nie odbiera telefonów albo słychać, że jest w barze i śmieje się głupio, wie że picie działa na mnie jak płachta na byka. Problem z tym jest od 5 lat, od kiedy zmienił pracę.W zeszłym roku, picie i koledzy trwło całą zimę.Wykończyło mnie to nerwowo i zaczęłam się bać czy znowu tak będzie.

---------- 19:59 ----------

dzisiaj nie wytrzymałam, wydarłam się przez telefon i pojechałam po niego, zabrałam go z knajpy.., potem rzuciłam długą wiązankę jak to już nie mogę tego znieść, że przez niego się ciągle martwię, wściekam, a przez to nie dbam o dzieci tak jak trzeba (mam wyrzuty sumnienia), nie mogę się skupić na pracy ani na domu, bo on ciągle ma to wszystko gdzieś! Śmieje się i kpi z tego co mówię albo wrzuca jakieś ironiczne komentarze.Czasem ostentacyjnie milczy albo mówi..że i tak już niedługo..(bo coś mu się niby wreszcie stanie).
ja domyślam się że jemu też jest trudno, ale ja już nie daję rady! Mogę rozmawiać, wyjaśniać, próbować ale on jest jak MUR! Kpiąco kiwa na wszystko (że niby ja zawsze mam rację) albo wychodzi bo "nie chce mu się prowadzić takich rozmów".Mówi że pije bo go wszystko wkurza albo mi na złość.
Co mam robić?
Avatar użytkownika
aga30
 
Posty: 92
Dołączył(a): 19 paź 2008, o 19:08
Lokalizacja: lubelskie

Postprzez mahika » 9 gru 2008, o 22:58

:( Aga, ja tak bardzo chciałabym Ci coś doradzic ale mam pustkę w głowie dziś, wiec chciałam zebyś wiedziała ze jestem i czytam, ale nie wiem co powiedziec
:bezradny:

:pocieszacz:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez nicka » 10 gru 2008, o 00:12

ja tez zupełnie nie wiem co napisać :(
to tak cholernie niesprawiedliwe! nie wiem co musiałoby się stać, żeby przejrzał na oczy i zrozumiał jak beznadziejnie wszystko rujnuje :(
aguś, nie wiem co napisać... przytulam mocno, najmocniej jak potrafię :pocieszacz: masz moc, tylko zagrzebaną, ukrytą, sponiewieraną przez te wszystie lata, ale ja wiem, że Ci się uda wydostać, wyjśc na prostą, odzyskac SIEBIE. napewno!
nicka
 
Posty: 66
Dołączył(a): 18 wrz 2007, o 17:31

Postprzez ewka » 10 gru 2008, o 09:20

aga30 napisał(a):Ewa trudno powiedzieć bo poszło o niedokładnie obrane przeze mnie ziemniaki! więc to chyba nie była prawdziwa przyczyna, tylko pretekst

Bardziej chodziło mi o to, kiedy w ogóle się u Was zaczęły takie jazdy... czy były "od zawsze", czy może od jakiegoś szczególnego momentu?

Wiesz, gdy do tych awantur i kłótni dochodzi jeszcze chlanie... coś trzeba zrobić. Jego wbrew niemu nie zmienisz... wychodzi więc, że musisz zmienić w swoim postępowaniu coś, co go (może) jakoś zatrzyma w tej jeździe w dół - jeśli nie zatrzyma to i tak zyskasz jakąś swoją niezależność i siłę na jakieś radykalne kroki... lub na bycie z nim mimo wszystko z jakąś tam nadzieją, że będzie lepiej.

Coś, jak pisała Mahiczka... odzyskać swoje życie w tym całym zamieszaniu.

:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Sanna » 10 gru 2008, o 16:59

A mnie po przeczytaniu opisu wyciągania gościa z knajpy przyszło do głowy że powinnać przeczytać ,, Dlaczego mężczyźni kochają zołzy". Lektura jest dość lekka ,nieadekwatna do wagi Twojego problemu, ale mówi ważną rzecz o komunikacji : gderanie, marudzenie, krzyki, żale itp. na faceta nie podziałają. Tym nie skłonisz go do rozmowy. Z tego co napisałaś , zwłaszcza o problemie z piciem, potrzebna jest chyba twojemu mężowi terapia wstrząsowa. A swoją drogą, poczytaj w wątku ,, uzależnienia" posty puk-a-puka.
A swoją drogą - czemu i po co go z tej knajpy wyciągałaś? Co to da?
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez aga30 » 10 gru 2008, o 17:34

---------- 16:24 10.12.2008 ----------

A swoją drogą - czemu i po co go z tej knajpy wyciągałaś? Co to da?

...martwię się o niego strasznie i być może jeszcze go kocham...choć od dłuższego czasu staram się zabić w sobie to uczucie..
a teraz głupie pytanie (które jednak czasem mnie dobija):
jak myślicie czy on coś do mnie jeszcze czuje czy już dawno nie, a ja nie umiem się z tym pogodzić i się łudzę..

---------- 16:34 ----------

i jeszcze,
co robić, gdy nie wraca do domu bo pije z kumplami (dzisiaj znowu go nie ma)? Naprawdę nic? Nie dzwonić, udawać że mnie to nie obchodzi?
A co robić po tych paru dniach kiedy mu przechodzi i uważa że się nic nie stało- trochę ostatnio pobalował i to wszystko. Tyle już rozmów przewałkowałam z nim, ale on jak groch o ścianę i tylko ja mówię, bo on nie ma o czym. A może ma rację że wyolbrzymiam, napij się i tyle (mówi że wszyscy tak robią a i tak mają w domu spokój)
Jak nic nie będę robić to się to całkiem rozwali, nie umiem być bierna!
Boże jaka jestem żałosna...! Może naprawdę jestem jakaś uzależniona i go "duszę".

Ewuś odkąd zmienił pracę (poprzednią stracił) 5 lat temu na pracę na budowie- tam jest dokładnie tak jak się ludziom kojarzy..Temat zmiany pracy już się wyczerpał, twierdzi że nie ma innej za takie pieniądze, a za mniej nie pójdzie(bo mamy kredyty). Chwilami jej nienawidzi a chwilami (jak pije), że jest ok.
Avatar użytkownika
aga30
 
Posty: 92
Dołączył(a): 19 paź 2008, o 19:08
Lokalizacja: lubelskie

Postprzez mahika » 10 gru 2008, o 17:57

Moim skromnym okiem, coś zauważyłam. powinnaś to przeczytać i zastanowić się czy nie jest tak jak tu piszą...

http://www.psychologia.edu.pl/index.php ... pis&id=206

odpowiadam na pytanie.
NIE POWINNAS BIEGAĆ PO KNAJPACH I WYCIAGAĆ GO ZA SZMAY. to jakies jaja on sobie robi twoim kosztem :evil:

mimo ze się martwisz o niego to JES DOROSŁY!!!

zobacz jeszcze to, proszę :(

http://www.poradnikmedyczny.pl/mod/arch ... 85cym.html

tu pare rad co robić.

i nie zaprzeczaj zanim się dokładnie nie zastanowisz nad tym.
proszę

:pocieszacz:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Sanna » 10 gru 2008, o 17:58

Szczerze mówiąc to zastanawiam się czy nie powinnać skontaktować się z kimś kto zajmuje się uzależnieniami i odpowiedzieć sobie na pytanie czy to już nie jest alkoholizm ? I dalej postępować jak z mężem jak z alkoholikiem. Nie mam żadnego doświadczenia w tego typu sprawach, ale z tego co piszą ( i tu znowu polecam posty puk-a-puka) to niezbędne jest odcięcie się od jego problemu.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 515 gości

cron