własny wybor czy ucieczka?

Problemy związane z depresją.

własny wybor czy ucieczka?

Postprzez agnieszka » 27 wrz 2008, o 10:38

Nie wiem czy pisze o o tym we wlasciwej rubryce, ale coz. Dlaczego caly świat mnie nie rozumie - jedni mowia ze jestem dziwna drudzy ze uciekam i sie wszystkiego boje? A moze to jest mój wybor i moja droga tą ktora ja chce kroczyc...
Niechetnie patrze na rodzine, na śluby, dzieci i bycie z drugą osoba. Z jednej strony w pewnym stopniu jest to ucieczka bo uciekam od głupich myśli.. bo zazwyczaj jak cos sie zaczynalo z kimś dziać to po prostu denerowoqwalam sie wrzeszczalam i chowalam bojac sie teog ze ten ktos chce mi krzywde zrobic. Po drugie jesli cos bylo to zamykala mi sie klapka w głowie i tylko sie ta dana osoba liczyla Obsesyjna analiza tego co robil dowiadywanie sie co to moglo znaczyć i wogole i ogormne pragnienie zainteresowania. A +/- w moomencie kiedy powiedzial mi o tym ze chce byc ze mna sama sie zastanawialam czy ja wogole tego chce bo po co ?? Przeciez zajefajnie jest samemu.
Teraz jak postanowilkam być sama zajac sie nauką i rozwojem naukowym wszyscy maja mi zazle ze uciekam chowam glowe w piasek, a prawda jest taka ze nie mysle mam zajecie mam cel w życiu i cos do czego dąże.
Doskonale wiem takze ze nie urodze NIGDY żadnemu facetowi dziecka, bo predzej trafie do psychiatryka- licze sie ja tylko ja i nikt wiecej, nie ma w moim zyciu miejsca na druga osobe, po 2 nie potrafie zaufac bezgranicznie komuś. z trzeciej strony zaden facet mnie nigdy nie dotknie inie zbliży sie do mnie w "intymny sposb" bo ja na to nie pozwole boje sie dotyku i bliskości. Czy to jest wystarczające uzasadnienie i czy ktos z Was poda mi reke i mnie zrozumie??
agnieszka
 
Posty: 190
Dołączył(a): 22 lip 2007, o 12:25

Postprzez loli33 » 28 wrz 2008, o 14:43

Jeśli chcesz być sama, dobrze się czujesz sama ze sobą, nie jesteś jeszcze gotowa na związek z facetem (nie piszesz ile masz lat, a to dużo mówi) to jest to twój wybór, nie lubisz dzieci- ok, nigdzie nie jest nakazane, że babka ma dzieci rodzić :lol: :lol: :lol: :D Lecz z drugiej strony: boisz się zaangażowania, skrzywdzenia, boisz się tego, że nad związkiem trzeba pracować... to już nie dobrze, bo pozbawiasz siebie samą na przeżywanie czegoś wyjątkowego a mianowicie miłości. Denerwowałaś się, jak zaczynało się coś dziać_strach (czego on chce ode mnie, jestem niezależna, nie dam się zamknąć w klatce, nie jestem zabawka...et cetera et cetera) Zadałaś pytanie: własny wybór, czy ucieczka? Chyba sama przed sobą boisz się przyznać, że raczej to drugie, tak ci dobrze z tą twą niezaleznością, że boisz się zaufać. I mimo tych wszystkich problemów, które nikogo nie omijają, warto. Pozdr :gites:
loli33
 

Postprzez Koteczek » 28 wrz 2008, o 15:01

agnieszka, :pocieszacz: przeczytaj sobie książkę dr Emilii Paprzyckiej " Kobiety żyjące w pojedynkę..." Autorka porusza sprawę kobiet żyjących pojedynczo... zobaczysz, jest nas wiele... jeśli nie ma jej u ciebie w bibliotece to można ją zamówić przez fundację feminoteka, link ci wrzucę zaraz na privie...

w twojej opowieści wyczułam bunt między tym co pragniesz, a tym co oczekuje otoczenie - czy panuje w nim przekonanie że najwyższym dobrem dla kobiety jest zamążpójście i rodzenie dzieci? ( a ile później nieszczęść z takiego... lepiej jeśli już zdecydować się na dziecko późno lecz dojrzale niż ulec presji i je zaniedbywać, poza tym rodzić nie trzeba - tyle porzuconych - czekających na adopcję... lecz jeśli tego nie chcesz - ty o tym decydujesz, w tej materii jesteś najważniejsza a nie jakieś tam presje innych...)
czy kobieta traktowana jest w nim jako obciążona podwójnym kręgosłupem moralnym? czy mężczyźni mogą sobie na "więcej" pozwolić? a czy ty czujesz się w tym "odszczepieńcem"?

zwróciłam szczególnie uwagę na zdanie: doskonale wiem, że nie urodzę NIGDY żadnemu facetowi dziecka...- przepraszam - nie rodzi się dziecka "komuś" - tego typu stwierdzenia moim zdaniem uprzedmiotawiają kobiety jako wręcz przedmioty mające służyć mężczyznom :evil:
Avatar użytkownika
Koteczek
 
Posty: 238
Dołączył(a): 3 sie 2008, o 14:07
Lokalizacja: Zielona Góra

Re: własny wybor czy ucieczka?

Postprzez Justa » 28 wrz 2008, o 15:33

Czesc agnieszka, dosc mocno poruszyl mnie Twoj post - bo poczulam swoje emocje sprzed lat... czytalam jakby o sobie kilka lat wstecz. Niechec do angazowania sie w zwiazek, postawienie na realizacje zawodowa, swietne radzenie sobie w pojedynke. Rozumiem Cie jak najbardziej. Ja nie mialam zadnych watpliwosci - i mocno wkurzali mnie ludzie, ktorzy "probowali" uszczesliwic mnie na sile albo traktowac jako jednostke 'wybrakowana'. Kto powiedzial, ze jedyna droga zycia jest posiadanie rodziny, meza, dzieci...? NIKT.

Jesli dobrze Ci jest w tej sytuacji, to OK - tyle, ze mam wrazenie, iz przez Twoje slowa przebija jakby nutka watpliwosci... Chcesz, zebysmy to MY Cie upewnili w slusznosci decyzji - czy to oznacza, ze tej pewnosci nie masz w sobie?


agnieszka napisał(a):Doskonale wiem takze ze nie urodze NIGDY żadnemu facetowi dziecka


I bardzo dobrze! Nie rodzi sie dziecka KOMUS. No, chyba ze dla swiata. :)

agnieszka napisał(a):po 2 nie potrafie zaufac bezgranicznie komuś


Ja tez nie. Co wiecej - uwazam, ze nie powinno sie BEZGRANICZNIE ufac komukolwiek. Nawet sobie.

agnieszka napisał(a):z trzeciej strony zaden facet mnie nigdy nie dotknie inie zbliży sie do mnie w "intymny sposb" bo ja na to nie pozwole boje sie dotyku i bliskości.


To, ze nie pozwolisz, to jedno (stawianie granic) - a to, ze sie boisz, to drugie. Ten lek troche niepokoi i zastanawia. Polubilas go, czy Ci przeszkadza?

agnieszka napisał(a):Czy to jest wystarczające uzasadnienie i czy ktos z Was poda mi reke i mnie zrozumie??


Rozumiec - rozumiem. Liczysz tez na podanie reki - to znaczy, ze chyba nie do konca Ci z tym dobrze, pomimo tego, co deklarujesz w pierwszej czesci postu. Mysle, ze kluczowa sprawa to wsluchac sie w siebie, rozebrac sie przed soba do naga i przyjrzec co tak naprawde jest grane.
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Postprzez prima » 28 wrz 2008, o 17:53

Czesc Aga,
Chyba jestes moja bratnia duszą gdzies tam,nie wiem skad jestes.
A wiec mam podobnie...takie leki nieche do zaangazowania sie,nie czerpie radosci z faktu ze jestem z kims,bo wiem ze musze stracic czastke siebie,nie mowic nic ,nie czuc nic,boje sie ze mezczyzna bedzie znowu najwazniejszy,ze ja przestane byc wazna sama dla siebie...troche to zagmatwane...jednak tak samo jestem sama...a ile masz lat Aga?
prima
 
Posty: 4
Dołączył(a): 28 wrz 2008, o 17:39

Postprzez agnieszka » 28 wrz 2008, o 18:48

Po 1 nie warto 12 lata szukala facetai co z tego mam? Chorobę , samotnośc smiech innych tylko dlatego że chcialam być szczęsliwa. Nie znalazł sie zaden facet ktory chcial być ze mna gdy on mi sie podobał tylko jak ja jemu. Sorki odpada. Jęsli w ciagu 12 lat nic nie wskuralam to po co wogole cokolwiek robić?? Zostac tak jak jest i tyle bo wcale nic nie wskuram.
Po 2 denerwuje mnie to ze ktoś inny brzydszy ode mnie jest z kimś a ja nie mam nikogo. Nerwy powodują to że obsesyjnie szukam kogos kogo faktycznie nie chce. Bo każdy miły gest powoduje zaangazowanie z mojej stromy.
Po 3 -Obsesyjne myślenie i analiza tego co robil zabijało mnie i ogromnie ograniczało. dowiadywanie sie co to moglo znaczyć i wogole i ogormne pragnienie zainteresowania. A +/- w moomencie kiedy powiedzial mi o tym ze chce byc ze mna sama sie zastanawialam czy ja wogole tego chce bo po co ?? Przeciez zajefajnie jest samemu.
Po 4 Boję sie tego bo tego nie znam nie znam bliskości nie wiem czym jest miłość kazde zbliżenie dotkniencie paralizuje mnie. Nie znam miłościu nigdy mnie nikt niue przytulił nie pokjazla co to milość. A kolejne jest to ze kazde zblizenie wg mnie powoduje myslenie ze jestem latwa, a tego nie chce . Nie chce nikogo prowokować.
Po 5 mam 26 lat
Po 6 nie tyle środowisko wymaga tego ode mnie co gadanie non stop o ślubach dzieciach na studiach doprowadza mnie do furii
po 7 nie nie tyle jestem niepewna co chce sie dowiedziec czy jest ktos kto mysli podobnie jak ja i kto ma jakie zdanie na ten temat.
Po 8 wiem ze jest w świecie wiele singli ktorym jest dobrze i z tego sie cieszę, tylko moja emocjonalnośc jest większa od racjonalnego myslenia i zdaje sobie świecie sprawe z konsekwencji ktore niesie rodzina - ktore niejednokrotnie wcale nie są wesołe.
agnieszka
 
Posty: 190
Dołączył(a): 22 lip 2007, o 12:25

Postprzez prima » 28 wrz 2008, o 19:09

Hej Aga,
No widzisz jest ktos,jestem ja...wykonczona przez ciagle napory w kiedunku mojego "zamazpojscia",czuje sie wybrakowana,niewarta uwagi skoro nie mam obraczki i faceta obok-obojetnie jaki-nie wazne z miloscia czy bez,ale ta samotnoscia zadaje bol rodzinie widze to po ich nieszczesnych minach,juz nie wiem kto bardziej cierpi,ja czy oni...ciezko mi z tym ze tak sie miotam...moje poszukiwania tego wlasciwego nie trwaja tak dlugo jak Twoje mimo ze jestem starsza a niepowiedzenia trwaja tak od....10 lat,dwa lata mniej...tak mam podobnie,tak bardzo podobnie i nie wiem co z tym poczac,jak patrzec w twarz rodzinie ktora sie wstydzi za to ze nie mam narzeczonego...wstydze sie patrzac na ich wstyd i wstydze sie siebie...i zastanawiam sie czy ktos kto jest sam w wieku 29 lat moze czuc sie normalnie....:(
prima
 
Posty: 4
Dołączył(a): 28 wrz 2008, o 17:39

Postprzez agnieszka » 28 wrz 2008, o 19:42

Primuś - ja juz dawno nauczylam sie zyć sama,choć wiem że trudno jest u Ciebie :( , u mnie dodatkowo panuje potworna depresja - strach przed śmiercią, noca i przemijaniem. Nie przejmuję sie tym ze bede sama bez rodzicow, bo mnie poprostu nie bedzie, wiem o tym, bo mnie depresja zabije. Ale coz do tego czasu żyje i chociaz jest żle to trza to przeżyć i tylke :cry: . Zaden facet mnie nigdy nie zrozumie i nawet tego nie chce. Żyje w swoim świecie i mimo ze mieszkam z rodzicami zyjemy koło siebie nie ze sobą. :cry:
agnieszka
 
Posty: 190
Dołączył(a): 22 lip 2007, o 12:25

Postprzez flinka » 28 wrz 2008, o 20:14

Cześć Agnieszko,
parę rzeczy mi się nasuneło czytając Twoje wypowiedzi, jeśli moje dociekania są błedne to mnie skoryguj...
Pierwsze co mi się nasuwa to bunt, o którym tu już tu pisano, ale ten bunt przed "dominacją" mężczyzny rozumiem jako podszyty lękiem, że stracisz swoją niezależność i indywidualność, że to Ty będziesz tą podporządkowaną stroną, która będzie musiała dbać i zabiegać o związek, to Ty będziesz musiała zapokajać potrzeby drugiej strony? Obawiasz się, że tej wzajemności nie będzie?

Mam wrażenie, że pisząc tu chciałaś udowodnić samej sobie, że lepiej jest żyć samemu, że instytucja rodziny wnosi tylko komplikacje w życie. A ja równocześnie czuję, że Ty byś chciała z kimś być, z kimś kto da Ci zrozumienie, akceptaję i miłość, przy kim będziesz czuła się bezpiecznie i mogła rozwijać, tylko że lęk jest tak silny, że wolisz przyjąć, że to nie jest Ci potrzebne i tym samym nie odczuwać bólu, że Twoja potrzeba bycia z kimś jest niezaspokojona.

Pisałaś, że próbowałaś szukać i że nic z tego nie wyszło... Boisz się, że znów się zaangażujesz i będziesz przeżywać rozczarowanie? Wolisz oszczędzić sobie bólu?

Przebija z Twoich słów też ogromny lęk przed bliskością... Z jednej strony angażowałaś się, bo napisałaś, że liczył się tylko on, ale z drugiej strony gdy zbliżał się do Ciebie to się wycofywałaś... Zastanawiałaś się czego się wtedy bałaś?

"Boję sie tego bo tego nie znam nie znam bliskości nie wiem czym jest miłość kazde zbliżenie dotkniencie paralizuje mnie. Nie znam miłościu nigdy mnie nikt niue przytulił nie pokjazla co to milość."
Czy piszac "nigdy nikt mnie nie przytulił" to także tyczy się Twojego rodzinnego domu?
Powiem Ci, że bardzo bliskie są mi Twoje słowa... I lęk przed bliskością i ogromne pragnienie akceptacji (poczucie, że jestem coś warta i ważna dla drugiej osoby)...

Pozdrawiam Cię

flinka
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez agnieszka » 29 wrz 2008, o 19:36

Szczerze powiedziawszy dopiero teraz doszlam do teg że możliwe ze tak jest, choć nigdy sie nie zastanawialam nad tym dlaczego tak jest. Mimo że sama ze soba sie dziwnie czuje i przechodzi mnie nieraz dziwne uczucie ze nigdy nie poznam wlasnego ciala zle sie czuje i krepuje mnie obecnośc innych ktorych nie znam.

Być może - sama nie wiem
Nie napewno nie wielokrotnie probowalam ale kazdy mial mnie gdzies - pokazywal to a ja wtedy uyważalam ze wcale nie jesteś mi potrzebny i często pokazywalam to. Więc po co?? Nikt mi nie jest opotrzebny i ja nikomu wiec niech spadają.

Angażowalam sie emocjonalnie - obsesyjnie tylko p oto żeby ktoś był, jeden miły gest moiwil mi wiele co okazywalo sie nieprawdą.

A jak bylo z tym wycofywaniem ?? Nie wiem z jednej strony moje cialo nalezy do mnie i nikt nie ma prawa go dotknąc z 2 dotykanie to prowokowanie wiec po co??

Tak to przede wszystkim to - życie rodzinne. Nigdy żadnej milosci ani nic, tylko to żeby miala co zjesc ubrać i tyle.
PO kolejne jest to ze jestem w porownaniu do swoich kuzynów ze strony ojca półtora pokolenia do tylu. Urodzilam sie jak ojcviec mial po 50 a matka przed 40. Wiec sie chyba nie dziwisz.
agnieszka
 
Posty: 190
Dołączył(a): 22 lip 2007, o 12:25

Postprzez flinka » 29 wrz 2008, o 20:48

"dotykanie to prowokowanie" - co masz na myśli, bo niebardzo rozumiem?

Chodzisz na jakąś terapię? Myślę, że to mogłoby być Ci bardzo potrzebne, bo jak sama piszesz Twoje problemy sięgają dzieciństwa, a gabinet terapeutyczny to takie bezpieczne miejsce gdzie mogłabyś pomału uczyć się co to bliskość...
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez agnieszka » 30 wrz 2008, o 13:14

Dotykanie to prowokowanie i pokazywanie ze jestem łatwa i mozna wszystko ze mna zrobic. Otoż NIE!!! Dlatego niepozwole nikomu - zadnemu facetowi sie dotknąć w sposob bardziej intymny. Tym samym sama nikogo zadnego faceta nie pocałuję ani nie dotknę w znaczący sposób.
Psycholog/psychiatra mnie za dużo kosztuje- nie interesują mnie bieżące sprawy tylko wciąż jest walka ze sama soba. Nie mam na to czasu, a po drugie w sumie jest ok, wiec po co ??? Skoro ja sama sobie nie moge pomoc watpie zeby ktos mi pomogł.
Rozmawiając kiedyś z pewną psycholog uznala ze ze mnie to jest duże dziecko co mnie bardzo uraziło.
agnieszka
 
Posty: 190
Dołączył(a): 22 lip 2007, o 12:25

Postprzez Sanna » 30 wrz 2008, o 13:34

Wiesz, że dotykanie w zdrowych związkach i dla zdrowych osób to oznaka bliskości, czułosci, miłosci, namiętności. To normalne i naturalne.
Jeśli jednak jest Ci lepiej w życiu z poglądem , że dotykanie jest wstrętne - to faktycznie nie ma powodu szukać przyczyny dla której tak a nie inaczej na to patrzysz.
Mam wrażenie, że budujesz sobie myślową konstrukcję obronną przed prawdziwą sobą .

,, Dotykanie to prowokowanie i pokazywanie ze jestem łatwa i mozna wszystko ze mna zrobic. Otoż NIE!!! Dlatego niepozwole nikomu - zadnemu facetowi sie dotknąć w sposob bardziej intymny. Tym samym sama nikogo zadnego faceta nie pocałuję ani nie dotknę w znaczący sposób. "
To co napisałaś jest bardzo smutne i chore - i nie ma co tu dorabiać ideologii singla, który wybiera samotność bo nikogo nie potrzebuje do szczęścia.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez ważka » 30 wrz 2008, o 14:08

wiesz kiedy akceptuesz swoje ciało i seksualnosc tak to naturalnie sie dzieje że odczuwasz radośc z bliskości z drugą osobą.Warto uświadomic sobie że mimo że rodzina nie dała Ci tego czego potrzebowałaś sama mozesz to sobie dac.estes dorosła osoba,sama podejmujesz decyzje.Mozesz zyc dalej we własnym wiezieniu a mozesz cos zaczac zmieniac.Jestem przykładem na to że mozna i warto!Wyobraz sobie że estes ta mała dziewczynka łaknaca milosci ,płaczesz jest Ci zle.Wyobraz sobie że jestes matka tego maleństwa.Co zrobisz?Odepchniesz je czy przytulisz tak mocno zeby juz nie czuło smotności.Mozesz ciagle przytulac to małe dziecko az poczuje sie na tyle bezpies=czne by rozwinac skrzydła.
Ja czesto stawałam sobie przed lustrem patrzyłam na to moje pokraczne ciało jak mi sie wtedy wydawało,dotykałam piersi,czesci intymnych.To nie jest złe.Duzo pomogła mi tez masturbacja i zrozumienie że nie musze miec z tego powodu wyrzutów sumienia.
Możesz byc sama to tylko i wyłacznie Twój wybór ale możesz podjac ta decyzje tylko wtedy gdy napawde nie odczuwasz wewnetrznych konfliktów tzn niby chcesz kogos miec ale sie boisz.
Avatar użytkownika
ważka
 
Posty: 611
Dołączył(a): 7 paź 2007, o 17:36
Lokalizacja: Anglia

Postprzez agnieszka » 30 wrz 2008, o 18:00

---------- 14:16 30.09.2008 ----------

Sanna napisał(a):Wiesz, że dotykanie w zdrowych związkach i dla zdrowych osób to oznaka bliskości, czułosci, miłosci, namiętności. To normalne i naturalne.
Jeśli jednak jest Ci lepiej w życiu z poglądem , że dotykanie jest wstrętne - to faktycznie nie ma powodu szukać przyczyny dla której tak a nie inaczej na to patrzysz.


Możliwe ze tak jest, ale ja o tym nie wiem i nie chce wiedziec. Nigdy nie był i nie bedzie mi potrzebny drugi czlowiek do szczęscia, przez 26 lat nauczyłam sie być sama i jest zajefajnie, wiec ....po to to zmieniac???

Sanna napisał(a):Mam wrażenie, że budujesz sobie myślową konstrukcję obronną przed prawdziwą sobą .
To co napisałaś jest bardzo smutne i chore - i nie ma co tu dorabiać ideologii singla, który wybiera samotność bo nikogo nie potrzebuje do szczęścia.


Być może podświadomie ale ja nie mam zielonego pojęcia o tym. Być może też jest bardzo smutne i chore ale zgadza sie z sama mną i to mnie cieszy. Ok nie musisz dorabiać, wiem ze jestem aspoleczna ale taka już jestem i dobrze mi z tym, bo uwazam to za przejaw inności i jest mi to bliskie przez 26 lat wiec zzyłam sie już z tym.


---------- 14:25 ----------

Automatycznie odtrące gdy jest moje bo tego psychicznie nie wytrzymam i jeszcze sobie cos zrobie ze wzgledu na to ZOSTAWCIE MNIE WSZYSCY W ŚWIETYM SPOKOJU.!!!! Ja jako ja akceptuje sowje cialo, ale powtarzam kolejny raz NIEPOZWOLE sie zadnemu facetowi dotknąc - NIE!!! A rozdarcie psychiczne jest z dwoch powodów :

- po 1 gdyby wszyscy byli sami bylo by mi latwo, bo w obecnej chwili...chce za wszelka cene pokazać innym ze mnie też stać na fajnego faceta, bo dlaczego brzydsze ode mnie maja kogos a ja nie??? A srał was pies!!!

- po 2 obsesyjne myslenie i angażowanie jest tylko po to aby faceta splawić i pokazać mu że NIE!!!

---------- 18:00 ----------

SANNA "To co napisałaś jest bardzo smutne i chore" bardZO urazilo mnie to co napisalas wiesz ... :(
agnieszka
 
Posty: 190
Dołączył(a): 22 lip 2007, o 12:25

Następna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 428 gości

cron