jak to jest, kiedy depresja powraca...

Problemy związane z depresją.

Postprzez laissez_faire » 15 wrz 2008, o 14:28

jak to jest gdy depresja powraca? normalnie... zawsze tak samo; to niesamowita ulga, ze pojawia sie stan, ktory juz znamy, ze nie trzeba sie szarpac, walczyc, myslec... wdziecznie rozkladamy rece, jakby szykujac sie na bierne ukrzyzowanie... wznoszac zboznie oczy ku gorze, bezdzwiecznie pytamy dlaczego?! jednoczesnie czerpiac satyfakcje z braku jakiejkolwiek odpowiedzi... depresja - slowo klucz...

ale nie to chcialem napisac...
wlasciwie to nie wiem co chcialem napisac, ale na pewno nie to...
laissez_faire
 

Postprzez mahika » 15 wrz 2008, o 17:18

:(

Mel, jak sie dzis miewasz?
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez melody » 15 wrz 2008, o 23:04

Dziękuję Wam z całego serca za Waszą obecność przy mnie. Chciałabym powiedzieć Wam, że sprawiacie, że czuję się kimś... ważnym,... potrzebnym...

Mahika, płaczesz? Jeśli płaczesz to bardzo, bardzo mocno Cię przytulam do serca...
Miałam dzisiaj wyjątkowo długi dzień; dużo za długi... Musiałam wrócić na uczelnię ponieważ za parę dni wyjeżdżam na obóz "naukowy" (ten cudzysłów nie jest tu przypadkowy); trzeba było omówić kilka spraw... Jadę w Karkonosze - góry, które przynoszą mi wiele wspomnień z dzieciństwa... Dawno tam nie byłam. Mam ogromny sentyment do gór; ufam górom; ale traktuję je po macoszemu - nie odwiedzam ich... Głupio to może zabrzmi, ale... nie mam z kim wybrać się w takie, czy inne miejsca... Kiedyś marzyłam, że się wybiorę - ściskając w dłoni czerwoną parasolkę. Za późno...
A tak w ogóle to rozbawię Was. Obóz jest obowiązkowy i opłacany przez uczelnię. No ale tak - spanie mamy, ale pościeli to już nie, bo uczelni nie stać... No trudno... Wezmę śpiwór - nie ma problemu. Za wszelkie dojazdy też nam kasę zwrócą. I - Łaskawcy(!) - zwrócą też za jedzenie, ale dieta dzienna nie może przekroczyć... 8zł. No cóż, skoro nie może to nie może... Nie ważne... Miało być to śmieszne, ale czy jest(?) Chyba mi nie wyszło...

Laissez... rozumiem, że jeśli zupełnie nie to chciałeś napisać, co napisałeś, to... mam udać, że tego nie ma?

Daj sobie troche czasu...

Staram sie Buniu... O czas apelował też mój terapeuta; ufam mu.

Madziorek, przykro mi, że i Ty cierpisz...

Porcupine... :kwiatek2:

mel.
Ostatnio edytowano 15 wrz 2008, o 23:27 przez melody, łącznie edytowano 1 raz
melody
 

Postprzez agik » 15 wrz 2008, o 23:25

Wierzę w czas...
Wierzę w Ciebie Melody...
W parasolkę też wierzę...

Przytulam- najcieplej, jak to możliwe...

Jesteś bardzo potrzebna :kwiatek2:
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez melody » 15 wrz 2008, o 23:30

Agik, Kochana jesteś, wiesz?
Dziękuję...
:serce2:

mel.
melody
 

Postprzez jurdab » 16 wrz 2008, o 04:22

Melody,
Jak zwykle piszesz pięknym, czytelnym językiem - bardzo do mnie trafia. Przelać w literki cały ból depresji to nie sprawa prosta, trzeba mieć talent - A TY GO MASZ (przynajmniej według mnie).
Sam wyhuśtałem się już na sinusoidzie depresji i podobnie jak Ty w pewnym momencie zacząłem nawroty traktować jak uciążliwość, powiedzmy okresu (choć nie znam tego uczucia). Doszedłem do tego, że w określonych porach roku (znasz?!) wręcz byłem zaniepokojony kiedy nie wpadałem w dołek - rzecz jasna czarne zawsze miało wtedy dostęp...
Aktualnie jest OK, ale czasem w nocy budzę się z koszmarem snu o powrocie depresji. Nie będę pisał o "nie poddawaniu się, odwadze, przytulaniu" i tym podobnych "bla, bla...". Ja zauważyłem jedno - ktoś kiedyś, z wojskowych, nie wiem czy przypadkiem nie Napoleon, powiedział, że tak naprawdę to warto walczyć tylko o stracone pozycje... Ja staram się tym teraz żyć i jeśli uda mi się, nawet małe w kategoriach rozpędzonego świata obok nas - zwycięstwo, to puszę się przed sobą jak mistrz wagi ciężkiej. Życzę Ci tego uczucia - jest mi z nim dobrze, czuję chwilami szacunek do siebie samego - to pozwala pokonywać straszną broń SAMOTNOŚCI. Bądź przyjacielem siebie samej.
jurdab
 
Posty: 67
Dołączył(a): 17 lip 2008, o 05:51
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Goszka » 16 wrz 2008, o 14:02

Melody...nie wiedziałam i nadal nie wiem co Ci napisać...zresztą jakie ze mnie może być wsparcie skoro sama leżę rozłożona na łopatki...
Chciałabym tylko żebyś wiedziała że tu jestem...siedzę obok i mam nadzieję że w Twoim życiu pojawiły się tylko chwilowe zawirowania..że to nie jest nawrót depresji...
Paskudna i zdradliwa choroba.Chciałabym wierzyć że do pokonania...
Przytulam najmocniej jak potrafię :pocieszacz:
Goszka
 

Postprzez melody » 17 wrz 2008, o 12:39

Jurdab, dziękuję Ci za miłe i wspierające słowa, tylko... wciąż nie wiem co oznacza, że:
tak naprawdę to warto walczyć tylko o stracone pozycje...

Nie potrafię ogarnąć tej metafory... Nie wiem jak mam ją rozumieć...

Doszedłem do tego, że w określonych porach roku (znasz?!) wręcz byłem zaniepokojony kiedy nie wpadałem w dołek - rzecz jasna czarne zawsze miało wtedy dostęp...

Tak, znam ten niepokój. Niepokój, który nie ma nic wspólnego z tęsknotą za tym, co już znam i w związku z tym, może mi się to wydawać bezpieczne. Nie! Bezpieczne jest dla mnie zdrowe życie.
Ten niepokój, lęk dotyczy chęci uniknięcia bólu i cierpienia.
Każdy kolejny epizod depresyjny zmuszał mnie do wzmożonej ostrożności i czujności. Tym razem też tak było - odczuwałam lęk przed tym, ze mogłabym nie zdążyć zareagować na pojawiające się sygnały świadczące o tym, że dzieje się coś nie w porządku... Ten lęk wiąże się z moją świadomością tego, że depresja skutecznie zmienia sposób postrzegania rzeczywistości, z czym wiąże się dalsze cierpienie. (A ja pragnę mieć realny ogląd rzeczywistości... ) I rzecz jasna czarne JUŻ ma wtedy dostęp...

Goszka, nie przejmuj się tym, że nie wiesz co mogłabyś napisać. Gdybyś stanęła teraz obok mnie, to wystarczyłoby mi Twoje milczenie, naprawdę.

Dziękuje Wam, że jesteście :serce2:
mel.
melody
 

Postprzez jurdab » 19 wrz 2008, o 08:30

---------- 08:27 19.09.2008 ----------

Droga Melody (bez podtekstów!).

Tłumaczę moje rozumienie walki o stracone pozycje, nie wiem czy jest to w stanie zrozumieć kobieta (bez seksizmu z kolei). Według mnie nasze życie to jakby życie sfory wilków, gdzie wszystko jest poukładane. Jest samiec Alfa, którym naprawdę rządzi samica Alfa (ukłon do płci pięknej!), reszta jest hierarchicznie podporządkowana z dokładnością do milimetra... Samiec Alfa właściwie nie musi walczyć, wystarczy, że jest samcem Alfa, a u boku ma PARTNERA, samicę z którą spłodzi potomstwo, co jest jego instynktownym celem życia.
Czasem jednak pojawia się konkurent - on właśnie walczy O STRACONĄ POZYCJĘ - samiec Alfa jest przecież silniejszy, ale on... walczy. Rzecz jasna chodzi o samicę i proste przekazanie genów w atmosferze seksualnej euforii. Ale... Ale człowiek jest odrobinę (podkreślam, jedynie odrobinę) wyżej od sfory wilków - u człowieka walka z samcem Alfa nie odbywa się jedynie o proste w sumie pokrycie samicy, tu czasem chodzi o walkę o duszę przeciwnika (patrz cyrk polityczny).

Melody - depresja jest samcem Alfa Twojego umysłu. Możesz się podporządkować i będzie SPOKOJNIE - tabletki, PŁATNE psychoterapie itd. Ale, ALE jeśli staniesz do walki będziesz miała możność przekazania Twoich najlepszych genów (pomińmy sprawy damsko-męskie, chodzi mi o geny umysłu), przyszłym pokoleniom. Może warto..., to jest SPEŁNIENIE życia i... nie tyko Twojego. Nie możesz być samcem Alfa (drobna różnica w budowie ciała) - bądź samicą Alfa sfory własnych depresyjnych myśli, czego Ci życzę z perspektywy moich 53 lat.

Acha, ponieważ tekst lekko iskrzy seksem, stary dowcip: Starszy facet mówi do kolegi
- Wiesz, lekarz powiedział, że już nie mogę, ale to bzdura - mnie się tylko już nie chce...
Pozdrawiam
j.

---------- 08:30 ----------

Sorry..., skleroza..., zapomniałem... - proszę UŚMIECHNIJ się. Może ten uśmiech przez łącza internetowe dotrze dalej i może kogoś BARDZO ucieszy!
jurdab
 
Posty: 67
Dołączył(a): 17 lip 2008, o 05:51
Lokalizacja: Kraków

Postprzez nusia___ » 19 wrz 2008, o 14:25

Najkochansza melody !

Jak ja bardzo dobrze cie rozumiem :(
Nic tak dobrze nas nie uczy jak doscwiadczenia ,wlasne doswiadczenia.....
Wierze ze Ty , ktora wyszla z wielu dolkow , Ty ktora jestes silna , na tyle ze potrafisz pomagac i wspierasz nawet wirtualnie (jestem tego dowodem)podniesiesz sie z tego dolku bo juz nie raz to robilas i nie raz czulas ze nic nie ma sensu ,doswiadczylas rozpaczy ,cierpienia i leku ,mialas poczucie beznadziejnosci i uwazalas ze juz nie nastana jasne i sloneczne dni a jednak za kzdym razem sie doczekalas i cieszylas sie , zgadza sie ?

Naprawde brak mi slow , ile dobrego wnosisz na to forum i dziekuje ci za to :serce: :kwiatek2:
Jestem wrecz pewna ze nie dlugo bedzie znow dobrze i zaswieci sloneczka nad twoja glowa.
wszyscy z nas cos przezylismy - rozpacz , pustke ,zalobe, cierpienie i zycie toczy sie dalej a my jestesmy bogatsi od innych , ktorzy tego nie doswiadczyl i dlatego wierze ze sie podniesiesiesz :cmok: :pocieszacz: :buziaki:


Zamieszczam pare cytatow , ktore bardzo mi sie podobaja , moze i tobie sie spodobaja. Ten pierwszy jest skierowany do Ciebie !



Gdybym tylko mogła przekazać Ci
choć cząstkę własnego szczęścia,
abyś już na zawsze była wolna od smutku i melancholii.



Depresja nachodzi nas
i opuszcza równie niespodziewanie.
Będąc w stanie depresji,
bronimy się przed pójściem pod wodę,
a więc musi pojawić się ręka,
która wyciąga nas w góre.



Jedynymi ludźmi,
z którymi chciałbym teraz przebywać,
są artyści i ci, którzy cierpieli;
ci, którzy wiedzą,
czym jest piękno, i ci,
którzy wiedzą, czym jest smutek;
nikt inny mnie nie interesuje.


Nuda jest siostrą rozpaczy.

"Narzekałem, że nie mam butów, dopóki nie spotkałem człowieka, który nie miał stóp."

Ci, którzy żyją nadzieją, widzą dalej. Ci, co żyją miłością, widzą głębiej. Ci, co żyją wiarą, widzą wszystko w innym świetle.

Bywają w życiu chwile,
których ból daje się zmierzyć dopiero po jego przeżyciu,
i wówczas dziwi nas,
iż zdołaliśmy go znieść


Do sukcesu nie ma żadnej windy.
Trzeba iść po schodach.


Co należy zrobić po upadku? To, co robią dzieci: podnieść się.

A to dodatek , przypakpowo znalazlam w necie i mi sie spodobalo...

Popękany dzban


Pewna legenda hinduska opowiada o człowieku, który każdego dnia nosił wodę do swojej wioski w dwóch ogromnych dzbanach przytroczonych do drewnianego nosidła na jego ramionach. Jeden z dzbanów był starszy od drugiego i był cały popękany. Za każdym razem, kiedy mężczyzna wracał ścieżką do domu, tracił połowę wody. Młodszy dzban był zawsze bardzo dumny ze swojej pracy i z tego, że nigdy nie uronił ani kropli z powierzonej mu wody. Drugi dzban zaś się śmiertelnie wstydził, że wyciekała z niego woda i był w stanie swoje zadanie wypełnić tylko w połowi. Chociaż zdawał sobie sprawę z tego, że pęknięcia były wynikiem wielu lat wytężonej pracy. Stary dzban był bardzo zawstydzony swoją starością, że pewnego dnia, gdy mężczyzna napełniał go woda ze studni, postanowił przemówić: - Chciałbym cię bardzo przeprosić. Jestem już bardzo stary i nie mogę utrzymać wszystkiej wody, którą mnie napełniasz... Człowiek uśmiechnął się tylko i łagodnie rzekł: - Kiedy będziemy wracać do domu, przyjrzyj się bacznie ścieżce, która od wielu już lat chodzimy od studni do domu. Dzban uczynił tak, jak kazał mu jego chlebodawca, i zauważył wiele kwiatów i warzyw rosnących wzdłuż drogi z jednej tylko strony.- Czy widzisz, o ile piękniejsza jest roślinność po twojej stronie ścieżki? - spytał mężczyzna. - Wiedziałem, że masz pęknięcia, ale postanowiłem je wykorzystać. Posiałem więc nasiona, a ty każdego dnia podlewałeś je po trochu. Ściąłem już dziesiątki róż, które zdobiły mój dom, a moja żona i moje dzieci mogły jeść sałatę, kapustę i cebulę, które urosły dzięki twojej pracy. Gdybyś nie był taki jaki jesteś, nigdy nie miałbym tego, co mam. W pewnym sensie wszyscy się starzejemy i z wiekiem nabywamy cech, które zawsze można przecież obrócić na nasza korzyść.
Avatar użytkownika
nusia___
 
Posty: 836
Dołączył(a): 4 lut 2008, o 20:30

Postprzez Szafirowa » 19 wrz 2008, o 14:42

Niusiu, piękna jest ta opowieść którą przytoczyłaś.
Cieszę się, że ją przeczytałam.
Dziękuję za wklejenie.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez nusia___ » 19 wrz 2008, o 14:57

:*
Avatar użytkownika
nusia___
 
Posty: 836
Dołączył(a): 4 lut 2008, o 20:30

Postprzez melody » 19 wrz 2008, o 22:38

Jurdab - :usmiech2:
Dziękuję za tak skrupulatne wyjaśnienie tej enigmatycznie dla mnie brzmiącej metafory. Tekst niekoniecznie iskrzy dla mnie seksem. Teorią ewolucjonizmu zaś - na pewno. Ale czy w pełni zrozumiałam? Nie wiem...
W Twoim apelu, abym walczyła o stracone pozycje widzę jakiś niepokój - Twój niepokój o bieg moich myśli. Zupełnie podobny niepokój dostrzegam w poście Nusi (Nusia, dziękuję Ci za wszystko, co napisałaś; opowiadanie "Popękany dzban" bardzo mnie poruszyło - dziękuję :cmok: )
Dlatego też, to co chciałabym Wam teraz przekazać - zaraz obok ogromnej wdzięczności za wasze wsparcie - jest zapewnienie, że we mnie nie ma poczucia braku sensu życia; nie ma we mnie poczucia absolutnej beznadziei... Nie tym razem... Jest we mnie potwornie dużo lęku, który skutecznie utrudnia mi życie; jest we mnie porażająca samotność (czasami wręcz fizycznie mi zimno...); jest smutek... jest ból... Ale to doświadczenie nie odbiera mi sensu życia; nie odbiera mi tez nadziei... I... jakkolwiek głupio to teraz zabrzmi - nigdy wcześniej nie doświadczyłam depresji w sposób bardziej świadomy niż teraz...

"Ćwicz ranę miłości.
Nie możesz uniknąć ran.
Obserwuj je, nie chowaj się w sobie, wciąż kochaj.
Jeżeli nawet jesteś zraniony, wciąż będziesz czuł potrzebę miłości
i wciąż będziesz czuł potrzebę kochania."

Tak dziś przeczytałam i poczułam, że to właściwa dla mnie droga...

Bardzo gorąco Was Wszystkich pozdrawiam - dobrze, że jesteście...
:serce2:
mel.
melody
 

Postprzez nusia___ » 19 wrz 2008, o 23:48

Mel.

Moj niepokoj spowodowany jest tym ze sie martwie i bede sie martwic jakkolwiek bys nie uspakajala, a to dlatego ze bardzo cie lubie. :buziaki: :pocieszacz:

Teraz juz wszystko rozumiem.
Widac ze w emocjach i ich przezywaniu jestes coraz bardziej dojrzala (jeszcze bardziej niz bylas) i podziwiam cie za twoje trzezwe rozeznanie w tym , w swoich postach piszesz nie tylko o swoich odczuciach , ale ktakze potrafisz dostrzec nasze ,w tym rzypadku moje i jurdaba:ok: :oklaski:
Zbednym by bylo kopiowac pierwszy cyctat w poprzednim poscie , ale zaznaczam , ze nadal chetnie bym to zrobila :pocieszacz: :cmok: :ok:
powtarzam , bo mam wielka ochote cie przytulac , bo ja taki przytulak jestem , co lubi przytulac i tak samo bardzo lubi byc przytulanym.

Podzwiam cie i chyle glowe , za autorefleksje , trzezwosc w pisaniu i umiejetnosc zanalizowania emocji innych :)jestem pod wrazeniem :kwiatek: :serce: :kwiatek2: :oklaski: :oklaski: :oklaski: :oklaski:




Baaaaaardzo mocno przytulam.:cmok: :pocieszacz:

mel , napisz prosze bo nie dokonca zrozumialam to co pisalas w pierwszym poscie w tymm temacie :

I tym razem coś straciłam. Boli. Emocje są zawsze podobne. Tylko postrzeganie się zmienia. Nie potrafię odciąć się od tego wszystkiego, czego nauczyłam się w procesie psychoterapii, ani od wspomnień przypominających, iż kiedyś już zwyciężyłam...
Rozumiem co się ze mną dzieje. Nie jestem zaskoczona. Jestem tylko rozczarowana.

[Rozchodzi mi sie o zgrubiony druk]
czy chodzi o to ze wstydzisz sie ze historia sie powtorzyla, boisz sie zawalic to co juz zbudowalas i ze tym razem gorzej sobie poradzisz lub nie poradzisz ,.....?

przepraszam , ze moje nierozumienie twojego jasno napisanego tekstu.....zapominam brac leki.....



Zastanawiam sie , czy jestes pod opieka psychologa/psychiatry ?


Przepraszam za moja madrzenie sie, moze tak nie wypada jako 16latka i zarazem najmlodsza forumowiczka......
Przepraszam
Avatar użytkownika
nusia___
 
Posty: 836
Dołączył(a): 4 lut 2008, o 20:30

Postprzez melody » 20 wrz 2008, o 00:28

---------- 00:25 20.09.2008 ----------

Nusia, jesteś słodka :cmok:

Posłuchaj, pisząc, że nie potrafię odciąć się od wspomnień przypominających, iż kiedyś już zwyciężyłam mam na myśli to, iż pamiętam, że doświadczałam już takich stanów i radziłam sobie z nimi (zwyciężałam). Dlatego pomimo tego, że teraz przeżywam podobny ból jak kiedyś, to wiem, że to minie...

Zastanawiam sie , czy jestes pod opieka psychologa/psychiatry ?

Kotku, jestem w psychoterapii od ponad 6 lat, dlatego wierz mi - jestem bezpieczna :usmiech2:

Przepraszam za moja madrzenie sie, moze tak nie wypada jako 16latka i zarazem najmlodsza forumowiczka......

Mądrali tu nie dostrzegam. Dostrzegam natomiast młodziutką i niezwykle wrażliwą istotkę, która pragnie się o mnie troszczyć... To mnie porusza...

Nusia - :kwiatek2: :serce2:
mel.

---------- 00:28 ----------

P.S. Nusia, aby leki były skuteczne trzeba je zażywać tak, jak jak należy. Nie wolno tego zaniedbywać...
melody
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 245 gości

cron