( trochę się boję Twojej reakcji, ale zaryzykuje)
Na poczatek przytulę Cię Legion.
Wszystko, co przytoczyłeś tutaj, z łatwością można zbić, podając przykłady osób, które znam. Moja siostra, która przez kilka miesięcy szukała pracy w administracji państwowej i to szukanie było cięzką orką. Po ilus tam miesiącach codziennego stawania do różnych konkursów, doszkolania się- wkońcu tepracę ma- bez pleców.
Moja kuzynka, która porzuciła pracę połoznej za 400 i została przedstawicielem handlowym, póxniej robiąc coraz większą karierę, kończąc studia w międzyczasie.
Znajoma, której rodzice odmówili finansowania studiów ( bo zycie jest drogie i niech se radzi, skoro tak bardzo chce się uczyć), mimo, ze przysługiwała jej renta.
W sumie to mniejsza o to.
Może to zasługo srodowiska, w którym się obracam, ale ja chyba nie znam nai jednej osoby, która osiągnęła cokolwiek za pomocą "pleców".
Przytulę Cię znów
Mnie się zdaje, że wpadłeś w taki wir, który Cię coraz bardziej wciąga. Jakieś błędne koło, które bierze się i napędza w powodu niskiego poczucia własnej wartości. Same złe zdarzenia i znikąd nadziei. Czarnowidztwo...
Widze, ze Melody wypowiada się w Twoim temacie. Może zapytaj Melody jak poradziłą sobie z budowaniem poczucia własnej wartości. Albo odszukaj temat Macho, na forum dyskusyjnym- temat jak zbudować poczucie własnej wartości ( albo coś w tym stylu, nie pamiętam już dokładnie) i tam odszukaj wypowiedź Melody. Ja nie umiem tak trafnie odpowiedzieć- jak to zrobić.
Przytulam
Widzisz, Legion piszesz tutaj i tak na wszelki wypadek wystawiasz kolce. A to nie w tym rzecz, przecież. Jakbyś się w każdej chwili spodziewał ciosu...
Czytałam wcześniejsze twoje tematy.
Ktoś Ci to zrobił... rodzice, czy ojciec
Taka depresja, taka niewiara w nic dobrego nie bierze się znikąd.
Mógłbys zacząc próbować zmienić to- ale ie wierzysz w powodzenie jakiegokolwiek własnego działania
Przytulam
No to jak cokolwiek zmienić? Jak sam nie chcesz spróbowac? Z betonowym uporem twierdzisz- nie da się, nic nie zdziałam, nie chce, to nic nie da...
Obrażasz się na jakakolwiek polemikę, chowasz do skorupy. I znów napędzasz błedne koło niefartu, nieszcześć i przejmujacej az do samego srodka człowieka samotności...
A przeciez moglibysmy spróbowac- ale już inaczej. Spróbowałbys cos zrobić, a tutaj byś o tym pisał. Moze w kilka osób udałoby się powoli odkręcić spręzynę złego? gwarancji nie ma, ale pewność, zę to niemozliwe do wykonania mogłibyśmy mieć dopiero po stwierdzeniu całkowietego niepowodzenia, prawda?
Pod tym jeżem, czasami marudnym, czasemi agresywnym, jest piękny młody człowiek- ten cżłowiek to Ty, Legion.
Na koniec przytulam Cię z całego serca. Zostań, proszę...