Chcialem miec normlane zycie.

Problemy związane z depresją.

Chcialem miec normlane zycie.

Postprzez Legion » 12 sie 2008, o 07:04

Chcialem miec normalne zycie. Bardzo chcialem. Przez cale zycie bylem raczej dobrym czlowiekiem. Nie wyrzadzalem nikomu krzywdy, bo to nie lezalo w mojej depresyjnej naturze. Wrecz przeciwnie, to ja nalezalem do tej grupy, ktora sie kopalo po tylku. A dzisiaj jestem na dnie i nie mam na kogo liczyc. Z ludzmi biednymi, bedacymi na najnizszym szczeblu hierarchi spolecznej nikt sie nie liczy. Przez to, ze nie ukonczylem j... studiow dzisiaj jestem na dnie. Na kogo moge liczyc? Kto mi pomoze? Pyshocholg, telefon zaufania (sic!). Ja szukam kogos, kto mnie czegos nauczy, wciagnie do ciekawej pracy, osoby ktora da mi start na przyszlosc, a nie gadki z psycholem na temat tego, jak jest mi zle. Takich ludzi jest bardzo malo, wrecz mozna powiedziec, ze ich nie ma i nie popelnimy duzego bledu statystycznego. Nie ma, bo Polska to kraj ludzi zawistnych i przygnebionych, myslacych w kategoriach "Po co mam komus pomagac, skoro nic z tego nie bede mial?" albo "Po co mam komus pomagac jesli moge go wykorzystac i jeszcze na tym zarobic?" Tak m.in. mysla lekarze psychiatrzy kiedy udaja ze Cie rozumieja i przepisuja drogie zachodnie leki, za ktore maja placone prowizje od ilosci wypisanych recept. Ta rzeczywistosc jest chora...Urodzilem sie w patologii i bede w tym gownie jeszcze musial sie meczyc.
Legion
 

Postprzez Ventia » 12 sie 2008, o 09:54

A myślałeś o kursach w Urzędzie Pracy? UP organizuje sporo kursów, warsztatów, jest w nim poradnictwo zawodowe. Skończenie studiów o niczym nie świadczy, ludzie kończą studia i nie znajdują zatrudnienia lub pracują w zupełnie innej dziedzinie. A obecnie jest bardzo duże zapotrzebowanie na ludzi bez studiów, ale trzeba się danego zawodu wyuczyć. Poszukaj dobrze. Siedzenie i zastanawianie się, że potrzeba Ci kogoś, kto przyjdzie, zainteresuje Cię czymś itd moim zdaniem jest złym podejściem. A w taki sposób zrozumiałam Twoją wypowiedź. W życiu nie ma tak, że ktoś przyjdzie i poprowadzi nas za rączkę. To my musimy szukać drogi sami. Ktoś może jedynie dać nam jakąś wskazówkę
Ventia
 

Postprzez Legion » 12 sie 2008, o 11:34

Ventia napisał(a):W życiu nie ma tak, że ktoś przyjdzie i poprowadzi nas za rączkę. To my musimy szukać drogi sami. Ktoś może jedynie dać nam jakąś wskazówkę


Nie zgodze sie z Toba. Takie sytuacje jak:
1) syn, ktory uczy sie i przejmuje po ojcu fach, firme itp.
2) dobry kolega, rodzina, przyjaciel, ktory wkreca nas do firmy w ktorej pracuje

sa na porzadku dziennym. Teraz juz zupelnie nie mam pojecia, co chcialbym robic. Wiem na pewno, ze zdecydowanie bardziej odpowiada mi praca umyslowa, bo z nauka mi dobrze szlo do pewnego czasu.
Legion
 

Postprzez ważka » 12 sie 2008, o 12:16

To może pomyśl o wolontariacie lub pomocy komuś komu dzieje sie jeszcze gorzej niż Tobie!Nie jesteś sam ja mam podobne odczucia!Staram pomagac sie wielu osobom a sama nie trafiam na ludzi którzy bezinteresownie mogliby naprowadzic mnie na interesujaca pomoc czy zwyczajnie pomóc.Ale nie mam żalu.To nie tylko Polacy tacy sa(chociaz nasza mentalnośc najlepie uwidacznia sie zagranicą-coś okropnego!).Człowiek w tych czasach jest zdeterminowany na pieniadz,na lepsze bardziej luksusowe życie!Większosc bynajmniej!Ja należe do mniejszosci bo mam jeszcze swoje zasady i ideały i jestem im wierna.I chocbym miała cała życie iśc pod prąd nie dam sie!Schematy mnie dobiaja chciałabym odciac sie od tego wszystkiego i życ po swojemu ale wiadomo kasa!A nie mam jeszcze pomysłu co konkretnie chciałabym robic wiedziałam dopóki nie dopadła mnie depresja.Wychodze z niej właściwie wyszłam a ta pustka została!Pozdrawiam
Avatar użytkownika
ważka
 
Posty: 611
Dołączył(a): 7 paź 2007, o 17:36
Lokalizacja: Anglia

Postprzez melody » 12 sie 2008, o 13:55

Witaj Legion!

Zacząłeś swoją wypowiedź od stwierdzenia (pełnego tęsknoty wręcz), że chciałeś mieć normalne życie (bardzo chciałeś). I związku z tym myślę, że o ile nie jesteś już u schyłku własnego życia, a rozumiem że nie jesteś, to nadal masz szansę na wzięcie swojego życia za łeb i pokierowania nim.
Wydaje mi się, że Twoim podstawowym problemem nie jest to, że nie skończyłeś studiów, czy to, że nie masz tzw. "pleców" w aspekcie szukania pracy, lecz to, że poddajesz się uczuciu bezradności w sytuacji wymagającej samodzielnego "chodzenia".
Podobnymi spostrzeżeniami podzieliła sie z Tobą Ventia i ja się z Nią w pełni zgadzam. Ty możesz mieś oczywiście zupełnie inne zdanie w tej sprawie i to jest w porządku, tylko teraz kwestia, co z tym zrobisz?
Moim zdaniem masz co najmniej dwa rozwiązania:
1) Możesz trwać przy swoich poglądach nt. tego w jaki sposób ludzie znajdują pracę (firma jako spadek; znajomości - tak, zapewne tak TEŻ się to odbywa) i w konsekwencji czekać, aż takie "znajomości" Cię znajdą i posadzą na wygodnym stołku.
2) Możesz, nie rezygnując z własnych poglądów, poszerzyć je o inne punkty widzenia (Ventii, czy mój) i w konsekwencji przyjąć odpowiedzialność za własne życie; udać sie do UP, czy Biura Karier, gdzie zetkniesz się z doradcami zawodowymi, którzy wspólnie z Tobą będą potrafili naprowadzić Cię na drogę, którą sam poniekąd już wybrałeś -
przypominam:
Chcialem miec normalne zycie. Bardzo chcialem.


Tylko Ty decydujesz o swoim życiu; nikt inny.

Bardzo ciepło Cię pozdrawiam i za wszelką szorstkość przepraszam :)
melody
melody
 

Postprzez Ventia » 12 sie 2008, o 14:50

Najgorsze jest czekanie na czas w którym będzie lepiej. Dlaczego? Bo w ten sposób nigdy lepiej nie będzie. Aby było lepiej trzeba to sobie wypracować. Owszem są szczęściarze, którym wszystko łatwo przychodzi, ale to tylko do pewnego czasu, no i nie wiemy co oni sami myślą. Może w tym wszystkim są tak na prawdę samotni?

Ojciec przekazujący interes synowi... Czy tez córce, czy komukolwiek innemu. Aby ten interes przejąć, trzeba się tym interesować. Trzeba chcieć przejąć ten interes, a samo przejęcie go oznacza kolejne lata ciężkiej pracy i rozwijania interesu. Zresztą częściej spotykam się z ludźmi, którym rodzice chcą przekazać interes, chcą aby ich dzieci szły w danym kierunku, a je interesuje zupełnie coś innego.

Znajomy, który daną osobę wkręca do firmy w której pracuje. No dobrze, ale ta osoba musi znać się na danej dziedzinie i musi się wykazać aby posadę utrzymać. Polecenie przez kogoś to nie wszystko. Zresztą można znaleźć inny sposób, np praktyki. Wkręcasz się do danej firmy na zasadzie bezpłatnych praktyk, oni zauważają Cię i zatrudniają. Ale trzeba samemu się wykazać.

Wybacz, ale Twoje ostatnie dwa posty odebrałam jako biadolenie kogoś, kto narzeka, że nic nie ma. Na dodatek tłumaczy że ma dosyć takiego narzekania, ale z drugiej strony nic nie robi, aby sytuację zmienić poza właśnie narzekaniem.... Normalne życie to praca nad sobą, rozwijanie się, pasja. A nie plecy w pracy i spadek po rodzinie....
Ventia
 

Postprzez Legion » 14 sie 2008, o 03:48

Ventia napisał(a):
Wybacz, ale Twoje ostatnie dwa posty odebrałam jako biadolenie kogoś, kto narzeka, że nic nie ma.


Dzieki. Zatem juz nic nie pisze i pobiadole sobie gdzies indziej.

P.S. Nie wiesz nic o zyciu.

Pozdraiwam.
Legion
 

Postprzez agik » 14 sie 2008, o 06:45

( trochę się boję Twojej reakcji, ale zaryzykuje)

Na poczatek przytulę Cię Legion.

Wszystko, co przytoczyłeś tutaj, z łatwością można zbić, podając przykłady osób, które znam. Moja siostra, która przez kilka miesięcy szukała pracy w administracji państwowej i to szukanie było cięzką orką. Po ilus tam miesiącach codziennego stawania do różnych konkursów, doszkolania się- wkońcu tepracę ma- bez pleców.
Moja kuzynka, która porzuciła pracę połoznej za 400 i została przedstawicielem handlowym, póxniej robiąc coraz większą karierę, kończąc studia w międzyczasie.
Znajoma, której rodzice odmówili finansowania studiów ( bo zycie jest drogie i niech se radzi, skoro tak bardzo chce się uczyć), mimo, ze przysługiwała jej renta.
W sumie to mniejsza o to.

Może to zasługo srodowiska, w którym się obracam, ale ja chyba nie znam nai jednej osoby, która osiągnęła cokolwiek za pomocą "pleców".

Przytulę Cię znów

Mnie się zdaje, że wpadłeś w taki wir, który Cię coraz bardziej wciąga. Jakieś błędne koło, które bierze się i napędza w powodu niskiego poczucia własnej wartości. Same złe zdarzenia i znikąd nadziei. Czarnowidztwo...

Widze, ze Melody wypowiada się w Twoim temacie. Może zapytaj Melody jak poradziłą sobie z budowaniem poczucia własnej wartości. Albo odszukaj temat Macho, na forum dyskusyjnym- temat jak zbudować poczucie własnej wartości ( albo coś w tym stylu, nie pamiętam już dokładnie) i tam odszukaj wypowiedź Melody. Ja nie umiem tak trafnie odpowiedzieć- jak to zrobić.

Przytulam

Widzisz, Legion piszesz tutaj i tak na wszelki wypadek wystawiasz kolce. A to nie w tym rzecz, przecież. Jakbyś się w każdej chwili spodziewał ciosu... :(
Czytałam wcześniejsze twoje tematy.
Ktoś Ci to zrobił... rodzice, czy ojciec :evil: Taka depresja, taka niewiara w nic dobrego nie bierze się znikąd.
Mógłbys zacząc próbować zmienić to- ale ie wierzysz w powodzenie jakiegokolwiek własnego działania :(

Przytulam

No to jak cokolwiek zmienić? Jak sam nie chcesz spróbowac? Z betonowym uporem twierdzisz- nie da się, nic nie zdziałam, nie chce, to nic nie da...
Obrażasz się na jakakolwiek polemikę, chowasz do skorupy. I znów napędzasz błedne koło niefartu, nieszcześć i przejmujacej az do samego srodka człowieka samotności... :(
A przeciez moglibysmy spróbowac- ale już inaczej. Spróbowałbys cos zrobić, a tutaj byś o tym pisał. Moze w kilka osób udałoby się powoli odkręcić spręzynę złego? gwarancji nie ma, ale pewność, zę to niemozliwe do wykonania mogłibyśmy mieć dopiero po stwierdzeniu całkowietego niepowodzenia, prawda?

Pod tym jeżem, czasami marudnym, czasemi agresywnym, jest piękny młody człowiek- ten cżłowiek to Ty, Legion.

Na koniec przytulam Cię z całego serca. Zostań, proszę...
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Ventia » 14 sie 2008, o 09:37

A możesz mi powiedzieć kto tutaj na forum nie biadoli? Po to jest to forum i po to, aby na stawiane sobie pytania poznać odpowiedź ludzi z różnych punktów widzenia. Ja napisałam swój, jeśli Cię obraziłam to przepraszam, bo nie to było moim celem. Uważasz, że nie wiem nic o życiu, te sława bardzo mnie zabolały. I nie wiem skąd takie zdanie o mnie. Może po prostu wiem o życiu co innego niż Ty...
Ventia
 

Postprzez laissez_faire » 14 sie 2008, o 10:10

Legion misiek, kurwa i co ja mam ci napiac?! odrzucasz wiekszosc sugestii, skupiasz sie na rzeczach nieistotnych, nawet nie dotykacjac istoty swojego problemu... wiesz to boli ogladanie chlopaka, ktory krzyczy o pomoc, jednoczesnie bezwladnie okladajac pieciami kazda osobe, ktora podejdzie blizej... jak dla mnie zyjesz mrzonka, bzduranie powtarzajac, ze przerwane studia wyniosly cie poza margines spoleczenstwa; masz powazne problemy z osobowoscia, akceptacja samego siebie, co sie wraza poprzez pogarde dla wlasnego otoczenia; nienawidzisz ojca, obwiniajac go za wszystko, ale to absolutnie nic nie zmienia, a jedynie sprawia, ze dlawisz sie negatywnymi uczuciami... chcesz cos zmienic, zacznij walczyc, o minute bez stanow depresyjnych, godzine, dzien... zycie, a nagle otworza sie nowe perspektywy, brak koneksji przestanie miec znaczenie, powrot na studia okaze sie latwiejszy niz przypuszczales... oczywiscie, mowiac kolokwialnie, zycie rucha, ale pozostaje nam jedynie zaakceptowac ten bol i wmowic sobie, ze to jedynie letnia bryza nas owiewa...
trzymam za ciebie kciuki; stary, zawalcz o siebie bo ponoc warto...
p
j
laissez_faire
 

Postprzez Legion » 14 sie 2008, o 14:20

laissez_faire napisał(a):Legion misiek <cut>
j


Brawo. Jeden, ktory madrze pisze i zauwaza to, co jest istotne.
Legion
 

Postprzez laissez_faire » 14 sie 2008, o 18:40

Legion... pragne zauwazyc, ze za pierwszym razem kazales mi: 'isc w chuj' czy cos w tym stylu ;] po prostu znamy sie nieco dluzej... jednak od razu musze dodac, ze za kazdym razem pisze ci dokladnie to samo... jak widac bez wiekszego efektu ;/
chlopak zastanow sie nad soba!
i... badzo mi sie nie spodobalo w jaki bezwzgledny sposob zaatakowales Ventie... przeciez te brawa dla mnie to byla tylko forma dogryzienia przedmowczyni... moze i w zyciu uslyszales juz zbyt duzo malo kontruktywnej krytyki, jednak tylko poprzez ktytyke mozna dazyc do poprawy jakigokolwiek stanu rzeczy, wiec nie zamykaj sie na jej glos, chocby byla krzywdzaca!
Nie rozpisze sie bo musze leciec... przyjechaly dwie kolezanki z francji, ale jak znajde chwile czasu, to ci jeszcze pomarudze...
p
laissez_faire
 

Postprzez jurdab » 17 sie 2008, o 05:59

Witaj, z dużym zainteresowaniem przeczytałem Twój post - rzecz jasna tak wiele wspólnych obserwacji i depresyjnego cierpienia. Nie wiem czy potrafię dawać rady, bo sam w życiu popełniełem wiele błędów - z depresją gimnastykowałem się od 8 lat. Teraz wyszedłem i jest to dla mnie w kategoriach nieomal cudu.

Pomogło mi bardzo pisanie, do którego namówili mnie współpacjenci z psychoterapii grupowej. Dwa z moich tekstów: "Dzień bez daty" i "depresja z wybitym zębem" wstawiłem na forum - jeżeli "coś" w nich znajdziesz mój cel ich napisania będzie spełniony. Napisałem od tego czasu znacznie więcej, ale są to już teksty "niedepresyjne" - ot, takie igraszki literackie, które oczywiście chętnie udostępnie. Teraz podczas urlopu (idiotyczne, jak na faceta, który dzięki depresji jest od 1,5 roku bez pracy i nawet bez zasiłku - prosty pasożyt społeczny karmiony dzięki miłości kobiety, która WYTRZYMAŁA) napisałem pierwsze "komercyjne" opowiadanie.

Piszę o tym pisaniu, bo daje mi ono wiele siły - rozładowuje agresję, definiując problemy pozwala je łatwiej pokonywać, a wreszcie zmuszając do pracy umysł nie pozwala mu przejść w depresyjną galaretowato-rozedrganą masę. Nie zamykaj się w kapsule szklanej beznadziejności. W innych postach dostałeś wiele możliwości i życzliwych rad. W kapsule beznadziejności widać świat, ale nie można poczuć jego zapachu. Choć wiem jak to trudne, spróbuj wyjść na zewnątrz - wektory działania pojawią się nieomal same, bo z pewnością komuś, lub czemuś jesteś bardzo potrzebny i ten ktoś/coś bardzo Cię potrzebuje. Nie wymiguj się depresją, choć sam wiem jak to wygodne schronienie - niestety w tym schronieniu czai się śmierć - umysłu z pewnością, czasami też ciała.

Jesteś w tej chwili pewnie znokoutowany, ale już kojarzysz. Daj sędziemu odliczyć do dziesięciu, a potem podnieś się, przecież znasz siłę swojego ciosu - walka jeszcze nie skończona - przegrasz tylko wtedy, gdy staniesz z beznadziejnie opuszczonymi rękami - znokoutuje Cię nawet facet z wagi piórkowej. Pamiętasz "Rockiego" - przegrał walkę, ale WYGRAŁ coś znacznie większego. Masz prawo do błędów (tylko nie nadużywaj). Wstań, choćby na razie tylko na kolana, ale bez rezygnacji, z głową do góry! Jest taka, w moim poczuciu genialna, piosenka Budki Suflera - nazywa się to "Kolęda rozterek" (znajdziesz oczywiście na YouTube) - nigdy nie spotkałem tekstu i wykonania na granicy emisji głosu Cugowskiego, które tak byłyby cudownym balsamem na moje depresyjne rany.
Pozdrawiam, budzi się nowy dzień - może przyniesie coś dobrego, może złego, ale PRZEŻYJ go. Czego Ci życzę, nie jesteś sam!
jurdab
 
Posty: 67
Dołączył(a): 17 lip 2008, o 05:51
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Legion » 20 sie 2008, o 07:21

Podjalem decyzje, ze nie jestem w stanie wrocic na studia ze wzgledu na moj stan psychiczny,sytuacje w domu oraz brak srodkow finansowych. Poza tym studiowalem 4 lata i te lata stracilem. Mam obecnie w zyciu tak przejebane, ze dokladanie kolejnego stresora byloby zupelnym nieporozumieniem. Nienawidze ludzi, ktorzy "pomogli" zjebac mi zycie. Nienawidze. Nie potrafie juz normalnie zyc. Mysle ciagle o smierci. Nie potrafie sie usmiechac. Nie potrafie zartowac. Mysle kategoriami: albo sie zabic albo zacpac. Jedyna rzecz ktora mnie cieszy w tym pojebanym zyciu, to stan po zazyciu narkotyku. Jakiegokolwiek narkotyku. Stan kiedy nie czuje. Prosze nie odpisujcie na mojego posta. Wasze teksty jeszcze bardziej utwierdzaja mnie w przekonaniu, ze jestem sam i nikt mnie nie rozumie.
Legion
 

Postprzez Sanna » 20 sie 2008, o 13:28

Doskonale Cię rozumiem. Jesteś w bardzo złym stanie - tak złym że nie jesteś w stanie mysleć racjonalnie. Sama przestaję myśleć kiedy znajduję się w dole - przestaję myśleć nie dlatego że nie chcę, tylko nie jestem wtedy do myslenia zdolna, w głowie mam tylko rozpacz , niewiarę i lęk tak że nie ma miejsca na nic innego. Mój mózg przestaje pracować. No ale sama sobie zgotowałam ten los - od 3 miesięcy nie biorę leków, taka decyzja.
Przez większość czasu jednak mogę myśleć , wczoraj po południu zmów zaczęłam oddychać i poruszam się bez poczucia , że kamienie mam przywiązane do nóg, a nawet trochę rozumuję :), więc chciałabym udzielić Ci dwu odpowiedzi.
1. odpowiedź odpowiednia dla stanu w którym się znajdujesz- brzmisz jak osoba z ciężką depresją - jeśli możesz brać leki do je bierz, idź na psychoterapię, idź do ośrodka interwencji kryzysowej- mówi przez Ciebie ciężka choroba, szukaj pomocy.
2. odpowiedź na stan lepszy, kiedy będziesz już zdolny do logicznego myślenia- wczoraj uświadomiłam sobie że minęło już 10 lat odkąd nieprzerwanie pracuję, dodatkowo zajmuję się HR więc o rynku pracy , rekrutacji itp. wiem sporo. Pracę znajduje się bez ,, wkręcania" i ,, polecania", naprawdę. Szczególnie teraz. Nie trzeba mieć wybitnych kwalifikacji. Trzeba tylko realnie oceniać to co aktualnie można zaprezentować pracodawcy. Do produkcji i logistyki przyjmujemy osoby bez żadnego doświadczenia , ale na początku na stanowiska najniższe ( takich z przerwanymi studiami też, jak najbardziej) - liczy się chęć pracy, rzetelność , zdyscyplinowanie, obsługa komputera bardzo pomaga. Ambitne, pracowite osoby awansują ze stanowisk wyjściowych na wyższe- biorąc po prostu udział w rekrutacji wewnętrznej. To dzieje się tu i teraz w Polsce, przy obecnym rynku pracy jesteśmy bardzo szczęśliwi jeżeli na rozmowy przychodzą kandydaci trzeźwi, składnie się wyrażający, w miarę rozgarnięci. Jeśli chodzi o stanowiska wyższe niż wejściowe, to sprawa jest jasna- trzeba się wykazać albo odpowiednim doświadczeniem albo odpowiednim wykształceniem i szybkością uczenia się. Nikt tu nikogo nie wkręca - każdy pracę zdobywa sam. Trudno mi uwierzyć, że nie jesteś w stanie zdobyć zadnej pracy przy obecnym rynku. Zastanawiam się więc o jakiej sytuacji piszesz? Może o takiej gdy chcesz zdobyć pracę zupełnie odmienną od takiej w której masz doświadczenie? To tak jakbym ja np. chciała z personalnej zostać np. kierownikiem Biura Obsługi Klienta, tak? Hmm... no to musiałabym na jakiś czas zgodzić się na zejście niżej i szukać stanowiska młodszego specjalisty ds. obsługi klienta, asystenta w BOK , pracownika call center itp., żeby zdobyć jakieś doświadczenie a potem szukałabym stanowisk wyższych lub w lepszych firmach. Po prostu. MYślę , że załatwianie prac czy ,, wkręcanie" ma miejsce, jeśli ma, raczej w mniejszych firmach. A sytuacje kiedy ojciec zostawia Ci interes to tylko promil w stosunku do wszystkich zatrudnionych. Jak chcesz to przyślij na priva cv i list motywacyjny, mogę Ci je przejrzeć, poprawić, doradzić.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Następna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 505 gości

cron