nie chcę cię martwić, ani podpuszczać szachistko, ale jak odkryłam filry mojego ex w internecie i przeprowadziłam błyskawiczną i wnikliwą inwigilację (napisałam do dziewczyny, z którą podejrzewałam, że flirtuje), to okazało się, że istotnie mój ex mnie z nią zdradził. Dziewczyna okazała się uczciwa i powiedziała mi to (miałam też mase dowodów).
Oczywiście może się to różnie kończyć (mam na myśli internetowe flirty), ale moim zdaniem w zdrowym związku nikomu to nie jest do niczego potrzebne. Jeśli facet zaczyna flirtować w sieci, to czegoś mu brakuje. Nie rozumiałabym też jeśli odpowiada na czyjeś zaczepki. Z mojego punktu widzenia takie flirtowanie to zdrada. W takiej sytuacji, ja, żeby uciąć sprawę poprosiłabym o wszystkie loginy i nicki (oczywiście w rozmowie w 4 oczy, żeby już niczego nie zdąrzył wyczyścić czy zmienić), potem od ręki zalogowałabym się i nie czytając niczego zmieniłabym hasła. Potem zablokowałabym strony ze wszystkimi znanymi mi portlami społecznościowymi z "nasz-klasą" na czele i włącznie! To jedyne rozwiązanie, które mnie by mogło uspokoić. Wiem, że kontrola nie zastąpi zaufania i że mój pomysł jest beznadziejny, ale inaczej bym nie potrafiła.
Oczywiście moego ex wywaliłam z mojego życia jednym ruchem na zbity pysk.
Pytanie jak ty potrafisz do tego podejść?
nana