Zmieniam życie

Problemy z partnerami.

Postprzez Ladybird » 21 cze 2008, o 19:49

Szafirowa ,dziekuje za slowa pelne madrosci. :kwiatek2:
Ale... Dzisiaj rozmawialam z nim. Poczatkowo na moje slowa zareagowal bardzo emocjonalnie, mowil o dniu dzisiejszym, ze przeciez wszystko robi, chce dawac pieniadze, jexdzi na zakupy. Zaczal w koncu krzyczec na mnie, mowiac ,ze mam trudny charakter i nie da sie ze mna zyc. O to mi chodzilo ,aby go sprowokowac i aby wrocil do dawnych zachowan. Powiedzialam na to, ze zyc ze mna nie musi, nie musi akceptowac moich wad , dodalam, ze zupelnie nie pasujemy do siebie i powinnismy szybko zakonczyc ten zwiazek. Na to szybko sie zreflektowal i zaczal mnie przepraszac za wszystko co powiedzial wczesniej i teraz, twierdzac ,ze taki jest, ze czasem mowi za duzo, choc tak nie mysli.
I co? Skonczylo sie na tym, ze pojechal ze mna isynem na lotnisko ( janek ma dzis imieniny, a kocha samoloty) i zrobil zakupy, ale widzialam ,ze z ciezkim sercem.
Jak ja mam do niego dotrzec ,aby zrozumial, ze ma odejsc? Inaczej nie umiem. Jestem pewna, ze nie chce z nim byc. Tak pewna nie bylam nigdy.
Ale on nie szanuje mojej decyzji, albo moze nie wierzy w nia, choc powiedzialam dzis to mu bardzo powaznie.
Moze ktos ma jakis pomysl ,aby wybrnac z tej sytuacji. Nawet powiedzialam dzis o tym, aby sie spakowal w najblizszych dniach. Czy w jego malzenstwie tak bylo, ze on nie traktuje moich slow powaznie?
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez limonka » 21 cze 2008, o 20:35

zastosuj sie do madrych rad szafirowej:):)i sytuacja sie rozwiaze:):)

moim zdaniem on sie stara tylko dlatego ze przy tylku mu sie pali...a zakupy to jest jego psi obowiazek a nie cos nadzwyczajnego!!!! :twisted:

ciesze sie ze otworzylas oczy i masz juz go gdzies a kwestia wyprowadzki to tylko kwestia czasu:) :D
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Ladybird » 21 cze 2008, o 22:10

Moze jednak lepiej go zabrac na te wycieczke, a potem sprawa rozwiaze sie sama, bo on jedzie do Norwegii po rzeczy i samochod. Wtedy moge mu powiedziec, ze nie ma po co wracac. Nie ma szans, on nie wyjedzie. siedzimy teraz ,on gapi sie na mecz, probowalam sprowokowac go do rozmowy, aby udowodnic mu, ze malo co nas laczy. Ale wtedy wylaczyl mecz i zaczal gadac ze mna. Robi wszystko co chce, jest wspanialy, pojechalismy na duze zakupy, zaplacil za wszystko. Stara sie. nagle zmienil sie o 180 stopni. Spytalam sie go ironicznie dlaczego tak sie dzieje? Ale on jest za glupi ,zeby na to odpowiedziec.
Wcale nie usmiecha mi sie wyjazd z nim,ale nie sadze, ze bede umiala postawic sprawe na ostrzu noza. moze bede umiala, ale on i tak tego nie przyjmie do wiadomosci.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez agik » 21 cze 2008, o 23:19

Heja
Ale się porobiło :roll: ...

Wiesz, ja sobie myślę ( i kiedyś Ci to napisałam), ze lubiliscie się gonić. Żyłaś w wielkiej niepewności przez ten rok. Na zmianę piękna miłośc i rózne wstrętne akcje i kłótnie...
Schemat sie powtarza znów- Ty uciekasz, on Cie goni... Nawet mu sie nie dziwię, że nie wierzy. Juz parę razy przeciez uciekałaś mu. No, ale mniejsza o to.

I powiem Ci, ze jak na taką rangę, to lekko chce objechac. Ty mu mówisz, ze koniec, a on łaskawie zrobi zakupy? I nawet o to tez mniejsza...

Myślę, że uwierzy Ci, jak mu STANOWCZO ( ale i grzecznie) będziesz przypominać, ze koniec. Metoda kropli drążącej skałę. " Możesz zostać do tego i tego dnia", "jak tam pakowanie"...

Co do wycieczki- jak go zabierzesz, to będzie myślał, ze to jakas Twoja nowa gierka, ze niby nie chcesz, ale chyba nie do końca...
Nie masz obowiązku zabierać go na egzotyczne wycieczki!!!
Jak nie masz kogo zabrać- to weź mnie :wink: ( żart)

I wiesz, co? Myślę sobie, ze do tej pory zyłaś marzeniem, chciałaś go a on robił numery i fochy. Odległość o brak osobistego kontaktu tez dodały rozmarzenia i innego niesamowitego blasku tej znajomości. On sobie robił z Tobą co chciał, a Ty i tak zyłas marzeniem i tęsknotą. Nie chciałaś nikogo słuchać> To zrób tak i teraz! Skoro jestes pewna, jak nigdy- to po prostu zrealizuj, to co w Tobie siedzi.
Nic mu nie jesteś winna, jesteś u siebie, a on u Ciebie jest gościem. Masz wszystkie karty w ręku i naprawdę nie musisz się niczym przejmować. Masz swoje własne przekonanie, pewnośc, jak nigdy, masz swoją własnośc, masz Waszą przeszłość, w której tylko Ty byłas strona dająca, rezygnującą ze wszystkiego ( ze swojej firmy, ze swoich planów, a on co? łaskawie dawał i daje się karmić, upija się, nie możesz na niego liczyć w żadnej sprawie> pamiętasz jeszcze, jak odmówił Ci gościny, kiedy przyjechałaś do Norwegii?? Pisałaś, ze zamieszkałaś w hotelu... O ile wiem, w Polsce też są hotele...) , masz wreszcie prawo po swojej stronie.

Myślę, że wystarczy, ze dasz mu jakiś czas, zeby się wyprowadził, a potem konsekwentnie będziesz się tego trzymać. Kłocic się z nim nie musisz, urządzać scen też nie musisz. Prowokować go ani dać sie prowokować tez nie musisz.
Myslę, ze będziesz w porzadku wtedy. Zachowanie na poziomie.
Wchodząć z nim w pyskówki, w sprzeczki, zabierając go na wakacje- oddalasz wizję kulturalnego rozstania.

I rzeczywiście- JEŚLI WIESZ, ZE TEGO CHCESZ- to działaj, nic mu nie jesteś winna.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Szafirowa » 22 cze 2008, o 00:49

Dziękuję Ci Ladorado za słowa uznania, nie jest to jednak żadna mądrośc moja, tylko życiowe doświadczenie przeze mnie przemawia.
Staram się wyciągac wnioski i uczyc się ze wszystkiego co mnie spotyka.

Nie rozumiem, co to znaczy że "on i tak nie przyjmie tego do wiadomości" ??
A co przepraszam - zapłacił za swój udział w tej wycieczce ?
Jak można nie zrozumiec, że gościna (nieważne z jakich powodów udzielona) kiedy się kończy, to należy wracac do domu ?

Ladorado, jeżeli jesteś zdecydowana zakończyc ten związek i pewna tej decyzji ... musisz byc konsekwentna.
On musi się wyprowadzic w określonym przez Ciebie terminie i KONIEC KROPKA. Poinformuj, że w przeciwnym wypadku wysyłasz jego rzeczy pocztą do NO, albo zostawiasz na najbliższym dworcu w przechowalni bagażu, w domu zmieniasz zamki, informujesz o całej sytuacji rodziców i prosisz ich o pomoc a ponadto nie zawahasz się poprosic o interwencję policję.
Nie umiem jakoś pojąc, że godzisz się na obecnośc w życiu i domu Twojej rodziny, osobnika - z którym nie chcesz byc.
To na jakiej zasadzie to się wszystko odbywa ?
On jest u Ciebie bo mu tak wygodnie i dobrze i w nosie ma Twoją wolę ?
Ty jesteś żywicielem, a on pasożytem.

Powiedz mi proszę, czy Ty mogłabyś w ten sposób postąpic z nim ?
Przecież kiedy byłaś w Norwegii a on nie chciał Ci udzielic gościny i choc grzecznie o nią prosiłaś, zdecydowanie odesłał Cię do hotelu ! Gdybyś nawet wtargnęła do jego domu, gdybyś udawała, że nie słyszysz tego co mówi do Ciebie - to pewnie wyrzuciłby Cię na ulicę.

I doprawdy, moim zdaniem, o wiele lepiej pozwolic aby zmarnowały się pieniądze zapłacone za jego udział w wycieczce na Kretę.
Przecież jego wyjazd z Wami zepsuje na pewno Tobie wypoczynek i radośc z wyjazdu i pewnie Twoim dzieciom również, ponieważ uwierz mi - koszmarnie się wypoczywa w napiętej, nieżyczliwej atmosferze. Tak naprawdę odlicza się dni do powrotu do domu.
Dlaczego musisz go ze sobą zabierac ?
Jeśli nie chcesz, to sprawa jest absolutnie jasna i czysta - on nie jedzie.

Gdyby jakiś facet z którym chcesz byc, powiedział Ci - to koniec, nie chcę Ciebie, wyprowadź się, koniec naszego związku - a kilka dni później zabrał Cię na zagraniczne wczasy, które opłacili jego rodzice, to co byś o sytuacji zaistniałej pomyślała ?
Głowę daję że: "e tam, co on gada, jaki tam koniec"
Po czym żyłabyś dalej w poczuciu nie zmąconej równowagi.
Myślę, że R. jak najbardziej również tak pomyśli.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez Ladybird » 22 cze 2008, o 08:24

Dziekuje szafirowa za madre rady, dziekuje wszystkim wam :)
Sytuacja jednak, przynajmniej dla mnie, nie jest taka prosta. Poniewaz czuje sie za nia odpowiedzialna. Wspolnie z nim przeciez postanowilam o naszym wspolnym zyciu, a nawet slubie.
To juz do czegos zobowiazuje.
Co prawda zawiodl mnie, zrobil mi juz swinstwo, powiedzial kilka przykrych zdan, czego sie nie cofnie.
Ale... teraz posypuje glowe popiolem, przeprasz, mowi, ze kazdy popelnia bledy, mowi, ze on tak nie myslal, tylko powiedzial to w nerwach.
teraz zachowuje sie wspaniale, utrzymuje dom, robi wszystko , co powinien robic odpowiedzialny facet. Trudno sie przyczepic.
Ale ... jest drugie ale, powinien to robic jak przyjechal, a nie teraz kiedy czuje,ze grunt mu sie pali.
Dlatego pewnie przejzalam na oczy, na szczęscie, milosc wygasa, czuje to. Zreszta jak we mnie brak czulosci, to i on robi sie coraz bardziej chlodny.
Wiem, ze sprawa rozwiaze sie sama, ale jest wycieczka i musze dzialac szybko.
Wiem tez ,ze jak wyjedzie bede czula pustke, bedzie mi zle, ale przeciez nie moge tak zyc , jak teraz. Niedlugo nic nie zostanie z naszego uczucia.
Rozmawialam z nim wczoraj , jak wielokrotnie mnie krzywdzil, jak milczal miesiac, nie piszac nawet krotkiego zdania. To bylo podle, na to nie ma wytlumaczenia.
O tym ,jak mnie nie chcial przyjac i musialam isc do hotelu. Tu tlumaczy sie, ze to mieszkanie matki, a nie jego. Ale sa inne mozliwosci, sa znajomi z wielkimi domami, potem jak juz bylam, nagle znalazlo sie miejsce u znajomych, ale nie skorzystalam. mam honor.
Nie ma tez miedzy nami porozumienia duchowego, on nie chce rozmawiac, wieczorem on sie gapi na mecz, a ja pisze tu. Jak stare malzenstwo po 20 latach stazu!
Dzis znowu porozmawiam, tym razem musze byc stanowcza.
Duzo do myslenia daje mi sytuacja mojej przyjaciolki, ktora odeszla wlasnie od męzczyzny po 7 latach. A byla pewna, ze on nie jest dla niej juz po roku. I tak to ciagneli, ona byla niezadowolona, zwiazek jej nie dawal zadnej satysfakcji.
Cierpi teraz, ale jest szczesliwa, ze jej sie udalo znalezc sile ,aby odejsc.
Ja tez musze znalezc, choc wiem, ze mi bedzie zle. Samotnej. Ale z nim nie chce spedzic zycia. To tez wiem.
Zycze milej niedzieli :)
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez agik » 22 cze 2008, o 08:38

Ladorado, pewne zobowiązania zostały podjęte w innej sytuacji. Wtedy jeszcze myślałaś, ze go kochasz...

No, ale to wszystko wiesz...

Przeszkody, które wyliczasz, to raczej błahe sa.

Chcesz sie z nim rozstać- to co CI może stanac na przeszkodzie? Tym bardziej, ze nie macie wspólnego majatku, w zaden sposób nie jesteś od niego zależna...

Niepokoją mnie Twoje skoki decyzji - obrót o 180 stopni.
Mam nadzieję, że nie zrezygnowałas z pomocy psychologa?

Miłego wypoczynku zyczę. Jak zabierzesz go ze sobą, dołozysz sobie tylko kłopotow i rozterek. Jemu tez dołozysz.

I nie ma tak, ze sprawy rozwiązują się same. Raczej sprawy trudne pozostawione same sobie mają tendencję do zmieniania się ze żłych na jeszcze gorsze.

Pozdrawiam serdecznie.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Gaba » 22 cze 2008, o 08:46

Wiesz...Ja też miałam kiedyś męża...W kwietniu tego roku uprawomocnił mi się wyrok rozwodowy . Już po pół roku od ślubu wiedziałam,że to nie to...Mimo wszystko trwałam. Urodziło nam się dziecko ale wszystko było takie płytkie...Bez sensu ( między nami oczywiście - bo synek to cudo)
Nie chcę się mądrzyć , ani dawać rad bo każdy musi sam podjąć decyzję i co dla jednego jest powodem do rozstania dla drugiego może być do zaakceptowania...
Ale... co chcę powiedzieć... ,że myślę,że dużo straciłam w sensie miłości.
Bo gdybym rozstała się z mężem po pól roku tak jak chciałm to może spotkałabym mężczyznę z którym urodzenie nam się dziecka byłoby spełnieniem naszej miłości.Razem byśmy wychowywali , dbali o wnuki w dalekiej przyszłości , mieli mnóstwo wspomnień ze sobą zwiazanych i na koniec mogl powiedzieć ,że dziękujęmy sobie za te wszystkie lata bardzo szczęśliwe...
A tak ... U mnie trwanie nie zdało egzaminu...
Życzę Ci dużo szczęścia i miłości niezalężnie od podjętej decyzji
Gaba
 
Posty: 121
Dołączył(a): 31 maja 2008, o 17:14
Lokalizacja: Polska

Postprzez Ladybird » 22 cze 2008, o 17:44

Odszedl...
Jestem sama...
Placzę...
Sama nie wiem czemu...
Rano z nim rozmawialam o wszystkim , o tym co czuje, bardzo spokojnie. On zaakceptowal moja decyzję, uszanowal ja, zainponowal mi tym. Rozmawialismy dlugo, o wszystkim. Widzialam milośc w jego oczach, przykro mi sie zrobilo i zal jego. Potem mnie przytulil, przepraszal. Sama juz nie wiedzialam co robic. Przyznal sie do bledow.
Potem dzieci jechaly do kina, poprosilam go o pieniadze, dal na trojkę 50 zl. To nawet nie starczy na kino, a bilety na pociag, a jekies picie czy jedzenie? Dal wiecej. jak wrocilam ze stacji, poprosil nie o rozmowę. Zaczal mnie oskarzac, krzyczec, ze jestem pijawka, ze tu taka kasa idzie, ze go nie stac. I ze wyjezdza, zaczal sie pakowac, krzyczal caly czas, wyzywal mnie, oskarzal o wszystko.
Wiedzialam, ze dzwonil do mamusi i nakręcil sie, rano przeciaz mowil co innego.
Oskarzyl mnie, ze wydal na mnie 4500 koron przez 10 dni, policzylam wszystko i okazalo sie, ze wydal 630 zl. Ja nie wiem co zrobil z reszta.
Powiedzialam mu, ze nie stac go nawet na odejscie na poziomie. Chce mnie oskarzyc ,aby sie lepiej poczuć. Jeszcze do tego jutro mam biopsje, bo mam guza na piersi i nie wiadomo czy nie jest zlośliwy. Poplakalam sie, nie myslalam ,ze bede oskarzana o wszystko. On zmiekl, przytulil mnie, zaciagnal do lozka i chcial zostac. Ale nie pozwolilam mu , odwiozlam go na pociag, strasznie zalowal wszystkich slow. Ja mu powiedzialam, ze nigdy juz mnie nie zobaczy. Za duzo powiedzial, uslyszalam nawet to ,ze sa kobiety, ktore utrzymuja swoich kochankow, a ja tylko ciagne i niedlugo nic nie bedzie mial, dlatego musi uciekac. Nie chcial wyjezdzac, ale przypomnialam mu ,ze jak zostanie, to zabiore mu wszystko, więc lepiej dla niego jak pojedzie.
Tak mi zle, nie myslalam, ze uslysze tyle prykrych rzeczy, jaka to niby jestem ,jakie mam wady ,trudny charakter.
Potem chcial to odkrecic, bo powiedzialam, ze u mnie sa duze mozliwości ,tylko potrzeba faceta z glowa, a nie o kase chodzi, bo wszystko jest gotowe, wystarczy tylko troche inicjatywy ,aby rozkrecic biznes.
Zrobilam to wszystko ciezka praca.
Glupio mu bylo strasznie. Zalowal bardzo ,slow, wycieczki, mnie.
Trudno.
Powiedzial ,ze bedzie dzwonil.
A rano mowil zupelnie inaczej. Jak ozna sie tak zmieniac w ciagu kilku godzin? To nienormalne. Nawet jesli nie umiem planowac finansow, to nie powod ,aby mnie zostawiac.
Pokazal caly siebie.
Ale mimo wszystko bardzo mi zle, bardzo...
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Gaba » 22 cze 2008, o 18:07

Tak ... wiedza o tym jaki jest partner a i tak ból po jego stracie
Witaj w klubie
Mam to samo

Więcej w wątku no i koniec...

Jest okropny,samolubny,egoistyczny................................itp itd
a i tak jest mi źle,chce mi się ryczeć
Gaba
 
Posty: 121
Dołączył(a): 31 maja 2008, o 17:14
Lokalizacja: Polska

Postprzez Ladybird » 22 cze 2008, o 18:26

Gabuś, przytulam we wspolnym smutku :pocieszacz:
smutno mi bardzo, a rano mi mowil, ze odejdzie skoro tak sobie zycze, ale zacznie zarabiac i bedzie mi dawal ,aby sie zrewanzowac za wszystkie krzywdy ,ktore mi wyrzadzil. On jest chory, bo za kilka godzic zmienil front i oskarzal mnie o wszystko. :cry:
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Szafirowa » 22 cze 2008, o 20:45

Ojej, ale się porobiło.
Przyznaję szczerze, że zupełnie się pogubiłam i Ladorado nie nadążam za Tobą ...
Uszanował Twoją decyzję, później nie chciał dac pieniędzy na kino dla dzieci, później awantura z wrzaskami, później zaciągnął Cię do łóżka (jak to w ogóle możliwe ??!!) ... dalszy ciąg awantury, słowa uznania dla Twojego biznesu, pomysłu na życie ... znowu awantura, obrażanie Cię ...

Najsmutniejsze jest chyba to co napisałaś, że on bardzo żałował - słów, wycieczki, Ciebie.
Nie obraź się, ale myślę, że właśnie w takiej kolejności R. to odczuwa.

Żałował słów, bo gdyby nie powiedział aż tyle, to nadal miałby wygodne gniazdko, bez żadnego wysiłku czy też wkładu ze swojej strony, ani finansowego, ani wydaje mi się emocjonalnego ...

Wycieczki też żałował - bo fajnie byłoby pojechac za darmo na Kretę. Rzadko się trafia taka możliwośc.

A Ciebie rzeczywiście zostawił sobie na koniec tego żalu.
Dobrze że w ogóle mu go wystarczyło ...
:(
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez agik » 23 cze 2008, o 01:17

Ej, no...
W czym rzecz?
Masz, co chciałas? Czy nie?

Nie rozumiem...
Uważasz, ze można powiedzieć facetowi "spadaj", a on potulnie skuli ogon i pójdzie? bez słowa?
Żeby Ciebie przypadkiem nie urazić?

Jeju!! a myslisz, że jego nie boli?
Jakby nie było- odsuniecie?

Łatwo Ci poszło, wyprowadził się. Przeciez masz, co chciałaś!!!!

Rozumiem, zę Ci ciężko, bo pochowałaś nadzieję na stabilne życie.
Tylko mam wrażenie, ze troszkę robisz z siebie męczennice, bo usłyszałaś pare przykrych słów.
No, sorry, ale od tego się nie umiera!

Ladorado!!!
Zrobiłaś najlepszą rzacz, jaką można zrobić! Pożegnałas pana i nie robiłaś mu złudzeń. To, ze się źle czujesz, że czujesz się niesprawiedliwie potraktowana- to chwila. I jak to z chwilą bywa- minie.

Rozstanie bywa bolesne- Ja to wiem, a Ty wiesz lepiej ode mnie.
Łatwo poszło- naprawdę.
Każdemu jest trudno słyszec przykre rzeczy, ale w tym wypadku nie potrzeba się dziwić.

Teraz będzie już tylko lepiej!!

No!

Bużka
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Ladybird » 23 cze 2008, o 09:18

---------- 07:45 23.06.2008 ----------

Widocznie Agik ,ja mam nierowno pod sufitem i dobrze ,ze mnie zdrowo opieprzylas.
Sama nie wiem czego chce. Wlaściwie tak bylo w kazdym moim zwiazku, szybko zaczynalam dostrzegac tylko same wady partnera. Robilam sie przykra , a oni zamiast wydobywac swoje najlepsze cechy ,jak to jest w szczęsliwym zwiazku ,robili sie okropni. I wcale im sie nie dziwie.
Mam jakis problem ze soba, jak jestem w zwiazku, fajnie jest tak średnio przez miesiac, potem robie wszystko ,aby partner mnie znienawidzil i odszedl.
A jak odchodzi cierpie.
jestem nienormalna i tyle.
Nie jestem DDA ani nic z tego. Wychowalam sie w normalnej rodzinie, rodzice sa do tej pory ze sobą.
Agik, dobrze mi napisalas. Skrzywdzilam tylu meżczyzn, a naprawde mnie kochali.
Tak chcialam ,żeby R. przyjechal i natychmiast zaczęlam sie najezac i szukac dziury w calym
to mial mnie dosc. Wcale mu sie nie dziwie. Po prostu jestem beznadziejna, a oni mnie naprawde wszyscy kochali. Ale niestety idealami nie byli. Jak kazdy z nas.
Ja juz nie ma sily do siebie, do zycia. nawet do pisania tu.
Zalamalam sie. Rozpaczam, ale nad swoja beznadziejnościa, bo wiem ,ze nigdy nie wyjde z tego schematu. :(

---------- 09:18 ----------

Inaczej powinnam zatytulowac swoj temat " Nie umiem zmienic zycia"
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez bunia » 23 cze 2008, o 09:33

A ja zapytam przed czym sie bronisz?....wyszukiwanie wad jest typowe dla samoobrony "tak na wszelki wypadek" tzn. chcesz siebie uchronic ale przed czym?kto w przeszlosci Cie skrzywdzil i na kim tak sie zawiodlas,ze teraz nie masz odwagi otworzyc sie na zwiazek ktory rowniez z wadami moze funkcjonowac.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 140 gości

cron