Nie wiem co mam robić

Problemy związane z depresją.

Nie wiem co mam robić

Postprzez rudasasha » 18 kwi 2014, o 02:14

Bardzo potrzebuję się wygadać, lecz nie bardzo wiem jak zacząć... Od dłuższego czasu myślę o tym, że potrzebuję pomocy, bo sama sobie nie dam rady. Nie mam żadnych przyjaciół ani nikogo z kim mogłabym pogadać. Mieszkam z facetem, on co prawda zawsze mówi, że mogę mu powiedzieć wszystko, ale ja mam opory przed takim uzewnętrznianiem się komuś kogo się zna, nie chcę żeby czuł do mnie coś w rodzaju litości czy coś takiego.
Zacznę może od tego, że nigdy nie byłam u żadnego specjalisty i choć chyba powinnam, to się po prostu tego boję.
Kiedy miałam ok. siedem-osiem lat wydarzyło się coś strasznego w moim życiu, ale jakimś cudem wymazałam to wtedy z pamięci. Nie wiem jak to się stało, ale będąc w wieku około gimnazjalnego wspomnienia spadły na mnie jak grom. Wydaje mi się, że od tego to wszystko się zaczęło. Od tamtego czasu mam napady depresji (?) nie wiem jak to nazwać, po prostu wszystko jest obok mnie niby ok, ale wewnętrznie czuję się jak śmieć. Najgorszy moment trwał kilka miesięcy, praktycznie wcale nie wychodziłam wtedy z domu, zawaliłam przez to studia, na które do tej pory nie wróciłam bo nie czuję się gotowa. Kiedy trzy lata temu poznałam mojego obecnego partnera, czułam się jakbym odżyła. Od początku spędzaliśmy dużo czasu razem, dawał mi poczucie bezpieczeństwa. Wcześniej w nocy dręczyły mnie koszmary albo bezsenność - kiedy poznałam go, zaczęłam w miarę normalnie funkcjonować. Naprawdę uwierzyłam, że będzie dobrze.
Jednak to znowu wróciło, nagle, bez powodu. Uczucie beznadziejności. Nie ma koszmarów, ale za to pojawiły się myśli samobójcze i to mnie przeraża. Wiem, że takie rozwiązania są bezsensu, jeden z moich kolegów powiesił się i wiem jaki to koszmar dla jego rodziny, więc dlaczego o tym myślę? Chcę żyć tak jak żyją inni, ale nie potrafię. Chcę się wziąć w garść i jakoś ruszyć dalej.
Tak bardzo przeraża mnie wizyta u jakiegoś specjalisty. Nie wyobrażam sobie jakiejkolwiek terapii. Nie potrafiłabym mówić o tym wszystkim komuś obcemu. I tak pisząc tutaj, piszę ogólnikowo, bo nie potrafię mówić o tym co się ze mną dzieje. Mój facet wie co się kiedyś wydarzyło, kiedyś mu powiedziałam w jakimś moim porywie smutku, ale też nigdy później nie rozmawialiśmy o tym, zawsze ucinałam jakiekolwiek próby zaczęcia tematu z jego strony. Zresztą boję się, że on nie zrozumie mojego smutku albo go zbagatelizuje. A ja czuję, że potrzebuję pomocy, boję się, że doprowadzi mnie to do mojego najgorszego stanu.
rudasasha
 
Posty: 2
Dołączył(a): 18 kwi 2014, o 01:20

Re: Nie wiem co mam robić

Postprzez Jigsaw » 18 kwi 2014, o 09:09

Wiesz nie musisz się obawiać. nie musisz mówić o wszystkim. wcale nie musisz mówic o przyczynach. ale do specjalisty pojsc musisz i to jak najszybciej. jeśli nie dla siebie to dla chłopaka.. choć ten brak zaufania niepokoi.. bo to może negatywnie wpłynąc na związek. a jeśli chodzi o terapie to ja obecnie chodzę na grupową i jest jedną kobieta która od 4spotkań się nie odezwała.. zrobi to kiedy będzie gotowa.. jeśli Tobie trudno sobie wyobrazić że kiedykolwiek będziesz gotówa to wiedz że dobra terapia Ci w tym pomoże.. bo wypieranie to najgorsze rozwiązanie, ale to kwestia na dalsza przyszlosc. a depresji się nie wstydz w końcu szacuje się że cierpi na nia kilka milionów ludzi w naszyM kraju..
Avatar użytkownika
Jigsaw
 
Posty: 1553
Dołączył(a): 8 lis 2013, o 19:04

Re: Nie wiem co mam robić

Postprzez Sansevieria » 18 kwi 2014, o 10:19

Jigsaw, są sprawy, o których akurat z partnerem w związku czasem lepiej nie rozmawiać zbyt dokładnie. I nie jest to kwestia zaufania tylko raczej kwestia ewentualnego obciążania partnera cieżarem nie do udźwignięcia, wprowadzaniem go/jej w sprawy czasem zbyt trudne do ogarnięcia i uniesienia. Jeśli sie jest ofiarą wykorzystania czy gwałtu to obszerne wyznania na ten temat z zasady negatywnie wpływają na związek. I lepiej zachować rozwagę w ujawnianiu, i z uwagi i na bezpieczeństwo własne, i na dobro związku.

Rudasasha, sama widzisz, że nie dajesz rady. Z tego co piszesz wyczuwam, że doszłaś do momentu, w którym już bardzo potrzebujesz powiedzieć komuś co się zdarzyło jak miałaś kilka lat. Wywalić z siebie tą Tajemnicę, której niesienie niszczy Ci życie. Oczywiste jest, że obawiasz się pójścia po pomoc do kogoś z zewnatrz, obcego. Choć czasem łatwiej podzielić się Tajemnicą z kimś obcym, bo obcy nie istnieje w codziennosci, co by nie zrobił mozna mieć nadzieję ze nie wpłynie to na nasze życie codzienne, obcego łatwiej w razie czego wyelimnować z życia codziennego. Jeśli sie zbierzesz w sobie, zapiszesz na sesję konsultacyjną do psychoterapeuty (nie zwykłego psychologa i nie psychiatry), pójdziesz i po prostu wywalisz z siebie to, co się zdarzyło to co Ci grozi? Psychoterapeuta jest zobowiązany do zachowania tajemnicy zawodowej i to co mu/jej powiesz poza gabinet nie wyjdzie. Z racji zawodu słyszy rzeczy przeróżne, hardocore - jest pratycznie pewne że z jego/jej punktu widzenia będziesz kolejną osobą, która opowiada o takich akurat zdarzeniach z własnego życia. Szoku nie przeżyje, będzie wiedział/a jak zareagować i jak Ci pomóc. Terapeuta nie oceni Cię oraz nie osądzi - bo takie są reguły gry w psychoterapii. Złego słowa nie usłyszysz. A jeśli cos będzie twoim zdaniem nie ok podczas takiej sesji konsultacyjnej to zawsze mozesz wstać i wyjsć nikomu nic nie tłumacząc - i nie poniesiesz nijakich konsekwencji, nikt Cię nikt nie bedzie gonił, ani zmuszał do powrotu do gabinetu i składania zeznań. Oczywiscie taki ewentualny terapeuta musi mieć odpowiednie kwalifikacje zawodowe, ale w dobie internetu sprawdzenie życiorysu zawodowego terapeuty nie stanowi problemu, zresztą uczciwi udostepniają życiorys zawodowy bez oporu. "Jak wybrać dobrego terapeutę " w formie poradnika dla potencjalnego klienta to znajdziesz choćby i na stronie głównej Psychotekstu o ile pamiętam, zresztą takie porady też są w necie na licznych stronach poradni psychologicznych , co sprawdzic zeby nie trafić do naciagacza czy partacza jakiegos, i nie jest to specjalnie trudne oraz, jak każde szukanie w necie, nie stanowi dla Ciebie zagrozenia, szukanie nie zobowiązuje do działania czy ujawniania czegokolwiek komukolwiek.
To, co powyżej, ileś lat temu tłumaczyłam samej sobie zanim poszłam gdzie powinnam czyli na terapię. Ponieważ jestem ofiarą wykorzystania seksualnego w dzieciństwie i to wykorzystania tzw. wewnątrzrodzinnego (sprawca to osoba z bliskiej rodziny) opór miałam kolosalny. Ale ...po latach z pełną odpowiedzialnoscią mówię - warto było. Odzyskałam swoje życie.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Nie wiem co mam robić

Postprzez Jigsaw » 18 kwi 2014, o 11:41

hmm nie bylem pewien ze rudasashy chodzilo o wykorzystywanie;
w takim przypadku to moze faktycznie
chociaz wg mnie jesli partner moglby negatywnie zareagowac na fakt ze ktos zostal w przeszlosci skrzywdzony to bylby powod zeby zastanowic sie nad zwiazkiem- oczywiscie wszystko zalezy od szczegolow, a tych tutaj nie znamy.
I nie ma potrzeby na tym zeby sie skupiac.

Takze Rudasasho pozwol sobie odczarowac obraz specjalisty - psychoterapeuty (chociaz pojscie do psychiatry po leki mogloby w jakichs sposob Ciebie osmielic i ulatwic przejscie terapi wiec ja bym tutaj nie naciskal ze to koniecznie musi byc przejscie terapii w pierwszej kolejnosci) i pamietaj, ze nie jestes sama, choc teraz pewnie wydaje Ci sie bardzo trudne do uwierzenia, to mozesz dac sobie rade, czego Ci bardzo zycze!
Avatar użytkownika
Jigsaw
 
Posty: 1553
Dołączył(a): 8 lis 2013, o 19:04

Re: Nie wiem co mam robić

Postprzez Sansevieria » 18 kwi 2014, o 12:08

Jigsaw, co sie zdarzyło Autorce to nie wiemy.
Przy wykorzystaniu w historii życia wiadomo że z rozmowami z partnerem trzeba rozważnie. To wiem z całą pewnoscią. Ale Jigsaw, wyobraź sobie partnera obciążonego obszernymi wyznaniami na temat calkiem nie seksualnych zachowań ostro przemocowego ojca - pijaka. Też moze nie ogarniać, że ojciec goni za matką z nożem w ręku a przerażone dzieci wieją w mroźna noc itd. Też moze zostać przeciążony i nie mieć pojecia co z takimi wyznaniami najbliższej osoby zrobić dalej. Oraz ma prawo nie umieć wesprzeć, nawet bedąć naprawdę dobrym człowiekiem i kochajac bardzo. Partner nie terapeuta. Nie mówie żeby milczeć czy zatajać, ale nie jest rozsądnym zakładać że przy czymś naprawdę szokującym i hardocore'owym w historii życia kochajacy partner podoła calemu cieżarowi wyznań. To nie jest kwestia zaufania. Inną sprawą jest "miałam ojca alkoholika" a inną dokładne opowiadanie i głębokie wyznania i historie z przeszłosci opowiedziane ze szczegółami. Tu warto zachować rozwagę. Bo partner nie jest ani terapeutą ani też dobrym rodzicem, co sie zaopiekuje.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Nie wiem co mam robić

Postprzez Jigsaw » 18 kwi 2014, o 19:34

No oczywiście w pełni się zgadzam, choć też dobrze jeśli partner będzie w stanie udać się do specjalisty po rade, niekoniecznie minione tragedie są ostanie, przyszlosc nie zawsze jest różowa. a coś wiedziec powinien choćby dlatego by nie zaczął siebie obwiniac jeśli z tej traumy wynikają problemy w związku. ale ok dosyć tego teoretyzowania
Avatar użytkownika
Jigsaw
 
Posty: 1553
Dołączył(a): 8 lis 2013, o 19:04

Re: Nie wiem co mam robić

Postprzez rudasasha » 19 kwi 2014, o 10:09

Nie wiem czy mój partner zareagowałby źle, gdybym mu opowiedziała dokładnie co się stało, ale nie o to chodzi. Jest wspaniałym człowiekiem, ale z całych sił staram się nie okazywać mu jak bardzo źle się czuję, bo on tego po prostu nie rozumie, jak to jest kiedy jestem w takim stanie. Oczywiście nie zawsze to się udaje, ostatnio coraz trudniej... Nie mam siły nic robić, ale muszę, bo za coś muszę żyć, muszę codziennie iść do pracy. Chodzi o to, że ogólnie w naszym związku jest dobrze, ale kiedy on widzi, że źle się czuję, to on się czuje winny, bo myśli, że coś jest nie tak między nami. Nie rozumie, dlaczego tak często płaczę, mówi, że to co się wydarzyło było kiedyś i że powinnam o tym zapomnieć. A to wcale nie tak, że ja o tym myślę cały czas. Nachodzą mnie myśli różne. Czuję się nieszczęśliwa, choć to słowo nie określa tego dokładnie. I czuję się jeszcze gorzej kiedy on się obwinia o coś. Widziałam jak zareagował jak kiedyś mu wspomniałam, że mam myśli samobójcze... dlatego nie chcę z nim o tym rozmawiać.
Umówienie się z terapeutą to pewnie tylko prywatnie? Ile to może kosztować? Z pieniędzmi bardzo ciężko u nas...
rudasasha
 
Posty: 2
Dołączył(a): 18 kwi 2014, o 01:20

Re: Nie wiem co mam robić

Postprzez Księżycowa » 19 kwi 2014, o 13:39

NIe, nie tylko prywatnie. Można znaleźć dobrego terapeutę na NFZ.

rudasasha napisał(a): Nie rozumie, dlaczego tak często płaczę, mówi, że to co się wydarzyło było kiedyś i że powinnam o tym zapomnieć. A to wcale nie tak, że ja o tym myślę cały czas.


Twój partner albo nie wie, że nie można mówić czegoś takiego osobie w takim stanie, bo to pogarsza, albo coś mi tu nie ładnie pachnie...

To nie jest zależne od Twojej woli - Twojej chęci lub nie zapomnienia o tym. Tak na prawdę nigdy o tym nie apomniałaś, tylko zakopałaś pod dywan i gdzieś tam ciagle to istniało, ale wszystko jest do czasu.

Ty z kolei bardzo skupiasz się na nim. Za bardzo.
Musisz przyjąć jako rzecz oczywistą, że Twój stan nie ma z obecnym partnerem NIC wspólnego. Poinformuj go o tym raz a porządnie. Powiedz, że potrzebujesz pomocy specjalisty i takiej szukasz i nie jest to sytuacja, którą on spowodował.

A tak z ciekawości trochę.... jak zareagował na Twoje myśli samobójcze?
Bo człowiek rozgarnięty, nawet nie znający się na terapiach itp. jest w stanie ocenić, że w takich sytuacjach potrzebna jest pomoc specjalisty i do czegoś takiego Twój partner powinien przynajmniej Ci wspomnieć a nie obciążać Cię poczuciem winy za jego samopoczucie co dodaje Ci jeszcze więcej zamartwień.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Nie wiem co mam robić

Postprzez Jigsaw » 19 kwi 2014, o 15:29

z drugiej strony nie można wymagać ideału od innych.. ale to że on nie wie jak zareagować to nie znaczy że masz przez to coś zatajac.. jeśli rzeczywiście jest dobrym wspaniałym człowiekiem to nawet jeśli go to zaszokuje na początku to w końcu tak to sobie poukłada że postara się dowiedzieć jak Ci skutecznie pomoc.. z tym że nie wymagaj tego od razu.. dobrym rozwiązaniem będzie tu wspomniany komunikat o konieczności udania się do specjalisty.. ja swego czasu Bylem w takim stanie że błagałem żeby mnie zawieźli do szpitala psychiatrycznego..
Avatar użytkownika
Jigsaw
 
Posty: 1553
Dołączył(a): 8 lis 2013, o 19:04

Re: Nie wiem co mam robić

Postprzez Księżycowa » 19 kwi 2014, o 15:33

Jigsaw tu ideał nie ma nic do rzeczy. To zwyczajne zachowanie osoby trzeciej w takiej sytuacji jakie powinno mieć miejsce.


Jigsaw napisał(a): jeśli rzeczywiście jest dobrym wspaniałym człowiekiem to nawet jeśli go to zaszokuje na początku to w końcu tak to sobie poukłada że postara się dowiedzieć jak Ci skutecznie pomoc..




Poza tym on jej pomóc NIE MOŻE. Przestań mieszać dziewczynie w głowie.
On może tylko być obok i wspierać i nic więcej wręcz robić nie może. Nawet gdyby był Bogiem, to jest jej problem, który sama w sobie musi rozwiązać.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Nie wiem co mam robić

Postprzez Jigsaw » 19 kwi 2014, o 19:49

A wsparcie to nie pomoc? bez komentarza.. i jak mowilem nie chodzi mi o pomoc w sensie takim jak na terapii ale o to żeby pewnych rzeczy nie zatajac po prostu.. bo jaki to efekt przynosi to sama autorka Pisala... no Wie-c może tak, Rudasasha może powiedz partnerowi że musisz iść do specjalisty..
Avatar użytkownika
Jigsaw
 
Posty: 1553
Dołączył(a): 8 lis 2013, o 19:04

Re: Nie wiem co mam robić

Postprzez Księżycowa » 19 kwi 2014, o 20:16

Co do wylewania na drugą osobę szczegółów, to chyba już ktoś wcześniej pisał dlaczego to nie jest dobry pomysł - wniosek? Nie czytasz co się pisze.

Jigsaw napisał(a): no Wie-c może tak, Rudasasha może powiedz partnerowi że musisz iść do specjalisty..


No więc... znów nie czytasz... różnicą jest powiedzieć, że musze iść, bo nie radze sobie z tym co się wydarzyło a wylewaniem na niego szczegółów, co i tak nic nie da, bo on nie będzie w stanie jej pomóc... będzie sobie wiedział i nic z tego nie wniknie.

Kolejny bajzel w kolejnym wątku zaraz się zrobi :bezradny:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Nie wiem co mam robić

Postprzez zajac » 19 kwi 2014, o 23:46

Widzę jeszcze jeden powód, z którego partner nie może pomóc. Załóżmy, że sprawcą krzywdy jest bliska osoba, np. rodzic. Załóżmy, że osoba skrzywdzona nadal utrzymuje z tym rodzicem jakieś bliskie, choć pokręcone relacje. Jak ma się zachować partner? Stanąć w obronie i sam po męsku sprawę rozliczyć? Czekać? Robić dobrą minę i zachowywać się poprawnie, tak jak jego skrzywdzona partnerka się zachowuje? Bez względu na to, co zrobi, może ją zranić. Nieświadomie, w dobrej wierze. Po prostu nie wiedząc, co dla niej będzie najlepsze. To ona sama, z pomocą specjalisty, musi sobie sprawę ułożyć, zdecydować, czy chce wybaczyć, czy zakończyć relację, czy jeszcze coś innego.
Teoretycznie może być również tak, że naprawdę nie ma się zaufania do partnera. Tzn. myśli się, że się ma, ale podświadomie jednak coś zniechęca do mówienia. Terapeuta mógłby pomóc oddzielić problem dawnej traumy od problemu obecnej relacji w związku. A partner w tej sprawie niestety nic nie może zrobić.
zajac
 
Posty: 786
Dołączył(a): 18 kwi 2009, o 23:11

Re: Nie wiem co mam robić

Postprzez Sansevieria » 23 kwi 2014, o 17:40

rudasasha napisał(a):Nie wiem czy mój partner zareagowałby źle, gdybym mu opowiedziała dokładnie co się stało, ale nie o to chodzi. Jest wspaniałym człowiekiem, ale z całych sił staram się nie okazywać mu jak bardzo źle się czuję, bo on tego po prostu nie rozumie, jak to jest kiedy jestem w takim stanie. Oczywiście nie zawsze to się udaje, ostatnio coraz trudniej... Nie mam siły nic robić, ale muszę, bo za coś muszę żyć, muszę codziennie iść do pracy. Chodzi o to, że ogólnie w naszym związku jest dobrze, ale kiedy on widzi, że źle się czuję, to on się czuje winny, bo myśli, że coś jest nie tak między nami. Nie rozumie, dlaczego tak często płaczę, mówi, że to co się wydarzyło było kiedyś i że powinnam o tym zapomnieć. A to wcale nie tak, że ja o tym myślę cały czas. Nachodzą mnie myśli różne. Czuję się nieszczęśliwa, choć to słowo nie określa tego dokładnie. I czuję się jeszcze gorzej kiedy on się obwinia o coś. Widziałam jak zareagował jak kiedyś mu wspomniałam, że mam myśli samobójcze... dlatego nie chcę z nim o tym rozmawiać.
Umówienie się z terapeutą to pewnie tylko prywatnie? Ile to może kosztować? Z pieniędzmi bardzo ciężko u nas...

Nie chcę Cię dołowac, ale reakcja "to się wydarzyło kiedyś i powinnaś o tym zapomnieć" nie jest dobra. To, że on się czuje winny jest z jednej strony normalne ale z drugiej też nie jest dobre. Z tego drugiego to on moze wyjsć - przyjmując do wiadomosci komunikat " nie jesteś winny" i stosujac to w praktyce. Moze znaczy są partnerzy, którzy są w stanie sprostać takiemu niełatwemu wyzwaniu, czyli może = istnieje możliwosć, nie wiem czy dostępna temu konkretnemu panu.
Jeśli ten konkretny pan nie da rady sie do tego komunikatu "nie jesteś winny" ustawic prawidłowo, to będzie w Tobie wzmacniało poczucie winy za to, że czujesz co czujesz oraz że cierpisz. Co Ci tylko dołoży.
natomiast komunikat "to się zdarzyło dawno i powinnaś o tym zapomnieć " wynika wprawdzie z jak najlepszych chęci, ale jest bezsensowny. I nie pomaga nic a nic.
Tu będzie historyjka o mojej Teściowej. Ktora urodziła sie na Kresach Wschodnich na Ukrainie (wówczas polskiej) i w czasie wojny doswiadczyła tam traumatycznych zdarzeń, z których wyszła bez szwanku znaczącego na fizycznym zdrowiu, ale w sposób oczywisty z solidnym urazem psychicznym. W czasie wydarzeń lat miała właśnie 8 czy 9.
Dorosła, ułożyła sobie życie itd, ale te wydarzenia co jakis czas wracały do niej. W snach koszmarnych, reakcjach lękowych w pewnych sytuacjach (na przykład w dni letnie o okreslonej pogodzie najchętniej siedziała w domu nosa nie wychylajac, bo jej sie kojarzyły i miała trochę takich "swoich" nieco dziwnych dla otoczenia zachowań) . Ale ogólnie funkcjonowała poprawnie a nawet dobrze, no i kojarzyła co z czego jej sie wzięło. I ta moja Teściowa nie cierpiała tekstu wyżej cytowanego, bo twierdziła, ze głupia nie jest i jak by potrafiła to by zapomniała i żadnej frajdy nie ma z tych swoich "odjazdów". Zycie jej utrudniają i tyle. A że była babką o ciętym języku potrafiła odrzec " jak powinnam to mi daj przepis byle działał, a jak nie znasz to nie gadaj głupot".
Mądre to słowa - nie ma mozliwości, zeby siłą woli i mocnym postanowieniem zapomnieć jeśli cos się pamięta i nie czuć jeśli się czuje. Mozna co najwyzej udawać, ale to na dłuższą metę nie jest skuteczne. No i żyje się wtedy jak na bombie zegarowej, czekajac "czy i kiedy wybuchnie".
Oczywiście ludzka psychika ma zdolność samoobrony i u niektórych "czas leczy rany" się sprawdza. Ale u bardzo wielu osób które doznały albo jednego ogromnego urazu psychicznego albo licznych urazów psychicznych w długim okresie czasu to nie działa. Są zranienia, których sam czas nie leczy. Moja teściowa miała koszmary aż do śmierci, a zmarła lat mając prawie 80.
Uważam, ze najlepsze co w obecnym stanie spraw mozesz zrobic i dla siebie i dla partnera też (oraz dla ewentualnych przyszłych dzieci, jesli planujesz) to zebrać siły i poszukać fachowej pomocy. Psychoterapia na NFZ wcale nie jest gorsza od prywatnej, i tu i tu zdarzaja się partacze, ale większość terapeutów jest ok. Na NFZ nie ryzykujesz przynajmniej dostania się w ręce jakiegoś pseudoterapeuty po "rocznym studium".
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Nie wiem co mam robić

Postprzez caterpillar » 23 kwi 2014, o 17:55

rudasasha witaj!

jak sama widzisz masz tylko 2 wyjscia z tej sytuacji

jedno juz znasz..
jesli zosawisz ten problem zawalisz nie tylkostudia ale reszte swojego zycia
wiec ta droga do niczego nie dojdziesz
druga mozliwosc to przelamac sie i isc na terapie

jest duza szansa ,ze wyjdziesz na prosta (tu zalezy duzo od Ciebie)

pierwsza droga jest nieprzyjemna(to juz wiesz)przyplacona depresja ,bezsennascia ,konfliktem z partenrem, problemem z organizacja zycia i w dodatku nie rpowadzi do niczego dobrego.

druga droga do latwych tez nie nalezy
trzeba wracac do przeszlosci , stawiac czolo demonom,mowic otwarcie o uczuciach w dodatku obcej osobie
no ale ten wysilek moze zaprocentowac rownowaga psychiczna i powrotem do normalnosci.


p.s. rowniez nie jestem za tym aby teraz mowic partnerowi o tym co sie zdarzylo
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Następna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 259 gości

cron