przez laissez_faire » 26 lip 2013, o 07:50
nie ma najmniejszego sensu... jakby życie z definicji było logicznie utylitarne, nuda zabiłaby większa cześć populacji, a tak to nie wiesz, nie masz pojęcia, najmniejszej przesłanki jaki magiczny syf i dręczące uciechy przyniesie ci dzień następny... banały zawierają esencję istoty boskiej; prawdopodobieństwo, że kąt postrzegania własnych demonów, zostanie jebnięty w dziurkę, a przewartościowane ideały i imperatywy po implozji zaczną zalatywać post farbowanym lisem po ściągnięciu koloru wodą 12, jest niebezpiecznie duże; w każdym razie zbyt opasłe, żeby obojętnie obok niego przejść... ale te mądrości nabywa się z czasem... po przepłynięciu morza gówna i sierdzeniu, że to była Muszynianka delikatnie gazowana.
Ileż ja bezsensownie zmarnowałem czasu, żeby wzdychać do śmierci... chłopaki majaczyli o cyckach, ja o niebycie... oni skrycie pragnęli już zdechnąć, ja ejakulować w męskich ramionach. Po trochu każdy dostał tego czego chciał... po trochu coś komuś zabrakło;
Ja: przytępawy, ale świadomy swojej pustki, upośledzony fizycznie (ogólnie, jak i miejscowo - genitalia), spaczony przez patologiczną komórkę społeczną - rodzinę, przeceniony przez postronnych; niedoceniony przez samego siebie; bezwartościowy dla społeczeństwa... ja potrafię wychwycić chwile czystego szczęścia, potrafię, bo to jedyna umiejętność, na którą zaharowałem w życiu i paradoksalnie bez przeciwności nigdy, bym tego nie osiągnął... ty też spróbuj.