Abssinth, przypuszczam że Cię zaskoczę, ale jeśli chodzi o MÓJ OSOBISTY POGLĄD na homoseksualizm, to ja... NIE WYKLUCZAM, ŻE MOŻE TO BYĆ DEWIACJA, CZYLI ODCHYLENIE OD NORMY
pomimo,iż wiem, że oficjalne stanowisko medyczne jest takie, iż nie jest to dewiacja, jeno odmienność psychoseksualna...
gdzieś chyba na początku lat siedemdziesiątych psychiatrzy skreślili homoseksualizm z listy zaburzeń psychicznych, ja jednak jestem z tych mało podatnych na autorytety i dlatego uważam, że sprawa nie jest jasna dopóki nie poznano i dokładnie nie wyjaśniono natury homoseksualności u człowieka a jak wiadomo ciągle jeszcze tej jasności nie ma i specjaliści spierają się między sobą... co do zapalenia płuc na przykład - jest jasność skąd się bierze i na jakiej zasadzie się rozwija a co do homoseksualizmu - nie ma...
i dlategoż to dla mnie sprawa jest otwarta - liczę się z tym, że być może obciążony jestem odchyleniem seksualnym - ja tego po prostu nie wiem... dodatkowo obserwacja życiowa i doświadczenie w obszarze relacji homoseksualnych umacniają we mnie tę niepewność, gdyż w moim przypadku nie wyglądało to nigdy zbyt różowo, że tak powiem i zetknąłem się z osobami oraz zachowaniami, które zdecydowanie bardziej sprawiały wrażenie odjechanych i mniej lub bardziej zaburzonych niż zrównoważonych i zdrowych...
ja osobiście staram się po prostu żyć jak człowiek w moich relacjach ludzkich, w tym partnerskich - a nie jak świnka...
i tyle
staram się też nie ulegać swoim seksualnym (na przykład) zachciankom JEDYNIE DLA PRZYJEMNOŚCI, choćby sprawiały na mnie niezbyt przyjemne wrażenie i kojarzyły mi się z jakimś odchyłem - takie rzeczy omijam i nie zaszczycam ich realizacją...
natomiast własnego popędu homoseksualnego nie jestem w stanie, czy może raczej nie chcę ominąć (bo gdybym chciał, to ewentualnie mógłbym, jak sądzę, żyć w celibacie) - realizuję go więc, ale przyglądam się jednocześnie jak to przebiega, obserwuję i wyciągam wnioski - tak szczerze, to wnioski te nie są przepełnione jakimś szczególnym zachwytem a obserwacje niejednokrotnie budzą we mnie jeśli nie niezbyt przyjemne uczucia, to przynajmniej wątpliwości rodzaju takiego jak opisałem powyżej... mimo to czuję się pogodzony ze sobą takim jaki jestem, powiedziałbym, że gdzieś tak na 80 procent, co wydaje mi się wynikiem całkiem nie najgorszym...
p.s.
powiedziałbym, że to pogodzenie ze samym sobą powoduje, iż stać mnie w ogóle na postawienie znaków zapytania takich jak wyżej bez mocno nieprzyjemnych reakcji we własnym wnętrzu... stać mnie też na to, żeby ewentualne zaczepki w obszarze mojej homoseksualności spłynęły po mnie jak po kaczce
(dlatego też zasadniczo pozwalam na przykład impresji zajmować się moim odbytem, do czego jak wiadomo ma skłonność... - dopóki czyni to wirtualnie, bo w innej formie to bym się już nieco brzydził - że to chyba jednak jakaś parafilia...
)