Siemanko,
Właśnie nie wiem, czy to w ogóle jest krzywdzenie... Jeżeli partner/partnerką, odgrywający rolę dominującą, bardzo uważnie i odpowiedzialnie obserwuje co sprawia przyjemność drugiej stronie, to gdzie tu krzywdzenie? Podobno ośrodki odczuwania bólu i rozkoszy seksualnej to w mózgu niemal to samo.
Jeżeli jest to gra i przyjemność - to OK. Jeśli forma karania siebie, autoagresji - to chyba nie jest OK. Tyle tylko, że czasami ludzie wymierzają sobie karę za "grzeszne" podejście do seksu, i wtedy to nie seks trzeba zmienić, ale myślenie o nim.
Sans, myślę, że istnieją granice, ale bardzo płynne - to bardziej szeroki pas ziemi niczyjej, a nie cienka, czerwona linia. ;-0 I są to na pewno granice zmieniające się.
To taki sam problem jak normy moralne - skoro upadły takie bardzo tradycyjne, to można pomyśleć hulaj dusza, diabła nie ma. A jednak myślę, że wolność od sztywnych norm to dla mnie wolność do przyjęcia przemyślanych norm, a nie wolność od jakichkolwiek norm moralnych...
M.