No więc tak. Dałem trochę bezsensowny tytuł bo nie wiedziałem co wymyśleć. Będzie trochę nieskładnego bełkotu.
Jestem na studiach. I rok, oddalony od miejsca zamieszkania o jakieś 600km. Już w wakacje czułem się do dupy. W liceum nie trzeba było się uczyć, niby matura gdzie odkładałem ciągle uczenie się a mimo to zdałem ją hm.. przyzwoicie?
Na studiach doznałem szoku. Potwornego szoku. Są to studia techniczne i normalnie nie wiedziałem o co cho dzi tu taj. W sumie to dalej nie ogarniam. Tylko myślałem o tym, że inni zapierdalają i się uczą a ja nic nie robię. I tydzień ja mam już zaległości. Niby wspierają mnie wszyscy albo większość jak mówię o tym ale tak naprawdę to nie znam tu nikogo. Nie mam żadnej stałej, osoby z mojego miasta która jest i tutaj. Nie mam problemów z ludżmi, jakoś umiem się dogadać. Raczej jestem teraz wyciszony, nie chodzę na imprezy, nie piję. Przyznam teraz akurat czuje się lepiej niż np. 2 tygodnie temu kiedy było fatalnie. Chce się poprawiać i dążyć do poprawy ale czasem nie umiem, nie mam siły. Neguje wszystko. To bez sensu. Zazdroszczę mniej zdolnym ludziom ich silnej woli, determinacji i motywacji do działania. Podejścia, grunt to podejście a ja mam schrzanione bo choć dostaje pełne wspracie od rodziny nie umiem tego wykorzystać. Za dużo myślę, za mało robię. Chce coś zrobić ale normalnie blokuje się. W ogóle ja tutaj się zarejestrowałem to wymagało tyle wysiłku........ Postanowiłem, że gdy będę na tyle silny to zacznę pomagać innym. Teraz nie jestem w stanie jeszcze. Mówię, czuje się zajebiście jak to piszę ale mam huśtawki nastrojów, że pojutrze pewnie będę chciał zrezygnować. Ja to wiem, że to nadejdzie.
Naprawdę czasem jest beznadziejnie. Nie mam w życiu mimo wszystko zbyt wielu znajomych i osób na których mogę polegać. Mam dwóch przyjaciół, hm.. nie każdy jest idealny ale mimo wszystko jacy oni są, trzeba przyznać życiowo są jeszcze większymi dupami wołowymi ode mnie. Ja nie wiem co się dzieje dookoła mnie. Ale nawet ich mam oddaloNych od siebie. Cżęsto dowiaduje się o tym ostatni. Nie będę pisał że jestem beznadziejny i nie nadaję się do niczego. Przeszedłem chyba już ten etap i wiem, że do czegoś mogę się nadać tylko jeszcze tego nie odkryłem.
Kolejny miesiąc. Miałem kiedyś depresję. Trwała od początku października do środka lutego. Dni wyglądały podobnie. Byle tylko wrócić do domu i iść spać. Z nikim nie rozmawiałem oceny się pogorszyły. W porównaniu z tym co było kiedyś teraz jest trochę inaczej. Nastrój diametralnie może mi się zmienić i w ogólnym rozrachunku to problem teraz jest wg. mnie ważniejszy ale jakoś lepiej sobie radzę. Nawet najmniejsze błahostki mogą urosnąć do rangi wielkich problemów gdy ma się depresję.
Rozmawiałem z tym z kilkoma osobami ale raczej nie z rodziną. Te osoby też trzeba było starannie dobrać,, trochę ciężko jak się pisze o tym na facebooku a nie rozmawia w realu ale nie mogę pozwolić sobie jeździć do domu raz na miesiąc bo 3/4 wolnego czasu bym spędził w pociągu.
Jest dziwnie. Mam wrażenie że wszyscy radzą sobie ze studiami. Nikt kogo pytam nie ma wątpliwości, no może poza dwoma osobami. Nie wiem czego chcę, zachowuje się, bez obrazy drogie panie, jak kobieta. Jakby działały jakieś dragi, hormony.
Chce robić postęp. Uczyć się. Chłonąć wiedzę. Wiem, że będzie ciężko. Że momentami będę czuł jakbym wysrał cegłę. Nie umiem zacząć. Ciągle coś wybija mnie z rytmu.. Na studiach tydzień nieobecności i masz w dupę tyle materiału jakby nie chodzić ze trzy miesiące do ogólniaka.
Czuje, że życie mnie omija. Ludzie się bawią itd. Jakby niektórzy wiedzieli, jaki jestem naprawdę to by się śmiali i mówili, że ich wkręcam, nie wierzyli by, że teraz jestem taki nudny i chyba pusty. Naprawdę mają o mnie inne zdanie, znają mnie z innej strony. Może taki jestem ale przez ostatnie miesiące trochę się zmieniłem.Inni naprawdę mają ciekawsze życie. Nie wiem co o tym myśleć. Czemu o tym wszystkim piszę? Tak naprawdę to nie wiecie o mnie nic poza tym. Nie znacie mnie, ja nie znam was. Będąc anonimowym i mówiąc do anonimowych można się inaczej otworzyć. Jeśli ktoś doszedł do tych słów, mogę powiedzieć, że z czasem ludzie, których znam mówią to samo. Może ktoś wreszcie powie coś innego, poszerzy horyzonty i pokaże inne metody jak, co robić?
Klikam Wyślij. Mam nadzieję, że nie wkurzę tym nikogo. Wtedy trzeba będzie się przenieść gdzie indziej...