Witam,
Jestem matka 22 letniego syna, wychowuje go razem z męzem.
Syn zawsze sprawial wiele klopotów, w szkole sie bil, mial slabe oceny, cale dziecinstwo bylo jedna wielka szarpanina aby tego dzieciaka jakos naprostowac. Kiedy byl nastolatkiem zaczely sie alkohol, imprezy, byl bardzo niepokorny, zawsze nam sie sprzeciwial.
Od kiedy skonczyl szkole i poszedl na studia stal sie duzo spojniejszy, myslalam ze teraz wszystko idzie w dobrym kierunku.
Niestety, ostatnio problemy znow wrocily. Zaczal gdzies znikac, wracal pozno i z niczego nie chcial mi sie tlumaczyc. Martwilam sie, ale mialam nadzieje, ze moze to nic zlego, ze moze poznal jakas dziewczyne i to z nia spedza czas. Maz byl zawsze bardzo konserwatywny, w liceum syn zadawal sie z jakas dziewczyna, widzialam, ze byl zakochany, ale ojciec skutecznie wybil mu to z glowy, aby ten skupil sie na nauce, a nie dziewczynach. Staralam sie meza jakos przekonac, ze syn tak jak kazdy przezywa swoja pierwsza milosc i aby mu tego nie zabranial, ale maz ma swoje zasady ktorych nigdy nie lamie i tak bylo tez w tym przypadku. Syn stal sie przez to bardzo skryty, juz nie przyprowadzal do domu znajomych, nawet kolegow, a dziewczyn przyprowadzania mial zakaz od ojca.
Niestety, prawda okazala sie inna... Ktoregos razu zobaczylam go z okien samochodu zuplenie przypadkiem. Syn przytulal sie do jakiegos chlopaka, wygladalo to jednoznacznie. Bylam w szoku, nic mu o tym nie powiedzialam ze to widzialam i probowalam jakos delikatnie cos od niego wyciagnac. Pytalam, czy ma jakas dziewczyne, powiedzial ze nie i ze nigdy nie bedzie mial. Powiedzialam mu wtedy, ze ja sprobuje przekonac ojca aby jednak pozwolil mu na kontakty z dziewczynami, bo przeciez teraz jest juz starszy i ze moze ojciec teraz na to pozwoli. Syn jednak ucial temat twierdzac, ze to nie o ojca chodzi, ze on nie bedzie mial dziewczyny z innego powodu.
Probowalam wrocic do tego tematu wielkortnie, za kazdym razem bylo tak samo. Bylam juz coraz bardziej zaniepokojona wiec postanowilam go mocno przyprzec do muru i dowiedziec sie o co chodzi. Syn sie motal w tym co mowi, uciekal, nie chcial rozmawiac, ale w koncu wykrzyczal mi z placzem ze jest gejem.
W domu rozpetalo sie pieklo, maz jak to uslyszal to wyrzucil go z domu, krzyczac ze pedala w domu nie bedzie trzymal. Syn nie wraca juz 3 dzien, odchodze od zmyslow, nie odbiera telefonow, nie wiem nawet gdzie go szukac, nie znam jego zadnych znajomych, bo on ich trzymal w ukryciu. Na policji powiedziano mi, ze moga przyjac zgloszenie o zaginieciu, ale syn jest dorosly i ma prawo decydowac o sobie.
Sama jestem zszokowana. Moze faktycznie maz przesadzil, moze nie powinien go tak wyzywac, ale rozumiem ze byl zdenerwowony i zły na syna. Sama jestem strasznie zla. Nie po to tyle lat go z mezem wychowywalismy, nie bylo biedy. Maz jest znanym w miescie adwokatem, dobrze zarabia. Nawet nie chce myslec jaki bylby wstyd wsrod ludzi gdyby to sie wydalo. Wszyscy by nas wzieli na jezyki. Syn mial wszystko co chcial, wakacje, prezenty, markowe ubrania. I po tym wszytskim on nam robi cos takiego...
Czy moze ktos z panstwa zna jakies dobre osrodki gdzie moglabym wyslac syna na terapie leczenia z homoseksualizmu? Łudze sie jeszcze, ze moze on sobie ten homoseksualizm wmowil, bo ojciec ma zabranial kontaktow z dziewczynami, wiec to sie u niego jakos tak dziwnie przekrecilo. Ale jesli faktycznie syn ma sklonnosci homoseksualne to ja tego nie moge tolerowac i nie moge mu na to pozwolic.