Ja myślę, że nie powinnaś zaprzątać sobie głowy tym stałym zameldowaniem, bo naprawdę obecnie nie ma takiego obowiązku. Wiem to z własnego doświadczenia, bo mój syn przez kilka lat przebywał na emigracji, potem z narzeczoną osiedlił się pod Warszawą i cały czas był zameldowany u nas, w swoim domu rodzinnym. Miał równolegle meldunek tymczasowy w Warszawie w kawalerce narzeczonej. W jakimś momencie stwierdził, że nie musi być nigdzie meldowany na stałe i od nas się wymeldował. Nikt go nie wyrzucał, chciał sam (mogę go zapytać, dlaczego wtedy uznał to za lepsze rozwiązanie). Niedawno, już obecnie synowa, sprzedała kawalerkę i przenieśli się na południe Polski. Automatycznie więc nastąpiło wymeldowanie z Warszawy. Obecnie zameldowani są czasowo w domu, który wynajmują.
I tu masz kolejny prawny aspekt. W tym linku, który Ci poprzednio wysłałam, jest wyraźnie powiedziane, że jeżeli ktoś przebywa pod danym adresem powyżej trzech dni, musi być tam czasowo zameldowany. W Polsce, jak to w Polsce nikt nie sprawdza takich "dzikich" wynajmów. Nie wiem na jakiej zasadzie planujesz wynajmowanie nowego mieszkania, ale wynajmujący musi mieć świadomość, że nie meldując Cię tymczasowo łamie prawo.
Dla Ciebie może powstać problem z przynależnością do Urzędu Skarbowego, ZUS-u czy oddziału NFZ, to fakt. A do tej pory faktycznie podlegałaś tym instytucjom w rodzinnym mieście?
Co do etycznego aspektu działania Twojej mamy, to nie mam ani podstaw, ani prawa tego oceniać. Opierając się na doświadczeniach z mojego, w porównaniu, dłuższego życia, mogę mimo wszystko szukać tu iskierki nadziei. Może to jest takie wołanie o kontakt, wbrew pozorom? Jakiś czas temu pisałaś, że doszły Cię słuchy, że mama ma pretensje, że nie ma kontaktu z wnuczką. Może to coś takiego, jak ostatni telefon samobójcy do przyjaciela?
Mnie było dane przeżywać i obserwować wiele konfliktów rodzinnych. Są oczywiście takie, gdzie ludzie idą w zaparte i nie chcą się pogodzić. Ja jednak swoje, nawet bardzo bolesne konflikty, i w moim odczuciu z pozycji pokrzywdzonej, prędzej czy później łagodzę. Pewnie człowiek dochodzi do tego po latach.
..........
Wrócę jeszcze, jeśli pozwolisz, do moich doświadczeń, ale właśnie młodszy syn przyprowadził do mnie wnuka i pisanie muszę odłożyć na potem. Mati jest w wieku Twojej córeczki i ma podobny temperament
, więc możesz sobie wyobrazić ile pracy mnie czeka.
Miłego dnia!