juz na tym spotkaniu zapytałam czemu tak mówi a on że nie chce mi psuć świąt. Miałam sie pojawić w nowym roku i nie dotarłam.
Wogóle to wydaje mi sie że on mnie źle odbiera.jemu sie wydaje że ja to bym chciała byc najlepsza, najpiekniejsza, najmadrzejsza itd. bzdura. Zarzucił mi też wtedy, że chciałabym żeby tylko pieknie w moim życiu było wiec powinnam sie na marsa przeprowadzic. Ja pitole miałam takie a nie inne życie, jestem też zmeczona ciagłymi problemami.nie wiem czego on oczekuje. To źle że chce by zmieniło sie na lepsze, ze chce spokoju?
Odniosła wrażenie że on to by chciał szybkich rezultatów, że jak coś powie to ja odrazu wprowadze to w zycie i zmienie nastawienie.
Mówie mu, ze nie chce byc ofiara i nie chce litosci, ze miałam nie łatwe zycie i nie jest mi prosto.a on że własnie robie z siebie ofiare i on nie chce słuchać mojego użalania sie nad soba. Na koniec gada bym pamietała ze jestem dobrym i szlachetnym człowiekiem . I o co kaman???????? Wyszlam z zajebistym mentlikiem. Chyba jestem za głupia na te wizyty..