hej kochani, ZYJE, jeszcze zyje, CHYBA
nie wiem od czego zaczac, zaczne od konca heheh mala padla wczoraj o 18.30, balam sie, ze wstanie o 5, ale zbudzila sie przed 7 i tak wczesnie
, ale ja sie zbudzilam przed 5 i juz nie moglam spac, rano myslalam, ze wyryje nosem o sciane, taka bylam zmeczona, ale powiedzialam, ze nie pozwole zepsuc marudzie kolejnych urodzin, jak wstala, to powiedzialam, jej, ze "isie" zostawily jej prezenty, jak poleciala zobaczyc, to slyszalam tylko "ooo, ciocki, ooo ciocki" (klocki) i rwanie opakowania heheh, no i mialam ja z glowy na godzine, tylko co chwile przylatywala ooo ciocki, ciac (patrz) itd.
jak juz sie zebralam w sobie pojechalysmy na sniadanie do centrum handlowego (chyba zaczne robic to czesciej, bo wyszlo taniej niz w domu
), jak tylko wlazla do restauracji, to juz sie zorientowala i wolala "jeść", jak usiadla to znow "jeść", kelner o malo nie padl ze smiechu, dostala korone i dolewki mleka za free, nie wazne, ze ze szklanka chciala wyjsc, bo jej sie spodobala, wreszcie oddala ja prosto w rece kelnera, spojrzala, powiedziala "pa", machnela i wyszla
potem pokoj zabaw dla dzieci, rano nikogo nie bylo, wiec mama tez mogla zrobic z siebie idiote, dlatego cale centrum handlowe slyszalo smiech krolewny na trampolinie, a ja mialam oczy wybaluszone ze strachu (pierwszy raz w zyciu na czyms takim bylam), jezdzilysmy autami i na ogromnym koniu na zetony (tez mialam wytrzeszcz oczu), a jeszcze ubilysmy mlotkiem pare duchow
potem zakupy na popoludniowe imprezowanie i w domu padala jak kaczka
na impreze przyszla zaznajomiona rodzina (z ciatka włącznie), ile mala sie nasmiala, ile miala ubawu, poprostu bezcenne!!!
a pol godziny temu poprostu padla
z sukienki i reszty wyjmowalam ja na spiaco!!
szkoda, ze ten dzien sie skonczyl