Jak...?

Rozmowy ogólne.

Postprzez Orm Embar » 21 maja 2011, o 21:48

Siema Sinusoida,

Pewnie tak bywa bardzo często jak piszesz. Nawet na pewno tak bywa. Dla mnie podążanie za kimś to też taka prostota gestów. "Podaj mi herbatki" brzmi inaczej, kiedy proszący powoli gaśnie. Jakoś tak prościej, bez naszych myśli "cholera, znowu muszę robić jej herbatę" albo "jak wspaniale! tak ją kocham! znowu mogę zrobić jej herbatę!" - jakoś tak prościej...

Myślę, że to jest też fajne...

Dorku! Ściskam Ciebie serdecznie! :-) Trzymaj się dziewucho! :-)

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez caterpillar » 21 maja 2011, o 22:48

jesli chodzi o "bycie supermenem" to ja taka tez staralam sie byc przy baci, bo uwazalam ,ze moje rozklejanie sie nic nie pomoze i plakalam dopiero jak wychodzilam ze szpitala.

Podawanie herbaty taka prozaiczna czynnosc a w takich sytuacjach nabiera zupelnie innego znaczenia :?

Dorku z mojego doswiadczenia..nie trzeba byc filozofem w takich chwilach, jesli w sercu ma szczera chec aby byc przy takiej osobie to bardzo duzo.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Dorku » 21 maja 2011, o 23:10

Może najpierw o umieraniu...
Było sporo, tak na gorąco w tamtym tekście, który mi wcięło...
Jestem osobą, która w każdej okoliczności stara się widzieć coś pozytywnego, taki mój własny sposób na przetrwanie...
Oczywiście, że czas umierania kogoś bliskiego może być czymś "fajnym ", bo żal marnować czasu na duperele, a i duperele mają wtedy inny wymiar...
Miałam ten komfort (gdy ciocia była bardziej świadoma) móc być przy niej i rozmawiać na tematy, których nie chciała poruszać z innymi...
Kwestie pogrzebu, ubrania, płakania, niezałatwionych spraw, tych do załatwienia i, które nigdy już załatwione nie będą , całkiem na serio i trochę z humorem... wiedziała, że często i wprost mówię o śmierci, jako czymś naturalnym. Np żegnając się ze znajomymi lubię powiedzieć: jakby co, to nie wspominajcie mnie źle... ktoś, kto słyszy to pierwszy raz oczywiście fuka jakby był nieśmiertelny. Trudno nam się czasem uświadamia fakt, że umieranie, nasze też, jest czymś tak naturalnym, jak rodzenie, jedzenie ...itp, tak samo wpisane w nasze życie. Ot kwestia świadomego życia...

Teraz o rozsypywaniu...
Pewnie Ormicho masz trochę racji, że sama lubię być twardzielk, ale czasem trzeba dać na wstrzymanie twardzielce, by nie zanikło w człowieku to co kruche, może infantylne... nieprawdą jest natomiast, że mam przy kim się posypać, niestety, nie mam.... cóż przyzwyczaiłam wszystkich do tego, że cierpię po cichu w samotności (taki bagaż z dzieciństwa).... pewnie też kwestia bezgranicznego zaufania, którego mi brak... nauczono mnie, że moje słabości były wykorzystywane przeciwko mnie... a tak sobie czasem siebie analizuję i wniosek:
gdy Pan Bóg dawał mi duszę, to powiedział: ty będziesz miała nieprzeciętne życie i będziesz z tym sama... , żart taki, jestem pewna, że Bóg ma poczucie humoru.
Dorku
 
Posty: 343
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 20:51
Lokalizacja: Mazowsze-kraina łagodności....

Postprzez caterpillar » 22 maja 2011, o 00:01

Oczywiście, że czas umierania kogoś bliskiego może być czymś "fajnym ", bo żal marnować czasu na duperele, a i duperele mają wtedy inny wymiar...


duzo ironii w tym czuje (moze takie wrazenie)


mam wrazenie ,ze w obecnych czasach smierc i choroba to bardzo niewygodne rzeczy..dawniej ludzie umierali w domach a trumny staly w izbach wsrod grominc i modlacych sie ludzi calymi dniami...smierc byla czescia zycia..a teraz?

jestem zdania ,ze jest czas na duperele i czas na rzeczy wazne .

Dorku kiedy ja nie mialam nikogo na kim moglabym sie wesprzec plakalam sama , duzo mi to dalo...to ,ze nieudawalam sama przed soba tego co we mnie bylo.

Nie wiem czy to Bog przydziela nam zadania ..bardziej podoba mi sie to znadnie ktore masz w cytacie..mysle ,ze rowniez od Ciebie zalezy co zrobisz z ta sytuacja.

pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Dorku » 22 maja 2011, o 21:45

Hej Cat..!

Nie ma w tym co napisałam ani krzty ironii, tak naprawdę myślę/czuję.

Płakać przed sobą...cóż, w zasadzie tylko takie płakanie praktykuję. Myślę, że nie da się na dłuższą metę udawać samemu przed sobą, że jest ok, jak nie jest. Zresztą czasem trzeba po prostu dać ujście swoim emocjom, tak zwyczajnie, żeby nie pęknąć.
W kwestii Boga żartowałam, tak się z Nim czasami droczę...;)

A zdanie, które mam w opisie od bardzo dawna jest moim mottem życiowym, mam je przemyślane, przerobione... pewnie dlatego niełatwo mnie przestraszyć, złamać, obrazić i nie jest to kwestią braku poczucia honoru, tylko wręcz przeciwnie. Czasami niestety może zakrawać na zarozumialstwo, ale tak będzie twierdził ten, kto nie wie co to prawdziwa pokora. Ale to już zupełnie inny temat....

D.
Dorku
 
Posty: 343
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 20:51
Lokalizacja: Mazowsze-kraina łagodności....

Postprzez caterpillar » 22 maja 2011, o 22:33

uwazam ,ze jestes dzielna :kwiatek2:

trzymaj sie Dorku.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez ewka » 25 maja 2011, o 07:41

Każda dzielność będzie się chciała obryczeć i obsmarkać (pardon), a czoło wesprzeć na ramieniu. I czasami musi to być własne ramię. Tak bywa.

Ale tak już jest na świecie, że kobiecie płacz przychodzi z pomocą, kiedy rozum przestaje pojmować. A płacz wie wszystko, słowa nie wiedzą, myśli nie wiedzą, nie wiedzą sny i Bóg czasem nie wie, a płacz ludzki wie. Bo płacz jest i płaczem, i tym nad czym się płacze.
— Wiesław Myśliwski, "Kamień na kamieniu".


Nigdy nie udało mi się towarzyszyć przy umieraniu tak blisko, że dzieją się (jak sądzę) takie "rzeczy", które w żadnym innym razie się nie dzieją. I jakokolwiek głupio to zabrzmi, to jednak powiem - tych przeżyć Ci zazdroszczę Dorku z pełną świadomością trudności i ciężkości, jakich dotykasz.

:buziaki:

Jak się masz?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Dorku » 4 lip 2011, o 22:32

---------- 18:31 28.05.2011 ----------

Nigdy nie udało mi się towarzyszyć przy umieraniu tak blisko, że dzieją się (jak sądzę) takie "rzeczy", które w żadnym innym razie się nie dzieją. I jakokolwiek głupio to zabrzmi, to jednak powiem - tych przeżyć Ci zazdroszczę Dorku z pełną świadomością trudności i ciężkości, jakich dotykasz.


Dla mnie to też "debiut", tak naprawdę jeszcze nie zmarł mi nikt z najbliższych mi ludzi, jeśli nie liczyć jednej koleżanki. Ci z rodziny, którzy odeszli niestety swym odejściem nie wzbudzali we mnie takich emocji.
Nigdy nie wyobrażałam sobie siebie w roli towarzyszki w ostatnich chwilach, decyzjach, pożegnaniach... Fakt, jest to niesamowite przeżycie, które pokazuje tak czarno na białym, co jest bardzo ważne, a co zwykłą duperelą.
Takie powolne umieranie to niesamowita okazja dla rodziny i znajomych na szybką zmianę pewnych zachowań, poglądów.
Ciocia ma dwie siostry, moją mamę i jeszcze jedną. Ona żyła z każdą z nich w innych, ale dobrych relacjach, natomiast one między sobą całe życie się żarły.
Teraz razem z nią się modliły, razem do niej jeżdżą, tak jakoś zbliżyły się do siebie.
Po prostu z dnia na dzień, bez zbędnych wyjaśnień, ani rozrachunków z przeszłością. Zaczęły być dla siebie siostrami. Mam nadzieje , że im nie przejdzie po jej śmierci.
Mama w stosunku do mnie robi się ciut mniej kostropata, taka cieplejsza, życzliwsza. Może czuje różnicę w moim podejściu do niej i do cioci i pewnie chce "zapracować" na to samo. ;)

Tak Ewciu, każde wydarzenie może być na swój sposób atrakcyjnym doświadczeniem, ot kwestia naszego podejścia do tematu.

D.

---------- 22:32 04.07.2011 ----------

Jak trudno czekać na śmierć, która nie nadchodzi....

Jak poradzić sobie z bezsilnością w obliczu takiego cierpienia, gdy jedynym "heroizmem" jest trzymanie godzinami za rękę, bez pewności, że to czuć i mówienie bez pewności bycia słyszanym....?

Jak zrozumieć obojętność dzieci na cierpienie matki?

Czekanie na śmierć jest okropne !!!
Dorku
 
Posty: 343
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 20:51
Lokalizacja: Mazowsze-kraina łagodności....

Postprzez caterpillar » 5 lip 2011, o 18:12

wiesz Dorku ostatnio ogladalam poruszajacy reportaz o zamachach w metrze w Londynie

i jedna z uratowanych kobiet ,ktora stracila obie nogi opowiadala,ze wiele nie pamieta gdyz stracila przytomnosc ale jedyna rzecz zapadla jej gleboko w pamiec...to, jak ratownik zlapal ja za reke i trzymal przez cala droge az wyszli z noszami z tunelu..powiedzial ,ze dotyk i chec bycia w takich chiwlach z drugim czlowiekiem to jedna z najpiekniejszych i pomocnych rzeczy na swiecie...przekazanie troche swojej energii.

u mnie to trwalo miesiac..dzien w dzien powoli sie zegnalam.

:pocieszacz:
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez ewka » 5 lip 2011, o 18:13

:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez laissez_faire » 5 lip 2011, o 20:07

proces umierania bylby najbardziej zjawiskowym i cudownym aspektem zycia, gdyby nie postronni zywi, ktorzy maja tendencje to tandetnej teatralizacji tego etapu... czlowiek zawsze umiera samotnie... i ma pelne prawo do tej samotnosci;
laissez_faire
 
Posty: 472
Dołączył(a): 10 lut 2009, o 20:47
Lokalizacja: Wroclaw

Postprzez Dorku » 6 lip 2011, o 10:18

Dzięki...

Cat.. chyba potrzebuję takich potwierdzeń.

Laissez, tak mają prawo do samotności, ale czy obowiązek?
Moim zdaniem jeśli umierający wyraźnie chce obecności bliskich przy sobie, to ich zakichanym obowiązkiem jest ją zapewnić.

Wobec śmierci jesteśmy nadzy i jaka tu mowa o teatralizacji?
Dorku
 
Posty: 343
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 20:51
Lokalizacja: Mazowsze-kraina łagodności....

Postprzez ewka » 6 lip 2011, o 11:15

Teatralizacji? Hmm...
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Dorku » 15 lip 2011, o 21:50

Zmarła.... tydzień temu, strasznie mi jej brakuje :(
Dorku
 
Posty: 343
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 20:51
Lokalizacja: Mazowsze-kraina łagodności....

Postprzez zizi » 17 lip 2011, o 13:07

:pocieszacz: :pocieszacz: :pocieszacz:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 560 gości