---------- 18:31 28.05.2011 ----------
Nigdy nie udało mi się towarzyszyć przy umieraniu tak blisko, że dzieją się (jak sądzę) takie "rzeczy", które w żadnym innym razie się nie dzieją. I jakokolwiek głupio to zabrzmi, to jednak powiem - tych przeżyć Ci zazdroszczę Dorku z pełną świadomością trudności i ciężkości, jakich dotykasz.
Dla mnie to też "debiut", tak naprawdę jeszcze nie zmarł mi nikt z najbliższych mi ludzi, jeśli nie liczyć jednej koleżanki. Ci z rodziny, którzy odeszli niestety swym odejściem nie wzbudzali we mnie takich emocji.
Nigdy nie wyobrażałam sobie siebie w roli towarzyszki w ostatnich chwilach, decyzjach, pożegnaniach... Fakt, jest to niesamowite przeżycie, które pokazuje tak czarno na białym, co jest bardzo ważne, a co zwykłą duperelą.
Takie powolne umieranie to niesamowita okazja dla rodziny i znajomych na szybką zmianę pewnych zachowań, poglądów.
Ciocia ma dwie siostry, moją mamę i jeszcze jedną. Ona żyła z każdą z nich w innych, ale dobrych relacjach, natomiast one między sobą całe życie się żarły.
Teraz razem z nią się modliły, razem do niej jeżdżą, tak jakoś zbliżyły się do siebie.
Po prostu z dnia na dzień, bez zbędnych wyjaśnień, ani rozrachunków z przeszłością. Zaczęły być dla siebie siostrami. Mam nadzieje , że im nie przejdzie po jej śmierci.
Mama w stosunku do mnie robi się ciut mniej kostropata, taka cieplejsza, życzliwsza. Może czuje różnicę w moim podejściu do niej i do cioci i pewnie chce "zapracować" na to samo.
Tak Ewciu, każde wydarzenie może być na swój sposób atrakcyjnym doświadczeniem, ot kwestia naszego podejścia do tematu.
D.
---------- 22:32 04.07.2011 ----------
Jak trudno czekać na śmierć, która nie nadchodzi....
Jak poradzić sobie z bezsilnością w obliczu takiego cierpienia, gdy jedynym "heroizmem" jest trzymanie godzinami za rękę, bez pewności, że to czuć i mówienie bez pewności bycia słyszanym....?
Jak zrozumieć obojętność dzieci na cierpienie matki?
Czekanie na śmierć jest okropne !!!