przez pozytywnieinna » 20 kwi 2011, o 22:14
to co najbardziej pamietam z dziecinstwa, to koszmarna samotnosc i to ze wlasciwie nikt mnie nie sluchal, nikt ze mna nie rozmawial... najmniejsze problemy dusilam w sobie, np. to, ze mialam klopoty z migrenami (zreszta nie wiem co to bylo) ostatnio po latach znow to sie zdarzylo.
regularnie dzialo sie to jak mialam jakies 11 - 12 lat. zaczynaly mi pulsowac kaciki oka, znaczy obraz, potem robilo sie ciemno, niewyraznie, a po jakis 15-20 minutach zaczynala mnie koszmarnie bolec glowa, i mialam zawroty glowy. pamietam jak musialam tak pisac klasowke, bo balam sie powiedziec nauczycielce, ze powie, ze zmyslam, ze sie nie nauczylam... tak strasznie sie balam, bo jako dziecko myslalam, ze mam guza mozgu i ze umre, ukrywalam to miesiacami. w koncu poszlam sama do mojego lekarza, dal mi skierowania na badania, ale powiedzial, ze musze tam isc z rodzicami, bo te badania wymagaja ich zgody i wiedzy, balam sie matce. w koncu odwazylam sie, po jakims kolejnym ataku, wyszlam z lazienki po kapieli i powiedzialam, ze mam chyba guza mozgu i umieram. ojciec zaczal sie smiac, a matka zaczela na mnie wrzeszczec, ze ona juz nie wie jak ze mna postepowac, bo jestem klamczucha, zmyslam tylko i ja terroryzuje i ona spokoju nie ma. no i temat sie skonczyl z tym strachem zylam jescze dlugie miesiace. pamietam jak plakalam do poduszki, jak koszmarnie sie balam. samo przeszlo po jakims czasie, ale zastanawiam sie co by bylo, jakbvy naprawde bylo to cos powaznego? i potem byloby za pozno? mialaby wyrzuty sumienia? czy znow odpowiedzialnosc zwalilaby na wszystkich naokolo...