Jak...?

Rozmowy ogólne.

Jak...?

Postprzez Dorku » 25 mar 2011, o 23:15

Jak przygotować najbliższą osobę na śmierć?

Jak poradzić sobie samemu ?

Jak cieszyć się kolejnym dniem razem przeżytym?

Jak nie dać się zwariować schizującej rodzinie?


Dwa tygodnie temu okazało się, że to nie przeziębienie, a glejak wielopostaciowy mózgu.
Bardzo duży i bardzo głęboko - neurochirurgia i onkologia są bezradne. Mogą przedłużyć życie, ale znacznie pogarszając jego jakość, czyli zrobić ze świadomego człowieka roślinę.

Takie to wszystko trudne....
Dorku
 
Posty: 343
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 20:51
Lokalizacja: Mazowsze-kraina łagodności....

Postprzez Bianka » 25 mar 2011, o 23:23

Dorku:( to bardzo trudne, nigdy nie byłam w takiej sytuacji, nie umiem pomóc:( współczuję...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Sinusoida » 25 mar 2011, o 23:35

---------- 22:29 25.03.2011 ----------

Ciarki mnie przeszły Dorku... Współczuję, brak mi słów by wyrazić jak bardzo...

Czy ta osoba zna diagnozę czy jeszcze nie i zastanawiacie się czy jej powiedzieć?
Moim zdaniem najlepiej nastawić się na słuchanie osoby chorej. Po prostu. Ona "poprowadzi". Jeśli będziesz otwarta na tę osobę to ona czując to będzie mogła się otworzyć. Myślę że trzeba za taką osobą "podążać". Moim zdaniem ważna jest szczerość, wtedy jest szansa, że zrodzi się prawdziwa bliskość umożliwiająca pożegnanie się. Osoba, która umiera strasznie się tego boi i może chcieć pogadać o swoich lękach, ważne by nie uciekać od takich rozmów, nie zbywać... wiem łatwo się mówi... ale często wystarczy po prostu słuchać trzymając za rękę...
Polecam książkę: "Śmiertelni nieśmiertelni" Ken Wilber. Tak na teraz. Jest tam sporo o jego filozofii, którą na szybko można ze spokojem pominąć skupiając się na części o umieraniu (w tej książce Wilber wspiera żonę w procesie umierania...) Co ważne, porusza również problemy osób wspierających, nie koncentruje się tylko na osobie umierającej.

Życzę dużo odwagi i siły Dorku, ściskam :pocieszacz:

---------- 22:35 ----------

Aha, bardzo ważne - odpowiednia terapia przeciwbólowa. Od samego początku, nie czekając aż ból się "rozkręci" i trzeba będzie czekać jakiś czas zanim środki zaczną działać. Mam nadzieję, że odpowiednio Was pokierowano i że ta osoba jest pod opieką poradni leczenia bólu, hospicjum domowego, cokolwiek, byle by była "obstawiona" przeciwbólowo, że wiecie co i jak w razie nasilania się bólu (stopniowo przechodzi się na coraz silniejsze leki zgodnie z tzw. drabiną analgetyczną - możesz poczytać o tym w necie). Przepraszam, że tak wprost, tak brutalnie o tym piszę ale myślę że to ważne. :pocieszacz:
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez tu i teraz » 25 mar 2011, o 23:45

Dorku...kto jest chory...?
tu i teraz
 
Posty: 210
Dołączył(a): 14 lut 2011, o 13:53

Re: Jak...?

Postprzez Sinusoida » 26 mar 2011, o 00:12

Dorku napisał(a):
Jak nie dać się zwariować schizującej rodzinie?



Myślę, że powiedzieć czego się od nich oczekuje (wsparcia a nie dołowania) i jeśli będą utrudniać - nawet wyprosić. Najważniejsza jest osoba chora a w drugiej kolejności Ty, jeśli to Ty będziesz główną osobą wspierającą.
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez Filemon » 26 mar 2011, o 02:13

no to jest rzeczywiście wyzwanie życiowe... najczęściej chyba bardzo ciężkie - jedna z ekstremalnych w życiu sytuacji, jak mi się zdaje...

życzę Ci dużo sił, odwagi i cierpliwości... oraz umiejętności znalezienia w sobie sensu w tym wszystkim i spokoju w duszy...

praktyczne sugestie Sinusoidy wydają mi się istotne i wartościowe...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez ewka » 26 mar 2011, o 10:30

Wierzę, że dzięki swojej intuicji, życiowej mądrości, doświadczeniem tego, czego doświadczyłaś i tego, że jesteś właśnie taka... dasz radę odnaleźć się w tej piekielnie trudnej sytuacji.

Życzę Ci Dorku dużo siły, cierpliwości i wyrozumiałości.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Dorku » 26 mar 2011, o 20:02

Dziękuję Wam wszystkim. To bardzo ważna dla mnie osoba, moja chrzestna, ciocia, która całe życie była dla mnie jak matka,mnie też nazywa swoją córcią, bo moja biologiczna, cóż...
Jest ona takim dobrym duchem całej rodziny, zawsze otwarta na potrzeby innych, nikomu nie domówiła pomocy, chociaż sama miała mocno pod górkę i to niebywałe poczucie humoru z ogromnym dystansem do siebie... podobno po niej to mam i ja.
Wydawałoby się najzdrowsza z całej rodziny...

W zasadzie nie tracę zimnej krwi, mam dużo siły, niby wiem co i jak, ale czasem po prostu trzeba komuś powiedzieć, że jestem głupia i bezradna... niestety w rodzinie nie mam takiego oparcia, bo wszyscy mają ogromne oczekiwania wobec mnie...
Wspierają mnie moje dzieci, ale im tez nie jest łatwo...

Sin.. dzięki za konkrety, niby wszystko się wie, ale w takich sytuacjach dobre są rozsądne rady z zewnątrz.

Wiecie po tym jak stoczyłam wygrany bój z całym światem o życie mojej córki myślałam, że swoją porcję od życia już odebrałam, a tu się okazuje, że niekoniecznie..

Już czasami mam po prostu dość bycia pieprzonym supermenem... chciałabym móc się rozsypać, rozkleić.... a tu cóż, jeszcze nie tym razem.

Dzięki za wsparcie -D.
Dorku
 
Posty: 343
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 20:51
Lokalizacja: Mazowsze-kraina łagodności....

Postprzez tu i teraz » 26 mar 2011, o 22:34

:pocieszacz:
tu i teraz
 
Posty: 210
Dołączył(a): 14 lut 2011, o 13:53

Postprzez bunia » 26 mar 2011, o 22:49

Tak jak Ci serce podpowiada....nie ma specjalnej recepty :(
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Honest » 26 mar 2011, o 23:12

Dorku, a dlaczego nie możesz się rozsypać? To bardzo bliska dla Ciebie osoba, możesz odreagowac, wyrzucić z siebie żal. Oczywiście nie przy cioci... ale kims bliskim.
Nie musisz być zawsze supermenem, to ty decydujesz, że nim jesteś. Mam ten sam problem.

A jak podejśc do smierci... Na odejście nigdy nie ma dobrego czasu. Nie ma też dobrych słów. Po prostu bądx z nią. Człowiek czuje, że umiera... Tak sadzę...


Trzymaj się ciepło...
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez Jaga82 » 26 mar 2011, o 23:23

Zwykle tak to już jest, że osoby, na których nam najbardziej zależy odchodzą zbyt szybko...
Dorku-życzę siły ale jednocześnie chciałabym abyś dała sobie prawo do przeżywania bólu, smutku, poczucia bezradności. To wszystko jest bardzo ludzkie i bardzo potrzebne. :pocieszacz:
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez Dorku » 30 mar 2011, o 22:13

Moim zdaniem najlepiej nastawić się na słuchanie osoby chorej. Po prostu. Ona "poprowadzi". Jeśli będziesz otwarta na tę osobę to ona czując to będzie mogła się otworzyć.


Tak, wczoraj miała potrzebę porozmawiania o swojej śmierci, w taki normalny sposób, o tym gdzie ją pochować, jak ubrać...itp. Rozmawiałam jak o normalnej rzeczy, tak spokojnie i wprost. Wiecie, jakby ktoś mi 4 tygodnie temu powiedział, że tak będzie...
Można by się załamywać, a teraz widzę jaki to piękny czas... fakt, ciocia jest wyjątkową osobą, pogodzoną, cierpliwą, pokorną i... wesołą, w całym tym swoim cierpieniu wesołą. Pomagała mi przez całe życie i kochała jak córkę, a teraz pokazuje mi jak godnie umierać.... brak słów.

Aha, bardzo ważne - odpowiednia terapia przeciwbólowa. Od samego początku, nie czekając aż ból się "rozkręci" i trzeba będzie czekać jakiś czas zanim środki zaczną działać.


Póki co nie boli ją, słabnie w oczach, głuchnie, sinieją jej dłonie, traci czucie... jest jak małe dziecko momentami, a jeszcze 4 tygodnie temu nic tego nie zapowiadało...

a dlaczego nie możesz się rozsypać? To bardzo bliska dla Ciebie osoba, możesz odreagowac, wyrzucić z siebie żal. Oczywiście nie przy cioci... ale kims bliskim.


Widzisz Honest, jak zwykle w takich chwilach okazuje się, że nie ma po prostu takiej bliskiej osoby, przy której mogę sobie na to pozwolić....
Nie chcę po raz kolejny słuchać jaka to jestem silna, mądra i jak sobie i tym razem dam radę (sorki ewka), chciałabym żeby ktoś po prostu przytulił i powiedział : płacz.

Póki co dzielę swój czas między dwa domy i pracę... i zaczynam odczuwać wdzięczność za takie trudne, ale piękne chwile...

Pozdrawiam Was - D.
Dorku
 
Posty: 343
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 20:51
Lokalizacja: Mazowsze-kraina łagodności....

Postprzez Sinusoida » 30 mar 2011, o 22:37

Gratuluję Dorku, podołałaś, nie uciekłaś... Ciocia ma szczęście, że ma przy sobie Ciebie, że ma z kim porozmawiać. Dzięki temu zbliżyłyście się do siebie i zapewne zbliżycie jeszcze bardziej. Jakże często w takiej sytuacji słyszy się: co ty opowiadasz, nawet o tym nie myśl i następuje szybka zmiana tematu, ucieczka...
Płacz jeśli czujesz taką potrzebę, myślę że nawet jeśli zdarzyłoby Ci się rozpłakać przy cioci, nie ma w tym nic złego, w końcu to byłyby szczere łzy. Ściskam i podziwiam bo świetnie dajesz sobie radę :pocieszacz:
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez blanka77 » 30 mar 2011, o 22:51

Nawet nie wiem co napisać :(

Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko to, co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie, że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego

Nie bądź pewny, że czas masz, bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stad odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się nie umierać
kochamy wciąż za mało i stale za późno

Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny

Spieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą

Tak, chory ma prawo wiedzieć, bo nikt z nas nie lubi być okłamywany, nie lubi być oszukiwany. Więc na pewno ma prawo do tego, żeby znał prawdę o sobie, o swoim życiu, o swojej kondycji. Natomiast to musi być prawda, która jest przekazywana tak jak lekarstwo. Lekarstwo potrafi być zbawienne i lecznicze, ale potrafi w dużej dawce zabić albo bardzo poważnie zaszkodzić. I podobnie jest z przekazywaniem prawdy. Ona powinna być dawkowana tak jak chce tego sam chory i on niejako daje sygnały, ile może znieść. Właśnie dlatego tak ważna jest komunikacja niewerbalna, aktywne słuchanie, tak ważne jest to, żeby się wczuć w sytuację tego człowieka, żeby go posłuchać, żeby nie zabić taką prawdą, która może jest prawdziwa, ale jest wyrokiem, który potrafi człowieka przygnieść.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Następna strona

Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 590 gości

cron