Rodzice, pomóc mamie...

Problemy z partnerami.

Postprzez Bianka » 17 mar 2011, o 17:14

nie napisalam wy przemocowcy tylko dzialacie jak przemocowcy wiec nie przeinaczaj bo to nie są wyzwiska..
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez ludolfina » 17 mar 2011, o 17:22

bianko mnie sie zdaje ze jest duzo troski w slowach ktore odbierasz jako raniace. wg mnie to moze byc troska o Twoje dziecko.

ja niedawno dowiedzialam sie ze najgorsza rzecza jaka matka moze skrzywdzic dziecko, jest miec depresje. hm moze to przesadzone slowa, ale tak je napisano. to wstrzasajaca dla mnie wiadomosc. osobiscie nie daje sobie prawa do depresji jako matka malego dziecka, po prostu nie nazywalabym tego "prawem". tak bywa, z roznych przyczyn, i odpowiedzialna matka w pierwszej kolejnosci zadba o siebie i swoja psychike, aby moc wlasciwie zajmowac sie dzieckiem. ja mialam gleboka depresje po porodzie, i nie wiedzialam nic o psychologii ani skutkach mojego przygnebienia na rozwoj dziecka. bylam nieodpowiedzialna. ty masz jeszcze czas cos zrobic. bardzo dobrze wiec ze chodzisz na terapie i ze dzialasz. oby tak dalej.

cyt: Dziecko kobiety doświadczającej DP, z upływem czasu i nieleczenia DP, staje się bardziej pasywne, niepewne siebie, lękowe, negatywistyczne i zahamowane społecznie niż jego rówieśnik (w wieku 1-3 lat), którego matka była zdrowa.

http://www.rodziceidzieci.com/gabinet/i ... odowa.html
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Postprzez Bianka » 17 mar 2011, o 17:26

Dzięki Ludolfino, ja przy małej zawsze jestem uśmiechnięta, mała dużo się ze mną śmieje, nie daje jej odczuć a jak juz nie wyrabiam to tata się nią zajmie, ale rzadko jest tak że nie wyrabiam...można powiedzieć ze "tez nie daję sobie prawa"
no i na terapię twardo...

Ludolfino ja bym nikomu nie powiedziała nawet z troski że nie ma powodów do depresji i złego samopoczucia i że jest rozkapryszoną dziunią z muchami w nosie, daleko mi do takiej dziuni i nie dam sobie wmówić że taka "szczerość" to jest coś dobrego i że to ja przesadzam...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez caterpillar » 17 mar 2011, o 18:28

sorry bianko ale ja juz nie bede sie wypowiadala w tym temacie z walkowaniem wlasnie o to mi chodzi ...ze 15 osob dopowiada ,imputuje i naditerpretuje to co napisalam a ja nie mam ochoty tego prostowac, napisalam w ostatnim poscie (uwazam ze jasno ) jak byl MOJ odbior .


Nigdzie nie napisalam ,ze jestes zla matka bo nawet wcale tak nie uwazam.


z mojej strony dyskusja skonczona pozdrawiam i przepraszam za zamieszanie.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Bianka » 17 mar 2011, o 18:45

o złej matce nie wiem kto napisal...Doduś że się opędzam i siedze tu a nie zajmuje sie dzieckiem...jedyne co Ty napisalaś to to że traktowałam macierzyństwo jak kare...

nie wiem w ogóle o co Wam chodzi...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Honest » 17 mar 2011, o 19:14

Bianka napisał(a):nie napisalam wy przemocowcy tylko dzialacie jak przemocowcy wiec nie przeinaczaj bo to nie są wyzwiska..


Tak czy inaczej obraziłaś mnie.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez Bianka » 17 mar 2011, o 19:33

ooo teraz wielka obraza ale mnie można obrażać i nazywa się to wyrażaniem swoich uczuć, no ja też wyraziłam swoje...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez limonka » 17 mar 2011, o 19:41

Bianka napisał(a):ooo teraz wielka obraza ale mnie można obrażać i nazywa się to wyrażaniem swoich uczuć, no ja też wyraziłam swoje...
bianko ty tez sie obrazilas jak pare osob wyrazilo swoje "odczucia" to chyba jestescie kwita:)
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Honest » 17 mar 2011, o 19:45

limonka napisał(a):
Bianka napisał(a):ooo teraz wielka obraza ale mnie można obrażać i nazywa się to wyrażaniem swoich uczuć, no ja też wyraziłam swoje...
bianko ty tez sie obrazilas jak pare osob wyrazilo swoje "odczucia" to chyba jestescie kwita:)

Ale lomonko, ja nikomu nie mówiłam, że działa jak przemocowiec :)
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez Bianka » 17 mar 2011, o 19:58

---------- 18:56 17.03.2011 ----------

A ja nikomu nie mówiłam że jego problemy to pierdoły a potem że nie ma z jakiego powodu czuć się zranionym...Trzeba wiedzieć jak wyrażać swoje odczucia, w jakiej formie...

---------- 18:58 ----------

regulamin:
4. Nie wolno: OSĄDZAĆ, KRYTYKOWAĆ, OCENIAĆ, wywierać presji, nakłaniać do przyjęcia lub zmiany jakiegokolwiek wyznania, opcji politycznej, światopoglądu.

6. Na grupie nie stosujcie wulgaryzmów, obraźliwych epitetów i RANIĄCYCH KOMENTARZY.
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Justa » 17 mar 2011, o 22:56

Bianko, a gdyby tak powiedzieć sobie - okej, ten i ten uważa, że jestem zła. No i ok, niech sobie myśli, jego sprawa, wolno mu myśleć, co chce - ja i tak wiem, jak jest U MNIE.

Hmm, co Ty na to?
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Postprzez Bianka » 17 mar 2011, o 23:10

No tak Justa:/ ale chodzi o to że ja czułam się tu bezpiecznie, jestem związana z forum bardzo długo jak już pisałam uratowano mi kiedyś tu życie po tym jak wzięłam leki...ceniłam je za to że nie ma tu ocen jak na wszystkich innych, no i zderzyłam się z rzeczywistością a i element zaskoczenie ma tu duże znaczenie bo świadomość że żyłam sobie w nieświadomości a ktoś miał takie o mnie zdanie jakoś burzy moje poczucie bezp. Dużo straciłam...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Filemon » 17 mar 2011, o 23:27

ludzie, jak dla mnie to bez dwóch zdań, to co powiedziała woman (od tego zaczął się cały ten kocioł) było nieprzyjemne i mogło dotknąć albo zaboleć niczym sól posypana na rozjątrzoną ranę...

jednocześnie w moim odczuciu woman NIE MIAŁA wrednych intencji... ot, trochę Jej się chyba wyrwało nieco nadmiernie szczerze, jak odbiera czasami Biankę... w tym sensie nadmiernie szczerze, że wypowiedzenie szczere takiego odbioru czasami czy też w niektórych przypadkach (wcale nierzadkich...) nie wnosi zbyt wiele dobrego (co zresztą widać i słychać i czuć... ;) i zresztą wcale nie w tym jednym wątku... :) )

z kolei Bianka reaguje bardzo żywo, emocjonalnie, z poczuciem krzywdy - bo nie dość, że udręczona problemami, to jeszcze jakby nie zrozumiana i traktowana z pewnym dystansem (niczym nieco narwana i trochę rozmamłana panienka...)

no nikt z nas nie chciałby pewnie być w taki sposób odbierany czy określany, prawda...? i to nawet... jeśli po części faktycznie tak byśmy się zachowywali - na przykład z powodu słabszej odporności psychicznej, dołów depresyjnych, odczuwanej słabości życiowej i lęków przed pewnymi życiowymi wyzwaniami...

to wszystko całkiem ludzkie stany ducha, mnie osobiście dobrze znane - a nie uważam się wcale za jakiegoś dupka czy totalnego życiowego nieudacznika, który potrafi tylko kwękać, ale nic nie umie konkretnego zrobić, zdziałać ani wnieść w życie własne i innych...

Bianka, ja sądzę, że rozumiem Twoje reakcje i pewnie nawet mógłbym reagować podobnie w obliczu takiego podejścia do Ciebie jakie ma tu miejsce (he he... ja to pewnie nawet reagowałbym ostrzej i bardziej bezceremonialnie...) i głównie tyle chciałem Ci w tym momencie powiedzieć!

przy czym wypowiadające się tutaj dziewczyny nie wydają mi się agresywne czy wredne... może po prostu czasami człowiek traci trochę cierpliwość w obliczu nawału czyichś problemów...? może udziela się poczucie bezradności i sami zaczynamy się czuć obciążeni...? zrzuciłoby się wtedy chętnie ten ciężar z pleców i może nawet pokazało palcem na kogoś i powiedziało: - a sam sobie jesteś winny...! weź się w garść... i tak dalej! no ale przecież większość z nas doskonale wie, że takie teksty nie dają drugiej osobie wsparcia i nie stanowią pozytywnej motywacji a nawet nie dają choćby doraźnej ulgi... prawda? mogą natomiast nasilić niezadowolenie z samego siebie, obudzić poczucie krzywdy, niesprawiedliwości, bagatelizowania naszych problemów, itp...

echhhh... życież ty moje życie...

niełatwo człowiekowi zrozumieć człowieka i wyjść mu na przeciw, szczególnie kiedy samym nam jest czasem ciężko, drażni nas w innych to co kłuje nas również nieco w nas samych, razi nas to czy tamto, co odbiega od ideału, który chciałoby się widzieć a najlepiej samemu również go osiągnąć i posiadać...

ot takie moje refleksje... :)

aha, i jeszcze jedno - uważam, że wychowywanie małego dziecka, szczególnie bez odpowiedniej współpracy całej rodziny, to niewątpliwie na tyle obciążający obowiązek, że może człowieka męczyć a nawet w którymś momencie dołować... szczególnie, jeżeli jesteśmy ogólnie w trudnej pod takimi czy innymi względami sytuacji życiowej i nie bardzo możemy liczyć na pomoc najbliższych osób...

Bianka, trzymaj się i pozdrawiam Cię serdecznie!

nawet jeśli reagujesz emocjonalnie przekraczając nieco granice całkowitej idealnej równowagi emocjonalnej... to wobec Ciebie też bywają tu, moim zdaniem, mniej lub bardziej przekraczane pewne granice, nawet jeśli nie wypływa to ze złych intencji... :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Sinusoida » 17 mar 2011, o 23:33

Chociaż wiele z Was uważa, ze dyskusja powinna się już dawno skończyć pozwolę sobie się wypowiedzieć.
Rozumiem, że zarówno Cat. jak i Women nie chciały nic złego. A już na pewno nie chciały byś Bianko poczuła się tak paskudnie, jak się czujesz. Ale myślę, że skoro te słowa już padły to nie da się ich wymazać, nawet jeśli dziewczyny przeprosiły. To musi wybrzmieć.
Rozumiem Bianko Twoją chęć ucieczki stąd. Tez poczułabym się podle po takim zdaniu, nawet gdyby ktoś je potem zmienił. A biorąc pod uwagę, ze zdarza się, iż osoby walczące z tego typu problemami co Bianka, maja dodatkowo jeszcze jeden największy problem – przyznanie się samemu przed sobą, że ma się powody do takich, a nie innych odczuć (ma to miejsce szczególnie w sytuacji, kiedy w dzieciństwie ignorowano nas i nasze potrzeby), że się nie wymyśla lecz że jest to skutek czegoś. I teraz załóżmy ze stopniowo się komuś to udaje, taki ktoś zaczyna dopuszczać możliwość, że jednak może ma prawo czuć to, co czuje. Bo zostałam/em bardzo skrzywdzona i nie ma nic dziwnego w tym, że tak a nie inaczej radzę sobie z problemami.
A tu nagle dostaje informacje wprost, że ma muchy w nosie. I jest to jak policzek w twarz. I po takiej informacji chyba cofnęłabym się o kilka kroków wstecz i znowu miałabym wątpliwości, czy aby nie jestem rozkapryszoną dziewczynką, czy aby nie przesadzam, czy aby nie jestem beznadziejna bo czasem jest mi trudno?... I wypowiedz Sans byłaby dla mnie jak koło ratunkowe rzucone tonącemu… Dałaby mi możliwość chwycenia się brzytwy, że jednak mam prawo czuć to, co czuję.


Wiem że nie miałyście nic złego na myśli, naprawdę. Ale mnie by się dokładnie coś takiego samego uruchomiło na miejscu Bianki. I chyba wniosek z tego taki, ze tutaj na forum chyba rzeczywiście lepiej trzy razy się zastanowić zanim się coś napisze, bo nawet, jeśli potem się powie przepraszam, myliłam się, to takie jedno zdanie ma ogromna siłę… O wiele większą niż późniejsze przepraszam.

Oczywiście Honest, że Bianka powinnam się na takie coś uodpornić. Ale to się nie dzieje z dnia na dzień. I prawdopodobieństwo tego, że na forum psychologicznym będą ludzie, którzy nie radzą sobie z negatywną opinią innych, jest ogromne. I dlatego tutaj czasem lepiej coś przemilczeć, niż być szczerym.

Proszę nie traktujcie tego jako rozdmuchiwania sprawy. Myślę, ze to ważne by Bianka wiedziała, iż ma prawo czuć to, co poczuła po wiadomych wypowiedziach. Nawet jeśli przyznałyście, że byłyście w błędzie.

Bianko, każdy popełnia błędy. Może tak to potraktuj i nie skreślaj od razu psychotekstu?
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez Filemon » 17 mar 2011, o 23:37

podoba mi się Twoja wypowiedź Sinusoida i odpowiada mi Twój sposób podejścia do sprawy...
mam wrażenie, że w pewnych kwestiach patrzymy podobnie... :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 219 gości

cron