samookaleczanie

Problemy związane z depresją.

Postprzez lucifera » 5 lut 2011, o 02:02

Nie chcę żyć w świecie pełnym iluzji, stworzonych przez społeczeństwo, które służą tylko temu, aby kierować naszymi myślami, pojęciami i wyobrażeniami jedną słuszną drogą. Mechanizm działa, ludzie nie mają czasu aby siebie samemu naprawdę poznać, myślą o pracy, o obowiązkach, ale nie próbują nawet poznać istoty siebiebie samego, dlaczego? Bo nie mają czasu. Zajmują się innymi rzeczami. Takimi, jakimi za młodu nauczyli się że są najważniejsze. Ludzie są na swój sposób naprawdę wyjątkowi. Mogą odkryć siebie. Odnaleźć prawdę. Ja siebie dopiero poznaję, nie jestem nawet w przedsionku własnego umysłu a już czuję brud, który nie jest jakimś wymysłem. Ten brud jest częścia mnie. Mojegu umysłu. Jest jednym z wielu elementów tworzących moją psychikę. Jako człowiek, przedstawiciel Homo Sapiens Sapiens, posiadający możliwosć odkrycia siebie jestem winna sobie samej te badania.
Avatar użytkownika
lucifera
 
Posty: 69
Dołączył(a): 4 lut 2011, o 00:52
Lokalizacja: Straight From Hell

Postprzez oliwia » 5 lut 2011, o 10:44

mądre słowa lucifera... ja też nie chcę, ale co zrobić? Nikogo na siłę nie zmienisz. Trzeba zacząć od siebie i dbać o to żeby mieć czyste sumienie...
Avatar użytkownika
oliwia
 
Posty: 3388
Dołączył(a): 27 sty 2008, o 09:18
Lokalizacja: Oliwkowo

Postprzez Filemon » 5 lut 2011, o 15:10

lucifera, zauważ że brud fizyczny staje się jakby częścią nas kiedy do nas przywiera i kiedy się nie myjemy... ale w gruncie rzeczy samo ciało nie kojarzy się z brudem lub czymkolwiek odpychającym a raczej swoją formą, kolorytem, itp. (o ile jest zdrowe) wyraża jakiś rodzaj piękna...

być może podobnie jest z duszą czy też psychiką...?

dziwi mnie, że tak sama siebie lokujesz "w środku piekła", nazywasz siebie słowem, które może być kojarzone z siłami zła, itp. mam wrażenie, że Ci to jakoś pasuje... a może Ciebie brud (czy zło) jakoś pociąga, skoro w takich klimatach się prezentujesz...? :? tak jakby to się do Ciebie lepiło, niczym brud fizyczny, a Ty właśnie się z tym utożsamiasz i ogłaszasz to światu...

...może lepiej się umyć...? ;)

możliwe, że Cię nie rozumiem, ale nie określasz się wystarczająco jasno jak dla mnie i coś mi nie leży w Twoim sposobie prezentowania siebie w taki sposób w jaki to robisz... budzi to moje podejrzenia i wątpliwości...

lucifera napisał(a):Jako człowiek, przedstawiciel Homo Sapiens Sapiens, posiadający możliwosć odkrycia siebie jestem winna sobie samej te badania.


no ale człowiek jest z Ziemi... a nie "straight from hell"... i człowiek to nie lucyfer...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez lucifera » 5 lut 2011, o 15:39

Nie wiem jak to inaczej ująć... oczywiście że człowiek jest z ziemii, a człowiek to nie lucifer jeśli patrzysz na wymiar FIZYCZNY. Ja się nie zajmuję fizyką, biologią ani chemią, nie zajmuję się wymiarem naukowym. Pisałam wcześniej, nie wierzę w piekło, demony ani inne tego typu astralne lub nieastralne bzdety. Ja mówię o wymiarze duchowym, o sprzejażdzce w głąb siebie.

Skąd pochodzi nasze JA? Z faktu świadomości iż istniejemy. A skąd z koleji pochodzi to? Z naszego umysłu. I to nasz umysł jest tym piekłem: Straight From Hell, a każdy człowiek musi się "ościwicić" i nieść światło.

Dodatkowo coś pochodzące z piekła, według terminologi - bo o tym mówię - a w tym przypadku piekło to nasz umysł, a tym czymś jesteśmy my - to zostaje nam lucifer. Dodaj do tego odmianę żeńską.

Nie powiem kto to powiedział, mimo pierwszego odruchu zniechęcenia, skup się na tym co jest istotniejsze w tym zdaniu - kursywa:

Podobnie, jak głosi teoria Nietzschego o nadczłowieku, sądzę, że każdy mężczyzna i każda kobieta jest gwiazdą. To tylko kwestia uświadomienia sobie tego i pozostania nią. Kwestia siły woli. No bo świat jest taki, jakim się go postrzega. Jeżeli chcesz, by inni powiedzieli ci jak go postrzegać, możesz tak zrobić. Ale jeżeli sam chcesz go oglądać, to nie będzie dla ciebie żadnych ograniczeń. Dlatego właśnie nie widzę potrzeby, by zawsze być tą samą osobą. Mogę przecież być tyloma osobami, iloma uznam za stosowne. To kwestia zadania pytania, czy powinniśmy postępować zgodnie z zasadami, które stworzył dla nas świat, czy też chcemy sami sobie je stworzyć. Ja tworzę swoje zasady.

Odnośnie ostatniego: "ja tworzę zasady" - oczywiście w tym momencie nie chodzi o stawianie się na pozycji boga, choć dużo jest w tym przypadku podobieństw, jednakże działania związane z możliwością wykorzystania siebie w taki sposób na jaki pozwala nam nasza biologia - czystki struktura.

Brud ciała - wiesz....ciało też nie jest zbyt apetyczne...
Wiesz, że w rzeczywistości piękno jako takie nie funkcjonuje? Wszystko zależy od tego kto odbiera doznania. Prosty przykład: ja jeden film uznaję za arcydzieło, film poruszający, ważny, piękny i takie tam. Moja znajoma, z którą mam wiele wspólnych zainteresowań wbrew pozorom uznaje film za gniot i nic nie warte g***o (przepraszam, ale chciałam pokazac negatywny stosunek do filmu). Piękno zależy od gustu. Trochę z wikipedii:
"Immanuel Kant uważał, że piękne jest to, co podoba się powszechnie, bezinteresownie i bezpośrednio. Oddzielał "sąd smaku" od pojęcia doskonałości." To co podoba się powszechnie jest trendem, nie pięknem. Doskonałość? Przywołuję przykład z filmem: dla mnie doskonały, nie oznacza że doskonały dla innych.

Popisałabym jeszcze na temat moich "teori", ale aktualnie nie mogę.

edit:
"ludzie mają skłonność łączyć kogokolwiek, kto wygląda i zachowuje się inaczej z nielegalną i niemoralną działalnością"
Avatar użytkownika
lucifera
 
Posty: 69
Dołączył(a): 4 lut 2011, o 00:52
Lokalizacja: Straight From Hell

Postprzez Sinusoida » 5 lut 2011, o 15:50

Lucifera niewątpliwie masz bardzo ciekawą filozofię i myślę, że można podyskutować o różnych punktach widzenia ale tak sobie tylko pomślałam, że może warto byłoby założyć nowy temat? Jak myślisz Fil.? Trochę odbiegliśmy od tematu no i nie wiem czy prince dobrze się z tym czuje... No chyba, że nie masz nic p/ko temu prince, to przepraszam:)

No właśnie prince, jak się czujesz?
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez lucifera » 5 lut 2011, o 15:59

Monia07 napisał(a):11:12 05.02.2011

sugerujesz iż związek w którym partner chroni za wszelką cene od złego nie jest do końca miłością hm... ale to tylko takie moje odczucie...


Ja to nazywam egoizmem. Chęć aby wszystko było OK i nie chcenie aby osoba cierpiała to miłe i daje wyraz dbania o kogoś, ale... wiem, że związek będzie na pierwszy rzut oka nikły, ale spróbuj zastosować analogię.

Dlaczego ludzie płaczą jak ktoś umrze? Np. babcia, ciocia czy nawet rodzice przed śmiercią bardzo chorowali, i bardzo cierpieli z powodu choroby. Aż pewnego dnia się nie budzą. Umarli we śnie - staram się podać jakiś normalny przykład - co oznacza, że przestali cierpieć. Nie wiesz czy tam jest im lepiej czy nie. Ale płaczesz. Dleczego? Bo ich kochałaś itd, idt.... nie mówię że nie kochałaś. Jest nawet trafne określenie: bo ich straciłaś. To jest TWOJA strata. Miałaś coś, co było u ciebie jakby na dodatnią stronę, a teraz tego nie ma. STRACIŁAŚ. TY! Nie nikt inny tylko TY. Słyszysz że zmarła mama znajomej, przyjciółki. Smutno Ci. Ale nie płaczesz. Bo to nie jest TWOJA strata. Ludzie płaczący na pogrzebach nie płaczą za zmarłym, choć w jakimś stopniu też, ale płaczą przedewszystkim nad sobą samym.
Nie chcę nikogo atakować, ale czy nie tak się zaczyna opowieści o śmierci? "Matka wiele lat chorowała. Rok temu ją straciliśmy" albo wiele, wiele podobnych.

Więc wracając na grunt miłości w związku: nie chcesz aby coś się stało partnerowi, ponieważ wiesz, że to się odbije również na Tobie, na tym jak Cię traktuje i chcesz mieć go nienaruszonego. I to nazywam egoizmem i pozbawiania partnera podstawowej rzeczy: wyboru. Nie kocha się kogoś za coś, tylko kocha się jako osobę. Dokładniej to to jest bardziej skomplikowane, ponieważ my kochamy nasze wyobrażenia, ale to nie jest myślę dobre miejsce na tego typu dyskusję.

Wróćmy do samookaleczeń - ze względu na szacunek do autora tematu.
Avatar użytkownika
lucifera
 
Posty: 69
Dołączył(a): 4 lut 2011, o 00:52
Lokalizacja: Straight From Hell

Postprzez Filemon » 5 lut 2011, o 17:59

lucifera, żeby nie ciągnąć offtopicu nie wejdę w polemikę - jedynie krótki komentarz:

ciekawe, inspirujące jest Twoje spojrzenie na sprawy o których piszesz, ale też, moim zdaniem, co nieco... odleciane... ;)

nie wiem w jakim jesteś wieku, ale podejrzewam, że z czasem to Ci przejdzie... ;) (nie gniewaj się - tak piszę w lekko żartobliwym tonie... :) )

kiedy miałem osiemnaście lat (a teraz mam gdzieś tak... dwa-trzy razy więcej...) to miałem podobne odloty (jednak tak obecnie jestem skłonny to nazwać) - pamiętam, że tego typu fantastyczne dosyć podejście do realnego życia brało się u mnie pod wpływem lektury Edwarda Stachury, dzieł teozoficznych (nie mylić z teologią! :) ) i mistycyzującego maszynopisu pewnego zakonnika, który tajemnymi drogami dotarł do mnie w postaci bladotrzcionkowej na bibułkowym papierze... ;) :D i z wypiekami na twarzy go wielokrotnie czytałem z coraz większym odczuciem własnej słabości, frustracji i bezsilności - traktował o drodze do idealnej doskonałości osiąganej z nadludzkim wysiłkiem... (tak właściwie: rzekomo realny "przewodnik" ku nierealnej abstrakcji... ;) :lol: )

pozdrawiam i tutaj już nie będę kontynuował... :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez sikorka » 5 lut 2011, o 18:02

prince, odezwiesz sie do mnie?
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Postprzez lucifera » 5 lut 2011, o 19:52

W sumie to ja powinnam najbardziej przepraszać, bo to ja zaczęłam swoją osobą ten wielki Off Topic.

Co do samookaleczeń to za każdym razem gdy sięgacie po żyletkę i się dwa dni zamartwiacie, że to zrobiliście, gdy powtarzacie w kółko jakim się jest beznadziejnym itd, doprowadzacie do kolejnych cięć i to jest zamknięty krąg. Ja kiedyś byłam w takiej samej sytuacji. Obiecywałam znajomym i innym, że tego nie będę robić, podpisywałam jakieś głupie oświadczenia i tym podobne bzdety. I to mnie jeszcze bardziej wyniszczało. Otoczenie mówiło mi raz za razem, to samo: jesteś nienormalna (może nie dosłownie, ale w tym stylu).
A potem znalazłam w jakiś sposób siłę, która pozwoliła mi nie obwiniać siebie i zdjęła ten ciężar. Oglądałam kiedyś japońską wersję horroru "Nieodebrane połączenie". Można lubić lub nie, ale tam padły słowa które mnie najbardziej uderzyły: "dla każdego jest przeznaczone inne niebo, braciszku" (kontekst nie ważny). Każdy z nas jest inny, mamy różne organizmy, dla jednego jeden lek działa, inny nie. Tak samo z psychiką. Nie możemy się zamieniać w jednakową masę. Nie da rady. Nawej jeśli byśmy mogli, nie powinniśmy tego robić. Rodzimy się różni, umierajmy różni. Nie tacy sami.
Avatar użytkownika
lucifera
 
Posty: 69
Dołączył(a): 4 lut 2011, o 00:52
Lokalizacja: Straight From Hell

Postprzez Filemon » 5 lut 2011, o 20:20

ja też się zgadzam - choć akurat przeciwko "homo-" nic nie mam... (a można by rzec, że wręcz przeciwnie! ;) :D )
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez lucifera » 5 lut 2011, o 20:35

Myślałam, że temat jest o zamiłowaniu do żyletki, a nie o orientacji sexualnej.
Avatar użytkownika
lucifera
 
Posty: 69
Dołączył(a): 4 lut 2011, o 00:52
Lokalizacja: Straight From Hell

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 51 gości