paskudne uczucie...

Problemy z partnerami.

paskudne uczucie...

Postprzez Crazy Mary » 24 paź 2007, o 12:13

Przez 6 lat praktycznie codziennie razem, wszystko robiliśmy wspólnie. Zerwaliśmy kontakty z wieloma znajomymi, nikt nikogo do tego nie zmuszał samo wyszło (poza jednym wyjątkiem). Z perspektywy czasu widzę, że to jedna z najgłupszych rzeczy jaką można zrobić w związku.

Jakiś czas temu zaproponował wspólny wyjazd, jednak nie mogłam akurat w tym terminie. Zaproponowałam przesunąć to o pół roku, ewentualnie niech jedzie sam. Zgodził się na zmianę terminu gdyż wciąż powtarzał, że nie chce jechać beze mnie, że się zatęskni etc. Tydzień po naszej rozmowie oznajmił mi, że jednak jedzie z ludźmi poznanymi w necie. Pojechał na ponad trzy tygodnie, wiem ze to nie długo, ale do tej pory nasza najdłuższa rozłąka trwała max. 3 dni, w dodatku brak możliwości rozmowy przez telefon pogarsza sytuację, ale nie o to chodzi...
Z jednej strony cieszę się, że pojechał, że odpocznie, zwiedzi nowe miejsca, pozna interesujących ludzi, będzie szczęśliwy. Niestety z drugiej strony mam do Niego żal o to, że na początku tak bardzo się zapierał i bardzo szybko zmienił zdanie. Nie chcę tego czuć, czuję się z tym okropnie, ale co jakiś czas ten żal powraca i nie chce zostawić. Najgorsze, że czasami ten żal przeradza się w sarkazm, w brak wiary w Jego tęsknotę, o której mnie zapewnia. Tak bardzo chciałabym się pozbyć tego uczucia, ale nie mam pojęcia jak :cry:
Crazy Mary
 
Posty: 27
Dołączył(a): 24 paź 2007, o 11:01
Lokalizacja: Trójmiasto

Re: paskudne uczucie...

Postprzez NOBLEA » 24 paź 2007, o 12:51

Crazy Mary napisał(a):Z jednej strony cieszę się, że pojechał, że odpocznie, zwiedzi nowe miejsca, pozna interesujących ludzi, będzie szczęśliwy. Niestety z drugiej strony mam do Niego żal o to, że na początku tak bardzo się zapierał i bardzo szybko zmienił zdanie. Nie chcę tego czuć, czuję się z tym okropnie, ale co jakiś czas ten żal powraca i nie chce zostawić.


Czasem tak bywa że człowiekiem targają sprzeczne uczucia. Z jednej strony cieszczysz się że pozna coś nowego a z drugiej wolałabyś mieć go przy sobie.
Ja też tak mam, i gdy się okazuje że On jednak zostaje( nigdzie nie jedzie czy idzie) czuje jak mi "spada kamien z serca"
bo tak naprawde lubie razem z Nim poznawać nowe rzeczy :)

Teraz jak Go nie ma, skorzystaj z tego, zajmij się sobą, zrób coś na co oddawna masz ochote, albo coś zupełnie nowego.
A czarne mysli zejdą na dalszy plan :)

Trzymaj się cieplutko :slonko:
NOBLEA
 
Posty: 106
Dołączył(a): 13 paź 2007, o 13:08

Postprzez Abssinth » 24 paź 2007, o 12:58

Pojechal z kolegami poznanymi w necie - czyli widocznie on nie ograniczyl swoich znajomosci, tylko Ty. A co sie stalo z tym zerwaniem 'do ktorego ktos zostal zmuszony'? Czy to byla znajomosc wazna dla Ciebie, czy dla niego?

Zastanow sie - czy Ty bys miala z kim tak ot pojechac, jesli przyszlaby Ci na to ochota?

Jesli nie, to czas, ktory spedzasz teraz z dala od niego i od jego wplywu, poswiec na odnajdywanie siebie i odswiezenie starych znajomosci. Zajmij sie Soba , a nie tym, czy on teskni, czy tez nie teskni.

Jesli ten zwiazek jest chory, w ten sposob byc moze to zauwazysz. Jesli jest zdrowy, to wniesiesz cos wiecej dla odswiezenia sytuacji, wniesienia czegos nowego - Twoj partner po powrocie z tego wyjazdu pewnie bedzie mial duzo ciekawych rzeczy do opowiedzenia, Ty tez mozesz miec :)

przytulam cieplo,
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: paskudne uczucie...

Postprzez ewka » 24 paź 2007, o 13:46

Dobry moment, aby sobie o sobie przypomnieć... bo chyba zapomniałaś.

I coś dla Ciebie... coś, co uwielbiam i doskonale oddaje klimat, jaki (wydaje mi się) pownien nam w życiu towarzyszyć :serce2:

_______________
Kochajcie się,
ale nie róbcie z miłości kajdanów.
Niech miłość będzie jak poruszający się
ocean pomiedzy brzegami waszych dusz.
Wypełniajcie nawzajem swoje filiżanki,
ale nie pijcie z tej samej.

Dajcie sobie swojego chleba,
ale nie jedźcie z tego samego bochenka.
Śpiewajcie i tańczcie razem,
cieszcie się, ale pozwólcie sobie
być osobno. Jak struny lutni,
które są osobno, to jednak dźwięczą
razem do tej samej muzyki.

Dajcie sobie serca,
ale nie do przechowania.
I stójcie razem,
a jednak nie za blisko:
Jak kolumny świątyni,
które podpierają ten sam strop,
a jednak stoją osobno.
I jak dąb i cyprys nie rosną w
swoich cieniach.

Kahlil Gibran

Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez echo » 25 paź 2007, o 20:40

---------- 20:39 25.10.2007 ----------



---------- 20:40 ----------

upps przepraszam , nie chciałam wysyłac "na pusto"
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Do ewki

Postprzez milka » 25 paź 2007, o 22:11

Dobry wieczor ewciu ,pisze tu poraz pierwszy choc czytam was od roku..ale nie potrafie zdobyc sie na odwage by napisac o moich problemach.Chciałam powiedziec ,ze strasznie cieplutkie i madre sa słowa ,ktore dzis od Ciebie przeczytałam.To chciałam Ci powiedziec,bo jak narazie nie stac mnie na wiecej,jestescie kochani
milka
 
Posty: 1
Dołączył(a): 25 paź 2007, o 21:58

Re: Do ewki

Postprzez ewka » 25 paź 2007, o 22:46

Cześć Milka, witaj i dzięki :kwiatek2:
Masz rację, to dobre i kochane miejsce... i na Twoją odwagę też nadejdzie czas. Jak widzisz - przekrój problemów jest wielki i raczej nikt się niczemu nie dziwi. Przekrój wielki, ale wszystkie mają coś wspólnego - on/ona. A że co człowiek, to historia - to choć podobna, to inaczej przeżywana i odczuwana... i tak się nam w tym tygielku miesza miłość z zazdrością, zdradą, szarością, zwątpieniem... i czym tam jeszcze;) Samo życie
:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Crazy Mary » 26 paź 2007, o 10:02

Dziękuję wszystkim za odpowiedź. Musiałam to z siebie w końcu wyrzucić, moć z kimś o tym porozmawiać.


Noblea
Od jakiegoś czasu sama Go wyrzucam, żeby spotkał się z kolegami z pracy, ze studiów i na prawdę cieszę się kiedy wychodzi. Tylko ten wyjazd... chciałabym odkrywać z Nim te nowe rzeczy, ale czuję się chyba odcięta i troszkę zazdrosna o to, że odkrywa to z kimś innym :( czy to oznacza, że jestem złą, zaborczą dziewczyną?


Abssinth
oboje ograniczyliśmy znajomości. Pojechał z koleżankami i kolegą poznanymi na okoliczności tego wyjazdu.

To był ktoś ważny dla mnie, ktoś kogo uważałam za przyjaciela, ktoś kogo odsunęłam od siebie :( długa historia...

Ewka
piękny ten wiersz :)


chciałam zabrać się za rozwój samej siebie, zacząć robić coś dla innych, ale moje chore myśli, problemy, które mam sama ze sobą wpychają mnie w kąt, z którego trudno wyjść... wiem, że trzeba coś z tym zrobić, a nie tylko użalać się nad sobą tylko, że ostatnio coraz więcej porażek, zdarzeń, które podcinają skrzydła :(
Crazy Mary
 
Posty: 27
Dołączył(a): 24 paź 2007, o 11:01
Lokalizacja: Trójmiasto

Postprzez NOBLEA » 26 paź 2007, o 10:31

Crazy Mary napisał(a):Dziękuję wszystkim za odpowiedź. Musiałam to z siebie w końcu wyrzucić, moć z kimś o tym porozmawiać.


Noblea
Od jakiegoś czasu sama Go wyrzucam, żeby spotkał się z kolegami z pracy, ze studiów i na prawdę cieszę się kiedy wychodzi. Tylko ten wyjazd... chciałabym odkrywać z Nim te nowe rzeczy, ale czuję się chyba odcięta i troszkę zazdrosna o to, że odkrywa to z kimś innym :( czy to oznacza, że jestem złą, zaborczą dziewczyną?



NIE TO TEGO NIE OZNACZA,nie jesteś zła ani zaborcza, nie myśl tak tylko.
Kiedy jest się z drugium człowiekiem , którego się kocha, poprostu chce się być z nim, chce się być najważniejszą osobą w jego życiu.
I jest to najbardziej najnormalniejsza rzecz na świecie moim zdaniem :)

Pozdrawiam cieplutko
NOBLEA
 
Posty: 106
Dołączył(a): 13 paź 2007, o 13:08

Postprzez bunia » 26 paź 2007, o 11:26

Mysle,ze ten wyjazd nie byl w odpowiednim momencie....tzn. tak na prawde tego nie zaakceptowalas....jestescie dosyc dlugo razem wiec moze taka rozlaka dobrze Wam zrobi...mam taka nadzieje.
Pozdrowka :papa:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez NOBLEA » 26 paź 2007, o 11:45

Crazy Mary napisał(a):chciałam zabrać się za rozwój samej siebie, zacząć robić coś dla innych, ale moje chore myśli, problemy, które mam sama ze sobą wpychają mnie w kąt, z którego trudno wyjść... wiem, że trzeba coś z tym zrobić, a nie tylko użalać się nad sobą tylko, że ostatnio coraz więcej porażek, zdarzeń, które podcinają skrzydła :(


Oj ja mam podobny problem, dlatego przyjełam taktyke małych kroczków.
I jak narazie mi to wychodzi, poprostu nie ustawiam sobie za wysoko poprzeczki, ale za każdym raze jest ona wyżej.
A każdy sukces nawet taki mały cieszy i podnosi na duchu :)
NOBLEA
 
Posty: 106
Dołączył(a): 13 paź 2007, o 13:08

Postprzez Crazy Mary » 26 paź 2007, o 21:56

NOBLEA napisał(a): Kiedy jest się z drugium człowiekiem , którego się kocha, poprostu chce się być z nim, chce się być najważniejszą osobą w jego życiu.
I jest to najbardziej najnormalniejsza rzecz na świecie moim zdaniem :)

najważniejszą tak, ale nie jedyną... coraz bardziej jestem na siebie zła, że gdy zaczął odcinać się od znajomych nic nie zrobiłam, po prostu cieszyłam się każdą wspólną chwilą...

NOBLEA napisał(a): Oj ja mam podobny problem, dlatego przyjełam taktyke małych kroczków.
I jak narazie mi to wychodzi, poprostu nie ustawiam sobie za wysoko poprzeczki, ale za każdym raze jest ona wyżej.
A każdy sukces nawet taki mały cieszy i podnosi na duchu

Życzę Ci, więc wielu sukcesów dających Ci radość :)
małe kroczki to bardzo mądra taktyka :) zgodnie z nią napisałam na tym forum i rozpoczełam wyrzucać myśli, które zatruwają mnie od środka; dzisiaj opracowałam pare pytań na obronę, porozmawiałam z koleżanką. wiem, że dla wielu osób to nic, ale ostatnio dla mnie to dużo. Tylko, że czasami swoimi niepowodzeniami nie zawodzimy tylko siebie, ale i innych - to jest najgorsze :(


bunia napisał(a):Mysle,ze ten wyjazd nie byl w odpowiednim momencie....tzn. tak na prawde tego nie zaakceptowalas....jestescie dosyc dlugo razem wiec moze taka rozlaka dobrze Wam zrobi

przed wyjazdem powiedział mi, że chciałby, żebym Mu zabroniła jechać wtedy On miałby czyste sumienie i to On miałby co mi wypominać do końca życia :? kiedy już się zdecydował jechać nie odwodziłam Go od tego (z głębi serca nie chcę Mu tego wypominać), było mi trochę przykro, ale nie chciałam Go ograniczać, chciałam, żeby pojechał i odpoczął. jakiś czas wcześniej przechodziliśmy jeden z poważniejszych wspólnych kryzysów On nie wiedział czego chce, ja nie chciałam życia w niepewności, sytuacja typu 'wóz albo przewóz'. Kiedy zaczął planować wyjazd byliśmy po wielu rozmowach o naszych uczuciach, oczekiwaniach, było raczej db. Pomyślałam, że Jego wycieczka będzie dla nas próbą. Wiem co do Niego czuję i mam nadzieję, że po powrocie On też będzie wiedział :)


tak db jest móc z kimś o tym porozmawiać, dziękuję :)
Crazy Mary
 
Posty: 27
Dołączył(a): 24 paź 2007, o 11:01
Lokalizacja: Trójmiasto

Postprzez nimfa24 » 27 paź 2007, o 20:11

hej...moj zwiazek przypomina bardzo Twoj ztym ze jest krotszy starzem...ostatnio moj luby powiedzial ze chce jechac na mecz z kumplami polska belgia hmm... ale ja nie jestem tak dobra i wyrozumiala jak Ty... :( ale za to jade z nim, bo przy okazji spelnie swoje marzenie i bede na meczu o ktorym marzylam... :lol: jednak zle sie z tym czuje bo bede go ograniczac, albo to znow jest moj wymysl bo razem jest nam naprawde super w kazdej sytuacji, a ja wciaz szukam obludy i klamstaw u niego..Gdy spogladam na to z perspektywy czasu to wiem, ze bycie razem caly czas nie jest zdrowe dla zwiasku, a jednak go nie posielam samego. Jak Twoj luby wroci napewno bedzie zdrowiej w waszym zwiaku i wniesie swieze pomysly do niego. pozdrawiam serdecznie i trzymam za Ciebie kciuki. Ps. ten czas mozesz wykorzystac dla siebie i zrobic to wszystko na co nie mialas czasu gdy jestescie razem....fryzjer kosmetyczka to to co kotecki lubia najbardziej:)
nimfa24
 
Posty: 13
Dołączył(a): 27 paź 2007, o 18:25
Lokalizacja: kielce

Postprzez Crazy Mary » 27 paź 2007, o 21:30

nimfa24 napisał(a):ale ja nie jestem tak dobra i wyrozumiala jak Ty...

oj moja Droga to na pewno nie o mnie :) również mam bardzo duży problem z zazdrością. Był czas gdy ryczałam po nocach bo np. pojechał pocieszac koleżankę z pracy albo zrobiłam wielkie halo z tego, że po bibie w pracy zamiast wrócić do domu (mieszkamy osobno) pojechał na noc do innej koleżanki i jej znajomej, o której wcześniej nasłuchałam sie sporo miłych rzeczy z Jego ust. Aż wstyd pisać co mi czasami do głowy przychodziło, teraz na szczęście już znacznie rzadziej. Choć nie zawsze okazywałam zazdrość wprost to jednak widziałam jaki ma to destrukcyjny wpływ na nasz związek. Ostatnio coraz bardziej zaglądam w siebie i powoli zaczynam rozumieć skąd może brać się we mnie to uczucie i wiem, że to wynika przede wszystkim z tego co kiedyś przeżyłam, z mojej niskiej samooceny.
Czasami trudno mi znieść myśl, że super bawi się teraz z dziewczynami, które z Nim pojechały (rozmawiałam z Nimi przez chwilę i uważam, że są o niebo lepsze ode mnie), ale gdy czuję takie 'ukłucie'(zazdrości) zaczynam mówić sobie, że jeżeli zdradzi to będę wiedziała, że mnie nie kocha, a nie chcę być z kimś takim, nie chcę żyć złudzeniami. Dla Niego seks nie jest zdradą, ale dla mnie tak, więc przed wyjazdem pierwszy raz zapewnił mnie (sam z siebie, na prawdę bardzo starałam się nie okazywać zazdrości, swoich obaw), że zdaje sobie z tego sprawę i nie zrobi niczego takiego. Może łatwiej znoszę 'ukłucia' również ze względu na to co przechodziliśmy parę miesięcy temu.

nimfa24 napisał(a):ale za to jade z nim, bo przy okazji spelnie swoje marzenie i bede na meczu o ktorym marzylam... ... jednak zle sie z tym czuje bo bede go ograniczac, albo to znow jest moj wymysl bo razem jest nam naprawde super w kazdej sytuacji,

skoro chciałaś jechać na ten mecz to nie widzę na prawdę nic złego we wspólnym wyjeździe, więc to Twój wymysł :). Może jak będziecie już na miejscu zróbcie sobie 1-2 godzin wolnego, On będzie miał czas tylko dla kolegów, a Ty dla siebie :)

Gorąco pozdrawiam :)
Crazy Mary
 
Posty: 27
Dołączył(a): 24 paź 2007, o 11:01
Lokalizacja: Trójmiasto

Postprzez mahika » 27 paź 2007, o 21:34

Crazy Mary, ja muszę to powiedzieć, bo Ty naprawdę jesteś niesamowita, ja nigdy w życiu bym nie dopuściła do sytuacji żeby mój, pojechał z dziewczynami z netu czy po imprezie do koleżanek, jezu, ja bym chyba umarła, to nie byaby awantura to raczej byłoby zerwanie.
Wielkie zaufanie jest w wazym związku, podziwiam Cię z to, to naprawde dla mnie wielka abstrakcja....
Także jesteś wyjątkowa i super wyrozumiała wiec nie ma lepszej kobiety od Ciebie :)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 140 gości