Ladybird napisał(a):
Celem moze byc chociazby to ,abym zrozumiala jak zyc z tego typuczlowioekie, jak sobie radzic i jak starac sie do niego docierac i do emocji ,ktore blokuje. Tego nie umialam ,majac ciagle pretensje.
Celem analizy zwiazku , ktory wg niej jeszcze jest do uratowania, jest wglad w siebie i zastanowienie sie czy chce byc z takim mężczyzną .
Ona pomaga MNIE a ja chce uratowac nasz zwiazek , wiec o nim mowimy , przy okazji wydobywajac na wierzch moje problemy , ktore powoli pomaga mi zglebic i sobie radzic.
Tylko zle odbieral to partner z niskim poczuciem wartosci ,jako atak na niego ,a nie powinien, powinien konstruktywnie rozmawiac a nie ratowac sie ucieczka. To tylko swiadczy o jego lęk i bardzo niskim poczuciu wartosci, strachu przed porazka. I to mozemy omawiac, bo to sa fakty .Radzi mi jak postepowac z takim czlowiekiem, bo on jest jednak obok mnie caly czas.
A niestety w tych wszystkich działaniach, w całym znoju, bólu i ciężkiej pracy - ciągle jest to wszystko robione dla kogoś innego, nie dla Ciebie samej Lady.
Ja podtrzymuję swoje stanowisko, że na tej terapii pracujesz za siebie i partnera.
Uważam, że skoro się zdecydowałaś to powinnaś na nią pójść z "białą kartką" - czyli Ty. Bez żadnych notatek na niej, zapisków na marginesie czy na odwrocie. Ucz się kontaktów z ludźmi, a nie sprowadzaj wszystkiego do tej jednej relacji. Bo jeśli nie uda Wam się wrócić do siebie i zwiążesz się z kimś innym, kto będzie miał inne problemy to znowu wrócisz na terapię i będziesz kolejną osobę rozpracowywała z terapeutą?
Wg mnie to szukasz okazji, wykorzystujesz kazdą możliwość żeby się z nim spotkać pod pretekstem wszystkiego. Nie wiem czy on jest jedyną osobą na świecie, która potrafi Ci dobrze doradzić. Dla mnie to jest pretekst. Z jego strony to widzę to tak, że nie potrafi Ci odmówić, pewnie uczucie się nie wypaliło i stąd sentyment. Ale może to jest wszystko co Ci może dać. Nie chce Cię zostawiać teraz samej bo zmieniłaś środowisko, musisz się uporać z wieloma sprawami.
Może i nie słuchaj tego co ludzie tu piszą, bo może się na tych sprawach nie znają. Zaliczam sie do nich. Ale każdy stara się jak może obiektywnie spojrzeć na Twoją sytuację i wyciągać własne wnioski. U Ciebie wszystko się sprowadza do - ON. W moim odczuciu. I zgadzasz się z terapeutą, że nie powinnaś korzystać z rad tutejszych bo się z nimi nie zgadzasz. Byłabyś zadowolona gdyby wszyscy namawiali Cię do powrotu, popierali całkowicie to co robisz, co mówisz. Ale gdy tak nie jest to forum jest beee, bo psycholog robi Ci nadzieje, że związek jest do uratowania. Myślę, że nie powinnaś tak jednostronnie na to patrzeć. Gdy okaże się, że nie wrócicie do siebie to psycholog też będzie beee?? Nie można w ten sposób. Nie można pozwolić żeby ktoś za Ciebie myślał, żebyś wierzyła tylko w rzeczy, w które chcesz wierzyć. Ja jestem realistką, więc wiem, że przygotowane trzeba mieć dwa scenariusze. Nie brnąć tylko w jednym kierunku - ślepo i łudzić się bezpodstawnie.
Przykro mi, że cierpisz, że się miotasz w moim odczuciu. Ale zwolnij trochę tempo, nie zmienisz swojego postępowania w krótkim czasie, nawet gdybyś wzięła przyspieszoną formę terapii. Bo co jest dysfunkcją to jest, a to jakie każdy ma cechy charakteru to druga sprawa. Nie wszystko da się wykorzenić, nie ma możliwości użycia gumki myszki i wymazania wszystkich swoich wad. Fajnie by było, ale trzeba zejść na ziemię. Nie żyć złudzeniami, fantazjami.
Trzymaj się i powodzenia.