Sinusoida napisał(a):Wow Filemon, nie wpadłam na to. Nie wiem czy potrafiłabym być wiarygodna ale może spróbuje. Problem polega tylko na tym, że On nie chciał bym ja mu mówiła o swoich wyskokach w bok.Wspomniał o tym przy tej felernej rozmowie, że jakby co to on nie chce o tym słuchać...
Cześć. Raz jeszcze dzięki za miłe słowa - fajnie być przydatnym.



A tak wracając do tematu - nie masz wrażenia, że czas to po prostu olać? Nie masz poczucia, że temat już w Tobie wybrzmiał, rozpalił to i owo, trochę namieszał a trochę rozjaśnił, a więc spełni swoją rolę - czyli nic, tylko go uśmiercić, zostawić przeszłości i iść dalej?

Nie wiem jak mają inni, ale ja mam tak, że jeżeli jestem z kimś w sporze lub też w konfliktowej sytuacji, muszę naturalnie powiedzieć co myślę (taki mocarz, żeby mieć do trudnych chwil spokojne i pogodne podejście to ja jeszcze nie jestem...), ale przychodzi taki dzień, że TRZEBA ODWRÓCIĆ TWARZ i pójść w nowe życie... Inaczej wciąż obracamy stare gówno w palcach, i zastanawiamy się gdzie tam jest schowana ta łyżka dziegciu i gorycz, podczas kiedy to już jest tylko stara, wyschła, bezsensowna kupa...
M.