I znów ten stan... Nie wiem, co ze mną nie tak... To dopada mnie nagle, bez ostrzeżenia i trzyma mocno...
To chore... Popadać w takie skrajne emocje... Odmienne myśli... Humorki...
Paranoja...
Nie stało się nic wielkiego.. Natomiast dzieję się masę małych spraw... To wszystko we mnie siedzi... a potem nagle wyłazi... Mam tego dość.
Pracuję nad sobą. Widać efekty.. Zaczynam sobie radzić.. by za chwilę znów się cofać...
Staram się. Otwieram przed ludźmi. Próbuję być silna...
i co z tego?
Kiedy przychodzą takie momenty... przestaję szukać w sobie siły.
Jedyne co w sobie wówczas znajduję to wielki strach... zarówno przed tym co na zewnątrz, jak i przed samą sobą...
Jest tyle spraw, które mnie przerastają... a nie powinny...
Dom.. Szkoła.. Relacje z otoczeniem.. Plany.. Przyszłość.. Wymagania...
Jak ja mam sobie poradzić, kiedy banalna rzecz potrafi dla mnie stać się wielkim problemem.. Jak?
Miałam nadzieję, że te odczucia już nie wrócą... ale one wciąż się pojawiają...
Tak jak i złość na siebie, że nie umiem wziąć się w garść i potrafić robić to co należy... To nie jest normalne... To się nie zmienia... Znika na trochę- wtedy jestem pełna zapału... Ale potem przychodzi dzień gdy siadam w pokoju... myślę o swoim życiu, o sobie... Mówię sobie- kobieto, nie masz prawa narzekać bo wiele dostałaś od życia dobrego... Nie masz prawa narzekać.. A jednak robię to, bo widzę.. bo czuję.. jak słaba jestem.. jak nieporadna... jak zależna od innych...
Zamiast próbować pokonywać własne słabości... siedzę i płaczę... I nie wiem, co się dzieje...
Naprawdę nie wiem...
Powinnam garnąć się do ludzi- a uciekam od nich... Powinnam śmiało mówić o swoich myślach i uczuciach- a milknę... Powinnam dążyć do realizacji planów - a wciąż wątpię... wycofuję się, gdy coś jest za trudne..
Sama... Gdybym została całkiem sama... nigdy bym sobie nie poradziła... To przytłacza...
Nie umiem, nie potrafię, nie mogę... Nie daję sobie rady ze sobą... A raczej to, co się ode mnie wymaga- z tym sobie nie radzę... Dobry człowiek... Córka... Kobieta... Studentka... Przyjaciółka... I CO TAM BY JESZCZE BYŁO... W każdej sferze jest coś, co mnie blokuje...
Nie wytłumaczę tego dobrze... Po prostu dziś jest we mnie tyle emocji. Złych myśli... Nic chcę ich, ale są...
***
Chwila (dłuższa) niemocy... Zaniemogłam...
Może jutro mi przejdzie i znów będę Marie, która się uśmiecha...
Ale teraz to także ja...
***
To co jest teraz we mnie.. w mojej głowie.. te uczucia.. myśli.. zwątpienie... są tak silne, że aż boli...
Nie chcę tego!