Mama - Problem

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

Postprzez Abssinth » 12 sie 2010, o 13:22

a jesli wejdziesz kiedys w ruchome piaski...tez bedziesz 'walczyl', 'nie poddawal sie', czy postarasz sie z nich jak najszybciej wydostac?

to podejscie nie do konca mi sie podoba.

------------------------

i tak - jak Ona ta sytuacje widzi? Co oNa robi, zeby sytuacje zmienic i sobie pomoc?

wiesz....jesli ktos sobie sam nie chce pomoc, to nikt mu nie pomoze :(
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez chande » 12 sie 2010, o 13:26

Abssinth napisał(a):a jesli wejdziesz kiedys w ruchome piaski...tez bedziesz 'walczyl', 'nie poddawal sie', czy postarasz sie z nich jak najszybciej wydostac?

to podejscie nie do konca mi sie podoba.



w związku z czym powinienem wziaść dupe wtroki i zostawić dziewczynę bo ma problem...
ucieczka jest według Ciebie najlepszym wyjściem z tej sytuacji ?

To brzmi dla mnie mniej więcej tak: Kocham Cię, ale ponieważ masz problem z którym nie możesz/nie umiesz/ boisz sie sobie poradzić....to do widzenia już Cię nie Kocham.radź sobie sama...

to podejście mi się kompletnie nie podoba.
To nie jest dojrzałe
chande
 
Posty: 16
Dołączył(a): 11 sie 2010, o 14:57

Postprzez doduś » 12 sie 2010, o 14:16

zgrabnie ominąłeś to, co napisałem.
Napiszę obrazowo - mozesz codziennie siadać tyłkiem na kuchence elektrycznej. Ty sadzasz tyłek ale pamiętaj, że nie masz wpływu na to, czy Twoja luba z mamusią włączą kuchenkę czy nie. A będą włączać codziennie nie zważajac na to czy na 1 czy na 10 ustawią palniki. W tym wszystkim Ty dojdziesz jeszcze do momentu, że bedziesz sam włączał kuchenkę i sterował jak bardzo parzy Cię w dupę, ale bez mozliwosci wyłączenia jej jak juz włączysz.
Masz wybór.
Sadzasz dupę albo nie. Zapamiętaj też, że jeśli zdecydujesz się sadzać dupę, któegos dnia możesz się zagotować i nie zostanie nic, albo zwariujesz z gorąca, albo resztkiem sił zsiadziesz z tejże kuchenki i pójdziesz na terapię ratować swoje zniszczone zdrowie psychiczne.
NIedojrzałe to jest ciągłe pchanie dupy na kuchenkę jeśli wiesz, ze ona parzy.

Powtórzę, masz wybór

TWoja sprawa co zrobisz i nie ozekuj, że ktoś Ci tu powie co masz zrobic i w ten sposób podzielisz się odpowiedzialnoscią.

Ja staram sie rozwiazywać tylko te, problemy, na które mam wpływ. Jeśli chcesz rozwiazać problem Twojej dziewczyny za nią to życzę powodzenia.
Założyłyłęm tu wątek, o tym, że chciałem pomóc mojej Żonie. BArdzo przypominasz mi w swojej chęci niesienia pomocy mnie. A jeśli ktoś twierdzi, że nie mogę za nią rozwiazać jej problemów, to tym gorzej dla tego, kto tak twierdzi.

ps.
masz problem z którym nie możesz/nie umiesz/ boisz sie sobie poradzić
. Ja bym dodał do tej wyliczanki "nie chcesz"
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez Justa » 12 sie 2010, o 14:22

chande napisał(a):Powiem tak...zamiast na problemie...wole koncentrować się na rozwiązaniu... (...) twierdzę że chce ten problem rozwiązać...znależć jakiś złoty środek...i że się nie poddam...

Stary! Pytanie podstawowe: w jaki sposób TY chcesz rozwiązać NIE SWÓJ problem? (za kogoś?)
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Postprzez chande » 12 sie 2010, o 14:26

---------- 14:22 12.08.2010 ----------

doduś... ja nie mówię że chce rozwiązać ten problem za nią...ja poprostu szukam jakiegoś delikatnego rozwiązania, które będe mógł jej poradzić.

nie mam zamiaru dzielić się odpowiedzialnością...jeśli coś zdecyduję, to będzie to moja decyzja i jej konsekwencję poniosę tylko i wyłącznie ja. zdaje sobie z tego sprawę.

Na dzień dzisiejszy moja decyzja jest taka...że nigdzie się nie wybieram...czyli jak Ty to obrazowo opisałeś "sadzam dupe na kuchenkę"

i...przede wszystkim interesuje mnie co mogę jej doradzić aby mogła zrobić...by z tej sytuacji wybrnąć .

---------- 14:26 ----------

Justa napisał(a):
chande napisał(a):Powiem tak...zamiast na problemie...wole koncentrować się na rozwiązaniu... (...) twierdzę że chce ten problem rozwiązać...znależć jakiś złoty środek...i że się nie poddam...

Stary! Pytanie podstawowe: w jaki sposób TY chcesz rozwiązać NIE SWÓJ problem? (za kogoś?)



oj nie chodzi mi o to że ja chce ten problem rozwiązać...ja mówię że zamiast na problemie wole koncentrować się na rozwiązaniu.
Ja wcale nie napisałem że JA ten problem chce rozwiązać. Ja chce znaleźć rozwiązanie które będzie mogła moja dziewczyna wykorzystać.
chande
 
Posty: 16
Dołączył(a): 11 sie 2010, o 14:57

Postprzez bunia » 12 sie 2010, o 14:27

Moze niech poszuka, poczyta troche na temat takich osobowosci jak Jej mama.....jezeli zrozumie mechanizm jest nadzieja, ze bedzie Jej latwiej odniesc sie do problemu.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez chande » 12 sie 2010, o 14:28

bunia napisał(a):Moze niech poszuka, poczyta troche na temat takich osobowosci jak Jej mama.....jezeli zrozumie mechanizm jest nadzieja, ze bedzie Jej latwiej odniesc sie do problemu.


:) no ...to też czyni...
chande
 
Posty: 16
Dołączył(a): 11 sie 2010, o 14:57

Postprzez doduś » 12 sie 2010, o 14:29

zapomniałęm jeszcze o jednym - chcesz znaleźć delikatne rozwiazanie - prawdziwe przełomy są wynikiem głębokich wstrząsów i rewolucji. Mnie zostawiła Żona, co było przyczynkiem do mojego przełomu i... Jej również

co mozesz zrobić ?
zostawić je obie
odseparować młodszą od starszej i patrzeć jak wiedną obie

Już Ci napisałem - zaproponuj Twojej dziewczynie, ze pójdziecie razem do terapeuty. Jej lęk przed terapeutą pomozesz w ten sposób nieco uspokoić, bo jak mniemam przy Tobie ona czuje się bezpieczna. Ona się czegos dowie o sobie i Ty przy okazji też.
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez chande » 12 sie 2010, o 14:30

doduś napisał(a):zapomniałęm jeszcze o jednym - chcesz znaleźć delikatne rozwiazanie - prawdziwe przełomy są wynikiem głębokich wstrząsów i rewolucji. Mnie zostawiła Żona, co było przyczynkiem do mojego przełomu i... Jej również

co mozesz zrobić ?
zostawić je obie
odseparować młodszą od starszej i patrzeć jak wiedną obie

Już Ci napisałem - zaproponuj Twojej dziewczynie, ze pójdziecie razem do terapeuty. Jej lęk przed terapeutą pomozesz w ten sposób nieco uspokoić, bo jak mniemam przy Tobie ona czuje się bezpieczna. Ona się czegos dowie o sobie i Ty przy okazji też.


hmm...poszukam terapeuty w swojej okolicy...:)
chande
 
Posty: 16
Dołączył(a): 11 sie 2010, o 14:57

Postprzez doduś » 12 sie 2010, o 14:36

to jedno z rozwiazań, i wcale nie musi być najlepsze ani skuteczne

JA robiłęm tak, przynosiłem książki do domu i czytałem je. Leżały zawsze w jednym miejscu aż któregoś dnia siegnęła po nie moja Żona. Oczywiście to nie tylko ksiażki, które przynosiłem. To też Jej chęć do szukania i potrzeba zmian.
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez chande » 12 sie 2010, o 14:40

Doduś....

im więcej możliwości...tym lepiej...terapia raz, książki dwa...i i i mam nadzieje że też pojawią się i inne :)
chande
 
Posty: 16
Dołączył(a): 11 sie 2010, o 14:57

Postprzez Justa » 12 sie 2010, o 15:00

Na chwilę obecną mam wrażenie, że to TY chcesz znaleźć rozwiązanie, nie ona. Podsuniesz je dziewczynie, a ona albo zaakceptuje, albo będzie oczekiwać od Ciebie czegoś lepszego, niej bolesnego, mniej inwazyjnego...
Całe sedno jest w tym - w jakim stopniu ONA chce coś z tym zrobić.
Masz tu podsuniętych sporo pomysłów podejścia do sprawy, na początek to świetny kop do poobserwowania jak zmotywują do DZIAŁANIA Twoją partnerkę.
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Postprzez chande » 12 sie 2010, o 15:02

Justa napisał(a):Na chwilę obecną mam wrażenie, że to TY chcesz znaleźć rozwiązanie, nie ona. Podsuniesz je dziewczynie, a ona albo zaakceptuje, albo będzie oczekiwać od Ciebie czegoś lepszego, niej bolesnego, mniej inwazyjnego...
Całe sedno jest w tym - w jakim stopniu ONA chce coś z tym zrobić.
Masz tu podsuniętych sporo pomysłów podejścia do sprawy, na początek to świetny kop do poobserwowania jak zmotywują do DZIAŁANIA Twoją partnerkę.



Pożyjemy zobaczymy...
chande
 
Posty: 16
Dołączył(a): 11 sie 2010, o 14:57

Postprzez Abssinth » 12 sie 2010, o 15:06

odpowiadajac na posta skierowanego do mnie chande - niezbyt przemyslanie zabrzmialo dla mnie Twoje
uż się nie poddam


.i że się nie poddam...oraz że warto walczyć...


powyzsze zakladaja, ze niewazne co sie stanie, niewazne jakie bedziesz musial poniesc koszta, 'nie poddasz sie' i bedziesz dalej parl w te ruchome piaski...
---------------------------
jak już będziesz dorosła, to sobie ułożysz życie
- jak widac, nie jest jeszcze dorosla...
---------------------------
„wiem, no ale co ja mam zrobić?”
„poczekaj, daj mi trochę czasu, ona musi się przyzwyczaić” (przyzwyczaja się już prawie rok)
„zobaczysz to się zmieni”

bez komentarza po prostu...

powiem Ci tak - bardzo duzo sie czyta o maminsynkach, ktorzy cale zycie poswiecaja mamusi, a nie swoim zonom/partnerkom.
poszukaj na forach, poczytaj
tam rozwiazanie jest proste i szybkie - on sie nie zmieni, tylko Ty sie pokaleczysz. Bo z mamusia nie wygrasz, jesli dana osoba nie bedzie aktywnie walczyc po TWOJEJ stronie.

tu masz dokladnie to samo.
jakies tandetne wykrety, ze ona wie, ale....i nic z tego nie wynika.

na jak dlugo masz jeszcze sile? Jesli to, co pisze dodus, nie wypali, co wtedy zrobisz? bedziesz probowal rok, dwa, trzy, dziesiec? kiedy za duzo bedzie za duzo?

NIE PRZEZYJESZ ZYCIA ZA KOGOS.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez doduś » 12 sie 2010, o 15:21

daj chłopakowi szansę nauczyć sie na własnych błędach... jakbyśmy byli tacy oświeceni zawsze to by nas tu nie było ;)
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 91 gości