Witam. Od dłuższego czasu mam problem z Mamą i zaczyna mnie on już od jakiegoś czasu przerastać.. nie umiem sobie z tym już sama poradzić.. Ech.. nawet nie wiem od czego zacząć..
Nie mieszkamy razem.. mama mieszka sama i do tego w innym kraju, ja zostałam w Polsce.. Od początku bieżącego roku zaczęły się z Nią poważne problemy, któregoś dnia ni stad ni zowąd wysłała do swojej siostry krótki sms, że.. umiera.. Ta z kolei zatelefonowała do mnie bym próbowała się z Nią skontaktować.. Nie muszę chyba tłumaczyć co czułam? Nie życzę tego nikomu.. Dzwoniłam do Niej bez przerwy- nie odbierała tel , odchodziłam od zmysłów.. poprosiłam kuzyna by zajrzał do Niej (miał akurat taką możliwość) okazało się, że leży pijana, ledwie przytomna.. i to prawdopodobnie od 2-3 dni bo tyle nie była w pracy.. Praca tam jest dla Niej wszystkim, lubi ją a jednak.. było jej jak widać wszystko jedno.. Najważniejsze było, że żyje.. Dopiero później dowiedziałam się, że takie sytuacje miały już miejsce wcześniej tylko nie chciano mnie martwić (mam na myśli szantaż emocjonalny za pomocą tel czy smsów) ja tego wtedy nie wiedziałam! Po kilku dniach odebrała tel powiedziała, że ma doła chociaż nic się nie stało.. Namówiłam Ją na natychmiastowy powrót do domu, pójście do lekarza.. Obiecałam, że załatwię to z Jej szefem,żeby mogła wrócić do pracy bo Jej „urlop” niespodziewany w sumie przedłużył się do kilku tygodni.. Zapewniłam Ją, że będzie mogła wrócić do pracy.. Przyjechała..Od lekarza dostałą leki.. okazało się, że to depresja.. zaczynało być OK. tylko, że ja żyłam jak na bombie zegarowej wiedząc , że prędzej czy później sytuacja się powtórzy.. przynajmniej z alkoholem.. każde nie odebranie telefonu czy brak odpowiedzi na sms powodował u mnie strach czy sytuacja znowu przypadkiem się nie powtarza.. Miesiąc później było to samo.. już bez tych straszliwych smsów ale była pijana.. Jakiś czas potem sms od znajomej (serce już mi do gardła podeszło) żeby się z Mamą skontaktować bo nie wychodzi z pokoju cały dzień..Nie odbiera..znowu to samo.. pijana..
Ja mam Ją tylko i nie mam już na to siły.. Ona problemu oczywiście nie widzi.. mówi, ze glupia jestem, nie będę jej umoralniać i że jak chcę to mogę z nią nie gadać , że kim ja znowu jestem, żebym się swoim życiem zajęła itp. Itd. Z jednej strony (wiem, że to egoistycznie zabrzmi!) cieszę się, że jest gdzie jest i nie muszę tego na co dzień oglądać bo bym się załamała.. a tak na odległość to trochę się uodporniłam na to zjawisko zwłaszcza pomógł mi w tym ten straszliwy sms ja po tym się na Nią tak zezłosciłam bo jak tak można grać na czyichś emocjach a potem nie odzywać się.. co ja mogę zrobic na odległość?? Ale po każdej takiej akcji spać w nocy i tak nie mogę, i tak płaczę.. ale staram się roboty nie zawalać przynajmniej…
Z drugiej strony może i udałoby mi się ściągnąć Ją jakimś cudem do domu na stałe ale boje się, ze tu dopiero by się zaczęło.. ciężko by Jej było znaleźć pracę, a gdyby nawet się udało to za pensję , która ledwo pozwalałaby wiązać koniec z końcem..i mieszkałybyśmy razem w małym mieszkanku .. ja bym chyba nie przeżyła widząc Ją w takim stanie.. a nie stać by mnie było na wynajęcie czegoś i utrzymanie się i dołożenie jeszcze Jej na życie bo niewątpliwie raczej by nie dała z jednej pensji utrzymać mieszkanka..
Ja się zastanawiam czy w depresji faktycznie tak się pije do zalania się na amen w skrajnych przypadkach nawet kilka dni pod rząd..? No bo alkoholik to chyba pije znacznie częściej niż moja Mama której się to zdarza co kilka tygodni myślę.. Załamana jestem tym wszystkim, obawiam się, że nigdy nie będzie lepiej.. nigdy nie będę już mogła żyć spokojnie.. Dodam może jeszcze, że z 10 lat temu Mama chodziła ciągle pijana i jak wracałam ze szkoły i nie odbierała domofonu wiedziałam już dobrze co mnie czeka.. ale wtedy zdarzało się to kilka razy w tygodniu pewnie, jak próbowałam komuś powiedzieć i ten ktoś z kolei próbował rozmawiać z nią to mnie się potem obrywało strasznie.. Miałam wtedy dość życia, przestałam to kryć przed rodziną, chciałam żeby się dowiedzieli ale to niewiele dawało.. Boje się, że to wróci, że nigdy się od tego nie uwolnię.. Pomocy..