Witam,
Po 22 latach mąż oświadczył, ze się wyprowadza, bo musi odpocząć, jest zmęczony wspolnym zyciem i ze ostatnio sie nie dogadujemy...
Podał kilka powodów miedzy innymi różnicę charakterów.
Oczywiście, ze mamy inne charaktery, bo inaczej na pewno nie bylibyśmy tyle lat razem...
Mamy 2 dzieci 19 i 22 lata. Według niego pogodziły się z tym i zaakceptowały. Nie ma z nimi codziennego kontaktu i nie zdaje sobie sprawy jak one to przezywają wewnatrz. Obwiniają nas i na pewno nie sa zadowolone.
On unika kontaktów ze mną, przesyła pieniadze i uwaza, ze to najwazniejsze.
Jest oschły do mnie, chociaz nie bylo miedzy nami ostrych konfliktow. Nie rozumiem tego. Nie ma osoby trzeciej, bo sam tak mówi, a poza tym wspolni znajomi tez tak twierdzą. Moze to lepiej, chociaz mnie to nie mniej boli... Jest mi smutno i zle.
Nigdy nie myslalam, ze moze dojsc do takiej sytuacji w naszym przypadku.
Okazywalismy sobie milosc, on lubil robic mi prezenty bez okazji. Tym trydniej jest teraz tak zyc. (Nie ma go juz prawie 4 miesiące). Zmienil się o 180 stopni. Czy mozna tak nagle przestac kochac i nie lubic 2. osoby. Ja caly czas nie potrafie nie myslec o nim, wszystko mi go przypomina.
Nie potrafie sie uspokoic...Tyle mielismy planow i przezylismy i latwe i mile i trudne chwile. Zawsze mowilismy sobie, ze jestesmy na dobre i zle...
Napiszcie mi cos dobrego... Nie umiem odnalezc sie w tej sytuacji.. Jest mi po prostu zle...