Jak w temacie.
Możemy porozmawiać o mało ważnych sprawach, jak szkoła czy praca, ale kiedy chodzi o problemy ze związkami... po prostu boję się z nią o tym rozmawiać.
Chciałabym, żebyśmy miały dobry kontakt, ale jest to trudne. Boję się jej krytyki.
Ostatnio ciągle się kłócimy.
Mamie nie podoba się kolega, z którym się umawiam. Drażni ją jego wygląd i to, że rzadko do mnie przyjeżdża (obecnie mieszkamy w różnych miastach). Bardzo ostro mnie za tą znajomość krytykuje, mimo że wygląda na to, iż to ona więcej przywiązuje do niej wagi.
Drażni ją, że codziennie po prostu rozmawiamy przez net. Według niej, jeśli zależałoby mu, to przyjechałby do mnie, a nie marnował w ten sposób mój czas. Boli mnie, kiedy mówi, iż nie stać mnie na realnego chłopaka.
Prawda jest taka, że ja po prostu nie chcę mieć tego "związku z prawdziwego zdarzenia", jak to Ona określa. Nie potrzebuję codziennie się widzieć, wystarczy mi nawet rozmowa przez net. Mamie nie podoba się, że chodzi ze mną na długie spacery, zamiast zaprosić do kawiarni albo gdzieś w rodzaju- proponował mi to, ale ja nie lubię czegoś takiego. Poza tym źle się czuję, jeśli chłopak mi stawia.
Nie chcę na razie wiązać się w "poważny" sposób. Owszem, kiedy jest weekend, wyszłabym gdzieś. Rodzice niezbyt lubią samotne spacery (chłopak staje się wtedy jedynie pretekstem, żeby wyjść).
Nie wiem, jak z nią rozmawiać. Kiedy już myślę, że mogę jej zaufać i nawet powiedzieć zwyczajnie, o czym rozmawiamy, gdzie byliśmy; prędzej czy później i tak zostaje to wyszydzone i skrytykowane w kłótni.
Chciałabym jej zaufać, chciałabym z nią rozmawiać bez obawy, że znowu wszystko skrytykuje.
Ale kompletnie nie wiem już, jak tego dokonać.